Ja już czytnęłam sam początek, bo jak obaczyłam Thelma, nie mogłam sobie odmówić. Nie przyniosła dobrych wieści i nie rozbawiła tym razem :( Resztę poczytam wieczór. Do wieczora :)
Haha, no ładnie. Zawsze mnie stresuje pierwsze 10 minut po wstawieniu, bo wtedy, przy użyciu telefonu sprawdzam jeszcez dokładnie. I rozkład, i błedy, i jak to wszystko wygląda.
Zawsze trochę poprawiam, więc przez pierwsze10-15 minut, paradoksalnie im mniej wyświetleń, tym lepiej.
Opowi.
Plus, inaczej na kompie. Inaczej na telefonie.
Plus, błędy.
Plus, a może by jednak synonim.
Itd.
Obróbka ciężka, ale z ciężkich obrówek, jednak z przyjemniejszych.
Zawsze przy każdym wstawieniu, publikacji jest moment ekscytacji. Jak się przyjęło? Czytają? Podoba się czy nie? Może za dużo oczekiwałam? Dawno nic nie wstawiałam i brakuje mi tego momentu, chyba muszę się zabrać do roboty, ale to już z Nowym Rokiem :) Pozdrawiam i uciekam już :)
— Czy jesteś pewna, że to Merlina męczą?
Skinęła głową.
— Ale na pewno, pewna?
Skinęła głową.
— Ale tak, na sto procent?
Skinęła głową. - rozumiem, że te powtórki celowe, ale brakuje mi tu rozwinięcia dialogu do absurdu. Wszak to Czarodziej Merlin, więc Polip miałby prawo nie dowierzać do rozpuku i do wzbudzenia złości w duszku. Brakuje ździelenia go po łbie kamcem dla otrzeźwienia i przyjęcia do wiadomości.
ale laska była niezwykle czujna i moment dostał po łapach. albo w rytmie- w moment albo momentalnie
Oczywiście przy użyciu prostszeej myśli. - tu "e" za dużo albo... za mało, heh - to zależy
— Wiwat — powtórzyła. Potem spojrzała na drogę, wypalając niemal pół papierosa na jeden raz. — To znaczy coś? - tutaj brakuje mi- ja bym tak- pod rozwagę - Wiwat, hmm...? i dalej To, coś znaczy...?
Dawno nie miał kobiety jakiejkolwiek. Kurwa. - mnie by pasowało - , kurwa! bądź- . Kurwa!- wykrzyknik konieczny. Chłopak jest sfrustrowany.
pokropionych Boskim aktem - boskim - to przymiotnik
zakończenie super, tym bardziej, że nie mam pojęcia, co też poetycko-biblijnego powiedziała Rose.
5+ i czekam, hmm, cierpliwie na więcej.
No ok. Właśnie tłukę 21.
Do większości się z marszu przychylam.
Jednak początek pozostawię jak jest. Twój zamysł jest dobry, ale ja go juz kilkukrotnie stosowałem. Nie chcę bazować na takich samych "komediowych aktach". W reszcie sprw masz jak najbardziej rację.
I znowu jesteś pokrzywdzona, bo pierwsza sie musisz przebijać przez zakrzaczone opko.
Eh.
Zara nareperuję.
"szkoda strzępić ryja hipotetycznie" - perełka
"Zaczynał lubić tę babkę, choć jej imię już zgubił." - faceci... ehhh
"mógłbym zabić chujem stepowego pieska." - kuźwa, no kolację wsuwam i ze śmiechu o mało się nie udławiłam. Ty ostrzegaj jakoś wcześniej albo co... ;))
plus kilka innych.
Tekst wart grzechu, mnie się bardzo dopracowany widzi. Widać, żeś się chłopie napracował (np. lipcowa data święta w którym śpiewa się hymn...). Widać, żeś wgryzł mocno temat i naumiałeś się na 6 ;)
Pozdr
Nie no, reaserch robię, ale to akurat nie wymagało :) Zdarza mi sie założyć buta tył naprzód, ale bez przesady. Jak się uda, to wturlam jeszcze 21 dziś. Wtedy zostaną dwie do końca. Chciałbym, bo już ostatnie korekty lecą.
Dzięki za dobre słowo ciepła kobieto, albo odwrotnie.
Polip wypytał jeszcze Thelmę o kilka rzeczy, ten jeden raz ciesząc się, że rozmawia z umarłą. - Thelma jest ponad wszystko.
Filuterny uśmiech, splecione z tyłu rączki, nieudane próby grzebania bucikiem w ziemi. - No taka jest kobieca przewrotność
Przepraszam cię, Thelma — wykrztusił, patrząc dziewczynce w oczy. — Przepraszam, że muszę cię pytać o takie rzeczy. - jaka skrucha mezczyzny?
W tym wieku to już faktycznie godne odnotowania - Rose jest bezwzgledna
Nawet sam siebie nie uwiódł już jakiś czas. Dramat jednego aktora. Do tego grany w jednym tylko teatrze. Ale za to, jaki. - chciałby pewnie kobiety, ale cóż kobieta obok jest wyluzowana
A trzeci, najlepiej w ogóle się nie odzywać niepytany. - hahaha Wiwat podporządkowany.
czwarty plaster zostanie odseparowany od ciała, ludzka powłoka będzie mogła strzelić sobie kielicha.
A potem cóż.
Potem wyjmą jej oczy. - przed ślepotą strzeli sobie kielicha dla zdrowotności
Papieros jej zwisał z ust jak źle wytarty, poanginowy śluz - widok może doprowadzić do takiego stanu? Co tam w tych kroplach zobaczyli?
Mistrzostwo !!!
Ukłony i samych sukcesów i wydania książki w 2018
Tak.
Rose jest bezwlgłedna, a Wiwat kapkę uczłowieczony. Taki myk, bo wcześniej to z niego tylko kalafiora robiłęm i postać jednowymiarową)
Co zaś wydania, to, ho-ho. Walka z całym mechanizmem obronnym wydawców chyba nie jest dla mnie.
Na razie se sam dla siebie drukuję i też jest git.
Pozdro, Pasja.
,,Jest po podstawowy warunek dalszej, '' - Jest to...
Rose jest świetna :) Ma dziewczyna charyzmę :) Błyskotliwa i pewna siebie - podoba mi się :) Wiwat dobrze trafił :)
Merlin ma przechlapane :( Normalnie ściskają mi się szczęki, kiedy o nim czytam. Okropność.
Kolejna udana część. Wielkie 5 ode mnie :)
Dzięki Karola za literówkę. Zawsze się cholerstwo znajdzie.
Z tym Merlinem (sam opis) na dość długo mnie to przyblokowało. Jeśli jakoś się widzi, to dobrze.
"Malec nie był co do tego przekonany, ale Polipczuk dodał, że jeśli się kogoś zabije tak „z rozkazu”, to nie ma grzechu. Znaczy, może i jest, ale dotyczy jedynie tego, który rozkazy wydaje. W tym konkretnym przypadku jego" - to mi się widzi, wojenna logika, git
"Speszyła się. Filuterny uśmiech, splecione z tyłu rączki, nieudane próby grzebania bucikiem w ziemi" - umiesz pisać te sceny ze zwierzakami, tudzież dzieciakami, tudzież duchami
"Siedział więc teraz cicho, zmartwiony, że zaczyna się do tych chłamów przyzwyczajać. Już dwa razy musiał uspokajać własną, skaczącą nogę" - ależ nie ma o walczyć z odruchami :)
"Ona przeciwnie. Paliła szlugi i żuła miętowe gumy. Papieros, guma, papieros. Cały czas. Jej usta ciągle pracowały na obrotach, co Wiwat uznał za zachęcający prognostyk" :D Podtrzymuję opinię, lubię tą kobitę. A na marginesie - nie żułam gumy rok, buu.
"— Jezu, co? Coś jak: zwolnij, uważaj, Jezus? Czy: Jezu, jak bardzo ci dziękuję, dobra kobieto, za wyciągnięcie mnie za kudły z tego pieca?
Wiwat nie umiał grać. Nigdy tego nie robił. Zaczynał lubić tę babkę, choć jej imię już zgubił. Mimo wszystko nie uważał, że powinien przed nią udawać kogoś, kim raczej nie jest.
— Raczej: Jezu, jak strasznie stoi mi właśnie chuj.
Niestety w tym momencie zdechła jej zapalniczka, więc ta przesycona romantyzmem myśl przeleciała niezauważona" - brawo Wiwat, szczery chopok, nie ma co walczyć z odruchami po raz drugi :D
Cala scena z Wiwatem i kuleżanką cudna. "Camaro zaczęło szybko wytracać prędkość. Panika w Wiwacie, rosnąć" - wysiądzie tak po prostu i ją sobie odpuści? No skandal! Marco by nie wysiadł :>
Ładne opisy pogody i metafory ze Stwórcą w roli głównej.
Merlin jako "powłoka cielesna", ughhh
"Dodał, że jak tylko skończą i czwarty plaster zostanie odseparowany od ciała, ludzka powłoka będzie mogła strzelić sobie kielicha.
A potem cóż.
Potem wyjmą jej oczy" - mam szczerą nadzieję, że tego nie opiszesz...
A, byłabym zapomniała - nie wysiadł. Bene.
"Nie po to się tu kopsnęli w pęłnym pędzie" - pełnym*
"jej martwe usta ciągle zdobył niewyraźny, acz bardzo szczery uśmiech" - zdobił* chyba
"zaczął nieśmiało łamać. Szczęściem Rose (Jej imię, co godne podkreślenia, przypomniał sobie sam)" - nie wiem czy jej* w nawiasie nie powinno być z małej
Wciągnęłam się na nowo, nakurwiaj tam, bo mnie mało zostało ;) A poza tym czytając Twoją serię nachodzi mnie na Leę, dobry objaw. Kolejna dobra część :)
Pracuję nad przedostatnią cały czas. Będzie dłuższa.
Fajno że działasz. Tylko się jedna ostała. Błędy oczywiście usunę, choć jakim chujem się jeszcze ostały, nie mam pojęcia.
Delma dostała praktycznie główną rolę. Od niej wszystko zależało, a Polip to mądry chłop, więc trzymam za nich wszystkich kciuki. Niech uratują Indianina, bo raczej z Merlina nic nie zostanie.
"— Nie kminię biblijnych nawiązań — palnął, co ślina niosła. Sekundę później przydzwonił głową o szybę." - kochana Rose <3 Aż mi cała twarz się cieszy, że i ona tu się znalazła!
Wiwat... hmm, zajebisty z niego romantyk. Jestem przyzwyczajona do dość dziwnych tekstów z nutką romantyzmu lub też bez, ale Wiwat i tak bije o głowę wszystkich xD (Mój facet kiedyś nazwał mnie jednorazówką i dziwił się, że się popłakałam - a miał na myśli, że jestem wyjątkowa) Uśmiałam się przy tych nieudolnych zalotach. Ale chyba coś w nich było, bo Rose pozwoliła mu jechać dalej.
T-Rex to - tak jak już pisałam wcześniej - psychopatyczny debil. Oglądałam kiedyś film, w którym starano się przekroczyć ostateczną granicę bólu (najpierw była przemoc, złe warunki, kiepskie jedzenie, a potem było coraz gorzej, aż na sam koniec obdarli główną bohaterkę ze skóry). Nie znam tytułu, bo dawno to było.
Teraz już jestem pewna, że nic z niego nie zostanie.
I co takiego napotkali na swojej drodze Wiwat i Rose?
Lecę dalej!
Pozdrawiam :)
"|Delma dostała praktycznie główną rolę. Od niej wszystko zależało, a Polip to mądry chłop, więc trzymam za nich wszystkich kciuki. Niech uratują Indianina, bo raczej z Merlina nic nie zostanie." - Delma :)))
"T-Rex to - tak jak już pisałam wcześniej - psychopatyczny debil. Oglądałam kiedyś film, w którym starano się przekroczyć ostateczną granicę bólu (najpierw była przemoc, złe warunki, kiepskie jedzenie, a potem było coraz gorzej, aż na sam koniec obdarli główną bohaterkę ze skóry). Nie znam tytułu, bo dawno to było. " - to ja Ci przypomnę. Mordtyrs - Skazani na strach. Film Francuski. ;)
"W zasadzie nie spodziewali się dobrych, Polip jednak po cichu liczył na mały cud. Teraz jednak każde z wypowiadanych przez nią słów, metodycznie go z tego cudu odzierało."
Bez przecinka w ostatnim zdaniu (chyba, nie jestem pewna)
"Skinęła głową. - Ale na pewno, pewna?
Skinęła głową. — Ale tak, na sto procent?"
Chyyba bez, ale pewności nie mam. W sumie to "na sto procent" określa stopień pewności. Czyli teoretycznie bez sensu oddzielać to od poprzedniego przecinkiem.
"Polip wypytał jeszcze Thelmę o kilka rzeczy, ten jeden raz ciesząc się, że rozmawia z umarłą. Choć nawet mimo tego, czuł się źle."
W takiej sytuacji, gdy "mimo tego" nie wprowadza zdania współrzędnego, bez przecinka. Jest tu tylko jedno orzeczenie, więc na logikę to zdanie pojedyncze.
" Wszystko to spowodowało, że było mu jeszcze ciężej zadać następne pytania. Niestety. Bez jej wiedzy, nie mieli najmniejszych szans"
Bez ostatniego przecinka. Again, nie rozdziela on dwóch zdań, bo "bez jej wiedzy" to tylko wyrażenie.
"Obszukał się na odpierdol, a tu proszę? Nie wiedząc dlaczego i skąd, ale miał."
Znak zapytania out. Po prostu kropka.
"Ale za to, jaki."
Bez przecinka.
"Camaro zaczęło szybko wytracać prędkość. Panika w Wiwacie, rosnąć."
Też bez, ale w miejsce jego - myślnik. Na znak pauzy, którą zapewne chciałeś tu zastosować.
"Karabinowa seria przekleństw, jakiej się oddał, była raczej wynikiem nagłości zdarzenia, niż bólu jako takiego. Ona z cierpliwością buddyjskiej mniszki poczekała, aż się wystrzela z bluzgów, a potem... Nie. Właściwie, to nie była, aż tak cierpliwa."
Bez ostatniego. Przecinek przed "aż" tylko, jeśli wprowadza zdanie podrzędne.
No ładnie. Pani kierowca być może nauczy Wiwata nieco ogłady, choć ten już raczej za stary na naukę.
Dzięki za kolejną dobrą część. Do zobaczenia pod następną, oczywiście.
"Podczas ostatnich przygotowań, gdy mu opowiadała naprawdę paskudne rzeczy, jej martwe usta ciągle zdobył niewyraźny, acz bardzo szczery uśmiech." - zdobił?
Zazdroszczę Ci tej lekkości z jaką opisujesz poszczególne elementy, charakterystykę bohaterów i otoczenie. Zdecydowanie masz talent do tego.
I w dalszym ciągu biedny Merlin. Mam nadzieję, że towarzysze zdążą go uratować przed utratą wzroku.
Wiwat kojarzy mi się z takim starym, wrednym kotem, któremu capi już z paszczy i śmierdzi starością, ale nie wiadomo dlaczego wzbudza u ludzi sympatię.
To chyba tyle. Zacna część i coraz bliżej końca.
Dziękuję za wskazanie błędu. Jestem tuż przed finalną korektą i każda drobinka to złoto.
Korzystając z okrągłości liczby dwadzieścia, choć wiadomo, że nie jest ona mym "opus" , jeśli idzie o liczby, chciałbym Ci jeszcze raz podziękować za całą tę podróż.
Tak więc - dziękuję
Komentarze (35)
Inne projekty czekają. Dzięki za szybką i entuzjastyczną reakcję.
Wracaj zatem na hauze.
Zawsze trochę poprawiam, więc przez pierwsze10-15 minut, paradoksalnie im mniej wyświetleń, tym lepiej.
Plus, inaczej na kompie. Inaczej na telefonie.
Plus, błędy.
Plus, a może by jednak synonim.
Itd.
Obróbka ciężka, ale z ciężkich obrówek, jednak z przyjemniejszych.
Wspaniałe wejście w stylu "z cicha pęk".
A się podkradł.
Skinęła głową.
— Ale na pewno, pewna?
Skinęła głową.
— Ale tak, na sto procent?
Skinęła głową. - rozumiem, że te powtórki celowe, ale brakuje mi tu rozwinięcia dialogu do absurdu. Wszak to Czarodziej Merlin, więc Polip miałby prawo nie dowierzać do rozpuku i do wzbudzenia złości w duszku. Brakuje ździelenia go po łbie kamcem dla otrzeźwienia i przyjęcia do wiadomości.
ale laska była niezwykle czujna i moment dostał po łapach. albo w rytmie- w moment albo momentalnie
Oczywiście przy użyciu prostszeej myśli. - tu "e" za dużo albo... za mało, heh - to zależy
— Wiwat — powtórzyła. Potem spojrzała na drogę, wypalając niemal pół papierosa na jeden raz. — To znaczy coś? - tutaj brakuje mi- ja bym tak- pod rozwagę - Wiwat, hmm...? i dalej To, coś znaczy...?
Dawno nie miał kobiety jakiejkolwiek. Kurwa. - mnie by pasowało - , kurwa! bądź- . Kurwa!- wykrzyknik konieczny. Chłopak jest sfrustrowany.
pokropionych Boskim aktem - boskim - to przymiotnik
zakończenie super, tym bardziej, że nie mam pojęcia, co też poetycko-biblijnego powiedziała Rose.
5+ i czekam, hmm, cierpliwie na więcej.
Do większości się z marszu przychylam.
Jednak początek pozostawię jak jest. Twój zamysł jest dobry, ale ja go juz kilkukrotnie stosowałem. Nie chcę bazować na takich samych "komediowych aktach". W reszcie sprw masz jak najbardziej rację.
I znowu jesteś pokrzywdzona, bo pierwsza sie musisz przebijać przez zakrzaczone opko.
Eh.
Zara nareperuję.
"Zaczynał lubić tę babkę, choć jej imię już zgubił." - faceci... ehhh
"mógłbym zabić chujem stepowego pieska." - kuźwa, no kolację wsuwam i ze śmiechu o mało się nie udławiłam. Ty ostrzegaj jakoś wcześniej albo co... ;))
plus kilka innych.
Tekst wart grzechu, mnie się bardzo dopracowany widzi. Widać, żeś się chłopie napracował (np. lipcowa data święta w którym śpiewa się hymn...). Widać, żeś wgryzł mocno temat i naumiałeś się na 6 ;)
Pozdr
Dzięki za dobre słowo ciepła kobieto, albo odwrotnie.
Filuterny uśmiech, splecione z tyłu rączki, nieudane próby grzebania bucikiem w ziemi. - No taka jest kobieca przewrotność
Przepraszam cię, Thelma — wykrztusił, patrząc dziewczynce w oczy. — Przepraszam, że muszę cię pytać o takie rzeczy. - jaka skrucha mezczyzny?
W tym wieku to już faktycznie godne odnotowania - Rose jest bezwzgledna
Nawet sam siebie nie uwiódł już jakiś czas. Dramat jednego aktora. Do tego grany w jednym tylko teatrze. Ale za to, jaki. - chciałby pewnie kobiety, ale cóż kobieta obok jest wyluzowana
A trzeci, najlepiej w ogóle się nie odzywać niepytany. - hahaha Wiwat podporządkowany.
czwarty plaster zostanie odseparowany od ciała, ludzka powłoka będzie mogła strzelić sobie kielicha.
A potem cóż.
Potem wyjmą jej oczy. - przed ślepotą strzeli sobie kielicha dla zdrowotności
Papieros jej zwisał z ust jak źle wytarty, poanginowy śluz - widok może doprowadzić do takiego stanu? Co tam w tych kroplach zobaczyli?
Mistrzostwo !!!
Ukłony i samych sukcesów i wydania książki w 2018
Rose jest bezwlgłedna, a Wiwat kapkę uczłowieczony. Taki myk, bo wcześniej to z niego tylko kalafiora robiłęm i postać jednowymiarową)
Co zaś wydania, to, ho-ho. Walka z całym mechanizmem obronnym wydawców chyba nie jest dla mnie.
Na razie se sam dla siebie drukuję i też jest git.
Pozdro, Pasja.
Rose jest świetna :) Ma dziewczyna charyzmę :) Błyskotliwa i pewna siebie - podoba mi się :) Wiwat dobrze trafił :)
Merlin ma przechlapane :( Normalnie ściskają mi się szczęki, kiedy o nim czytam. Okropność.
Kolejna udana część. Wielkie 5 ode mnie :)
Z tym Merlinem (sam opis) na dość długo mnie to przyblokowało. Jeśli jakoś się widzi, to dobrze.
"Speszyła się. Filuterny uśmiech, splecione z tyłu rączki, nieudane próby grzebania bucikiem w ziemi" - umiesz pisać te sceny ze zwierzakami, tudzież dzieciakami, tudzież duchami
"Siedział więc teraz cicho, zmartwiony, że zaczyna się do tych chłamów przyzwyczajać. Już dwa razy musiał uspokajać własną, skaczącą nogę" - ależ nie ma o walczyć z odruchami :)
"Ona przeciwnie. Paliła szlugi i żuła miętowe gumy. Papieros, guma, papieros. Cały czas. Jej usta ciągle pracowały na obrotach, co Wiwat uznał za zachęcający prognostyk" :D Podtrzymuję opinię, lubię tą kobitę. A na marginesie - nie żułam gumy rok, buu.
"— Jezu, co? Coś jak: zwolnij, uważaj, Jezus? Czy: Jezu, jak bardzo ci dziękuję, dobra kobieto, za wyciągnięcie mnie za kudły z tego pieca?
Wiwat nie umiał grać. Nigdy tego nie robił. Zaczynał lubić tę babkę, choć jej imię już zgubił. Mimo wszystko nie uważał, że powinien przed nią udawać kogoś, kim raczej nie jest.
— Raczej: Jezu, jak strasznie stoi mi właśnie chuj.
Niestety w tym momencie zdechła jej zapalniczka, więc ta przesycona romantyzmem myśl przeleciała niezauważona" - brawo Wiwat, szczery chopok, nie ma co walczyć z odruchami po raz drugi :D
Cala scena z Wiwatem i kuleżanką cudna. "Camaro zaczęło szybko wytracać prędkość. Panika w Wiwacie, rosnąć" - wysiądzie tak po prostu i ją sobie odpuści? No skandal! Marco by nie wysiadł :>
Ładne opisy pogody i metafory ze Stwórcą w roli głównej.
Merlin jako "powłoka cielesna", ughhh
"Dodał, że jak tylko skończą i czwarty plaster zostanie odseparowany od ciała, ludzka powłoka będzie mogła strzelić sobie kielicha.
A potem cóż.
Potem wyjmą jej oczy" - mam szczerą nadzieję, że tego nie opiszesz...
A, byłabym zapomniała - nie wysiadł. Bene.
"Nie po to się tu kopsnęli w pęłnym pędzie" - pełnym*
"jej martwe usta ciągle zdobył niewyraźny, acz bardzo szczery uśmiech" - zdobił* chyba
"zaczął nieśmiało łamać. Szczęściem Rose (Jej imię, co godne podkreślenia, przypomniał sobie sam)" - nie wiem czy jej* w nawiasie nie powinno być z małej
Wciągnęłam się na nowo, nakurwiaj tam, bo mnie mało zostało ;) A poza tym czytając Twoją serię nachodzi mnie na Leę, dobry objaw. Kolejna dobra część :)
Fajno że działasz. Tylko się jedna ostała. Błędy oczywiście usunę, choć jakim chujem się jeszcze ostały, nie mam pojęcia.
"— Nie kminię biblijnych nawiązań — palnął, co ślina niosła. Sekundę później przydzwonił głową o szybę." - kochana Rose <3 Aż mi cała twarz się cieszy, że i ona tu się znalazła!
Wiwat... hmm, zajebisty z niego romantyk. Jestem przyzwyczajona do dość dziwnych tekstów z nutką romantyzmu lub też bez, ale Wiwat i tak bije o głowę wszystkich xD (Mój facet kiedyś nazwał mnie jednorazówką i dziwił się, że się popłakałam - a miał na myśli, że jestem wyjątkowa) Uśmiałam się przy tych nieudolnych zalotach. Ale chyba coś w nich było, bo Rose pozwoliła mu jechać dalej.
T-Rex to - tak jak już pisałam wcześniej - psychopatyczny debil. Oglądałam kiedyś film, w którym starano się przekroczyć ostateczną granicę bólu (najpierw była przemoc, złe warunki, kiepskie jedzenie, a potem było coraz gorzej, aż na sam koniec obdarli główną bohaterkę ze skóry). Nie znam tytułu, bo dawno to było.
Teraz już jestem pewna, że nic z niego nie zostanie.
I co takiego napotkali na swojej drodze Wiwat i Rose?
Lecę dalej!
Pozdrawiam :)
"T-Rex to - tak jak już pisałam wcześniej - psychopatyczny debil. Oglądałam kiedyś film, w którym starano się przekroczyć ostateczną granicę bólu (najpierw była przemoc, złe warunki, kiepskie jedzenie, a potem było coraz gorzej, aż na sam koniec obdarli główną bohaterkę ze skóry). Nie znam tytułu, bo dawno to było. " - to ja Ci przypomnę. Mordtyrs - Skazani na strach. Film Francuski. ;)
Pozdro, Elołapki, pozdro.
Dzięki za przypomnienie, chociaż nie zapowiada się, abym zobaczyła ten film jeszcze raz.
No i taki koniec? Co widzieli przez sobą?
Kurde no...
"W zasadzie nie spodziewali się dobrych, Polip jednak po cichu liczył na mały cud. Teraz jednak każde z wypowiadanych przez nią słów, metodycznie go z tego cudu odzierało."
Bez przecinka w ostatnim zdaniu (chyba, nie jestem pewna)
"Skinęła głową. - Ale na pewno, pewna?
Skinęła głową. — Ale tak, na sto procent?"
Chyyba bez, ale pewności nie mam. W sumie to "na sto procent" określa stopień pewności. Czyli teoretycznie bez sensu oddzielać to od poprzedniego przecinkiem.
"Polip wypytał jeszcze Thelmę o kilka rzeczy, ten jeden raz ciesząc się, że rozmawia z umarłą. Choć nawet mimo tego, czuł się źle."
W takiej sytuacji, gdy "mimo tego" nie wprowadza zdania współrzędnego, bez przecinka. Jest tu tylko jedno orzeczenie, więc na logikę to zdanie pojedyncze.
" Wszystko to spowodowało, że było mu jeszcze ciężej zadać następne pytania. Niestety. Bez jej wiedzy, nie mieli najmniejszych szans"
Bez ostatniego przecinka. Again, nie rozdziela on dwóch zdań, bo "bez jej wiedzy" to tylko wyrażenie.
"Obszukał się na odpierdol, a tu proszę? Nie wiedząc dlaczego i skąd, ale miał."
Znak zapytania out. Po prostu kropka.
"Ale za to, jaki."
Bez przecinka.
"Camaro zaczęło szybko wytracać prędkość. Panika w Wiwacie, rosnąć."
Też bez, ale w miejsce jego - myślnik. Na znak pauzy, którą zapewne chciałeś tu zastosować.
"Karabinowa seria przekleństw, jakiej się oddał, była raczej wynikiem nagłości zdarzenia, niż bólu jako takiego. Ona z cierpliwością buddyjskiej mniszki poczekała, aż się wystrzela z bluzgów, a potem... Nie. Właściwie, to nie była, aż tak cierpliwa."
Bez ostatniego. Przecinek przed "aż" tylko, jeśli wprowadza zdanie podrzędne.
No ładnie. Pani kierowca być może nauczy Wiwata nieco ogłady, choć ten już raczej za stary na naukę.
Dzięki za kolejną dobrą część. Do zobaczenia pod następną, oczywiście.
Szanuję... I dziękuję.
Zazdroszczę Ci tej lekkości z jaką opisujesz poszczególne elementy, charakterystykę bohaterów i otoczenie. Zdecydowanie masz talent do tego.
I w dalszym ciągu biedny Merlin. Mam nadzieję, że towarzysze zdążą go uratować przed utratą wzroku.
Wiwat kojarzy mi się z takim starym, wrednym kotem, któremu capi już z paszczy i śmierdzi starością, ale nie wiadomo dlaczego wzbudza u ludzi sympatię.
To chyba tyle. Zacna część i coraz bliżej końca.
Korzystając z okrągłości liczby dwadzieścia, choć wiadomo, że nie jest ona mym "opus" , jeśli idzie o liczby, chciałbym Ci jeszcze raz podziękować za całą tę podróż.
Tak więc - dziękuję
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania