Poprzednie częściPiekarnia (wstęp)

Piekarnia 1

22 luty 1945

Tiegenhof

Frida Sthal wyglądała na zewnątrz przez szparę w zamkniętych, ciężkich, dębowych okiennicach. Panował pozorny pokój, wszystko dookoła zalała woda. Ulica, przy której mieszkała, od prawie pięciu lat, zniknęła. Budynki, wyrastały z wody niczym potężne, samotne wyspy. Z oddali dochodziły do niej pomruki, potężnej burzy, która za chwilę miała zmienić wszystko w jej życiu; wojna zbliżała się wielkimi krokami. Na samą myśl o tym, co nadchodziło, przeszły ją dreszcze. Co z nimi będzie? Tkwiły tu uwięzione, w wyrastających z wody domu, na jednej z tych samotnych wysp. Jak uratuje swoje dziecko…? Heidi?! Gdzie ona jest?

- Heidi - szepnęła, prawie wpadając w panikę.

Rozejrzała się w poszukiwaniu córki. W mieszkaniu królował chłód, temperatura w pokoju dziennym oscylowała w okolicach ośmiu stopni Celsjusza. Od kilku dni stało się normą, że zakładała grube zimowe palto, a pod nie najcieplejszą odzież, jaką tylko znalazła. Na wyraźne polecenie męża nie paliła w kominku, mimo dużego zapasu opału. Gdyby zdradziła swoją i córki obecność, ich życie zostałoby narażone na niebezpieczeństwo. Na dodatek cała służba, tak jak i większość sąsiadów, uciekła. One pozostały, tak jak prosił mąż. Obiecał je wkrótce zabrać w bezpieczne miejsce. Eryk pracował jako dyrektor w tajnej fabryce zaopatrującej armię. Co produkowali i czym się zajmował, tego nie wiedziała? Mąż kiedyś poinformował ją, że to, co robi jest tajne i że zajmuje kluczowe stanowisko, większa wiedza na ten temat nie jest jej do niczego potrzebna. Teraz w głowie miała tylko jedną myśl: Gdzie on jest? Spóźnia się już trzy dni!

Na dodatek gdzieś zniknęła jej córka; Gdzie jest Heidi?

- Heidi, gdzie jesteś? – Choć okolica wydawała się wymarła, na wszelki wypadek kobieta szeptała. Od zachowania ciszy mogło zależeć ich bezpieczeństwo, być może i życie.

We wszystkich pomieszczeniach, porozstawiane były płonące świece. W bladym świetle mijała wielki kominek, z tęsknotą popatrzyła na stos równo ułożonego drewna wewnątrz, gotowego do rozpalenia; wystarczyło tylko podłożyć ogień. Omijając okryte prześcieradłami meble, przeszła przez wielkie rozsuwane drzwi do sąsiedniego pokoju. Na podłodze siedziała dziewczynka czesała swoją porcelanową lalkę, z kręconymi, jasnymi włosami. Kobieta odetchnęła z ulgą.

- Heidi, kochanie, wołałam cię! - Podbiegła do córki, przykucnęła i mocno objęła.

Dziewczynka miała około sześciu lat. Siedziała ubrana w kolorowy strój klowna, a z pod białej peruki wystawały dwie kitki naturalnych jasnych włosów.

- Mamo dusisz mnie - wyszeptało cichutko dziecko.

Frida natychmiast rozluźniła uścisk.

- Przepraszam, kochanie ja po prostu tak bardzo cię kocham. - Kobieta nie mogła powstrzymać łez, cisnących się do oczu. Stres ostatnich dni odcisnął na niej swój ślad. Heidi wyślizgnęła się z objęć matki i wróciła do czesania lalki. Pani Sthal westchnęła głęboko, po chwili jednak zapanowała nad emocjami.

- Skarbie, dlaczego przebrałaś się za klowna? – spytała zdumiona. - Przecież jest zimno i musimy być gotowi na przyjazd tatusia. Wiesz, że wyjeżdżamy do Berlina?

Dziewczynka czesała lalkę i jakby nie słysząc słów matki, beznamiętnie powiedziała:

- Płaczesz, bo chcesz mnie skrzywdzić.

Kobieta zrobiła minę, jakby ostrze przeszyło jej serce.

- Kochanie, co ty mówisz, nigdy w życiu cię nie skrzywdzę! - Frida mówiąc to, podniosła głos. - Przecież ciebie jedyną kocham najbardziej na świecie! Skąd ten pomysł?!

Heidi przerwała na chwilę szczotkowanie lalki, spojrzała na matkę i przykładając palec do ust cichutko upomniała:

- Ciii! On słucha! - Po czym wskazując paluszkiem na sufit powiedziała. – On mi powiedział.

Przerażenie odmalowało się na twarzy kobiety.

- Mówiłam ci, że go nie ma! Jesteśmy same w domu! Nikogo tam nie ma! Miałaś tam nie chodzić! To wszystko są wymysły!

- Jest! Zawsze był. - Dziewczynka mówiła do matki, patrząc na nią dziwnie spokojnym wzrokiem. - On nie lubi, kiedy tak mówisz.

Z góry dobiegło skrzypienie otwieranych drzwi, zaraz po nim dało się słyszeć ociężałe kroki, zmierzające po schodach na dół. Ktoś lub coś złapało za klamkę, a po chwili rozległo się miarowe stukanie, które w końcu przerodziło się w monotonne walenie do drzwi. Łup, chwila przerwy, łup, znowu przerwa... Wydawało się, że ktoś, po drugiej stronie uderzał siekierą, aby dostać się do mieszkania. Dziewczynka zachowując całkowity spokój, dalej czesała lalkę. Nie patrząc na matkę, powiedziała:

- On chce abyśmy go wpuściły. Chce wejść. Pozwolimy mu?

*****

Następne częściPiekarnia 2 Piekarnia 3 Piekarnia 4

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (26)

  • KarolaKorman 23.03.2018
    ,,. - Kobieta odetchnęła z ulgą.''- tu bez myślnika, bo wygląda jak dialog
    ,,- Heidi kochanie, wołałam cię! '' - przecinek przed kochanie
    ,, - cichutko wyszeptało dziecko.'' - w takich wypadkach nigdy nie wiem, czy ma być duża czy mała litera, ale jak odwrócisz na wyszeptało cichutko... to na sto % małą (też można by się przyczepić do cichego szeptania, ale wiem, że można też głośno)
    ,,- Przepraszam kochanie, ja po'' - przecinek przed kochanie
    ,,- Skarbie, dlaczego przebrałaś się'' - to piętro wyżej, bo dalej mówi kobieta
    ,,- Płaczesz, bo chcesz mnie skrzywdzić.'' - to jest przerażające :(
    ,,- Frida mówiąc to podniosła głos.'' - przecinek po to
    ,, na sufit powiedziała '' - kropka
    ,,„Łup” - chwila przerwy, „łup” - znowu przerwa... '' - tutaj wyrzuć cudzysłów, a myślniki zamień na i lub przecinek
    ,,w monotonne, w kilkusekundowych odstępach, walenie'' - to jest ciut zagmatwane, ale sam zdecyduj
    ,,- On chce abyśmy,, - tutaj zamieniłabym na byśmy lub żebyśmy, bo abyśmy jest takie górnolotne jak na dziecko

    Powiem Ci, że bardzo mi się tekst spodobał :)
    Pierwsze kilka zdań wywołało wspomnienia. Przeżyłam niejedną powódź i wiem, jakie to jest niefajne, a tu zaraz piszesz, że zaczyna się wojna - to już dobijające :(
    Później moment ostudziłeś emocje, by przywalić wytkniętym wyżej stwierdzeniem dziecka.
    Końcówka mnie powaliła - jest super :)
    Za treść i pomysł 5, pozdrawiam :)
  • Karola dzięki za tak rozbudowany komentarz, jutro wszystko poprawię zgodnie z Twoimi radami.
    Pozdrawiam serdecznie :)
  • Ozar 24.03.2018
    Powiało makabrą na całego. Końcówka wręcz zaprasza do czytania dalszego ciągu. 5+ czekam na c.d.
  • Ozar dzięki, wkrótce będzie kolejna część.
  • Pasja 24.03.2018
    I nadszedł czas na odwet. Czy będziemy robić to samo z kobietami i dziećmi co robili oni? Tak często było na ziemiach odzyskanych. Chleb zabrany niemieckiej kobiecie z dzieckiem, kopano jak piłkę.
    Kto stoi tam za drzwiami?
    Pozdrawiam serdecznie
  • Pasjo ja bym nie otwierał tych drzwi...
    Pozdrawiam :)
  • Agnieszka Gu 24.03.2018
    Zatem jestem i tutaj...

    "Od kilku dni, stało się normą, że zakładała grube zimowe " - "mistrzem przecinkowym" nie jestem, ale nie rozumiem, jaką rolę pełni ten pierwszy przecinek po "dni"...
    " Eryk pracował, jako dyrektor w tajnej fabryce zaopatrującej armię." - podobnie tutaj nie rozumiem czemu go tam wsadziłeś...

    No, z takim zakończeniem... muszę podlecieć do kolejnej części...
  • Dzięki Aga, chwasty wyrwane :)
  • MarBe 25.03.2018
    Nadchodzi zmiana?
  • Nigdy nie wiadomo czy to na co patrzymy, nie jest czymś innym niż się wydaje.
    Dzięki MarBe za zerknięcie :)
  • Szudracz 25.03.2018
    W poprzedniej piekarni klaun był na zewnątrz. Wiesz jakie mam o nich zdanie. :) Napięcie rośnie...
  • Ale z tym klownem to jeszcze nie jest takie wszystko pozamiatane... :)
  • Skryty 25.03.2018
    Budynki, wyrastały z wody niczym potężne, samotne wyspy. -> Budynki wyrastały z wody niczym potężne, samotne wyspy.

    Z oddali dochodziły do niej pomruki, potężnej burzy, która za chwilę miała zmienić wszystko w jej życiu; -> Z oddali dochodziły do niej pomruki potężnej burzy, która za chwilę miała zmienić wszystko w jej życiu;

    Tkwiły tu uwięzione, w jednym z domów wyrastających z wody, na jednej z tych samotnych wysp. -> Tkwiły tu uwięzione w jednym z domów wyrastających z wody, na jednej z tych samotnych wysp. (Twój zapis nie jest błędem, ale jakoś mi nie leży)

    Co produkowali i czym się zajmował, tego nie wiedziała? (Nie pasuje mi to. Znaczy może to jest poprawne, ale dla mnie to wygląda, jakby to było pytanie, czy ona wie. Może lepiej "Nie wiedziała, co produkowali i czym się zajmował." lub "Co produkowali i czym się zajmował? Tego nie wiedziała.". Bardziej przychylam się do tego pierwszego. Pomyśl o tym.)

    Mąż kiedyś poinformował ją, że to, co robi jest tajne i że zajmuje kluczowe stanowisko, większa wiedza na ten temat nie jest jej do niczego potrzebna. -> Mąż kiedyś poinformował ją, że to, co robi, jest tajne i że zajmuje kluczowe stanowisko, większa wiedza na ten temat nie jest jej do niczego potrzebna. (Może jeszcze średnik po "stanowisko"?)

    We wszystkich pomieszczeniach, porozstawiane były płonące świece. -> We wszystkich pomieszczeniach porozstawiane były płonące świece.

    Na podłodze siedziała dziewczynka czesała swoją porcelanową lalkę, z kręconymi, jasnymi włosami. -> Na podłodze siedziała dziewczynka, czesała swoją porcelanową lalkę z kręconymi, jasnymi włosami

    - Mamo dusisz mnie -> - Mamo, dusisz mnie

    - Przepraszam, kochanie ja po prostu tak bardzo cię kocham. -> - Przepraszam, kochanie, ja po prostu tak bardzo cię kocham.

    Dziewczynka czesała lalkę i jakby nie słysząc słów matki, -> Dziewczynka czesała lalkę i, jakby nie słysząc słów matki,

    Frida mówiąc to, podniosła głos. -> Frida, mówiąc to, podniosła głos.

    Heidi przerwała na chwilę szczotkowanie lalki, spojrzała na matkę i przykładając palec do ust cichutko upomniała: -> Heidi przerwała na chwilę szczotkowanie lalki, spojrzała na matkę i, przykładając palec do ust, cichutko upomniała:

    Po czym wskazując paluszkiem na sufit powiedziała. -> Po czym, wskazując paluszkiem na sufit, powiedziała.

    Wydawało się, że ktoś, po drugiej stronie uderzał siekierą, -> Wydawało się, że ktoś po drugiej stronie uderzał siekierą,

    Dziewczynka zachowując całkowity spokój, dalej czesała lalkę. -> Dziewczynka, zachowując całkowity spokój, dalej czesała lalkę.

    - On chce abyśmy go wpuściły. -> - On chce, abyśmy go wpuściły.

    Treściowo: wow... Nieźle się zapowiada.
  • Dzięki Skryty,obczaję interpunkcję w wolnej chwili. Jestem pod zajebistym wrażeniem jak ty to ogarniasz!
    Pozdro
  • Ritha 17.04.2018
    „Z oddali dochodziły do niej pomruki, potężnej burzy, która za chwilę miała zmienić wszystko w jej życiu; wojna zbliżała się wielkimi krokami” – taka analogia jak najbardziej na tak

    „W bladym świetle mijała wielki kominek, z tęsknotą popatrzyła na stos równo ułożonego drewna wewnątrz, gotowego do rozpalenia; wystarczyło tylko podłożyć ogień” – tu i tam deczko wcześniej podoba mi się zwrócenie uwagi, że opału mieli pod dostatkiem, ale jednak strach przed ujawnieniem się stopował pokusę rozpalenia ognia, git. Bohater ma fizyczną możliwość rozwiązania problemu, ale bariera strachu, tudzież zdrowego rozsądku, na to nie pozwala.

    Ej. Motyw: dziewczyna czesząca lalkę, przebrana za klauna, słysząca głos, który sugeruję, ze matka chce ją skrzywdzić, jest świetny.


    Wsparcie techniczne.
    „Na dodatek cała służba, tak jak i większość sąsiadów, uciekła. One pozostały, tak jak prosił mąż” – w dwóch sąsiadujących zdaniach powtarza się „tak jak”, w pierwszym można by to określenie po prostu wyrzucić według mnie

    „Na podłodze siedziała dziewczynka czesała swoją porcelanową lalkę” – przecinek przed „czesała”, a najlepiej zamienić jeszcze na „czesząc”, będzie płynniej

    Ok, powiem Ci, że coraz bardziej wkręcam się w Twój styl. Jest życiowo, z napięciem i idealnym niedopowiedzeniem w końcówce. Masz ładne opisy, sceny budujesz obrazowe, czyta się lekko, pomimo ciężkiej tematyki. I tematyka – też, lubię takie klimaty od czasu do czasu poczytać.
    Piątka jak najbardziej. Pozdrawiam :)
  • No no no :)
    Miło mi bardzo, nie lubię opisów robić, męczą mnie strasznie, ale cieszę się, że jakoś to wyszło, że odebrałaś to na plus.
    Nie wiedziałem, że mam jakiś styl, miło to odkryć :)
    Dzięki za komentarz, bardzo miły z reszta :)
    Sprawy techniczne załatwię w okolicach weekendu, to tak abyś wiedziała, że cenię sugestie w tej materi rownież.
    Pozdrawiam :)
  • Kim 02.05.2018
    Witam cię, Maurycku, zwinnym dygnięciem.
    Zgodnie z obietnicą złożoną... już nawet nie pamiętam kiedy, przybywam.
    Lecim.
    1) "Ulica, przy której mieszkała, od prawie pięciu lat, zniknęła." - przecinek po 'mieszkała' do wypalenia.
    2) "Budynki, wyrastały z wody niczym potężne, samotne wyspy." - przecinek po 'budynki' do wypalenia
    3) "Z oddali dochodziły do niej pomruki, potężnej burzy (...) " - przecinek po 'pomruki' do wypalenia.
    4) "Od kilku dni stało się normą, że zakładała grube[,] zimowe palto (...) " - brak przecinka w wyliczeniu
    5) "One pozostały, tak[,] jak prosił mąż. " - w porównaniach paralelnych stawiamy przecinek. Tak, jak; równie, jak; taki, jaki; itp.
    6) "Eryk pracował jako dyrektor w tajnej fabryce[,] zaopatrującej armię." - brak przecinka miedzy czasownikiem a imiesłowem
    7) "Co produkowali i czym się zajmował, tego nie wiedziała? " - znak zapytania? Dziwnie tu brzmi. To nawet nie jest pytanie, panie Maur.
    8) "Mąż kiedyś poinformował ją, że to, co robi[,] jest tajne (...) " - a tu już pan dał przecinek do wyliczenia paralelnego, zaś brakuje między czasownikami przecinka (robi/jest). ;)
    9) "Teraz w głowie miała tylko jedną myśl: Gdzie on jest? " - po dwukropku z małej litery proszę.
    10) "Na dodatek gdzieś zniknęła jej córka; Gdzie jest Heidi?" - po średniku też ;)
    11) "- Heidi, gdzie jesteś? – Choć okolica wydawała się wymarła, na wszelki wypadek kobieta szeptała. Od zachowania ciszy mogło zależeć ich bezpieczeństwo, być może i życie." - tutaj bym tekst narratora oddzieliła od dialogu enterem. Tak mi jakoś lepiej gra. Czyli:
    "- Heidi, gdzie jesteś?
    Choć okolica wydawała się wymarła, na wszelki wypadek kobieta szeptała. Od zachowania ciszy mogło zależeć ich bezpieczeństwo, być może i życie."
    12) "We wszystkich pomieszczeniach, porozstawiane były płonące świece." - pierwszy przecinek do wypalenia, bo niepotrzebny.
    13) (...) przeszła przez wielkie[,] rozsuwane drzwi do sąsiedniego pokoju." - brak przecinka w wyliczeniu
    14) "Na podłodze siedziała dziewczynka czesała swoją porcelanową lalkę, z kręconymi, jasnymi włosami." - Hmmm. Co tu się stało w tym zdaniu...?
    Można przecież tak:
    a) "Na podłodze siedziała dziewczynka. Czesała swoją porcelanową lalkę, z kręconymi, jasnymi włosami."
    albo tak
    b) "Na podłodze siedziała dziewczynka, czesząc swoją porcelanową lalkę, z kręconymi, jasnymi włosami."
    Osobiście wersja a) gra mi lepiej, ale decyzja do pana, panie Maur.
    15) "Siedziała ubrana w kolorowy strój klowna, a z pod białej peruki (...)" - spod.
    https://sjp.pwn.pl/slowniki/spod.html
    16) "(...) wystawały dwie kitki naturalnych[,] jasnych włosów." - znooooowu brakuje przecinka w wyliczeniu.
    17) "- Przepraszam, kochanie[,] ja po prostu tak bardzo cię kocham." - tu wtrącenie raczej więc brakuje drugiego przecinka
    18) "Kobieta zrobiła minę, jakby ostrze przeszyło jej serce." - dodałabym tu jaka to była mina. Np. zdziwioną minę, poruszoną, urażoną, niespokojną, przejętą... do wyboru do koloru. Po prostu lepiej mi by się to zobrazowało przed oczami. Inaczej porównanie wydaje się takie... gołe.
    19) (...) i przykładając palec do ust[,] cichutko upomniała: " - przecinka tu brak, panie Maur.
    20) "Po czym wskazując paluszkiem na sufit[,] powiedziała (...) " - i tu
    21) "Dziewczynka[,] zachowując całkowity spokój, dalej czesała lalkę." - brak przecinka we wtrąceniu
    22) "- On chce[,] abyśmy go wpuściły. Chce wejść. Pozwolimy mu?" - i tu brak.
    Nooo i koniec.
    Zacny tekst. Końcówka gruba. Aż musiałam sprawdzić, czy to aby na pewno to, com czytała wcześniej. Ale tytuł się zgadza. Numerek części też. Jestem, gdzie mam być. Zabiorę się za ciąg dalszy, choć przyznam, że nieco ciężko się czyta, jak co chwilę muszę się odrywać, bo coś mnie w oko kole. Nic nie poradzę. Rzucę okiem dalej, tylko se herbatę jakąś zrobię czy kawę i odetchnę nieco ;)
    Pozdrówka, Maur.
  • No Kim się kochana nadrobiłaś z tą częścią. Wskazówki bardzo cenię, siądę do nich może w weekend. Masz Ty oko, że ja pierdziu! :)
    Z jednej strony Ci zazdroszczę tego wszystkowidzenia w tekście, bo łatwiej jest pisać samemu poprawnie, z drugiej to przekleństwo czytając tak pokaleczony tekst, że musisz ciągle przystawać.
    Ja mam tak, że dopóki jest wszystko logiczne (wyjątek to moje własne prace, gdzie nie zawsze potrafię patrzeć obiektywnie), więc jeśli coś czytam i jest to sensowne, to nie zauważam przecinków a nawet poważniejszych błędów, po prostu lecę w piorod :)
    Dzięki Ci bardzo, obiecuję poprawę, niestety nie w przyszłym pisaniu, bo to po prostu jest ponad moje obecne możliwości, ale tego konkretnego kawałka na pewno.
    Pozdrawiam gorąco :)
  • Kim 03.05.2018
    Maurycy Lesniewski, wiem, jak to jest. Ja również w swoich tekstach nadal popełniam błędy, nieraz ich nie odnajdując nawet po wielokrotnym przeczytaniu... No cóż.
    Nie musisz mi obiecywać poprawy, bo nie jestem jakimś katem, czy innym oprawcą. :) Pisz tak, jak ci lepiej.
    Pozdrawiam.
  • Kim wiem, że nie jesteś i Ty wiesz, że ja wiem:)
    Dzięki jeszcze raz za Twój wkład w moje „dzieło” :)
    Tam dałaś mi kilka alternatywnych rozwiązań, które bardzo mi się podobają, i oczywiście moja ukochana interpunkcja :)
    Mam o czym pomysleć, a to rozwija. A to miedzy innymi, jeśli zrobię kroczek na przód, bedzie Twoją zasługą.
    Taka dedukcja:)
  • Okropny 08.05.2018
    Oki doki, wstęp mnie wczoraj trochę odepchnął, literatura obozowa to nie mój kawałek sałaty. Ta część już bliżej mnie. Ostatnio czytałem o Bitwie o Żory (rodzinna miejscowość) i o tym, jak zimą nie można było palić w piecu, bo od razu waliła artyleria - to i skojarzenie dobre mam teraz, jadę dalej.
  • No no no no, kogo tu przywitało:)
    Obóz jest po coś, jest środkiem do celu, nie celem samym w sobie, więc czytaj tyle ile wytrzymasz.
    Fajnie, że tu zajrzałeś mimo że nie z Twojej bajki był wstęp.
  • Enchanteuse 18.05.2018
    "Gdzie on jest? Spóźnia się już trzy dni!" - skojarzyło mi się z okresem. Ot, taka idiotyczna myśl ;)

    "Ulica, przy której mieszkała, od prawie pięciu lat, zniknęła."
    - bez przecinka po słowie "mieszkała". Wtrącenie obejmuje całą tą wewnętrzną część zdania - oklamrowaną z jednej strony "ulicą"" a z drugiej słowem "zniknęła". Stąd przecinek w tym a nie innym miejscu.

    "Budynki, wyrastały z wody niczym potężne, samotne wyspy."
    - bez pierwszego przecinka.

    "Z oddali dochodziły do niej pomruki, potężnej burzy, która za chwilę miała zmienić wszystko w jej życiu; wojna zbliżała się wielkimi krokami."
    - bez pierwszego przecinka.

    "Na samą myśl o tym, co nadchodziło, przeszły ją dreszcze. "
    - tu mi się widzi, że oba przecinki zbędne.

    "Wydawało się, że ktoś, po drugiej stronie uderzał siekierą, aby dostać się do mieszkania."
    - po "ktoś" przecinek zbędny.

    Ok. Widzę, że realia kompletnie zmienione. No, może nie kompletnie, ale wystarczająco, żeby odetchnąć głębiej.
    Ach, ten odgłos kroków z góry... Klasyka.
    Nawiedzona dziewczynka z lalką, przerażona matka... zestaw początkowy horroru. Jestem na tak.
    Nie wiem, co jeszcze mogłabym dodać. Póki co to wciąż wprowadzenie w historię, więc nie ma za bardzo czego komentować. Poczekam, aż akcja nieco się rozwinie.
    Ale początek przedni, Maurycy. Przedni.
  • Dzięki Ench bardzo :)
    Pozdrawiam:)
  • Nerd 08.11.2019
    "Tkwiły tu uwięzione, w JEDNYM z domów wyrastających z wody, na JEDNEJ z tych samotnych wysp." - powtórzenie.

    Ciekawe choć zbyt szybko się rozwijające. Jeżeli piszesz ciągutka, to jednak taki nadmiar emocji z początku może szkodzić tekstowi. Dlatego, że trudno jest później utrzymać to napięcie do samego końca. 4.
  • Dzięki za wyłapanie powtórzenia, zara ogarnę.
    Ten „obraz” jest podkładem pod resztę opka więc napięcie, emocje raczej nie powinny szkodzić reszcie opka.
    Jestem ciekaw jak długo wytrzymasz czytając i czy w ogóle dalej :)
    Dzięki za wizytę i opinię!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania