Poprzednie częściPiekło to za mało - Prolog

Piekło to za mało - Rozdział XXII

Wstałam i kiwając się na boki, podeszłam do niższej ode mnie o głowę dziewczyny.

- Co ty tu robisz? - zapytałam ponownie. Musiałam się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi.

 

Emilii ciężko westchnęła i pomogła mi wyjść z pomieszczenia.

 

- Kiepsko wyglądasz, powinnaś odpocząć...

 

- Co to, jakaś tajemnica? - przerwałam jej coraz bardziej zdenerwowana. - Po prostu powiedz, co cię z nim łączy?!

 

Blondynka wyglądała na lekko zdezorientowaną, ale szybko się opanowała.

 

- Ash, dyrektor po prostu złapał mnie na korytarzu i powiedział, że tu jesteś. Nie rozumiem, o co ci chodzi.

 

Przyjrzałam się jej uważnie. Wyglądało na to, że mówi prawdę i rzeczywiście nie ma nic wspólnego z tym całym zdarzeniem. Trochę mnie to uspokoiło, nie wiem, co bym zrobiła, gdyby okazało się, że i ona ma z tym coś wspólnego.

 

- A więc, co się stało? - Teraz to ona zaczęła zadawać pytania. Było widać, że się o mnie martwi. W gruncie rzeczy poczułam się wtedy odrobinę lepiej, jakby szczęśliwsza, w końcu komuś zależało na tym, co się ze mną dzieje.

 

Gorsza kwestia, że nie wiedziałam, jak powinnam się zachować. Z jednej strony chciałam jej powiedzieć o wszystkim, a przynajmniej o tej kłótni z Anką. Z drugiej jednak nie wiedziałam, jak powinnam to zrobić. A co jeśli pomyśli sobie o mnie same najgorsze rzeczy, kiedy wysłucha mojej historii? Nie, niemożliwe. Ona taka nie jest, w końcu nieraz udowodniła, że mogę na niej polegać. Mimo że ciągle to sobie powtarzałam, ciągle kryła się we mnie ta niepewność i strach. Ance też ufałam, wydawało mi się, że mogłam, a potem... Nie! Nie mogę oceniać Emilii pod pryzmatem mojej relacji z Anką, to by było zbyt nieuczciwe, takie skreślenie jej bez żadnego powodu.

 

- Pokłóciłam się z moją przyjaciółką... no, teraz już chyba byłą — dodałam ze smutnym uśmiechem. - Zraniła mnie jak chyba nikt dotąd. Chociaż nie... To, co zrobiła... czułam, jakby ściskała ostatni kawałeczek wcześniej wyrwanego serca. Czułam, jakby dobijała gwoździe w trumnie, w której wcześniej zostałam zamknięta.

 

- Usiądźmy na chwilę — zaproponowała Em, kiedy weszłyśmy do parku obok szkoły. Był to ten sam park, w którym wcześniej chciałam spotkać się z Anką, nie chciałam tam dłużej przebywać.

 

- Chodźmy stąd — powiedziałam, kręcąc przecząco głową, gdy wskazała na pobliską ławkę. - Nie chcę tu być.

 

- Musisz chwilę odpocząć — odparła zatroskana blondynka.

 

- Nic mi nie jest. Nie obchodź się ze mną jak z jajkiem... to nie ja jestem ta poszkodowana — westchnęłam i zaczęłam opowiadać koleżance o mojej bójce z Anką. Oczywiście pominęłam fakt romansu z dyrektorem, ale w sumie nie celowo, po prostu chciałam się skupić na utraconej przyjaźni. Chciałam zrozumienia.

 

- Ale z jakiego powodu ta kłótnia? - Emilii starała się mówić najdelikatniej, jak potrafiła. Wiedziała, że bardzo to przeżywam, więc nie chciała na mnie zbytnio naciskać.

 

- Tak jakoś wyszło... a zresztą to nieważne. - Przełknęłam ślinę. Znowu stchórzyłam, znowu.

 

- Ale ja nie widzę, żeby coś ci dolegało — zawahała się. - No oprócz rozchwiania emocjonalnego.

 

- Tak? - zapytałam głupio. Rzeczywiście nie miałam żadnych obrażeń, za to An... co to mogło znaczyć?

 

Nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli, bo przecież nie bez przyczyny tak się zachowała. A ja nawet nie dałam jej dojść do słowa. W tamtym momencie naszły mnie wątpliwości co do wszystkiego. Skreśliłam Ankę, właściwie?

 

- Chyba powinnyście szczerze porozmawiać - stwierdziła Em wyciągając mnie z zamyślenia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • candy 20.08.2016
    A co (przecinek) jeśli pomyśli sobie o mnie same najgorsze rzeczy, kiedy wysłucha mojej historii?
    A już myślałam, że wszystko powie... ech, czekam na ciąg dalszy i może jakąś rozmowę z Anką. 5
  • little girl 20.08.2016
    Dziękuję ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania