Poprzednie częściPiekło to za mało - Prolog

Piekło to za mało - Rozdział XXIV 2/2

Podjąć decyzję - podjęłam. Pozostało mi tylko zrealizować swoje postanowienie, a z tym mogło być trudniej. Dlaczego? Po prostu nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy, było pójście na policję. Szybko jednak zrezygnowałam z tego wariantu. Za dużo ryzykowałam - w końcu mogli pomyśleć, że to kaprys zwykłej, znudzonej nastolatki, która postanowiła się zemścić na swoim byłym nauczycielu.

 

- Dowody - szepnęłam sama do siebie. Musiałam działać ostrożnie, podejmować decyzję z zimną krwią. Jeden nieostrożny ruch i ten drań może się wywinąć.

 

Westchnęłam. To wszystko mnie przerastało. Tysiąc razy próbowałam ułożyć w głowie jakiś plan, ale za każdym razem kończyło się rzuceniem czymś o podłogę. Trudno mi było samej wyłapać wszystkie możliwe scenariusze, trudno mi było spojrzeć na to wszystko w obiektywny sposób. Potrzebowałam kogoś z trzeźwym umysłem, kto by mógł ze mną skonsultować to wszystko, doradzić. Tak,

potrzebowałam dobrej rady, bardzo.

 

Do głowy przyszedł mi chyba najbardziej absurdalny pomysł, na jaki kiedykolwiek wpadłam. Ale w sumie co mi szkodziło? Jak już miałam skończyć z przeszłością, to na całego. Bez taryfy ulgowej.

Z drżącymi rękami wstałam z łóżka. Uważnie prześledziłam wzrokiem nijakie meble i ściany.

Rzeczywiście, brzydko tu - pomyślałam.

 

Niosąc w ręku bukiet kwiatów, które chwilę temu kupiłam w pobliskiej kwiaciarni, otworzyłam bramkę i przeszłam przez nią. Zatrzymałam się na chwilę, starając się przypomnieć sobie instrukcje rodziców odnośnie tego miejsca. Jeszcze mnie tu nie było, żałosna ze mnie siostra.

 

Ruszyłam przed siebie, mijałam nagrobki dokładnie przyglądając się nazwiskom osób tam pochowanych. Raz po raz coraz bardziej traciłam nadzieję, że uda mi się go znaleźć.

Dopisało mi jednak szczęście, gdy już zmierzałam w stronę wyjścia, zobaczyłam mężczyznę, który zajmował się tym cmentarzem.

- Przepraszam pana, szukam mojego brata.

 

Ciemne oczy starca uważnie mi się przyjrzały. Oceniał mnie, ale nie tak jak zwykli ludzie, lustrując spojrzeniem sylwetkę, coś się w nim kryło i nie podobało mi się to.

 

- Ach, tak. Jak miał na imię?

 

Gdy doszliśmy do grobu, chwilę staliśmy obok siebie w milczeniu. Czułam się niezręcznie i nie wiedziałam, jak powinnam przekazać temu mężczyźnie, żeby sobie poszedł.

 

- To ja się pomodlę - powiedziałam w końcu i podeszłam dwa kroki do przodu. Nasłuchiwałam, jednak nic nie wskazywało, aby mój towarzysz choćby myślał o oddaleniu się. Ta cała sytuacja zaczęła mnie naprawdę irytować.

 

A może to przeznaczenie? - Niepokojąca myśl nie chciała opuścić mojej głowy. Czyżby to miał być znak, żebym z wszystkiego zrezygnowała i zadowoliła się tym, co mam. Nadal żyła tak, jak do tej pory... nadal była pod uciskiem tych wszystkich ludzi. Nie! Koniec!

Odwróciłam się i ponownie napotkałam jego spojrzenie.

 

- Przepraszam, chciałabym zostać z bratem sama. - Wskazałam ruchem głowy na grób w wymowny sposób.

 

- Muszę pilnować, aby nic pani nie ukradła.

 

Ukradła? Jakiś absurd! Aż wszystko zaczęło we mnie wrzeć, zwłaszcza krew, sprawiając, że moją twarz pokryła purpura. Jak można ukraść coś ze cmentarza? Niby co? Ewidentnie szukał jakiejś wymówki, aby tam stać. Cholerny dziad.

 

- A co takiego miałabym ukraść? - zapytałam, starając się opanować emocje.

 

Przez stres coraz częściej się denerwowałam. A byłam taką spokojną osobą - kolejny argument, aby w końcu z tym wszystkim skończyć.

Szybko - inaczej całkiem wykończę się nerwowo.

 

Przyjrzałam się zarządcy cmentarza, że też wcześniej nie wpadło mi do głowy, aby uważnie przyjrzeć się swojemu rozmówcy. Zielona koszula opinała się na przygrubym brzuchu, uwydatniając nieapetyczne fałdy tłuszczu. Drobna łysina ukazywała czubek głowy, wokół którego rosło trochę włosów, przypominając ptasie gniazdo. Cera wręcz trupio blada w nieprzyjemny sposób kontrastowała z ciemnymi oczami mężczyzny. Spodnie, właściwie bardziej przypominające obcisłe legginsy opinały się na zbyt szerokich jak na mężczyznę biodrach. Zielony kolor sztruksu skojarzył mi się z porannym pawiem.

 

- Przyjdę kiedy indziej - powiedziałam nagle owładnięta dziwnym przeczuciem. Musiałam stamtąd wyjść, jak najszybciej się da.

 

Ruszyłam przed siebie nie zważając na jego zdziwione spojrzenie. Przyśpieszyłam kroku w obawie, że mógłby podążyć za mną.

Nie oglądałam się za siebie, za bardzo się bałam. Dopiero, kiedy znalazłam się za bramką oddzielającą teren cmentarza, spojrzałam za siebie. Nikogo nie dostrzegłam.

 

Serce biło mi coraz szybciej, przecież z tej odległości doskonale było widać grób mojego brata i miejsce, gdzie przedtem stał mężczyzna.

 

Resztę drogi do autobusu pokonałam w truchcie, co chwilę rozglądając się na wszystkie strony.

Istnieje w ogóle taki zawód, jak zarządca cmentarza? - zapytałam sama siebie, siedząc na czerwonym fotelu w mks'ie Nawet mi się nie przedstawił. A co jeśli...

Przygryzłam wargę, starając się powstrzymać kolejny napływ myśli. To wszystko przez ten stres, powtarzałam sobie.

 

- Tak, to musi być tylko moja wyobraźnia.

***

 

Od pewnego czasu moje sny ustąpiły, właściwie miałam wrażenie, jakby nic mi się nie śniło, dosłownie pustka. Zamykałam oczy wieczorem, a rano je otwierałam, a w mojej głowie była tylko pustka. Starałam myśleć pozytywnie, że to dobry znak, że w końcu skończyły się te koszmary i jestem wolna. Wolna?

 

Muszę myśleć pozytywnie - starałam się przekonać samą siebie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • candy 24.09.2016
    Hm, no właśnie, co można ukraść z cmentarza? XD ciekawy rozdział, ale pisz trochę dłuższe :)
  • Julsia 24.09.2016
    Znicze, hahaha :)
  • little girl 24.09.2016
    Julsia haha, kto to wie, co za psychole po świecie chodzą? :D
  • little girl 24.09.2016
    Postaram się, chyba na nowo odwiedziła mnie wena, także kto wie :)
  • Julsia 24.09.2016
    Ciekawe rozdziały :) napisz troszkę dłuższy, poraz kolejny nadganiam :D
  • little girl 24.09.2016
    Następny będzie dłuższy. Dziękuję :))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania