Pokaż listęUkryj listę

Piąta Tajemnica (rozdział 5)

Watykan, Okolice Wzgórza Awentyńskiego, jakiś czas przed wyprawą Natana (do ustalenia)

 

Rezydencja znajdowała się na niewielkim watykańskim wzgórzu, zakotwiczona jakby pośród innych willi bogaczy. Otoczona była półtorametrowym płotem porośniętym winnym gronem. Od wewnętrznej strony posiadłość zasłaniał rząd tuj, więc przypadkowy przechodzień nie mógł tu zbyt wiele dojrzeć.

Antonio Bianco nieomieszkał nacisnąć guzik domofonu. Czerwone swiatełko kamery zamigało, po czym zamieniło się na kolor na zielony.

- Może diakon wejść – odezwał się metaliczny głos po drugiej stronie. Wnętrze ogrodu od razu skojarzyło się Bianco z czymś na modłę późnego wersalu, gdzie fantazyjnie przystrzyżone japońskie drzewka komponowały się z idealną symetrią schodków prowadząch do wnętrza rezydencji. Tutejszy przepych w niczym nie odzwierciedlał skromnych reguł którymi kierował się na co dzień. Tu i ówdzie rozstawione były też rzeźby greckich herosow, przeplecione motywami kiczowatych tłustych aniołów.

Kamerdyner przeprowadził Bianco do bocznej odnogi hallu.

- Kardynał spodziewa się diakona – zaintonował kamerdyner, po czym otworzył mosiężne drzwi. Bianco przetoczył swoje korpulentne ciało przez pomieszczenie, skłonił się, po czym ucałował pierścień kardynała.

- Od czasów naszego ostatniego spotkania nieco się zmieniłeś Bianco. Wyglądasz teraz krótko mówiąc słuszniej. Jak to możliwe?

- Funkcja diakona daje przywilej korzystania z pokus życia cywilnego.

- Mówisz więc że diakonat Ci służy? Wiemy oboje doskonale, że to tylko kwestia umowna. Jeśli kiedykolwiek poczujesz inaczej, zawsze znajdzie sie dla ciebie kościółek z wieżą – odparł kardynał.

- Dziękuję. Bardzo miło słyszeć te słowa. Jednak sprowadza mnie tu zupełnie inna sprawa.

Bianco postanowił przejść do meritum

- Mam dla Waszej Miłości ważną wiadomość. Z powodu wagi komunikatu nie mogłem przekazać go poprzez żadne regularne kanały. Jak Wasza Eminencja zapewne odczuł, nasza frakcja nie jest w łaskach Ojca Świętego Emeritusa. Postanowił on przesunąć nasze środki na inne, bardziej populistyczne cele.

Kardynał jakby kontemplując słowa diakona pozwolił sobie przysunąć wazę z winogronami.

- Dotarły już do mnie wstępnie pewne informacje. Jak mniemam sytuacja jest niecierpiąca zwłoki? – zapytał, odrywając największą kiść.

-Wasza Ekscelencja nie mógł tego lepiej ująć. Obserwowaliśmy rodzinę Saskich od późnych lat siedemdziesiątych i poza kilkoma zdarzeniami losowymi, aż do tej pory nie wykazywali żadnych nieporządanych aktywności. Jednakże dwa miesiące temu, syn Saskiego Seniora wykupił bilet lotniczy do Kalkuty. Jak ustaliły moje źródła, wylot zaplanowany jest już na połowę sierpnia!

- To jeszcze o niczym nie świadczy. Młodzi ludzie w dzisiejszych czasach sporo podróżują, a Saski Junior nie wykazywał dotąd żadnego zainteresowania spuścizną po ojcu.

- Dlatego też, Wasza Ekscelencjo, potrzebny jest konsensus w związku z powyższym. Należy uruchomić nasz uśpiony polski kontakt i upewnić się, iż sprawy nadal toczą się torem przewidzianym przez papieża Polaka.

- Dobrze zatem. Przygotuję detale naszych kont powierniczych w Chorwacji. Po audiencji zostaną najprawdopodobniej odmrożone.

- Jak sobie Ekscelencja życzy. Musze jeszcze nadmienić iż jeśli moje przypuszczenia okażą się słuszne, nasz czas na zaplanowanie działań może bardzo się skurczyć. Może to spowodować, jak Ekscelencja zapewne rozumie, skutki których nikt z nas nie potrafi sobie do końca wyobrazić. Moim skromnym zdaniem, miara bezpieczeństwa, którą posługiwał się papież Polak, była może i odpowiednia jak na jego czasy, natomiast biorąc pod uwagę iż wielu naszych przyjaciół z tego okresu już od nas odeszło, musimy działać bardzo szybko!

- Nie musisz mi o tym przypominać Bianco. Jakie zatem proponujesz środki zapobiegawcze, aby nie dopuścić do eskalacji?

- Jeśli Saski Junior w jakikolwiek sposób zdołał dotrzeć do owoców pracy ojca, widzę tylko dwa sposoby na rozwiązanie obecnej sytuacji. Można go wtajemniczyć, lecz jeśli wykaże się cechami seniora, trzeba będzie podjąć bardziej surowe środki. Czy Ekscelencja jest przygotowany na taką ewentualność? Biorąc pod uwagę iż nie ma już wśród nas Ojca Świętego...

- Czasy się zmieniły – przerwał mu Perucci - Ludzie niestety nie bardzo Antonio. My akurat mamy to szczęście, że posiadamy bardzo cenną wiedzę. Wiesz jak nieliczni doświadczają radości obcowania choćby z możliwoscią zadawania pytań na jej temat. Dopóki nasze intencje są czyste, a nie mam wątpliwości że w przypadku naszej dwójki tak jest, Bóg zapewne dopomoże nam w naszych staraniach.

- Zatem niech i tak będzie. Pozostaję do dyspozycji – pożegnał się Bianco, po czym skierował swe słusznej postury ciało w kierunku drzwi. Zanim jednak zdążył nacisnąć klamkę od komnaty,w drzwiach pojawiła się zakonnica. Jej brązowy habit w biodrach przepasany był białym sznurem z pomponami, co Bianco zinterpretował jako insygnia zakonu Franciszkanek z Allegany. Według jego wiedzy, siostry niniejszego zboru nie były zobowiązane do noszenia oficjalnych tog. Franciszkanka miała około trzydziestu lat, blond włosy i ładne, by nie powiedzieć piękne, rysy twarzy. Prawdopodobnie widział ją już wcześniej podczas ceremoniałów Naszego Kręgu, jednak nie potrafił teraz przywołać dokładniejszego skojarzenia.

Kiedy Perucci upewnił się że drzwi za Bianco już się domknęły, bez zbędnych ceregieli przeszedł do sedna.

- Naprawdę doceniam siostry szybkie przybycie. Diakon Bianco, którego miała siostra okazję minąć, jest jednym z moich najbardziej zaufanych ludzi. Poinformował mnie właśnie, iż syn naszej polskiej powierniczki może wkrótce dokonać nieoczekiwanego odkrycia. Nie jest to ostatecznie potwierdzone, jednak Natan Saski wykupił już bilet lotniczy do Kalkuty. Jak się siostra zapewne domyśla – Perucci przysunął Rozewyn talerzyk z częściowo już oskubanymi winogronami – nie jesteśmy na chwilę obecną w stanie potwierdzić jego prawdziwych intencji. Niestety w jego przypadku przylot do Kalkuty to absolutnie zbyt blisko Norbugang i Naszej Uświęconej Góry.

- Dziękuję, ale ostatnio ściśle poszczę.

Rozewyn odsunęła talerzyk.

- Czy mogę zapytać dlaczego z Naszego Kręgu wybrał Kardynał akurat mnie?

- Nie ukrywajmy, że w ostatnim czasie dopuściła się siostra sporych zaniedbań, a wręcz złamała nasze zasady. Sądzę, iż wspomniany ścisły post ma z tym rówież związek?

- Poniekąd, ale jeśli mnie pamięć nie myli, istnieje również tajemnica spowiedzi świętej – odparła gniewnie Rozewyn.

- Dlatego też wybrałem właśnie ciebie! Nigdy nie grzeszyłaś powściągliwością.

W błękitnych oczach Rozewyn pojawiły się noże ostre niczym ostatnio przez nią odbywana pokuta.

- Jesteś niepokorna i pełna sprzeczności – kontynuował Perucci - ale jednocześnie cechuje cię czyste serce. Nie potrafisz ukrywać emocji. Z tych samych powodów zostałaś wtajemniczona i otrzymałaś pierwszy stopień. A teraz nadszedł czas abyś wypełniła w nim swoją rolę.

- Ależ ja jestem tylko prostą służebnicą, nie pomyślałabym nawet iż powierzone mi może zostać tak ważne zadanie!

Rozewyn spuściła wzrok, sama nie wierząc w swoje słowa.

- A pamięta jeszcze siostra słowa wtajemniczenia?

Rozewyn sięgnęła pamięcią kilka lat wstecz, kiedy to stojąc pośród świec, w piwnicy rezydencji kardynała recytowała: „Ja, Rozewyn Priceworth, przyrzekam służyć, w doli i niedoli Naszemu Kręgowi, oraz wszelkim istotom potrzebującym jego wsparcia i pomocy. Tak mi dopomóż Bóg. Ja, Rozewyn Priceworth, wyrzekam się siebie samej, albowiem wkraczam na ścieżkę którą kroczą tylko nieliczni dla dobra wielu. Tak mi dopomóż Bóg. ”

- Pamiętam. Dlaczego ojciec o to pyta?

- Ponieważ właśnie teraz nadeszła pora, aby z tych słów się wywiązać. Perucci spojrzał na Rozewyn upewniwszy się, iż jego słowa nie przemykają się gdzieś obok.

- Niepokorne osoby cechuje zazwyczaj wysoki iloraz inteligencji. Sprawdziłem wyniki twoich egzaminów z czasów studiów. Te rezultaty nie mogły przejść niezauważone, wyróżnienie dla błyskotliwie przeprowadzonego dowodu na przenikanie się ciągów liczb pierwszych na Wydziale Matematyki Stosowanej, jak również doskonała praca magisterska na temat demonologii na Wydziale Filologii Antycznej. Dwie zupełnie wydawałoby się oddalone od siebie dziedziny. Po uniwersytecie otrzymałaś posadę w jednej z agencji badawczych w Wielkiej Brytanii, po czym nagle przywdziałaś habit. Muszę przyznać że dziwię ci się Rozewyn. Nie mnie jednak oceniać twoje wybory.

- To było dawno temu kardynale. Teraz jestem tylko skromną siostrą zakonną. I służę zakonowi najlepiej jak potrafię.

- Nie musisz mi już powtarzać tej formułki. Oboje wiemy że to nieprawda. Mam dla ciebie jednak zadanie, w którym będziesz się w stanie w końcu wypełnić. Istnieje także pewien warunek. Będziesz musiała przywrócić do życia dawną Rose Priceworth.

- Ależ ojcze! Nie wiem, czy potrafiłabym dziś jeszcze odnaleźć dawną siebie! – odparła z niedowierzaniem Rozewyn.

Spojrzała na widoczne za oknem Wzgórze Awentyńskie. Białe obłoki próbowały przysłaniać błękit nieba, jednak nawet złączone w pary nie były w stanie rzucić choćby odrobiny cienia. Następnie przeniosła wzrok z powrotem na kardynała, dając znak iż zamienia się w słuch.

- Diakon Bianco zajmie się funduszami, tak więc nie martw się o koszty. Otrzymasz bilet lotniczy do Kalkuty w Indiach, skąd lokalnymi środkami transportu udasz się do Darjeeling w Sikkimie. Mamy tam uśpiony kontakt który dostarczy Ci wszelkich potrzebnych informacji.

- Nie zostanę wcześniej wprowadzona w szczegóły zadania?

- Musimy zachować najwyższe środki ostrożności. Na chwilę obecną i tak już siostra wie zbyt wiele.

- Czy będę w stanie, choć na jakiś czas przed wylotem, wrócić jeszcze do klasztoru?

- Niestety nie jest to możliwe. Wszystko czego potrzebujesz, wraz z instrukcjami, zostanie ci dostarczone do pokoju hotelowego. Tutaj jest adres. Nie wrócisz już nigdy do klasztoru. Od tej pory będziesz pracować wyłącznie dla Naszego Kręgu jako posłanka drugiego stopnia. Twoja siostra przełożona została już o tym fakcie poinformowana. – oznajmił Perucci i spojrzał na Rozewyn stanowczo.

- Czy mogę jeszcze odmówić?

- Oczywiście że możesz dziecko, jednak w takim przypadku nie będziemy w stanie zapewnić Ci ponownie miejsca, ani w Allegany, ani w Naszym Kręgu. Będziesz musiała zadbać sama o siebie. Zresztą nasza organizacja nie posiada klauzuli opt-out. Nikt jeszcze nie zrezygnował z wtajemniczenia.

Rozewyn wahała się jeszcze przez chwilę. Widać było że rozważa wszelkie za i przeciw. Tymczasem chmury nieustannie płynęły nad Awentynem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Drohobyszu, czym jest tytułowa Piąta Tajemnica? Czy to nawiązanie do tajemnic różańca? Czy coś innego?
  • drohobysz 29.11.2017
    Nie znam się na tajemnicach różańca :)
  • Pasja 30.11.2017
    Zawsze mówiłam, że macki Watykanu sięgają na cały świat. To najbardziej tajemniczy i nie wahający się przed niczym kraj.
    Saski junior "Można go wtajemniczyć, lecz jeśli wykaże się cechami seniora, trzeba będzie podjąć bardziej surowe środki"
    Więc Natan jest w niebezpieczeństwie.

    "Niepokorne osoby cechuje zazwyczaj wysoki iloraz inteligencji." Bardzo trafne określenie. Siostra Rozewyn nie ma wyjścia.
    Coraz bardziej wciągają nas czytelników w świat brudnych interesów.
    Pozdrawiam:) Lecą gwiazdki.
  • Adam T 30.11.2017
    "płotem porośniętym winnym gronem" - hm, grono to dla mnie to samo co kiść, czyli pęk owoców na wspólnej łodyżce, moźe lepiej "winoroślą"?

    "nieomieszkał" - rozdzielnie (fraza czasownikowa)

    "...zamieniło się na kolor na zielony." - tu sam zobaczysz.

    "Wiemy oboje doskonale..." - rozumiem, że plciowość kardynała pozostawia wiele do życzenia (posągi herosów, tłuatych aniołków, itp), ale to facet, Bianco również, więc "obaj".

    "Mam dla Waszej Miłości" - czy tak można do kardynała?

    "-Wasza Ekscelencja..." - ja bym został prze eminencji, ekscelencjs to chyba dla niższego szczebla. Nie upieram się.

    "...przerwał mu Perucci..." - rozumiem, że Perucci to kardynał, ale trzeba to było zaznaczyć jeszcze przed samą rozmową. W tym miejscu wyglada to tak, jakby zabrał głos ktoś trzeci.

    "...klamkę od komnaty" - komnaty nie mają klamek, nie wystarczy "klamkę", wcześniej podszedł do drzwi.

    "Perucci spojrzał na Rozewyn upewniwszy się, iż jego słowa nie przemykają się gdzieś obok." - przed "Petrucci" dałbym myślnik, jest komentarz narracyjny; dałbym też myślnik po "obok." i dalej (bez akapitu) kontynulował wypowiedź kardynała.
    No i mamy blondynkę, która odwiedziła poprzednio Natana.
    Ciekawie sie to wszystko gmatwa i wiąże jednocześnie. Zaskakująca fabuła. Oby tak dalej. Mało teraz na Opowi naprawdę ciekawych tekstów.
    Pozdrawiam ;))
  • drohobysz 30.11.2017
    Dzięki Adam za warsztatowe upominki. Serio doceniam!
  • drohobysz 30.11.2017
    wrzuciłem kolejne 2 rozdziały ale nie pojawiły się w Najnowsze, nie wiem czemu?
  • Adam T 30.11.2017
    Czasem nie wskakuje od razu. W Twoim profilu już są.
  • drohobysz 30.11.2017
    Adam T okazało się że w najnowszych pojawiają się tylko 2 teksty na 24/h
  • Adam T 30.11.2017
    Wiem, tylko że dziś wrzuciłeś wiersz i kolejną część Tajwmnicy, więc powinna się na głównej pokazać, dopiero coś trzeciego zostałoby w profilu. W razie gdyby co, usuń i spróbuj jutro.
  • Szudracz 17.12.2017
    W pierwszym momencie po przeczytaniu na wstępie Watykan, odechciało mi się kontynuować. Przebrnęłam dalej i nie żałuję. :)
  • drohobysz 18.12.2017
    ta książka z pewnością nie jest dla fundamentalnych katoli :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania