Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Piekło skazańców - Alternatywny Epilog
[To jest to pierwotne zakończenie, które chciałem dać, sami wybierzcie to, które waszym zdaniem lepiej kończy serię! ^^]
[Czy ten rozdział nie wydaje się wam być podobny do innego rozdziału serii? : ) ]
Minęły miesiące odkąd uzbrojone oddziały Polskie przejęły nasze ziemie, a powietrzny desant wymusił na CAO odwrót. Aż trudno było przyzwyczaić do tego, że koszmar, który nie miał mieć końca przez długie lata, został pokonany jedynie po to, aby w przyszłości miał zapanować jeszcze większy...terror. Mieszkańcy podbitych ziem szybko się przekonali, że życia za totalitarnymi rządami CAO było lepsze niż wyzwolenie, dowodząc, że historia (po raz kolejny)lubi płatać figle...
***
Roy nie śpieszył się jakoś szczególnie, uznał, że zawsze znajdzie się czas na papierosa czy dwa, a biorąc pod uwagę panującą godzinę policyjną, raczej nie musiał się przejmować tym, że był śledzony. Bycie wtyką w Polskim Rządzie Wojskowym miało swoje plusy, gdyż mógł pozwolić sobie na wcześniejsze wychodzenie z pracy, nie martwiąc się o to, że obetną mu pensję czy go zwolnią. Roy został uznany w końcu za odpowiedzialnego upadku poprzedniego dyktatora i firmy biły się aby go zatrudnić...On jednak postanowił zrobić coś innego - wbrew wszystkim - został urzędnikiem, głównym urzędnikiem państwa, a jego rola ograniczała się do siedzenia za hebanowym biurkiem i przyjmowania raportów o nadchodzących wojskach wroga...
Tego wieczora skończył pracę wcześniej, założył długą, zapinaną na guziki kurtkę, a następnie gasząc zapalonego wcześniej papierosa wyszedł na zewnątrz, gdzie czekał na niego mróz wczesnego poranka. Wtem przypomniały mu się dni po walce o więzienie, kiedy to wraz z dwoma towarzyszami płynął jachtem przez znane mu z od lat wody. Nadszedł potem czas rozstania, gdy zacumowali okręt w odległym mieście i każdy ruszył w swoją stronę...Czasami go to zastanawiało, zastanawiało, co porabiali pozostali skazańcy, którym dane było uciec z tego piekła...
Miał dziś o brzasku mieć spotkanie z kontaktem z ruchu oporu, ale pozwolił sobie na chwilę spóźnienia, zamiast spieszyć się jak wymagała kultura, spacerował. Zgadza się, wziął długi spacer między i tak znanymi mu już budynkami, jednak miał wrażenie, że właśnie tu i teraz coś zaczęło się zmieniać, choć do końca nie potrafił powiedzieć co...
- *trzęsie się* Zimniej niż zwykle - powiedział, a następnie wszedł w ciemną uliczkę, gdzie czekał na niego kontakt.
- Myślałem, że się nie doczekam, długo coś ci to zajęło, Roy... - rzekł krótko, wymieniając proste uprzejmości, choć bacznie wypatrywał przemarszu oddziału wojskowego...
- Daj spokój, Azra, węszy ich tu tyle, że ledwie udało mi się opuścić swoje miejsce pracy! - odpowiedział mu zdyszany.
- I co masz to? - ponaglił kontakt, a Roy zauważył, że rozmawia tak naprawdę ze świeżo upieczonym dorosłym w siwej kominiarce.
- Czyżbyś wątpił? To nie tak, że ty ryzykujesz życie i posadę dla brania udziału w spisku - wręczył mu listy.
Rozmawiali jeszcze chwilę, a potem zdecydowali, że lepiej będzie jak udadzą się do kryjówki ruchu oporu. Roy - wysoko ceniony i dobrze zarabiający urzędnik państwowy - miał zamiar dobyć broni, przystawić chłopakowi do pleców i zażądać kapitulacji...Wyciągnął też broń, a rękę posłał do przodu z palcem położonym na spuście...
Strzelił w odwracającego głowę chłopaka...Ale nie z broni...
Strzelił uśmiechem...
Komentarze (3)
Pozdrowienia :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania