Zwłaszcza że sól zawarta w dziecięcych łzach ma moc oczyszczania z demonów. Wypłukałaby je. Mimo wszystko przykro byłoby patrzeć na jego łzy. Dowiedziałam się już parę razy w życiu, że płacz oczyszcza i daję ulgę, więc nie wstydźmy się płakać.
Ale jazda i dialog w czasie. Bieg po ratunek. Dwaj obcy a jednak pochodzą z tych samych korzeni i bardzo dobrze rozumieją się. Zawsze zastanawia mnie mądrość Indian i przewidywanie. Czy oni są wybrani przez Boga, czy jakieś inne siły kierują ich umysłami. Ta część to rodzące się uczucie pomiędzy dorosłym mężczyzną, i dziewięcioletnim chłopcem. Czytamy 5:)
Ta część to w zamierzeniu taki oddech. Chcialem trochę wyhamowac, bo się tam wszesniej w zbyt rozbudowane dialogi wplątalem. Co do Indian, masz rację. Lubię Indian. Lubię ich wartości i kulturę, ale i tak nie będzie taryfy ulgowej dla nich.
Pozdrawiam. Pasja.
"I w końcu pod pozorem naprawy fury idzie do garażu, gdzie dziurawi sobie cybuch z dwudziestki dwójki albo któregoś ranka wychodzi z domu po fajki i już nie wraca. A babsko święcie przekonane, że jej chłopinę zamordowali kosmici, rozpacza w głos, wylewając morze sztucznych łez." - jakże życiowe
"Saracen był zaskoczony, wręcz przerażony, z jaką prędkością funkcjonuje jego mózg. Jak zawiłe potrafi wytwarzać myśli. I jak każda z nich, przywołuje do życia następne." - to mi się też widzi
"Rozbujał więc maszynę do prędkości, jakich nigdy wcześniej nie zaznała i delektował się tym, co najpiękniejsze. Cholerną, czystą wolnością." - ten, notabene dziwny, związek pomiędzy prędkością, a wolnością przemawia do mnie bardzo, bardzo (związek dziwny, nie fragment)
"- Ciągle ją słyszysz? - spytał, nie mogąc się nadziwić, jak łatwo mu przychodzi składanie słów. To już nie tylko myśli, czy percepcja, lecz także język. Jak tak dalej pójdzie, za piętnaście minut będzie umiał latać albo rozwalać kamulce siłą myśli. Nosz kurwa go w dupę mać. Prawdziwie uszanuje spacer tylko ten, kto pozbawiony był nóg." - Saracen wręcz biedny w obliczu nowych doświadczeń, polubiłam postać
" Do tego, wiszący nad głowami, żółty stwór, parzący w kark i wysysający z organizmu całą wodę. Bezlitośnie. Do ostatniej kropelki." - przeelegancko zawoalowane słońce
"Saracen nie mógł wyjść z podziwu, że dziewięciolatek tak płynnie się umie wysławiać." - napisałabym "umie się", ale to duperela, nie lubię po prostu takiego szyku
"Chyba trochę tak, ale też się ciągle na nas darła" - tu też bym napisała "ciągle się", no nie wiem, obadaj sam jak lepiej brzmi
"mąciczymśtam" - wszystkie takie dziwne rzeczy lubie, znaczy jestem dziwadłem
Jak piszesz co mówi chłopak, używasz zwrotów adekwatnych do chłopca w takim wieku, zawsze "mówiłeś" dorosłymi postaciami, tu rzucił mi się inny, odpowiedni język, gut. Np. "Tak bardzo, że nie umiałem wymyślić fajnych słów, żeby ją rozweselić." - no przesłodkie.
"Jak El Dorado, co nie chce się dać ujarzmić." - może jestem nienormalna, ale lepiej brzmi "nie chce dać się ujarzmić", olej to jeśli to tylko mój schiz. I jeszcze tu "Droga się zrobiła kamienista", jakby zamienił miejscem na "zrobiła się", to jakoś bardziej lekko.
"Dzieciak chyba spodziewał się czegoś znacznie trudniejszego, bo z głośnym świstem wypuścił powietrze z płuc. Pewnie myślał, że będzie musiał bronić teorii ewolucyjnej Darwina lub wyliczać europejskie stolice. A tu proszę. Pytają tylko o stwora, co to go chciał przemodelować na miazgę. Łatwizna." :D (i chłopiec dalej uroczy)
"- No dobra. Pamiętaj tylko, że jesteś teraz bezpieczny. Wszystko, co złe, jest za tobą." - kolejny punkt dla Saracena
Zara wszystko obadam, jeno kapku odtajam. Czytałem w nocy, mo mnie coś użarło i się obudziłęm. Pamiętam, ze dwa z czterech "Twoich wątpliwości" wydały mi siezasadny, a dwanie. Nie pamiętam tylko czy z tej części, czy z następnej.
Wypisuj na potęgę.
Wszystko pod uwagę wzięte będzie.
Pomyślałam jeszcze, że może z tym "się" to taki sposób mówienia chlopca, no ale wypisalam co mi się tam rzuciło na gały, nie mu u Ciebie wielu rzeczy, które można ny wychwycic, prawie wcale, ale piszę, bo też bym chciala doradzic co nieco, skoro Ty mi windujesz warsztat uwagami, co mnie motywuje i cieszy. No. Napisalam to jednym zdaniem, lol
,,- Wiem, że to może nie pora, ''- to piętro wyżej,bo dalej mówi Saracen
,,Ubij, że'' - to typowe krakowskie ,,że'' pisze się łącznie, np. chodźże, dajże i inne
Świetnie się dogadują. Może to dlatego, że Saracen nie traktuje go jak dziecka. Nie nakazuje, nie poucza i mimo że maluch mówi mu na pan czuje w nim sprzymierzeńca.
Opowieść chłopca przykra. Babcia gdzieś tam została, ale on wybrał dotarcie do siostry, co podpowiada, że ma jakieś moce po utraconej babce. Końcówka nieciekawa. W sensie, że chyba nie dojadą do celu na czas :(
Piąteczkę wstawiłam i lecę dalej :)
„Kłótliwa, wiecznie niezadowolona stara zrzęda, jakich pełno rozsiał diabeł po świecie” – genialne zdanie, kurde wyjaśnia coś nad czym się zastanawiałem od lat (skąd się biorą takie jędze).
„Zwłaszcza że sól zawarta w dziecięcych łzach ma moc oczyszczania z demonów. Wypłukałaby je” - kolejny znakomity tekst i do bólu prawdziwy. Płacz oczyszcza choć nie zawsze tak mocno, jakbyśmy chcieli.
Podobał mi się ten odcinek.
Wow, dzięki za wizytę Ozar. Pisząc: podoba mi się ten odcinek, sugerujesz, że lecisz od pierwszej.
Na bazie tego domysłu, podziękowania za wizytę ślę podwójne.
"Dosłownie, jakby usuwał z życia czerwonoskórego całą mgłę. Nawet tę najgęstszą zawiesinę, z którą nie poradziły sobie prochy kupowane po trzysta dolców z recepty. To było jak cholerne zmartwychwstanie." - no, ładnie nęcisz.
"...należne mu, jak kutas dziwce patyki, " - motyw dziwek i wszelkich kutasów przy porównaniach, pojawia Ci się bardzo często. Taka dygresja.
Cała ta rozmowa jest fajnie poprowadzona. Mały chwyta mocno za serce, a Saracen wciąż punktuje. Spokojniejsza część. No i końcówka, jak zwykle...
Bo ja wiem... ale, kurde, może i racja.
Może jestem bardziej pojebany niż zakładałem.
A tak serio, to... ale Ty dopierniczasz.
Cudnie.
Bóg zapłać zacna niewiasto.
Can, czy ja mogę prosić o Twojego maila? Bo mam kilka sugestii odnośnie tekstu i kilka rzeczy, o których nie za bardzo można pisać publicznie (mają związek z tekstem).
Czego ja się mogłam spodziewać... no oczywiście, że 666... :D
Ale spoko, u mnie nazwa sieci wi-fi to "Demoniczna pokuta", a wcześniej to były "Wrota Piekieł". Żadna z tych nazw nie była moim pomysłem.
Ale dobra. Nieistotne.
Can, bo ja tutaj robię sobie notatki i oprócz normalnych komentarzy, prześlę Ci na sam koniec takie moje bazgroły.
Saracen punktuje u mnie coraz bardziej, ale to pewnie dlatego, że lubię Indian.
Trochę w głowie mi się rozjaśniło po tej części, ale nie za wiele, bo tych stworów jest więcej i próbują zamordować kolejne dziecko.
O co im chodzi? Kim lub czy są te dzieciaki?
Kurczę, idę dalej.
Super - Ja sie starałem utkac to tak, żeby bohaterem był świat. Żeby nie było pewności kto przetrwa. Chodzi o to, że pierwszoplanowść jest u mnie tymczasowa.
No już. Obaczysz sama.
"I jak każda z nich, przywołuje do życia następne." bez przecinka.
"Ciotka mówiła, że babcia jest czarownicą, ale często sama ją pytała, co i jak?" - niepotrzebny znak zapytania. Tutaj sugeruje intonację, a chłopiec nie intonuje tego jak pytanie. On to stawia jako fakt: babcia pytała.
"Kanati, to głupie imię. Nie lubię go." - bez przecinka.
Ach, jak przyjemnie powrócić do tego tekstu. Jest w nim werwa i moc, w sam raz na gorszy dzień. Can, wiedz, że się przyczyniłeś do poprawy mojego humoru <3
W takim tempie czytania boję się że nie wyrobię do października. Nic to. Walczę. Bo jest o co :))
O matko, bosko. Co to się stanęło? Żem już dawno nadzieję porzucił, a tu... proszę... No, no, no. :)
Obadam, będąc w domku, ale niespodzianka się udała...
Hahha,Can. Ja kocham Pięćset mil. Mój problem polega na tym, że od jakiegoś czasu mam uczulenie na słowo pisane. Jakbyś miał audiobooka z tego, to już dawno bym całą serię miała za sobą zapewne :D
Enchanteuse, się nie ma co tłumaczyć. To nie jest, że cos za coś. Ja do Ciebie zajrzę bez względu na to.
Nie masz siły, parcia, chęci - spoxon.
Zawsze, co prawda, miło Cię gościć, bo dajesz dużo rad, ale nic na siłę.
Spokojnie.
Canulas problem polega na tym, że ja naprawdę lubię Twoje pisanie. To, co pokazałeś w Balecie noży rozpierdziela skalę. Opowijską, ale nie tylko. Z Pięćset mil jest podobnie, trafiają się perełki, dla których zawsze bedę tu wracać <3
I wiem, że zajrzysz bez tego.
Żeby było jasne, nie robię tego dla głupiej zasady wzajemności, bo na takie rzeczy szkoda czasu. Bardziej boleję nad tym, że zamiast wykorzystać wakacje na nadrabianie zaległości, ja nie robię nic, a później płaczę że nie mam czasu.
Ale to już, że tak powiem, mój problem.
O właśnie, to mi przypomina żeby wrócić sobie do Baletu. O tak.
Enchanteuse, nooo, pod teksty oszyldowane brudne noir - szczególnie.
Wiem że się na tym znasz i Twój komentarz (pochlebne czy nie) na pewno by jakieś światło rzucił.
No ale nic na chama, oczywiście. ;)
Canulas o tyle o ile, powiedzmy że znam się lepiej niż na prozie (na prozie wcale :))
Ale jak zapraszasz to wstąpię. Tylko wpadnę w odpowiedni nastrój, bo wiesz jak to jest z tekstami tego typu
Enchanteuse, spox. Byde czekał. Zapastuję podłogi. Wypietrzę, bo naprykane. Ciuchy wepchnę piętą pod wyro i nawet jakieś tanie ciasto z Biedronki wezmę.
I nalewkę. ;)
Nalewkę, oo <3
Ja mam porzeczkową jak coś, i takie nawet spoko wino. A, no i pigwówke, ale porzeczkowej do pięt nie dorasta :D
Ciastem sie nie fatyguj, bo slodkiego nie lubie.
Lubię tego Saracena. Zaczyna się robić coraz dziwniej. Jakoś szybko ta część poleciała :-)
Przypełznę może później, jak mnie przeziębienie bardziej nie rozłoży.
Komentarze (55)
Ale jazda i dialog w czasie. Bieg po ratunek. Dwaj obcy a jednak pochodzą z tych samych korzeni i bardzo dobrze rozumieją się. Zawsze zastanawia mnie mądrość Indian i przewidywanie. Czy oni są wybrani przez Boga, czy jakieś inne siły kierują ich umysłami. Ta część to rodzące się uczucie pomiędzy dorosłym mężczyzną, i dziewięcioletnim chłopcem. Czytamy 5:)
Pozdrawiam. Pasja.
"Saracen był zaskoczony, wręcz przerażony, z jaką prędkością funkcjonuje jego mózg. Jak zawiłe potrafi wytwarzać myśli. I jak każda z nich, przywołuje do życia następne." - to mi się też widzi
"Rozbujał więc maszynę do prędkości, jakich nigdy wcześniej nie zaznała i delektował się tym, co najpiękniejsze. Cholerną, czystą wolnością." - ten, notabene dziwny, związek pomiędzy prędkością, a wolnością przemawia do mnie bardzo, bardzo (związek dziwny, nie fragment)
"- Ciągle ją słyszysz? - spytał, nie mogąc się nadziwić, jak łatwo mu przychodzi składanie słów. To już nie tylko myśli, czy percepcja, lecz także język. Jak tak dalej pójdzie, za piętnaście minut będzie umiał latać albo rozwalać kamulce siłą myśli. Nosz kurwa go w dupę mać. Prawdziwie uszanuje spacer tylko ten, kto pozbawiony był nóg." - Saracen wręcz biedny w obliczu nowych doświadczeń, polubiłam postać
" Do tego, wiszący nad głowami, żółty stwór, parzący w kark i wysysający z organizmu całą wodę. Bezlitośnie. Do ostatniej kropelki." - przeelegancko zawoalowane słońce
"Saracen nie mógł wyjść z podziwu, że dziewięciolatek tak płynnie się umie wysławiać." - napisałabym "umie się", ale to duperela, nie lubię po prostu takiego szyku
"Chyba trochę tak, ale też się ciągle na nas darła" - tu też bym napisała "ciągle się", no nie wiem, obadaj sam jak lepiej brzmi
"mąciczymśtam" - wszystkie takie dziwne rzeczy lubie, znaczy jestem dziwadłem
Jak piszesz co mówi chłopak, używasz zwrotów adekwatnych do chłopca w takim wieku, zawsze "mówiłeś" dorosłymi postaciami, tu rzucił mi się inny, odpowiedni język, gut. Np. "Tak bardzo, że nie umiałem wymyślić fajnych słów, żeby ją rozweselić." - no przesłodkie.
"Jak El Dorado, co nie chce się dać ujarzmić." - może jestem nienormalna, ale lepiej brzmi "nie chce dać się ujarzmić", olej to jeśli to tylko mój schiz. I jeszcze tu "Droga się zrobiła kamienista", jakby zamienił miejscem na "zrobiła się", to jakoś bardziej lekko.
"Dzieciak chyba spodziewał się czegoś znacznie trudniejszego, bo z głośnym świstem wypuścił powietrze z płuc. Pewnie myślał, że będzie musiał bronić teorii ewolucyjnej Darwina lub wyliczać europejskie stolice. A tu proszę. Pytają tylko o stwora, co to go chciał przemodelować na miazgę. Łatwizna." :D (i chłopiec dalej uroczy)
"- No dobra. Pamiętaj tylko, że jesteś teraz bezpieczny. Wszystko, co złe, jest za tobą." - kolejny punkt dla Saracena
"Temu chudemu czemuś, przykazali mnie znaleźć." - ehe, chude coś kupuję, przewidywalnam, wiem
"Gdybym był duży i silny, to sam bym go zabił. Ale jeszcze nie jestem." - kurde, jeszcze parę i będę beczeć
"W brzuchu nie może być sucho, bo wszystko zgnije" :D jest w tym logika
Fajna część, spokojniejsza, ale ma coś w sobie. Ten dialog Saracena i małego chłopca był urzekający.
Wypisuj na potęgę.
Wszystko pod uwagę wzięte będzie.
,,Ubij, że'' - to typowe krakowskie ,,że'' pisze się łącznie, np. chodźże, dajże i inne
Świetnie się dogadują. Może to dlatego, że Saracen nie traktuje go jak dziecka. Nie nakazuje, nie poucza i mimo że maluch mówi mu na pan czuje w nim sprzymierzeńca.
Opowieść chłopca przykra. Babcia gdzieś tam została, ale on wybrał dotarcie do siostry, co podpowiada, że ma jakieś moce po utraconej babce. Końcówka nieciekawa. W sensie, że chyba nie dojadą do celu na czas :(
Piąteczkę wstawiłam i lecę dalej :)
„Zwłaszcza że sól zawarta w dziecięcych łzach ma moc oczyszczania z demonów. Wypłukałaby je” - kolejny znakomity tekst i do bólu prawdziwy. Płacz oczyszcza choć nie zawsze tak mocno, jakbyśmy chcieli.
Podobał mi się ten odcinek.
Na bazie tego domysłu, podziękowania za wizytę ślę podwójne.
Fajna nazwa. Przedrura :)
Faktycznie "Przedrura" - to bardzo trafne określenie :))
Taaaaa, Przedrura dobre
Coś, kiedyś, gdzieś, ale nie pod postacią książki.
Poza tym poprawnie, nie całkiem mój klimat, ale jadę dalej.
"...należne mu, jak kutas dziwce patyki, " - motyw dziwek i wszelkich kutasów przy porównaniach, pojawia Ci się bardzo często. Taka dygresja.
Cała ta rozmowa jest fajnie poprowadzona. Mały chwyta mocno za serce, a Saracen wciąż punktuje. Spokojniejsza część. No i końcówka, jak zwykle...
Może jestem bardziej pojebany niż zakładałem.
A tak serio, to... ale Ty dopierniczasz.
Cudnie.
Bóg zapłać zacna niewiasto.
Jeszcze obudzi się ten Slenderman i kurde, będę miała na bank koszmary.
No,ok: elnino666@vp.pl
Ale spoko, u mnie nazwa sieci wi-fi to "Demoniczna pokuta", a wcześniej to były "Wrota Piekieł". Żadna z tych nazw nie była moim pomysłem.
Ale dobra. Nieistotne.
Can, bo ja tutaj robię sobie notatki i oprócz normalnych komentarzy, prześlę Ci na sam koniec takie moje bazgroły.
Trochę w głowie mi się rozjaśniło po tej części, ale nie za wiele, bo tych stworów jest więcej i próbują zamordować kolejne dziecko.
O co im chodzi? Kim lub czy są te dzieciaki?
Kurczę, idę dalej.
No już. Obaczysz sama.
Pozdrawia. :)
Doceniam i tu.
"I jak każda z nich, przywołuje do życia następne." bez przecinka.
"Ciotka mówiła, że babcia jest czarownicą, ale często sama ją pytała, co i jak?" - niepotrzebny znak zapytania. Tutaj sugeruje intonację, a chłopiec nie intonuje tego jak pytanie. On to stawia jako fakt: babcia pytała.
"Kanati, to głupie imię. Nie lubię go." - bez przecinka.
Ach, jak przyjemnie powrócić do tego tekstu. Jest w nim werwa i moc, w sam raz na gorszy dzień. Can, wiedz, że się przyczyniłeś do poprawy mojego humoru <3
W takim tempie czytania boję się że nie wyrobię do października. Nic to. Walczę. Bo jest o co :))
Obadam, będąc w domku, ale niespodzianka się udała...
Nie masz siły, parcia, chęci - spoxon.
Zawsze, co prawda, miło Cię gościć, bo dajesz dużo rad, ale nic na siłę.
Spokojnie.
I wiem, że zajrzysz bez tego.
Żeby było jasne, nie robię tego dla głupiej zasady wzajemności, bo na takie rzeczy szkoda czasu. Bardziej boleję nad tym, że zamiast wykorzystać wakacje na nadrabianie zaległości, ja nie robię nic, a później płaczę że nie mam czasu.
Ale to już, że tak powiem, mój problem.
O właśnie, to mi przypomina żeby wrócić sobie do Baletu. O tak.
Łap pozdrowienia :))
Wiem że się na tym znasz i Twój komentarz (pochlebne czy nie) na pewno by jakieś światło rzucił.
No ale nic na chama, oczywiście. ;)
Ale jak zapraszasz to wstąpię. Tylko wpadnę w odpowiedni nastrój, bo wiesz jak to jest z tekstami tego typu
I nalewkę. ;)
Ja mam porzeczkową jak coś, i takie nawet spoko wino. A, no i pigwówke, ale porzeczkowej do pięt nie dorasta :D
Ciastem sie nie fatyguj, bo slodkiego nie lubie.
Przypełznę może później, jak mnie przeziębienie bardziej nie rozłoży.
Pij syropy czy cuś.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania