Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Piąta Prędkość Kosmiczna - część 4

4.

Wszedł po chichu, jak kot lub złodziej. Miał około trzydziestki. Był krótko przystrzyżony; jego twarz pokrywała szorstka szczecina. Poprzecierana ramoneska mocno go opinała i zdradzała coraz większy mięsień piwny. Zapalił papierosa. W blasku płomienia zaświeciły jego zimne oczy sadysty. Rzucił zapałkę na podłogę i przydepnął mokasynem.

Drzwi do łazienki były uchylone; podszedł i otworzył je – Malwina spała w wannie. Uśmiechnął się do siebie. Usiadł na brzegu i wypalił w milczeniu. Strzepnął popiół do wody. Spojrzał na dziewczynę i dotknął jej policzka; był rozpalony. Wsunął dłoń w jej włosy i szarpnął ze zwierzęcą dzikością.

– Obudź się, do chuja śmierci! – krzyknął.

Momentalnie się przebudziła, a na jej twarzy pojawił się grymas.

– Boli! – zawyła.

– Zdaję sobie sprawę, że nie łechcze – odpowiedział agresywnie.

Znała ten głos.

– Piotr! Puść!

– Poproś!

– Piotr, kurwa! To boli! – Wbiła paznokcie w jego owłosioną dłoń.

– To nie jest prośba! – Zacisnął pięść mocniej.

– Proszę… – wydusiła przez łzy. – Proszę.

Chłopak zluzował uścisk, ale wciąż trzymał rękę we włosach. Malwina przestała krzyczeć. Sięgnęła ręcznik i przetarła twarz.

– Widzisz? Tak trudno? – powiedział Piotr. – Jak będziesz robiła to, co ci każę to wszystko będzie w porządku.

– Po co przyszedłeś? – zapytała; jej oczy zapłonęły wściekle.

– Po co? Kurwa! Nie łaska odebrać telefon?! Ile razy do ciebie dzwoniłem? Ile, do chuja śmierci?

– Najwidoczniej nie chciałam z tobą rozmawiać – syknęła.

– Zamknij się! – rzucił i uderzył łokciem w lustro. Na tafli szkła pojawiło się pęknięcie.

– Jesteś pojebany! Idź się leczyć

Uśmiechnął się jak Nicholson w „Lśnieniu”. Ręce Malwiny pokryły się gęsią skórą.

– Ja? Mam ci przypomnieć, co się działo po ostatnim egzaminie? – Piotr nie przerywał zwierzęcego rechotu. – Człowiek się martwi, czy coś co do łba nie strzeliło, czy żyjesz, a ty mi się tak odpłacasz.

Malwina spojrzała na niego z wyrzutem. Miała ochotę rzucić się na niego, ale siedziała tylko naga i skulona.

– Wytrzyj się. Czekam w kuchni – powiedział i zostawił ją samą.

Wyszła z wanny. Przez chwilę stała bez ruchu; krople spadały z niej i rozbijały się o kafelki. Spojrzała w lustro; wyglądała jak obraz awangardowego malarza. Wytarła się i założyła szlafrok.

Piotr siedział rozwalony na krześle w kuchni; uśmiech nie schodził z jego twarzy.

– Po co ty tu jeszcze siedzisz? Powiedziałam Ci już wszystko – rzekła szorstko.

– Wszystko? Doprawdy? – Zrobił sztucznie wielkie oczy.

– Nie zgadzam się. Nie. Rozumiesz? – wycedziła.

– Nie?! Kurwa, to wspaniale, naprawdę zajebiście. – Jego słowa kipiały złością. – Kotuś, chyba, kurwa, nie rozumiesz powagi sytuacji. Nie masz pojęcia, kim są ci goście. To nie jest jakaś osiedlowa paczka osiemnastolatków, grających w GTA, która spakuje mnie do bety trójki, wywiezie do Arturówka, przyklei taśmą do sosny i zostawi na noc. To prawdziwe przechuje! Oni za pięćset złotych są zdolni upierdolić nogi, do kolan, pordzewiałym brzeszczotem! A ja pożyczyłem od nich, kurwa, pięć razy tyle! Pięć razy tyle, do chuja śmierci!

– Nikt ci nie kazał! – krzyknęła.

– A za co bym odkupił ten pieprzony aparat?! Od kogo miałem pożyczyć? Od ciebie? – urwał. Wytarł rękawem pot z czoła. – Musisz to zrobić. Myślisz, że to mój pomysł?! Nigdy bym tego nie wymyślił. Nigdy. Wiesz, że cię kocham. – Wstał, podszedł do Malwiny i próbował objąć ją ramieniem. Wyślizgnęła się.

– Jak kurwa śmiesz mówić mi, że mnie kochasz i jednocześnie chcieć, żebym to zrobiła? – Jej oczy błysnęły łzami.

– Chcieć? Kurwa, to ostatnia rzecz jakiej bym chciał! Zrozum, że to ich pomysł! Chcą ciebie! Próbowałem im wytłumaczyć, że mogę załatwić kogoś innego, ale się kurwa uparli. Zrozum to.

Wyciągnął dwa papierosy, zapalił i dał jednego Malwinie. Spojrzała na niego, ale jej oczy nie wyrażały niczego.

– Pamiętasz – powiedział łagodnie. – pamiętasz, jak chcieliśmy żeby noce były dłuższe, żeby filmy jakie oglądamy trwały po dziesięć godzin, żeby spacery zamieniały się w bezkresne podróże, żeby w lodówce zawsze byłe jeszcze jedna butelka wina, którą można opróżnić przy pierwszych promieniach słońca? Kiedy się tak zagubiliśmy?

Spojrzała na niego jak na osobę upośledzoną. Przez chwilę wydawało się jej, że Piotr zaraz wybuchnie płaczem, ale nic takiego się nie stało. Zaciągnęła się mocno.

– To ty się zagubiłeś. Ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego – rzekła wypuszczając nienaturalną ilość dymu.

Piotr chwycił ją za dłoń i wplótł swoje palce w jej. Ukucnął.

– Ale bez ciebie nie wrócę. Proszę.

– Nie zrobię tego – zawiesiła głos. – Kurwa, nie ma takiej możliwości.

Wstał gwałtownie i podszedł do okna. Miasto było spęczniałe od mroku; deszcz zmywał zielenie i fiolety, odsłaniając wszechobecną szarość. Niebo było zawieszone na czubkach kominów; miało kolor rozwodnionego błota.

Piotr przyłożył gorące czoło do zimnej szyby; zamknął oczy i zagryzł wargę.

Telefon Malwiny zadzwonił. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz: ADAM. Uśmiechnęła się pod nosem. Odebrała:

– Halo.

– Witaj, wszystko w porządku, królewno? – zapytał głos w słuchawce. Na tyle głośno, że usłyszał je Piotr.

Jego twarzy przybrała wyraz wściekłego buldoga. Odwrócił się i brutalnie wyrwał aparat.

– Nie wiem kim, kurwa, jesteś, ani po co dzwonisz, ale uwierz, że to nie jest najlepsza chwila – powiedział tonem psychopaty. – Serdecznie cię, kurwa, proszę, weź się odpierdol. Dobra? Nie znasz mnie, ale wierz mi na słowo, że lepiej dla ciebie będzie jak się odjebiesz od Malwiny. Mam nadzieję, że mnie zrozumiałeś

Rozłączył się i rzucił telefon na blat. Malwina zarechotała nienaturalnie.

– Jesteś chory! Na sercu i umyśle – powiedziała rozbawiona.

– Kto to był, do chuja śmierci?!

– Nie ważne.

– Twój nowy kochaś?

– Może i tak.

– Dobrze, nie chcesz mi powiedzieć, kto do ciebie dzwoni, to ja też nie powiem kto do mnie zadzwonił i z jaką propozycją – powiedział Piotr i oblizał wargi.

– Mam to gdzieś. Lepiej będzie jak ty się odjebiesz ode mnie.

– Rozmawiałem godzinę temu ze Stefkiem. Powiedział, że klepnęli mu budżet i będziemy kręcić. Szuka dziewczyny, która by zagrała Martę. Zgadnij kogo mu poleciłem.

Przez zwalistą warstwę chmur przebił się promień słońca; dostał się do kuchni i zniknął prędko. Mrok zagęścił się na dobre i przykleił się do obdrapanych ścian. Nad miasto nadciągała burza.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Nika 04.12.2016
    Czekam na dalsza czesc.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania