Pierwiosnki
W ciemności stoimy, więc nic nie widzimy,
rozwiana czupryna
na głowie, w połowie ambicjami zrażona, na świat obrażona,
a włosów miliony, choć leniwie, sielsko, bo boją się ceni,
czy ktokolwiek mnie doceni?
W mózgu supły i wstążeczki,
układają mur przygniatające mnie cegiełki,
niech ktokolwiek mnie wyzwoli,
niech pocieszy i przytuli jakaś panna wielkiej woli,
powoli pozwoli by na świat wyszła prawda,
dopiero w miłości, bez kajdan przeszłości,
bez celi, w ramionach, ukażemy błękit,
taki pełen bieli i czerni, nie idealny lecz tak powszechny,
innymi słowy, darami obdarzony ukarze się piękniś,
wystające z mej skóry kolce,
zranią wielu lecz powalą na łopatki równie wielu,
brakuje mi tej wizji mnie co nie w podziemiu
lecz u celu, oczywiście z tobą jako moją, swoją drogą,
przypaloną wyzwalającą miłością.
Przyjmę nawet te toksyczne związki,
bo potrzebuję uczucia by wykwitnąć jak pierwiosnki...
Komentarze (5)
Kropka w tytule - out
Wiersz dziwny. Nie ze zły. Nie wiem. Do mnie nie trafia.
Pozdrox
Skupiłbym się natomiast na zbytnim dookreśleniu, jak choćby: "brakuje mi tej wizji mnie co nie w podziemiu" - mi/mnie. - można cuś wyciąg, podłubać, itp.
Można też nic nie robić.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania