Znowu dialogi niczym z innej planety. Sześciu braci i sześć różnych charakterów. Merlin pomimo rozhuśtanej psychiki ma poukładane w głowie i chyba jest dobrym wodzem. Szanuje ludzkie życie. Co to za stwór i mały chłopiec. Trwają negocjacje pomiędzy, Saracenem, a Stworem. Czy Wiwat tego nie przerwie? Horror w innej wersji. Pozdrawiam
"- Kiedyś, po grzybach, uroiło mi się, że całą gębę mam z toffi. Wkrętka była taka sugestywna, że naderwałem sobie, kurwa, prawe ucho. Ale to? Zbiorowy halun nie jest chyba możliwy?" - teraz będzie historyjka, bo niby zabawne, ale przypomniało mi się jakie zdjęcie kiedyś widziałam wprost z karetki, wysłane przez kumpla ratownika - chłopak po dopalaczach był przekonany, że ma wiewiórkę w brzuchu. No i sobie ją próbował wyciągnąć nożyczkami, ciekawa śmierć...
"zmutanciały" :D
" - Nie, Polip. Usiądę w kucki i uklecę mu, kurwa, jakiegoś wiersza! " :D
"Oto bowiem dostrzegł coś, co w jakiś sposób spersonalizowało jego wcześniejsze obawy, a nienazwane do tej pory lęki znalazły imię." - a to mi się podoba tak bez śmieszkowania
"Wciśnięty pomiędzy beczkę a elektryczną skrzynkę dzieciak, był przerażony." - przed "a" bym dała przecinek, ale się nie sugeruj :)
"Na swój, nie do końca odgadniony sposób było mu ono znajome." - tu po "sposób" był dała przecinek (nie zmieniaj, jak Lucinda tu dotrze, to zobaczymy co powie)
"Niestety. Ten, co mu rurą przypieprzył, musiał chyba trafić w cholerną skrzynkę, skupiającą fakty i wydarzenia. Z reguły było normalnie, jednak trafiały się dni, że jeszcze przed południem chłopaki byli zmuszeni mu przypominać, co też jadł na śniadanie lub czemu ma łapy we krwi. Takie kalendarzowe kartki koloru mleka nie napawały szczególnym entuzjazmem. " - trąca zacnością
"Tylko że na pewne sprawy (takie jak, rozrywanie dzieci i rozrzucanie ich części po całym polu) Indianin był szczególnie uczulony." :D
"wyskoczył ze swego gniazda jak kociak z pieca" - i jak na licytacji, kot w piecu po raz dziesiąty! :D
"olelibyśmy to wszystko ciepłym moczem" - olalibyśmy* (?)
"Aż się cały świeci, by cię odjebać." :D (ciekawe, że wyrywa się/trzęsie się wiadomo, ale świeci nie słyszałam, a pasuje elegancko)
"Choćby i tych, które były tak naszprycowane, że można by w nich wylądować wahadłowcem i nazajutrz nic by nie zajarzyły." xD ave wahadłowiec, Merlin da się lubić
"On nie ustąpił. Oni się nie cofnęli." - dobre zakończenie Lubie takie przeciwstawne, symetryczne stwierdzenia.
Co do całości, podtrzymuję wczorajszą opinię, nadal naturalnie, nadal dynamicznie. Mówisz o zatorach, a ja już trzeci raz pisałam i kasowałam następną część Lei, bo mi się wydawała mdła. Zaraz siadam i nie ma ch*ja we wsi, muszę ruszyć dalej. A, te skopiowane fragmenty to oczywiście nie jedyne godne uwagi :)
Błędy zaraz poprawię, bo po zwróceniu uwagi, faktycznie je dostrzegam. Nie możemy liczyć na Lucindę. a jak ją zagryzie pies albo ktoś jej powi, że w gniazdku elektrycznym mieszka krasnoludek i trzeba go nakarmić gwozdziami? Co wtedy?
Trzeba samemu reperować.
Ps. Kurde. Z tymi kotami, to faktycznie.
W większości swoich tekstów przemycam oblubienie dla dwudziestki trójki, ale koty? Hmm. Ciekawe.
Dobrze, dobrze, kot w piecu to już takie Canulasowe, dodałabym - tłusty kot w piecu :D
Masz rację, nawet jak Lucinda przeżyje karmienie krasnoluda, to będzie miała o te dwa przecinki mniej roboty :)
No może. Nie pamiętam. Nie ufam lustrom bez rys i obłupanych rogów. Nie ufam dywanom bez kłaków i szafom, w które nie mają w swych trzewiach pozwijanych berbeluchów.
No i oczywiście plastikowym nożom.
To najważniejsze.
Nie ufać plastikowym nożom. Tylko bolą, ale nie mieją uśmiercić.
Ooo
,,Facet nosił szary T-shirt na ramiączka,'' - na ramiączkach, bo ramiączka to jakby jego były takie wątłe, cieniutkie, nie barczyste
Świetne zakończenie :) Całą IV część czytało się czekając, kiedy łeb poszybuje w przestrzeń, a tu rozkmina o Bogu, życiu i innych różnych, a jak go załatwili, trzeba sobie samemu dopowiedzieć.No...chyba że napiszesz o tym dalej, zobaczę :) Gwiazdki zaświeciłam :)
Muszę przyznać, że z ciekawości zajrzałem co piszesz i przeczytałem III odcinek Pięćset mil do domu. Sam nie wiem dlaczego akurat ten, ale podobał mi się super. Przede wszystkim masz znakomite dialogi. To coś jakby gwara? Czy made in Ty? Bo jeśli sam te słownictwo wymyśliłeś to wielki szacunek. Wciągnęło mnie tak, że zaraz zacznę od odcinka I. A do tego bardzo mocne zakończenie.
Oryginalny nie będę zapraszając do jedynki, choć i to nie będzie początek absolutny. Spróbuj, jeśli masz chęć. Zarys postać, dialogi i i wszystko inne, nie zostsło z niczego zaczerpnięte, choć pewnie efekt końcowy jest wynikiem doszczętnego przesiąknięcia pewną specyficzną popkulturą.
Rozgość się.
Trochę przegięta ta dysputa z maszkarą. 1, 4 miliona dolców i zabawa w obrońców uciśnionych, przez gang motocyklistów? Chyba mam inne wyobrażenie o gangach (nie czytaj: motocyklistach). Lubisz zabawy słowne i pięknie, lecz ten odcinek psuje mi nieco obraz. Mam nadzieję, że ten dzieciak jest istotny, bo w przeciwnym wypadku, cała scena wygląda na wyjętą z... niepotrzebną
Mam watpliwość:
"...przywódca pokiwał przecząco głową." - widzi mi się, źe pokiwać można znacząca lub potakująco, natomiast, jeśli akcentujesz przecząco to raczej pokręcić.
"...Ja jebię. Czyli, Ufo?" - tu teź się nie zakładam, ale raczej UFO, w końcu to skrót jak USA, a jeśli już to dałbym w cudzysłowie "ufo".
"...tego rodzaju fanatyczny upór nie będzie w stanie ujarzmić nawet najbardziej barwne ze znanych słów." - tu coś ciut nie chalo.
No i żeś znów urwał akcję, ech. Ale jak w następnej części nie dasz tych wiader krwi, to jak babcię kocham, czy co tam, dalej się poważnie zastanowię, czy czytać. To tak, jak z załogą Merlina, czasami trzeba dać tę rekompensatę w bebechach najkrócej mówiąc ;)
Bardzo dobra część. Nie wiem, czy na razie nie bardziej mi się to podoba od Rury. Są bardzo specyficzne (takie ciut, ciut Tarrantinowskie) wypowiedzi z humorem i swadą, anturaź dość brutalny, no aź sie prosi o jakieś "miesiste" eskalacje.
Pod wraźeniem - pozdrawiam ;))
Wszystkie trzy wątpliwości, to... No wystarczy, że je przeczytałem i widzę, że masz rację. UFO poprawię, machanie głową również, a zdanie przebuduję. Wiem już nawet jak.
Dziękuję bardzo.
Pozdrawiam
" Jezu – szepnął Bon Jovi. - Wpierw myślałem, że ten pojebaniec jest na szczudłach. Że jakiś cyrk tu zajechał.
- Kanati ukoi mały ból - krzyknął tykowaty do wnętrza. - Szybki ból. Dla Malsuma i w jego imię. Kanati. Wiem, że ty tam."-:D :D po chwili mi uśmiech ociupinkę zrzedł, ale godne wypunktowania;) oklaski. O i to: "Jeśli chcesz zobaczyć, jak tam miewa się jutro, to przybastuj." - fajnie.
No naraz, naraz, korzystam z wolnego czasu, póki mogę;) Kwieciście niechaj będzie, może ma duszyczka na tym nie ucierpi.
Btw, ucinasz te odcinki w takich momentach, uccch.
"— Co on odpieprza za teatr?
— Po mojemu, to typ się przećpał niefiltrowanym pyłem. Takie rzeczy plus słońce są możliwe.
— Albo spierdzielił ze strefy pięćdziesiąt jeden — wtrącił B.J. — Jak kiedyś ten kolo z Roswell.
— Ja jebię. Czyli, UFO?"
O matko, jestem popłakana ze śmiechu.
I Saracen ma u mnie ogromnego plusa. Coraz bardziej go lubię, chociaż w jakiś sposób jest mocno popieprzony.
"— Wysoki Jasiu, przestań się, kurwa, wygłupiać. W tej chwili w twoją mordę mierzy pięć pistoletów, a i to jest ledwie dziesięć procent przy maczecie, która czeka za tobą. Jeśli chcesz zobaczyć, jak tam miewa się jutro, to przybastuj."
"Ten kolo wylazł z epoki, gdzie dopiero węglem szkicują koło."
Miło że nie zrezygnowałaś. To jest tak. Do 8 części musisz się przemęczyć, bo były pisane dawno i mogą być zardzewiałe (choć trochę poprawiłem) - Od 9 powinno (tylko powinno) być lżej.
No tu się dzieje. Choć muszę przyznać, że zaskoczył mnie ugrzeczniony ton w rozmowie z tym czymś. Taki szlachetny ten Merlin tutaj. Fajnie, że nie jest czarno biało.
"Po mojemu, to typ się przećpał niefiltrowanym pyłem."
Bez przecinka.
"Czyli, UFO"
To samo.
"Moje sprawy, to tylko moje sprawy."
Jak wyżej. A propo, masz tendencję do stawiania przecinków przed słowem "to". Wydaje się to naturalne przy mówieniu, ale przy pisaniu już razi. Tak jak tu:
"Rozpieprzenie mu głowy młotem do ubijania kotletów, to dosyć radykalne rozwiązanie."
'"Oczywiście bycie przywódcą, to ciągłe balansowanie"
"Potargany, osmolony, a przede wszystkim, po całości, przerażony."
Tutaj sugeruję lekko zastąpienie drugiego przecinka myślnikiem.
Od strony treści rien do zarzucenia. Gdzieś w połowie wstrzymałam oddech i tak mi zostało aż do końca. Akcja rwie jak górski strumyk, postaci dynamiczne i niejednoznaczne; szczególnie Merlin. On zasłużył sobie u mnie na szacunek. To typ postaci wychodzącej poza schemat: niby przynależy do jakiejś grupy, ale mimo tego potrafi czasem się poświęcić. I ma honor. Każda grupa chciałaby mieć takiego przywódcę. A już na pewno każda działająca zgodnie z Dekalogiem.
Najlepsze jest to, miss Ench, że po zwróceniu mi uwagi, od razu to się stale dla mnie jasne. Dziwne więc, że sam nie mogę na to wpaść. Już nie pierwszy raz się na tym łapię, że trzeba mi coś paluchem wskazać. Dzięki więc za paluch oraz ślad.
Canulas, ja mam tak samo :)
Jak na przykład ktoś mi pisze (Ty albo Kim) że zaimków naćkane. No jasna sprawa, tylko czemu tak późno to widzę? To bywa frustrujące. Ale wielką pociechą jest to, że te wszystkie przecinki, zaimki są niczym w porównaniu do błędów konstrukcyjnych.
Enchanteuse, no oby, oby.
Fajno, że idziesz drogą tego opka.
Pisane było w dwóch odstępach. Od 1-8 (przerwa) i reszta. Trzeba się przemęczyć, bo początkowe są średnie trochę :)
Canulas dla mnie ten był naprawdę dobry. Przy pierwszym trochę się męczyłam, ale mi jest łatwiej, bo z góry wstępy uważam za nudne i męczące.
Także ten... Jutro biorę się za następną ;)
Noo coraz ciekawiej. Wysokie, dziwaczne stworzenie; napięta atmosfera. Fajne dialogi, trochę taka Nienawistna ósemka, ale szóstka. Podoba się na razie. Podejdę później :-)
Właśnie troszkę chyba przeholowałem z tymi gadkami. Przynajmniej do 7 części. Jest taka możliwość, były takie głosy, którym po dłuższym czasie jestem przychylny. No ale jeśli Cię to nie zraża, to very fajnie.
Ale się tu kurwa prawie przejechałem. Zacząłem na luzie, ale uwiadomiłem sobie, że tak nie da rady. Trzeba tu skupienia w moim przypadku. Poziom jest podtrzymany. Jest git bardzo, ale ja to wiesz, znawca niższej ligi. Pozdro
"Do tego dyndające niczym gałęzie wyschniętego drzewa, ręce" - chyba bez tego przecinka, albo przesunięty przed "dyndające".
"Ciszę rozerwał Ukrop" - czekaj, to dojechali pod stację i stanęli?
"dzieczaczyna" - nie wiem czy takie podwójne zgrubienie zdrobnienia jest dobre, może raczej "dzieciaczyzna"?
Miałem wrażenie, że końcówka rozdziału jest nieco rozciągnięta. Aby cisza przed burzą była głębsza. Tylko że przez to z bohatera wylewa się mnóstwo słów i nikt mu nie mówi "ej, nie pierdol".
No tak, kurde.
Mówiłem już, że opko jest pisane w dwóch przedzialach czasu. 1-8 bardzo dawno. W czasach, kiedy jeszcze uważałem, że radosne pierdzielenie zastępuje każdy antypiotyk. Jeśli już tu to dostrzegasz, to po szóstej części mnie zabijesz.
W każdym razie, każdej sugestii na pewno się z bliska przyjrzę, choć nie wiem czy stać mnie, by grzebać w samym korzeniu tego drzewa.
Halo! Od wieków mam to otwarte w przeglądarce, bo miałam przeczytać a tu nie ma?
Smutno mi teraz, bo któregoś lubiłam i miałam się dowiedzieć czy przeżyje :(
No nic, może nauczę się nie odkładać na później. W sumie mea culpa.
pkropka, dla mnie słowo droższe od piniendzy. No chyba, że to dużo piniendzy. Albo średnio. Albo jest środek miesiąca , to mniej. ALbo są promocje naps store, to już w ogóle... aaa 23 - hmmm, nie wiem czy zapamiętam datę. ;)
Komentarze (57)
Dialogi lubię. Bardzo lubię nawet.
Opisy, hmmm. Tu już bardziej przygłupi jestem.
I tu też pozdrawiam.
A co.
"zmutanciały" :D
" - Nie, Polip. Usiądę w kucki i uklecę mu, kurwa, jakiegoś wiersza! " :D
"Oto bowiem dostrzegł coś, co w jakiś sposób spersonalizowało jego wcześniejsze obawy, a nienazwane do tej pory lęki znalazły imię." - a to mi się podoba tak bez śmieszkowania
"Wciśnięty pomiędzy beczkę a elektryczną skrzynkę dzieciak, był przerażony." - przed "a" bym dała przecinek, ale się nie sugeruj :)
"Na swój, nie do końca odgadniony sposób było mu ono znajome." - tu po "sposób" był dała przecinek (nie zmieniaj, jak Lucinda tu dotrze, to zobaczymy co powie)
"Niestety. Ten, co mu rurą przypieprzył, musiał chyba trafić w cholerną skrzynkę, skupiającą fakty i wydarzenia. Z reguły było normalnie, jednak trafiały się dni, że jeszcze przed południem chłopaki byli zmuszeni mu przypominać, co też jadł na śniadanie lub czemu ma łapy we krwi. Takie kalendarzowe kartki koloru mleka nie napawały szczególnym entuzjazmem. " - trąca zacnością
"Tylko że na pewne sprawy (takie jak, rozrywanie dzieci i rozrzucanie ich części po całym polu) Indianin był szczególnie uczulony." :D
"wyskoczył ze swego gniazda jak kociak z pieca" - i jak na licytacji, kot w piecu po raz dziesiąty! :D
"olelibyśmy to wszystko ciepłym moczem" - olalibyśmy* (?)
"Aż się cały świeci, by cię odjebać." :D (ciekawe, że wyrywa się/trzęsie się wiadomo, ale świeci nie słyszałam, a pasuje elegancko)
"Choćby i tych, które były tak naszprycowane, że można by w nich wylądować wahadłowcem i nazajutrz nic by nie zajarzyły." xD ave wahadłowiec, Merlin da się lubić
"On nie ustąpił. Oni się nie cofnęli." - dobre zakończenie Lubie takie przeciwstawne, symetryczne stwierdzenia.
Co do całości, podtrzymuję wczorajszą opinię, nadal naturalnie, nadal dynamicznie. Mówisz o zatorach, a ja już trzeci raz pisałam i kasowałam następną część Lei, bo mi się wydawała mdła. Zaraz siadam i nie ma ch*ja we wsi, muszę ruszyć dalej. A, te skopiowane fragmenty to oczywiście nie jedyne godne uwagi :)
Trzeba samemu reperować.
Ps. Kurde. Z tymi kotami, to faktycznie.
W większości swoich tekstów przemycam oblubienie dla dwudziestki trójki, ale koty? Hmm. Ciekawe.
Masz rację, nawet jak Lucinda przeżyje karmienie krasnoluda, to będzie miała o te dwa przecinki mniej roboty :)
Ps. Tak na przyszłość:
Odezwa do Lucindy z przyszłosci.
To nie ja, to ona.
No i oczywiście plastikowym nożom.
To najważniejsze.
Nie ufać plastikowym nożom. Tylko bolą, ale nie mieją uśmiercić.
Ooo
Idę skrobać, ave :)
Świetne zakończenie :) Całą IV część czytało się czekając, kiedy łeb poszybuje w przestrzeń, a tu rozkmina o Bogu, życiu i innych różnych, a jak go załatwili, trzeba sobie samemu dopowiedzieć.No...chyba że napiszesz o tym dalej, zobaczę :) Gwiazdki zaświeciłam :)
Rozgość się.
Taraaam - i żeś uciął w najciekawszym momencie... ;)
"...przywódca pokiwał przecząco głową." - widzi mi się, źe pokiwać można znacząca lub potakująco, natomiast, jeśli akcentujesz przecząco to raczej pokręcić.
"...Ja jebię. Czyli, Ufo?" - tu teź się nie zakładam, ale raczej UFO, w końcu to skrót jak USA, a jeśli już to dałbym w cudzysłowie "ufo".
"...tego rodzaju fanatyczny upór nie będzie w stanie ujarzmić nawet najbardziej barwne ze znanych słów." - tu coś ciut nie chalo.
No i żeś znów urwał akcję, ech. Ale jak w następnej części nie dasz tych wiader krwi, to jak babcię kocham, czy co tam, dalej się poważnie zastanowię, czy czytać. To tak, jak z załogą Merlina, czasami trzeba dać tę rekompensatę w bebechach najkrócej mówiąc ;)
Bardzo dobra część. Nie wiem, czy na razie nie bardziej mi się to podoba od Rury. Są bardzo specyficzne (takie ciut, ciut Tarrantinowskie) wypowiedzi z humorem i swadą, anturaź dość brutalny, no aź sie prosi o jakieś "miesiste" eskalacje.
Pod wraźeniem - pozdrawiam ;))
Dziękuję bardzo.
Pozdrawiam
"przybódówki" - przybudówki.
Trochę szkoda, ze jednak te indiańskie pierdolamenta, bo już widziałem to w klimacie "feast", ale nie narzekam. Wciągnęło, idę dalej.
- Kanati ukoi mały ból - krzyknął tykowaty do wnętrza. - Szybki ból. Dla Malsuma i w jego imię. Kanati. Wiem, że ty tam."-:D :D po chwili mi uśmiech ociupinkę zrzedł, ale godne wypunktowania;) oklaski. O i to: "Jeśli chcesz zobaczyć, jak tam miewa się jutro, to przybastuj." - fajnie.
No naraz, naraz, korzystam z wolnego czasu, póki mogę;) Kwieciście niechaj będzie, może ma duszyczka na tym nie ucierpi.
Btw, ucinasz te odcinki w takich momentach, uccch.
Opko jeszcze wymaga odkurzaczenia, ale wiesz jak jest.
Dziękuję że znalazłaś chwilę czasu, by mnie odwiedzić.
"— Co on odpieprza za teatr?
— Po mojemu, to typ się przećpał niefiltrowanym pyłem. Takie rzeczy plus słońce są możliwe.
— Albo spierdzielił ze strefy pięćdziesiąt jeden — wtrącił B.J. — Jak kiedyś ten kolo z Roswell.
— Ja jebię. Czyli, UFO?"
O matko, jestem popłakana ze śmiechu.
I Saracen ma u mnie ogromnego plusa. Coraz bardziej go lubię, chociaż w jakiś sposób jest mocno popieprzony.
"— Wysoki Jasiu, przestań się, kurwa, wygłupiać. W tej chwili w twoją mordę mierzy pięć pistoletów, a i to jest ledwie dziesięć procent przy maczecie, która czeka za tobą. Jeśli chcesz zobaczyć, jak tam miewa się jutro, to przybastuj."
"Ten kolo wylazł z epoki, gdzie dopiero węglem szkicują koło."
Skąd Ty bierzesz te teksty? Są genialne!
Już widzę jaki typ postaci preferujesz (dobry wybór).
Fajne.
Miło mnie niezwykle, że walczysz.
Fajne to. Ale przecinek niepotrzebny.
"Po mojemu, to typ się przećpał niefiltrowanym pyłem."
Bez przecinka.
"Czyli, UFO"
To samo.
"Moje sprawy, to tylko moje sprawy."
Jak wyżej. A propo, masz tendencję do stawiania przecinków przed słowem "to". Wydaje się to naturalne przy mówieniu, ale przy pisaniu już razi. Tak jak tu:
"Rozpieprzenie mu głowy młotem do ubijania kotletów, to dosyć radykalne rozwiązanie."
'"Oczywiście bycie przywódcą, to ciągłe balansowanie"
"Potargany, osmolony, a przede wszystkim, po całości, przerażony."
Tutaj sugeruję lekko zastąpienie drugiego przecinka myślnikiem.
Od strony treści rien do zarzucenia. Gdzieś w połowie wstrzymałam oddech i tak mi zostało aż do końca. Akcja rwie jak górski strumyk, postaci dynamiczne i niejednoznaczne; szczególnie Merlin. On zasłużył sobie u mnie na szacunek. To typ postaci wychodzącej poza schemat: niby przynależy do jakiejś grupy, ale mimo tego potrafi czasem się poświęcić. I ma honor. Każda grupa chciałaby mieć takiego przywódcę. A już na pewno każda działająca zgodnie z Dekalogiem.
Dzięki za emocje, Can.
Jak na przykład ktoś mi pisze (Ty albo Kim) że zaimków naćkane. No jasna sprawa, tylko czemu tak późno to widzę? To bywa frustrujące. Ale wielką pociechą jest to, że te wszystkie przecinki, zaimki są niczym w porównaniu do błędów konstrukcyjnych.
Fajno, że idziesz drogą tego opka.
Pisane było w dwóch odstępach. Od 1-8 (przerwa) i reszta. Trzeba się przemęczyć, bo początkowe są średnie trochę :)
Także ten... Jutro biorę się za następną ;)
"Ciszę rozerwał Ukrop" - czekaj, to dojechali pod stację i stanęli?
"dzieczaczyna" - nie wiem czy takie podwójne zgrubienie zdrobnienia jest dobre, może raczej "dzieciaczyzna"?
Miałem wrażenie, że końcówka rozdziału jest nieco rozciągnięta. Aby cisza przed burzą była głębsza. Tylko że przez to z bohatera wylewa się mnóstwo słów i nikt mu nie mówi "ej, nie pierdol".
Mówiłem już, że opko jest pisane w dwóch przedzialach czasu. 1-8 bardzo dawno. W czasach, kiedy jeszcze uważałem, że radosne pierdzielenie zastępuje każdy antypiotyk. Jeśli już tu to dostrzegasz, to po szóstej części mnie zabijesz.
W każdym razie, każdej sugestii na pewno się z bliska przyjrzę, choć nie wiem czy stać mnie, by grzebać w samym korzeniu tego drzewa.
Smutno mi teraz, bo któregoś lubiłam i miałam się dowiedzieć czy przeżyje :(
No nic, może nauczę się nie odkładać na później. W sumie mea culpa.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania