Poprzednie częściPiekło skazańców - Prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Piekło skazańców - Rozdział 7: Konfrontacja I

- Popełniacie błąd, zasrańce! - uniesiony głos Davida odbijał się po opustoszałych korytarzach więzienia.

Od ponad dwudziestu minut grupa uzbrojonych strażników ciągnęła nas do miejsca, z którego dochodziły rozmowy, krzyki, doping oraz inne, niepokojące odgłosy.

Miałem wrażenie jakby zewsząd wydobywała się jakaś nieprzyjazna aura, która niczym fatum ciągnęła nas na dno. Oliver zdawał się czuć to samo, gdyż całe jego ciało drżało, a oczy latały gdzie popadnie. Ale czy mogę mu mieć to za złe? Nerwy narastają i dochodzę do prostego wniosku...J-ja nie chcę umierać, nie tutaj, nie w takim miejscu...

- Jane... - na usta przyszło mi właśnie takie imię, choć jego znaczenia nie znałem... Kim była i dlaczego musiałem wymówić właśnie jej imię? Wygląda to mi na jedną z durnych wizji, co mają mnie przyszykować mentalnie na to co nieuniknione...Zabawne, kiedy teraz o tym myślę, tylko udawałem twardego, ale w obliczu śmierci mogę pokazać kim jestem naprawdę...

- Ty popełniłeś błąd, jak chciałeś pomóc więźniom zbiec! - odpowiedział mężczyźnie strażnik, idąc niewzruszenie do przodu, a David, który najwyraźniej dostał swą odpowiedź, szedł z opuszczoną głową w milczeniu. Nie wyglądał na przestraszonego ani zdziwionego, ale kipiącego ze złości, pewnie bardzo chciał coś z tym faktem zrobić, lecz nie miał za bardzo co.

Rozumiałem jak czuł; uczucie zdrady, a potem bezradność, tak samo było z Hugh, kiedy zdradził mnie współpracując z oddziałem krajowej milicji, gość pewnie teraz wrabia kogoś innego jak nic.

- Jesteśmy - odezwał się drugi, znacznie niższy od pierwszego strażnik, stanął jak na baczność i spojrzał na nas badawczo oczami zza bystrych okularów - Jak przejdziecie przez te drzwi, to nie ma odwrotu - przerwał na chwilę - Będziecie walczyć na śmierć i życie, zrozumiano? - gdy odpowiedziała mu cisza, z niezdecydowaniem otworzył metalowe drzwi. Dźwięk temu towarzyszący był podobny do tego, który powitał mnie i współlokatora w gabinecie zarządcy, jednak teraz nie czekało na nas luksusowe biuro tylko arena.

Ruszyliśmy we trójkę do przodu, idąc wprost, obok rzędu cel, a wszystkie co do jednej były puste.

- Warden to twój ojciec?! - zawołał zaskoczony Oliver - Mówiłeś, że zginął! - ucichł, gdy ten mu nie odpowiedział - kurwa... - dodał.

- David - zawołałem cicho - Co się stało?

- Nie będę o tym kurwa gadał! Wszyscy aby czekacie, by mnie osądzić!

Ryk był na tyle głośny, aby Oliver się cofnął z przerażoną miną.

- David... - zawołałem - Nie chciałem z nikim się tym dzielić, ale wiem doskonale co czujesz; chęć zemsty, odkupienia win i innych tego typu rzeczy - złapałem powietrza, nie spodziewając się, że wypowiem z siebie coś takiego - Kiedyś, gdy totalitaryzm rozpoczynał swoje żniwa, zamieszkiwałem w małej wiosce, z dala stolicy, gdzie bieda była równie powszechna, co karcenie tu więźniów przez strażników...Tak więc nie powinienem był się dziwić, że wojska milicji, które przyszły z chęcią konfiskaty wszelkich naszych cenności, wywołałyby bójkę z powody nie znalezienia niczego - znów przestałem na krótką chwilę, wpatrując się w ich obu - Koniec końców stchórzyłem i w przeciwieństwie do innych, skryłem się w ruinach starego domu, a pozostali ginęli na moich oczach...Więc nie mam zamiaru cię oceniać, bo sam tylko dobrych rzeczy nie robiłem...Ale póki tu jestem...Chcę zrobić wszystko, aby spłacić swój dług wobec tych ludzi! Więc skończ już pierdolić!

- Roy... - ale Davidowi przerwał dźwięk otwierających się z przodu drzwi. Był to strażnik, który nie mógł już znieść czekania.

- Dobra dość już tych ckliwości, pedałki... Jeśli myślicie, że ratunek przyjdzie to się mylicie, no dalej! Jazda! Jazda!

Arena znajdowała na samym środku największego pomieszczenia w całym więzieniu, czyli stołówki. Przypominała ona ring bokserski, a za trybuny robiły ledwie trzymające się krzesła oraz ławki, za widownie robili goście w drogo wyglądających garniturach oraz strażnicy, którzy przegryzając popcorn zakupiony za żetony rozpusty, z uśmiechem wpatrywali się na przerażonych skazańców. Z tego co widziałem, to na ring wchodzono we dwie osoby by walczyć, a walka kończyła się śmiercią jednego z wojowników i tak bez końca, teraz byłem w stanie powiedzieć bez grama przesady, że ta placówka jest doszczętnie spierdolona!

- Ty tam! - zawołał mnie strażnik przy arenie - Wchodzisz, mistrzu! - dodał bez cienia emocji.

Nie miałem co zrobić, gdyż wszędzie roiło się od straży, a więc ruszyłem do przodu. Jednym zgrabnym susem wskoczyłem na wyznaczone pole, a po chwili zostałem tknięty przez starszego ode mnie mężczyznę w mundurze.

- Wybieraj broń... - powiedział, wznosząc obie dłonie ku górze; w lewej znajdował się naostrzony nóż o ostrzu długości blisko trzydziestu centymetrów, natomiast w prawej, siekierę z zardzewiałym ostrzem. Wziąłem więc nóż i wyczekiwałem na przeciwnika, by gotowym być stanąć z nim w szranki.

Mężczyzna wskoczył niechętnie z siekierą, a następnie zamarł.

- Człowiek kakao... - powiedziałem cicho, a on odpowiedział tak samo.

Nagle rozległ się ogłuszający dźwięk gwizdka, a Kakao ruszył na mnie, dysząc niczym lokomotywa po pokonaniu długiej odległości i wymachując z motywacją siekierą. Cofnąłem się o kilka kroków do tyłu i klęknąłem, co pomogło mi zachować głowę. Kakao machał i machał, nie męcząc się w ogóle...

- Kurwa! - powiedziałem - dlaczego chcesz mnie tak zajebać?! - lecz nie odpowiadał. Chciałem ponownie się cofnąć, lecz niefortunnie się potknąłem i padłem na plecach, następstwem czego było wypuszczenie przeze mnie noża...

Nie zwróciłem uwagi na czarnoskórego, który zdołał stanąć nade mną, gotów do wyprowadzenia śmiertelnego ciosu...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Shogun 23.03.2020
    Kurcze, robi się interesująco. Nie ważne kto zginie, i tak będzie mi go szkoda. Mam tylko nadzieje, że w ramach zemsty za próbę ucieczki nie będą kazali wybić się nawzajem całej tej czwórce. Cóż, można powiedzieć sytuacja patowa. Jestem ciekawy jak to rozegrasz :D.
    Pozdrawiam ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania