"Drewniana beczka, obok niej dwie klatki. W jednej znajdowała się samotna kura, co i rusz nerwowo gdacząca, w drugiej para łaciatych królików, od czasu do czasu brykających, spłoszonych wybojami w drodze," - co rusz. Co i rusz, nie. Sam się na to nabieram nieraz.
"- Noooo Wojtuś wio! Nnnnaa! Jeszcze troszkę malutki! - Krzykną mężczyzna, delikatnie uderzając konia lekcjami." krzyknął z małej, bo się odnosi do dialogu i z Ł na końcu.
"Gdy wóz się zatrzymał odezwał się do chłopca." - gdy pojawia się sprawa przecinków, raczej nie wychodzę przed szereg. Tu jednek, ten mały liszaj z ogonkiem, chyba powinien być. Pomiędzy zatrzymał a odezwał.
Kurde, Maurycy, zaskakujesz.
Lubię te czasy. A te czasy plus horror, t o rzadkość. Chyba tylko słynna "Twierdza" Paula Wilsona mi się kojarzy. Rozbudziłeś apetyty. Lubię te klimaty.
Dobrze się czujesz w dialogu i widać, że się trochę przygotowałeś językowo. Podoba mi się. Od strony technicznej, mógłbyś popracować nad synonimami. Chyba ze cztery razy było "krzyknął" na niezbyt rozbujanym odcinku.
Ogólnie jestem bardzo na tak. Popieram projekt i czekam.
4+
Dzięki Can, po cichu bardzo liczyłem, że zabierzesz głos i coś mi poradzisz. Z tą beczką faktycznie wtopa zaraz poprawię, i tą resztę co wyłapałeś. Naprawdę jestem wdzięczny za wszelkie uwagi. Jeszcze raz podziękował.
Przeczytałam, zaciekawiło mnie opowiadanie i nie ukrywam, że chętnie przeczytam kontynuację opowieści. Jak już zwrócił uwagę Canulas, przydałyby się synonimy, dużo powtórzeń i interpunkcja do poprawy. 4
Pozdrawiam serdecznie
Ogólnie mi się podoba. Tak mi się wydaje, że za dużo przecinków, w miejscach, gdzie ich brak, nie zmienia sensu zdania.
Dialogi O.K.
P,S - ''...z obu porośniętych...'' ''Gdy wóz się zatrzymał, odezwał się do chłopca'' - wóz? - takie skojarzenie - sorry.
Gdyby to był koniec, to byłbym zawiedziony puentą. Ale nie jest - więc nie jestem - 4,7 Pozdrawiam.
"Noooo Wojtuś wio! Nnnnaa! Jeszcze troszkę malutki! - krzyknął mężczyzna, delikatnie uderzając konia lekcjami." - najpierw matematyką, potem językiem francuskim, a gdy koń nie kroczył dosyć żwawo, przywalił godzinami wychowawczymi...
Zaciekawiony nie no jest spoko, to ja trochę niedomagam. Coś mnie rozkłada, i głowa mi chyba na milon kawałków pęknie.
Twoj dowcip zawsze u mnie mile widziany.
Maurycy Lesniewski nie, nie!:) Canulasa masakrę na dzień dobry sobie przeczytałam:) Więc tutaj jakby bardzo delikatnie- porównując:) Widzę drugą część, przeczytam później, co bym do pracy zdążyła:) Pzdr:)
Tytuł i piekarnia, to powrót do twoich korzeni jak myślę.
Przyłożył go do pajdy chleba na dwa centymetry od jej końca, po chwili jednak przesunął o kolejne centymetr i uciął. - takie krojenie chleba pamiętam u mojego dziadka. Głód jakiego doznał pozostał w pamięci na zawsze. Chleb był świętością.
Zakomenderował ojciec, lecz po chwili znowu jakaś myśl przyszła mu do głowy. - widać więź i miłość, choć bardzo jest ona nasączona biedą. Ojciec traktuje syna jak kompania i daje mu dorastać, dawkując mu zagrożenia.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję 5 :)
Chłopiec w męskie czapce z daszkiem,?
Pasjo wziąłem sobie radę Arysto, jedną z nich, aby pisać „blisko siebie, swojego miejsca, miasta ulicy”(cytat z pamięci), wiec tak, sięgnąłem do korzeni i to dość głębokich.
„Chłopiec w męskiej czapce” jak najbardziej, pamietam stare fotografie chłopców w zbyt dużych męskich czapkach z daszkiem, to mi gdzieś tam w głowie zostało.
Fajnie Pasjo, że wpadłaś i podzielilas sie refleksjami, dzięki ci za to.
Pozdrawiam gorąco :)
To jakby coś z filmu "Prawo i pięść" czyli przejmowanie ziem odzyskanych przez Polaków. Tam było pełno min pod każdym pozorem... Wystarczyło cokolwiek podnieść: pistolet, nawet lalka a pod spodem materiał wybuchowy. Ilu ludzi tak zginęło.,.. Dobry tekst i prawda historyczna . Dla mnie 7 (skala jak już pisałem na innych postach 10 stopniowa).
Witam,
Zaglądnełam bo mnie Can tu przysłał ;)) Że niby fajny klimacik itd. I faktycznie.
Ciekawie się zaczęło. Zaniepokoił mnie "głos" w głowie ojca.
Natomiast wzruszył jego gest pod koniec w stosunku do syna, któremu odkroił troszkę jedzenia.
No i ten sznurek - objaw niepokoju i troski o dziecko.
Zgrabnie, lekko napisane. Lecę dalej...
parę niepotrzebnych przecinków i kilka brakujących. Trochę złośliwie, a trochę z pomocą. Twoje błędy wyłapie akurat "ortograf.pl", warto skorzystać, chociaż nadmiernych a możliwych nie wyławia. Stawiasz przecinki przed spójnikami "lub"
Ogólnie, jeszcze nie wiem, ale podoba mi się bardzo opis początkowy fury. Nic ponad to, co potrzebne, a jednocześnie pełne treści.
Pozdro. 4 za błędy oczywiste
Felicjanna i ty Brutusie o przecinkach :)
Bardzo mi miło, że zajrzałaś, każda wizyta, opinia mile widziana. Dzięki za komentarz, i cóż, zapraszam dalej :)
Komentarze (30)
"Drewniana beczka, obok niej dwie klatki. W jednej znajdowała się samotna kura, co i rusz nerwowo gdacząca, w drugiej para łaciatych królików, od czasu do czasu brykających, spłoszonych wybojami w drodze," - co rusz. Co i rusz, nie. Sam się na to nabieram nieraz.
"- Noooo Wojtuś wio! Nnnnaa! Jeszcze troszkę malutki! - Krzykną mężczyzna, delikatnie uderzając konia lekcjami." krzyknął z małej, bo się odnosi do dialogu i z Ł na końcu.
"Gdy wóz się zatrzymał odezwał się do chłopca." - gdy pojawia się sprawa przecinków, raczej nie wychodzę przed szereg. Tu jednek, ten mały liszaj z ogonkiem, chyba powinien być. Pomiędzy zatrzymał a odezwał.
Kurde, Maurycy, zaskakujesz.
Lubię te czasy. A te czasy plus horror, t o rzadkość. Chyba tylko słynna "Twierdza" Paula Wilsona mi się kojarzy. Rozbudziłeś apetyty. Lubię te klimaty.
Dobrze się czujesz w dialogu i widać, że się trochę przygotowałeś językowo. Podoba mi się. Od strony technicznej, mógłbyś popracować nad synonimami. Chyba ze cztery razy było "krzyknął" na niezbyt rozbujanym odcinku.
Ogólnie jestem bardzo na tak. Popieram projekt i czekam.
4+
Pozdrawiam serdecznie
Dialogi O.K.
P,S - ''...z obu porośniętych...'' ''Gdy wóz się zatrzymał, odezwał się do chłopca'' - wóz? - takie skojarzenie - sorry.
Gdyby to był koniec, to byłbym zawiedziony puentą. Ale nie jest - więc nie jestem - 4,7 Pozdrawiam.
Dzięki DD i pozdrawiam
Chyba autor powinien. Bo do konia to się stosuje lejce a nie lekcje.
Widocznie mój dowcip jest zbyt niszowy...
Twoj dowcip zawsze u mnie mile widziany.
Pozdrawiam :)
Muszę w takim razie i ja go przeczytać. Pozdrawiam :)
Przyłożył go do pajdy chleba na dwa centymetry od jej końca, po chwili jednak przesunął o kolejne centymetr i uciął. - takie krojenie chleba pamiętam u mojego dziadka. Głód jakiego doznał pozostał w pamięci na zawsze. Chleb był świętością.
Zakomenderował ojciec, lecz po chwili znowu jakaś myśl przyszła mu do głowy. - widać więź i miłość, choć bardzo jest ona nasączona biedą. Ojciec traktuje syna jak kompania i daje mu dorastać, dawkując mu zagrożenia.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję 5 :)
Chłopiec w męskie czapce z daszkiem,?
„Chłopiec w męskiej czapce” jak najbardziej, pamietam stare fotografie chłopców w zbyt dużych męskich czapkach z daszkiem, to mi gdzieś tam w głowie zostało.
Fajnie Pasjo, że wpadłaś i podzielilas sie refleksjami, dzięki ci za to.
Pozdrawiam gorąco :)
Pozdrawiam
Zaglądnełam bo mnie Can tu przysłał ;)) Że niby fajny klimacik itd. I faktycznie.
Ciekawie się zaczęło. Zaniepokoił mnie "głos" w głowie ojca.
Natomiast wzruszył jego gest pod koniec w stosunku do syna, któremu odkroił troszkę jedzenia.
No i ten sznurek - objaw niepokoju i troski o dziecko.
Zgrabnie, lekko napisane. Lecę dalej...
Ogólnie, jeszcze nie wiem, ale podoba mi się bardzo opis początkowy fury. Nic ponad to, co potrzebne, a jednocześnie pełne treści.
Pozdro. 4 za błędy oczywiste
Bardzo mi miło, że zajrzałaś, każda wizyta, opinia mile widziana. Dzięki za komentarz, i cóż, zapraszam dalej :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania