Pokaż listęUkryj listę

Piąta Tajemnica (rozdział 31,32)

Przeor, Papa Emeritus, podczas wyprawy

 

Wyraz twarzy Przeora wciąż się zmieniał. Podniecenie przeplatało się z odczuciem mocnego zdenerwowania. Po raz kolejny przycisnął słuchawkę do ucha.

- Tak, Papa. Wszystko na to wskazuje.

- Dlaczego więc, dopiero teraz mnie o tym informujesz?

- Podjąłem już działania korygujące, moi ludzie idą tuż za nimi. Jeśli zbliżą się za bardzo do szczytu, mają ich wyeliminować.

- Dobrze – w głosie papy emeritusa wyczuwalna była odrobina cynizmu – Informuj mnie na bieżąco. Sytuacja jest poważna i naprawdę nie chciałbym, aby to się znów powtórzyło. Wystarczy już, że musimy pilnować jednego bękarta.

- Ależ rozumiem doskonale Ojcze, nie zawiodę Cię.

- Oby, oby… - emerytowany papież rozłączył się.

Przeor rzucił słuchawką, aby po chwili podnieść ją ponownie.

-Połącz mnie z Żanetą – rzucił do sekretarki. Po chwili niepewnego wyczekiwania z telefonu popłynął głos kapłanki miłości.

- Czego chcesz?

- Wykonałaś zadanie? Udało Ci się dostać do laptopa?

- Tak, ale będzie cię to grubo kosztowało. Oj, gruuubo...

- Dobrze, kochana. Za pięć minut podjedzie po ciebie limuzyna. Jesteś z powrotem w hotelu?

- Nawet nie wiesz co oni ze mną robili! Mam sińce…

- Już dobrze. Zabiorę cię stamtąd. Zaraz zjawią się moi ludzie. - Przeor rozłączył się.

 

Rose, Natan, dojście do bazy pod Kanczencongą - Goecha La 4,940 m

 

Kiedy przekroczyli barierę czterech i pół tysięca metrów, krajobraz zrobił się całkowicie jałowy. Chociaż jeszcze kilometr niżej panowało lato, tutaj niepodzielnie rządziła wieczna zmarzlina. Krystalicznie przejrzyste powietrze pozwalało cząsteczkom światła odbijać się w unoszących się wszędzie okruszkach lodowych fraktali, tworząc przed nimi zjawisko widma brockenu.

- Co teraz? To chyba oznacza, że jesteśmy już bardzo wysoko! - odezwała się Rose. Przystanęła, chwyciła Natana za ramię, aby ten odwrócił się - Zrzuć plecak, chcę z toba porozmawiać.

- Rose, nie możemy tracić czasu, wiesz że tu jest na wagę złota.

- To ważne, proszę - Rose spojrzała Natanowi prosto w oczy.

- Skoro tak mówisz...

Spojrzał na nią pytająco, wypiął pasy plecaka i usiadł na nim.

- Natan, nie zrozum mnie źle - Rose usiadła naprzeciwko niego - Dlaczego uparłeś się wdrapywać aż tu, na Kanczencogę, jeden z najtrudniejszych szczytów świata, bez doświadczenia, bez tragarzy, bez przewodników?

Natan spojrzał na nią. W wyrazie jego twarzy wyczuła głęboką determinację.

- Dlaczego pytasz dopiero teraz?

Odwróciła głowę, spojrzała na złociste, zaśnieżone stoki ponad nimi, piękne, nad wyraz błękitne niebo, po czym ich oczy skrzyżowały się ponownie.

- A jak myślisz? Jesteśmy już bardzo blisko punktu bez powrotu. Nigdy nie planowałam wyjść aż tak wysoko. Nic się nie domyślasz?

Natan ważył słowa.

- Rose, dlaczego właściwie ze mną idziesz, przez cały ten czas, aż od Yuksam!? Przecież prawie się nie znamy, nie masz pojęcia co mnie tu przywiodło, kim jestem, a jednak nie odpuszczasz!

- Spójrz na tą sytuację! Nie widzisz, że dalsza wedrówka nie ma sensu?! Co jest na szczycie, czego nie ma tutaj?

- Ja nie odpuszczę. Nie zrozumiałaś jeszcze tego!? Wstań, chcę wpiąć plecak!

- Poczekaj! - Rose chwyciła go za rękę, po czym wtuliła się w niego. Podczas wędrówki wyobrażała sobie tę sytuację na tysiąc sposobów. Ponadto serce, choć nie powinno, biło jej teraz bardzo szybko, w sposób jakże nieporządany. Nie potrafiła już dalej ukrywać zamglenia w głębi niebieskich źrenic. Ich usta zetknęły się nagle. Przenikały się długo, żadne z nich nie panowało nad sobą, upadli na plecaki. W przerwie, pomiędzy falami uniesienia, Rose uchyliła na chwilę głowę. Promienie słońca wciąż tańczyły wokół nich, przeczuwając że nic nie może trwać w nieskończoność. Porzuciła je, zamknęła oczy. Wystarczyła jej bliskość Natana. A teraz był bliżej niż kiedykolwiek. Na zawsze. Tak bardzo tego chciała. Na wieczność.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Szudracz 06.05.2018
    Ok, już wszystko wiadomo, mogę kończyć śledzić tą powieść. :)
  • drohobysz 06.05.2018
    oni jeszcze nie skończyli :)
  • Pasja 05.08.2018
    Emerytowany Papież... ciekawe.
    Kapłanki miłości, cudne określenie prostytutki wśród duchownych.
    Miłość na drodze na szczyt. Czy Rosse powie mu prawdę. Natan też chyba coś przeczyta, bo zadaje pytania.
    Pozdrawiam serdecznie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania