" Piękne istoty " 44

Oczami Louisa:

Cały dzień spędziłem z chłopakami i ich ukochanymi. Właściwie to bardzo tęskniłem za swoją dziewczyną, ale wiedziałem, że chce potrenować w spokoju. Wieczorem wróciłem do domu. Zjadłem kolacje, poszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Było już po dziewiątej, więc postanowiłem zadzwonić do Łakotki. Odebrała dosyć szybko. Kiedy rozwialiśmy, usłyszałem męski śmiech i głos. Zaniepokoiłem się, a jak dowiedziałem się, że to ci idioci ciśnienie mi skoczyło. Wyciągnąłem z niej informacje, gdzie się znajduje i biegiem opuściłem dom. Wsiadłem w samochód i włączyłem się do ruchu. Gdyby policja mnie teraz złapała, dostałbym ogromny mandat i przynajmniej dziesięć punktów karnych, bo jechałem tak, jakby nie obowiązywały mnie żadne przepisy. Gdy zatrzymałem się przy nich, nie gasiłem silnika, ponieważ wiedziałem, że zaraz opuścimy to miejsce. Przywitała mnie zdziwiona, ale ja nie zwracałem na to uwagi, tylko jak gdyby nigdy nic, wpiłem się w jej słodkie wargi. Cóż miałem z tego dwie korzyści, ponieważ bardzo chciałem to zrobić, a po drugie ci pacani mogli zobaczyć, że ona jest moja. Oderwałem się od niej. Po oziębłym przywitaniu powiedziałem blondynce, że musimy jechać. Ona pożegnała się z nimi przytulańcem. Jeszcze bardziej mnie to wkurzyło, ale jakoś się opanowałem. Wsiedliśmy do auta, a ja zrobiłem niebezpieczny manewr. Dziewczyna wydawała się zdenerwowana. Powstało między nami małe napięcie. Nawet kiedy wysiadała się, nie pożegnała. Ciężko westchnąłem i wróciłem do swojego domu. Nadal byłem cały nabuzowany, ale trochę mi to przechodziło. Leżałem i myślałem nad wszystkim, gdy przyszedł do mnie sms.

„Chce zasnąć, ale nie mogę, bo ten cholerny zwyczaj mi nie pozwala. Dobranoc Louis”.

Czyli nadal jest zła. Eh, no cóż, może jutrzejszy dzień wszystko wyjaśni. Z taką myślą zasnąłem.

Obudziłem się dosyć późno, więc szybko zjadałem śniadanie, wyszykowałem się i zadzwoniłem do Harrego.

- Stary, gdzie jesteś? – zapytałem.

- W domu. Reszta też jest już u mnie. Przyjedziesz?

- Zaraz będę – rozłączyłem się i wsiadłem w samochód.

Po kilkunastu minutach byłem już na podjeździe Stylesa, gdzie przyjaciele na mnie czekali. Przywitaliśmy się i z powrotem znalazłem się w aucie. Tym razem z Niallem i Marcelą.

Kiedy byliśmy na miejscu, zaparkowałem, obok samochodu Zayna.

- Chodźcie! – zawołała Livi – Musimy zająć sobie dobre miejsca – pociągnęła mulata za sobą, a my ruszyliśmy za nimi.

Po drodze spotkaliśmy znajomych ze szkoły, którzy dowiedzieli się o zawodach i o tym, że Łakotka bierze w nich udział i przyszli ją dopingować. To miłe z ich strony. Potem dołączyli do nas Nico i Cole. Przywitaliśmy się z państwem Collins, którzy siedzieli koło nas. Zawody się rozpoczęły, a my obserwowaliśmy przejazdy uczestników. Jakoś w połowie uroczystości dostrzegłem Łakotkę. Stała po drugiej stronie parkuru, przy tym swoim czarnym olbrzymie. Chyba nas widziała, bo uśmiechnęła się słabo. Wyglądała jakoś inaczej. Tak… słabiej i bezsilnie. Nadszedł czas na jazdę Tommy’ go. Był naprawdę dobry. Właściwie to świetny. Otrzymał największą ilość punktów, no ale trudno się dziwić, bo jego przejazd był rewelacyjny. Potem komentator zapowiedział ostatni pokaz. Niebieskooka wjechała na środek, a widownia ożywiła się na ich widok, zwłaszcza gdy mężczyzna wszystko opowiedział. Bałem się. Cholernie się o nią bałem, bo już na pierwszy rzut oka, ten koń wyglądał jak jakiś demon, a jego imię tylko to potwierdzało. Rozległ się charakterystyczny dźwięk, a zwierze ruszyło z impetem, aby po chwili stanąć dęba. Większość obserwujących poderwało się wraz z nami z miejsc. Na szczęście udało jej się go opanować i po chwili pokonywała przeszkody. Widziałem, jak sędziowie mają problem w dostrzeżeniu szczegółów, bo poruszali się nienaturalnie szybko, ale płynnie i z gracją. Cały czas stałem, mając zaciśnięte kciuki o to, aby jej się nic nie stało. I o ile przejazd Tommy’ go był świetny, to Łakotka i Sacramento byli rewelacyjni. Nadszedł czas na ostatnią przeszkodę. Ten rów z wodą trochę mnie przerażał. Kary ogier w ogóle nie zwalniał, a jedynie nabierał rozpędu. Odbił się od ziemi, a moje serce zamarło. Łakotka zamknęła oczy i puściła wodze. Stała w strzemionach, a ręce rozłożyła na boki, tak jakby chciała utrzymać równowagę na cienkiej linie. Wyglądała tak, jakby leciała. To było… Przepiękne. Publiczność znów wstała. Niektórzy głośno zaczerpnęli powietrza. Rów był naprawdę szeroki. Ta bestia wydawała się przy nim taka malutka, a jednak skoczył. Lecieli tak, aż do drugiego brzegu. Nie mogliśmy wyjść z oniemienia, kiedy Sacramento z gracją wylądował, a nastolatka nadal nie opuściła rąk. Jechała dalej galopem bez trzymanki. W końcu otworzyła oczy i chwyciła za wodze, zatrzymując konia. Odetchnąłem z ulgą i opadłem na siedzenie. Rozległ się ogrom barw. Chyba największy podczas dzisiejszych zawodów.

- Nieprawdopodobny przejazd w wykonaniu Łakotki Collins – darł się komentator. Chwilę potem na tablicy wyników, ukazały się punkty mojej dziewczyny. Prowadziła. Nic dziwnego. Po takiej jeździe bez trzymanki? Dosłownie.

- To było… - Harry nie wiedział co powiedzieć.

- Nieprawdopodobne – dokończył Niall.

- Boże ja… - Marcele totalnie zatkało. Zresztą tak jak nas wszystkich.

Po paru minutach zaproszono wszystkich uczestników na środek, wraz ze swoimi wierzchowcami.

Zaczęło się wręczanie nagród. Kiedy te niższe miejsca zostały przeczytane, nadszedł czas na podium.

- Trzecie miejsce zajęli Kasandra Silva i Pegaz – czytała prowadząca, a tej dziewczynie zawieszono na szyi brązowy medal.

- Drugie miejsce przypada Tommy’ mu Lirps i Rainbow – srebrny medal pasuje mu do oczu. Zaśmiałem się na swój komentarz.

- Pierwsze miejsce – kobieta zrobiła dramatyczną pałzę i omiotła wzrokiem wszystkich jeźdźców – zajęli Łakotka Collins i Sacramento – krzyknęła entuzjastycznie.

Brawa wydawałaby się nie mieć końca. Na szyi mojej dziewczyny zawisł złoty medal, a w jej rękach wylądowała szklana statuetka konia. Wszyscy uczestnicy zaczęli składać sobie gratulacje. Potem ustawili się do grupowego zdjęcia. Widownia zaczęła się powoli rozchodzić. Zostali tylko rodzina i przyjaciele biorących udział. Ruszyliśmy w stronę Łakotki.

- Gratuluje córciu – jej tata mocno ją przytulił, podnosząc do góry.

- Tak, tak. Gratulacje. – posłał jej ciepły uśmiech mama – Jednak to było bardzo niebezpieczne.

- Wiem, ale postanowiłam mu zaufać – poklepała zwierze po karku.

- Łakotka, ty wariacie! – krzyknęła Marcela, rzucając się na dziewczynę.

- Haha, bo mnie udusisz – wydyszała zbyt mocno ściskana.

- No Sweety – Zayn spojrzał na nią z dumą – gratuluje.

- Dzięki – uśmiechnęła się niewinnie.

Kiedy już wszystkich wyściskała, podszedłem do niej.

- Dobra robota – przytuliłem się do niej – Love. – szepnąłem jej do ucha – Naprawdę gratuluję – dodałem już normalnie, puszczając ją.

- Dziękuję. – zarumieniła się – Poczekacie? Muszę odprowadzić go do boksu.

- Jasne – odparł Harry, głupkowato się szczerząc.

Narracja w trzeciej osobie:

W drodze do boksu konia Collins spotkała Tommy’ go.

- No, no Sweety, nieźle. – zaśmiał się i ją przytulił – Byłaś cudowna młoda – dodał.

- Jesteś tylko rok starszy ode mnie.

- I co z tego. Dla mnie zawsze będziesz mała.

- Jesteś niemożliwy – skwitowała, kręcąc głową.

- I za to mnie kochasz. – puścił jej oczko – Oo, a teraz już zmykam, bo ktoś chce z tobą porozmawiać – wyszedł ze stajni.

- Love, ja chciałem cię przeprosić – zaczął skruszony Lou, opierając się nonszalancko o drzwi boksu i obserwując, jak blondynka zdejmuje siodło z konia.

- Nie Lou, to ja przepraszam. Po prostu nie lubię być traktowana jak małe dziecko – podeszła do niego i go przytuliła. Objął ją ramionami i mocno przycisnął, po czym pocałował w czoło.

- A tak w ogóle, to czy ty spałaś w nocy, bo wyglądasz jak zombie – powiedział.

- Nie. – przyznała – Miałam koszmar – spuściła głowę.

- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? – ujął jej podbródek w dwa palce i podniósł do góry.

- Było późno. Nie chciałam cię budzić.

- Pamiętaj, że możesz dzwonić do mnie nawet w środku nocy, jeśli czujesz się źle.

- Dziękuję Lou – kolejny raz się w niego wtuliła.

- O tutaj jesteście! – krzyknęła Livi, która weszła do stajni a za nią cała reszta.

- Przed chwilą wpadliśmy na genialny pomysł. – pochwalił się Niall – Za kilka dni zaczyna się szkoła i pomyśleliśmy, aby zakończyć te wakacje z impetem. Co wy na to?

- Brzmi świetnie, ale co masz na myśli? – zapytała Collins.

- Myśleliśmy nad imprezą. – odparł Liam – Tylko nie mamy miejsca na jej organizacje. Nasze domy odpadają, bo rodzice i w ogóle – mówił zrezygnowany.

- A żeby coś wynająć, trzeba dużo bulić – dokończył Zayn.

- Także chyba nic z tego – wymamrotała Darcy.

- Chwileczkę, mówiliście, że u was w domach nie, bo są rodzice. Jak wiecie, ja nie mam rodziców, tylko opiekunów. Mieszkam w ich domu, ale na obrzeżach miasta stoi moja rodzinna willa. – pozwiedzała entuzjastycznie niebieskooka – Mój dom – szepnęła.

- No tak i co z w związku z tym? – zdziwiła się Marcelina.

- No ludzie, to ja dzisiaj nie spałam. – roześmiała się – Włączcie myślenie. Dom stoi pusty i jest do waszej dyspozycji – posłała im szczery uśmiech.

- Serio?! – wydarła się uradowana Danielle.

- Udostępnisz nam swój dom?! – krzyknął niedowierzająco Zayn.

- A czemu by nie? – wzruszyła ramionami – Tylko ostrzegam. Po dyskotece ma być w takim samym stanie jak przed – zagroziła.

- Spokojna twoja rozczochrana – Harry podszedł do niej z wielkim uśmiechem i poczochrał jej włosy.

 

* * *

Przepraszam za tak długi i nudny rozdział, ale chciałam już zakończyć te zawody :). Mam nadzieję, że nie usnęliście po drodze :). Bardzo dziękuję wszystkim czytającym, a najbardziej Zagubionej, Zozole i Tinie, dla której ten rozdział dzisiaj wstawiłam :).

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (22)

  • Zozole 24.08.2016
    Dzięki Bogu nic się nie stało Łakotce.
    Uhuhu będzie impra!
    5 i czekam na kolejne cudo *-*
    Pierwsza! Hihi ;*
  • lea07 24.08.2016
    Dziękuję Ci bardzo :)
  • Zozole 24.08.2016
    U! U! U! Podziękowania dla mnie ^^ ^^ ^^ ;*****
  • lea07 24.08.2016
    Zozole hahab tak kochana <3. Dziękuje :***
  • Zozole 24.08.2016
    Mam ochotę na kebaba... Ahh. XD
  • ObcaPlaneta 24.08.2016
    Super rozdział. Jest trochę błędów, ale nie przeszkadzają w czytaniu. 5
  • lea07 24.08.2016
    Oh, a jak czytałam to nie było. Dziękuję ślicznie :)
  • Tina12 24.08.2016
    Jaka ulga, że Łakotka jest cała i zdrowa. No i jeszcze wygrała zawody. Będzie impreza :)
    5 bo 6 sie nie da. I czekam na cd
  • lea07 24.08.2016
    Dziękuję Ci serdecznie, że czytasz :)
  • Tina12 24.08.2016
    lea07
    Nie ma za co
  • Zagubiona 24.08.2016
    Witaj kochana. Dzisiaj będzie krótszy komentarz, bo nie zbyt dobrze się czuję. A musiałam przeczytać, bo... musiałam :P Bosko! Tak się cieszę, że Łakotce nic nie jest i gratuluje jej wygranej. Zasłużyła. 5
  • Zagubiona 24.08.2016
    Oo i dopiero zauważyłam, że dedykacja jest też do mnie. Kochana jesteś <3333333 A no i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
  • lea07 24.08.2016
    Zagubiona Ojej, mam nadzieję, że to nic poważnego. Zdrówka życzę i ślicznie Ci dziękuję kochana :*
  • Sweet1D 24.08.2016
    Fajne 5
  • lea07 24.08.2016
    Dzięki, że wpadłaś :)
  • Sweet1D 24.08.2016
    ok.
  • Zagubiona 25.08.2016
    Jestem ciekawa, kiedy będzie kolejny rozdział... :*
  • lea07 25.08.2016
    Przepraszam bardzo, ale jeszcze nie wiem :(
  • Afraid13 27.08.2016
    Łaskotka cała i zdrowa... a już się o nią bałam. 5 Czekam na ciąg dalszy.
  • lea07 27.08.2016
    Dziękuję ślicznie :*
  • Teska 27.08.2016
    Mała przerwa w czytaniu
    Ale już nadrobiłam
    świetny rozdział!!!!!!!!
  • lea07 27.08.2016
    Dziękuje bardzo :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania