Poprzednie częściPiekło skazańców - Prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Piekło skazańców - Rozdział 5: Więzienny sojusznik

[Chciałbym przeprosić za jakość tego rozdziału, ale mam sporo na głowię, a gdybym go nie napisał to nie byłbym w stanie się terminowo wyrobić...Dzięki za wyrozumiałość ^^]

 

- Rooooooy! Roy? Rooy... - wołał mnie namiętny kobiecy głos, którego brzmienia i harmonii zdążyłem zapomnieć. Wydawał się cichy, ale dostatecznie głośny bym mógł go usłyszeć.Zewsząd otulała mnie ciemność, czułem jej chłód i nicość, starając się z niej wyzwolić, szedłem i szedłem, aż w końcu zobaczyłem promyk nadziei w postaci białego światła - Rooooy! - wołanie nie ustawało - Dlaczego mnie ze sobą nie zabrałeś? Co, Roy?

- S-starałem s-się...

- Starałeś? Dobrze wiesz co stało się na naszej wsi...

- P-p-przestań! - zawołałem, choć domyślałem się, że wołania były bezcelowe...

- Taaaak, ty pamiętasz! Bo się kryłeś jak nas mordowano! Kryłeś!

- Bałem się...

Głos nie odpowiadał przez chwilę, skazując mnie na godziny w absolutnej ciszy.

- Gdybyś wtedy nie przyszedł... - zaczął ponownie - wszystko byłoby dobrze, gdybyś...Gdzie tylko się udajesz, śmierć idzie za tobą niczym fatum, każdy kolejny krok przybliża cie...

Głos ponownie ustał, jednak zamiast ciszy nastąpił nawał myśli i wspomnień...

 

" - List, masz go?

 

- Tak, i resztę dokumentów też; wyciągi bankowe Billa Williamsa oraz Johna Thompsona..."

 

Ból stawał się silniejszy...

 

" - Nie zrozum mnie źle, poinformowałem cię o wszystkim bo nie pozwolę tu na brak elementarnej wiedzy, ale nie jesteście dla mnie niczym innym jak sakwy mięsa, gotowe na grilla. Jednak macie szansę na przeżycie...drobną, to więzienie jest czyśćcem, w którym odpokutujecie w ten, czy inny sposób..."

 

Stawał się nie do zniesienia...

 

"- Jeszc-c-ze cię d-d-opadnę..."

 

- Przestań !

- Ha ha...Ty nas zabiłeś ! Ha ha ha...

-Przestań !

Czułem, że całe moje ciało drętwieje i nie jest w stanie się poruszać. Starałem się zapanować nad natłokiem przychodzących myśli, by ból głowy ustał, lecz on tylko przybierał na sile...Jednak...

 

- Roy! Wstawaj! - Gdy otworzyłem oczy, zauważyłem Olivera, który stał nad moim łóżkiem i wpatrywał się we mnie jakby zobaczył upiora. Z twarzy wydawał się być zarówno zmęczony jak i smutny, a sterta porozwalanych blond włosów częściowo zakrywała mu linię wzroku - Dzięki Bogu! Przez cały czas gadałeś od rzeczy! A jeszcze to rzucanie... - pokiwał teatralnie głową z zamysłem - Nie ma zresztą na to teraz czasu, musimy iść!

- Gd-dzie iść? - spytałem zaspany, ledwie dysząc. Płuca starały się desperacko zasięgać powietrza, ale nie przychodziło to łatwo; brak okien oraz obecność stęchłego zapachu robiły swoje.

Oliver zaczął grzebać w swoim łóżku, co wyglądało jakby chciał coś wyciągnąć z środka cienkiego materaca...Ogólnie to nie było w tym nic dziwnego. Więźniowie posiadali różne kryjówki, w których to przetrzymywali kontrabandę pozyskaną od różnych dilerów. Zazwyczaj były to nielegalne przedmioty typu narkotyki, czy haszysz, a w niektórych przypadkach pety z marychą...

- Ha ha! - wydał okrzyk, gdy znalazł to czego szukał - Idziemy!

Przyznaję, że byłem zaskoczony i w dalszym ciągu zmęczony...

- Nie pójdę póki nie powiesz mi o co do chuja chodzi! - zażądałem

Blondyn podszedł do mnie z przerażoną miną, a następnie chwycił mnie za ramię...

- Zarządca chce zorganizować pojedynki więźniów! Ten skurwiel myśli, że będziemy tańczyć jak nam zagra, ale to nie prawda! Widzisz to?! - otworzył dłoń, na której leżał mały, zardzewiały klucz - To klucz, który dostałem od wspólnego sojusznika...

- Sojusznika?

- Tak...dziś podczas przerwy zawołał mnie zarządca na rozmowę odnośnie mojej prośby, pamiętasz? Tej o gazetach, no i jak wróciłem to zobaczyłem klucz zawinięty w list - współlokator strzelał słowami niczym karabin samopowtarzalny - Dał mi w skrócie wytyczne odnoście miejsca spotkania...

- Mamy mu zaufać? Tak po prostu? - spytałem, a on pokiwał głową z poddenerwowaniem.

- A jaką mamy alternatywę? Walkę? Roy, do kurwy nędzy! Nie trzeba być geniuszem, by wiedzieć, że pójście na bitkę oznacza pewną śmierć!

Otworzył drzwi celi po cichu, a następnie ruszył do przodu, dał mi znak za pomocą dłoni, który oznaczał, że przejście jest czyste. Skradaliśmy się przez labirynt opustoszałych korytarzy, aby wplątywać się w kolejny i kolejny. Gdy mój znajomy był w stu procentach pewien co do zejścia z pola widzenia kamer, wstaliśmy i pobiegliśmy w stronę opuszczonej strefy z celami.

Miejsce to było pełne brudu i walających się tu i ówdzie gazet, których przejrzystość ograniczył całun czasu. Cele pootwierane były na oścież...Wyglądało na to, jakby ewakuowano się stąd w pośpiechu...ciekawe czemu...

- To tutaj mieliśmy się z nim spotkać? - spytałem.

Wtem rozbrzmiał się cichy odgłos kroków, którego siła rosła i rosła z każdą sekundą, aż zza cieni wyłoniła się postać, której najmniej się spodziewałem...

- A więc jak ma być, Oliver? Robimy to?

To był David!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Shogun 21.03.2020
    Cóż, tego się spodziewałem :). Wiedziałem, że David, to dobry chłop :D.
    Kurcze, podziwiam, że potrafisz tak usiąść i po prostu pisać. Ja nie potrafię pisać tak na zawołanie, tylko raczej piszę pod wpływem impulsu :D.
    No cóż, zobaczymy jak to się dalej rozwinie.
    Pozdrawiam :)
  • DEMONul1234 21.03.2020
    Muszę pisać mniej przewidywalną fabułę? Podejmuje się ^^ I no niestety muszę się streszczać do rozdziału dziennie, ale z tym też się zobaczy. Ilość rozdziałów oraz tytułów są w zakładce "O mnie" Mam nadzieję, że się ze wszystkim wyrobie.
  • Shogun 21.03.2020
    DEMONul1234 jeśli będziesz pisał jeden rozdział dziennie, to z pewnością się wyrobisz :). Jeśli chodzi o "przewidywalność" to raczej nie jest ona zbyt widoczna. Po prostu spodziewałem się Davida, bo nie został on przedstawiony w tak złym świetle jak myślałem, że będzie, więc coś się za tym musiało kryć :D. Jednak jeśli uda ci się pisać mniej przewidywalnie, to oczywiście wyjdzie to tylko na plus moim skromnym zdaniem.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania