Pierwszy raz
- Mam wrażenie, że całkowicie mnie nie doceniasz. Ja za to na opak, wręcz się przeceniam. Ta kwestia zależy od punktu widzenia danej osoby. Powiedz mi, co we mnie lubisz? - Musnąłem go subtelnie po policzku.
- Chyba nie oczekujesz, że będę się wysilać na odpowiedź? - zapytał retorycznie z pogardą - Zrób to teraz, bądź pozwól mi się ubrać i wrócić do domu.
- Bez pośpiechu. Ja chcę się wpierw podniecić, zabawić z tobą i rozluźnić atmosferę - Pomasowałem delikatnie jego umięśnione barki i szepnąłem do ucha - A może wezmę sznur, kajdanki, a nawet i łańcuch, jak w pewnej powieści. Co ty na to? - nie odpowiedział - Dobrze więc. Wyglądasz, jakby to był twój pierwszy raz, zgadłem? Mam nadzieję, że wystarczą te sznury - Wskazałem oplatające, mężczyznę na krześle, więzy.
Podszedłem do stołu w rogu ogromnego hangaru i przebadałem wzrokiem wszystkie leżące na nim zabawki. "Ten będzie idealny", pomyślałem i podniosłem długi nóż, oczywiście ząbkowany z drewnianą rączką oraz z wygrawerowanym na niej sercem. Zręcznie przerzuciłem go do drugiej ręki i zbliżyłem się powolnym krokiem do mężczyzny.
- Powiedz mi, czy ty na prawdę nie masz serca? - nie odpowiedział - Na poważnie myślałeś, że masz prawo wyzwać mnie publicznie?! Wiem, że jesteś ścisłowcem i dokładnie sobie to przeliczyłeś. Jeden na jednego, idealna walka, uliczna przepychanka. Jednak ja w takie coś nie wchodzę, gdyż nie jest to do końca uczciwe. Może i jest jeden na jednego, ale zapomniałeś, że wyzwałeś schizofrenika, a taki człowiek ma w mózgu całą armię takich, jak on i potrafi uderzyć z siłą kilkuset chłopa. Z takim, to lepiej nie zadzierać, bo może ci zrobić krzywdę - Dotknąłem szramy na moim policzku - A ty, mój mały pechowcu, zadarłeś z schizofrenikiem i psychopatom w jednym, a czasem nawet socjopatą po godzinach. Maiłbyś przesrane, gdybyś trafił na mego klona. Głosy w mojej głowie, których zazwyczaj słucham, mówią mi, bym cię oszczędził. Żartowałem, mówią, bym wydłubał ci oczy, ale powoli, subtelnie. Mam jednak wrażenie, że przydasz mi się niedługo. Może zapytam jeszcze raz: jak się nazywasz?
- Żadnych imion, tylko pseudonimy - odparł ochrypłym głosem. Przyglądnąłem mu się uważnie, ale ku mojemu zdziwieniu, nie znalazłem na jego głowie ani śladu potu. Był twardy, bardzo twardy i dlatego go wybrałem.
- Mów mi Karo.
- Szymon Szczechowicz.
- To jest pseudonim?! Kurwa, zdecyduj się wreszcie.
- Pseudonim, bądź prawdziwe imię, co to za różnica.
- Jestem po prostu ciekaw.
- Główkuj więc.
Komentarze (79)
A tak poważnie, fajne, serio. Też nie spodziewałam się Szymona. :D
Powiedz mi, co we mnie lubisz?....
Musnąłem go subtelnie po policzku....
Zrób to teraz, bądź pozwól mi się ubrać i wrócić do domu...
Bez pośpiechu. Ja chcę się wpierw podniecić, zabawić z tobą i rozluźnić atmosferę - Pomasowałem delikatnie jego umięśnione barki i szepnąłem do ucha...
Powiedz mi, czy ty na prawdę nie masz serca?...
Jednak wyszło Ci, Karo, Gay Porn XD hahahah :D
Poza tym... cóż, całość, do pewnego momentu (właściwie to do końca...) jest dość... dwuznaczna. I za tą dwuznaczność dam Ci piąteczkę, Ty mały zboczeńcu!
W ogóle powinienem się zacząć obawiać? To drugi Twój tekst dzisiaj, w którym pojawia się moja szanow(a)na osoba! :D
Ej, Szymon, kurczę. Przecież Twoja broda ostrzega Cię przed niebezpieczeństwem, jak Ty się w to wpakowałeś? Chyba że mnie okłamałeś :(
I tak sobie pomyślałam... Że jak on Cię zabije... To kto się będzie nade mną znęcał? XD
Karo, nie możesz go zabić, nie pozwalam ;_;
Poza tym, nie możesz mnie zabić, wiesz dlaczego? :D
Nie no żartuje, jeszcze troche przeżyjesz
P.S. Druga część już się kończy, więc zaraz będzie :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania