Poprzednie częściPiekło to za mało - Prolog

Piekło to za mało - Rozdział XIX

Starałam się w topić w otoczenie. Nie miałam zielonego, choć może bardziej adekwatne będzie użycie „niebieskiego”, pojęcia, po co dziewczynka kazała mi tam usiąść. W chwili, kiedy to zrobiłam, przez moje ciało przeszła jakby wiązka prądu. Chciałam się stać częścią tego wszystkiego, by zrozumieć. Tak bardzo chciałam zrozumieć, zacząć w tym uczestniczyć.

Nie wiedziałam, skąd pojawiły się te uczucia, nie potrafiłam się jednak ich pozbyć i tak po prostu wstać. Spojrzałam na ułożone przede mną przedmioty — zwykły zestaw obiadowy. Na talerzu znajdowała się ciecz. Zbliżyłam do niej twarz i pozwoliłam, aby aromatyczna woń przedostała się do moich nozdrzy. Zdecydowanie rosół, stwierdziłam z niesmakiem.

 

Mimo negatywnego wrażenia jakaś siła popychała mnie, bym jednak spróbowała potrawy. Dotknęłam leżącą obok naczynia łyżkę. Ku mojemu zaskoczeniu, byłam w stanie wziąć ją do ręki i swobodnie poruszać. Nie wiem, czemu tak mnie to zdziwiło, krzesło też było niebieskie, a jakoś nie zastanawiałam się, czy będę w stanie na nim usiąść.

 

Zanurzyłam łyżkę, nabierając trochę rosołu. Podniosłam do ust i podmuchałam. Z zaskoczeniem odkryłam, że smakował... nieźle. Starałam się przez chwilę całkowicie skupić na smaku, by wyczuć, co dodawało mu tej wyjątkowej nutki.

 

Westchnęłam z rezygnacją i spojrzałam przed siebie. Wszystkie pary oczu były zwrócone w moją stronę, widząc to, o mało nie zachłysnęłam się. Odkaszlałam chwilę i ze zdenerwowaniem czekałam na rozwój sytuacji.

 

- Nic ci nie jest? - zapytała młoda kobieta, zaciskając dłoń na dłoni siedzącego obok mężczyzny.

 

Zwróciła się do mnie. Do mnie?!

 

Ta cała sytuacja zdawała się być coraz bardziej absurdalna.

 

- Tak, wszystko okey. - Ze zdziwieniem stwierdziłam, że oni również zareagowali na moją odpowiedź.

 

Starając się zebrać myśli w głowie, spojrzałam z powrotem na rękę, w której przed chwilą trzymałam w ręce.

 

Z krzykiem poderwałam się z miejsca i odeszłam trzy kroki do tyłu. Z ulgą stwierdziłam, że dłonie, które chwilę temu przybierały poświatę niebieskiego, na nowo odzyskiwały swój kolor. Rozejrzałam się za dziewczynką w warkoczykach, której miejsce zajęłam, ale nie mogłam jej nigdzie zobaczyć. Reszta pomieszczenia również zaczynała się rozmazywać, czemu towarzyszyły nieprzyjemne zawroty głowy.

 

 

Znów leżałam na swoim łóżku cała zlana potem. To nie mogły być zwykłe sny, po prostu nie mogły. Podniosłam się i oparłam plecy o ścianę. Zaczęłam wpatrywać się w okno. Zaczynało świtać, co znaczyło, że za chwilę będę musiała zacząć zbierać się do szkoły.

 

Nie miałam kompletnie ochoty na kolejną wizytę w tym miejscu. Zwłaszcza że towarzyszyło mi niejasne wrażenie, że to nie koniec ze strony Olgierda. Planował coś, mogłam to wyczytać z jego twarzy, kiedy się żegnaliśmy. No, o ile to w ogóle można było nazwać pożegnaniem.

 

Od razu, kiedy poprosiłam go, aby opowiedział mi coś, o swoim zmarłym bracie, jego twarz stężała. A już myślałam, że to wszystko jakoś się ułoży, ale oczywiście nie mogło być tak łatwo. Wpatrywał się chwilę w przestrzeń przede mną, a na końcu stwierdził, że skoro sama jestem na tyle ułomna, że nie jestem w stanie sobie tego wszystkiego przypomnieć, to on tym bardziej nie zamierza przykładać ręki do ułatwienia mi czegokolwiek.

 

Coś w tym było, ta twarz chłopaka, która mignęła mi przed oczami, zanim upadłam. I ta krew cieknąca z jego czoła, pierwszą myślą, która przyszła mi do głowy, po przypomnieniu sobie kropel krwi, było to, że jego śmierć miała coś wspólnego z wypadkiem samochodowym. Tym, w którym ja również brałam udział, ale przecież ja niczego nie pamiętałam.

 

Wzięłam głęboki wdech, podjęłam decyzję. Musiałam się wszystkiego dowiedzieć, bo póki tego nie zrobię, nie zaznam spokoju, zarówno ze strony Olgierda, jak i swojego własnego sumienia.

 

Zaraz po śniadaniu postanowiłam się tym zająć. Wiedziałam, że mamy nie mam co pytać, bo zapewne ona sama do końca nie wiedziała, co się wtedy stało. Zresztą, nawet jeśliby cokolwiek wiedziała i tak by mi nic nie powiedziała, za dobrze ją znam. Następną osobą, która przyszła mi do głowy, był Michał. Jednak po chwili i on odpadł, za bardzo się o mnie troszczy, zresztą i tak mi już nie ufa, chciałby coś w zamian, a ja nie chciałam mu niczego mówić.

 

Po dłuższym zastanowieniu jedyną osobą, do której mogłam się zwrócić w tej sprawie, była Anka. Ona na pewno mnie wysłucha, a nie jest na tyle wścibska, by wsadzać nos w nieswoje sprawy. Wzięłam telefon do rąk i szybko wystukałam SMS-a.

 

Ash: Hej, możemy potem pogadać?

 

An: O, hej. Dawno się nie odzywałaś. Jasne, kiedy?

 

Ash: Może na długiej przerwie? - Napisałam, ale po zastanowieniu skasowałam i napisałam ponowie: Może być przed lekcjami? Spotkajmy się w parku obok szkoły. To naprawdę ważne.

 

An: Ok, będę jak najszybciej.

 

Ash: Dzięki :-)

 

 

Schowałam telefon do kieszeni, narzuciłam plecak na plecy i już miałam wychodzić, kiedy usłyszałam za swoimi plecami czyjś głos.

 

- Już idziesz? Co tak wcześnie?

 

Odwróciłam się i spojrzałam matce w oczy, jeszcze tego mi brakowało.

 

- Musimy być wcześniej, dyrektor tak zarządził, nie wiem czemu. - Mówienie kłamstw szło mi dość gładko, inna sprawa, że były one nad wyraz widoczne.

 

Nieprzekonana mina matki upewniła mnie w fakcie, że powinnam już wychodzić, zanim zacznie o cokolwiek wypytywać.

 

- Nie wzięłaś drugiego śniadania. - Spojrzałam zdezorientowana na mały pakunek w jej dłoni.

 

No cóż, upiekło mi się, pomyślałam i podeszłam krok bliżej. Niespodziewanie jednak kobieta chwyciła mnie za rękaw bluzy.

Średnia ocena: 2.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • candy 11.08.2016
    się w topić - wtopić*
    Koszmar staje się coraz ciekawszy. A takie urwanie rozdziału, kiedy mama chwyciła Ash za rękę wywołało u mnie lekki niepokój :D coraz bardziej tajemniczo, podoba mi się to :) 5 :) nie wiem, co za anonimki kliknęły 1...
  • candy 11.08.2016
    się w topić - wtopić*
    Koszmar staje się coraz ciekawszy. A takie urwanie rozdziału, kiedy mama chwyciła Ash za rękę wywołało u mnie lekki niepokój :D coraz bardziej tajemniczo, podoba mi się to :) 5 :) nie wiem, co za anonimki kliknęły 1...
  • candy 11.08.2016
    O proszę, aż 2 razy poszło xd
  • little girl 11.08.2016
    To się nazywa bezgranicznia miłość anonimowych jedynkodawców :D Dziękuję candy ;*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania