115 Autor: Jan Potfforny Czytano 819 razy Data dodania: 21.06.2015
Średnia ocena: 4.7 Głosów: 9
Zaloguj się, aby ocenić42
Komentarze (83)
Anonim21.06.2015
he he świetne!
Anonim21.06.2015
Historia super! Tak mnie zaciekawil tytuł że musialem zajrzeć :B Chociaz kompletnie sie nie zgadzam z tymi poglądami to czytało mi się super. Daje 5 :)
zgodnie z tematem na forum - przeczytałem.
Jest lepsze od "Prostego sposobu na odnalezienie Boga", ale w tym rozumowaniu znajduję inną lukę mianowicie: brak dowodu nie jest dowodem na słuszność pierwszej zaproponowanej teorii. Ergo: brak dowodów na istnienie innej teorii nie jest dowodem na jej nieistnienie. Jest jedynie pochodną ślepoty lub przeoczenia.
Dam 4 - bo całkiem mi się podobało wytknięcie tej luki i satyra względem wybiórczości oraz krótkowzroczności, ale nie zgadzam się z postawioną tezą. Czytało się w miarę, bez większych błędów.
Anonim10.07.2015
Początek mnie nie zachwycił jeśli mam być szczera. Czytałam go na siłę. Później zrobiło się nieco ciekawiej. Jednak pamiętać trzeba, że teoria to teoria. Jest teorią, bo nie jest potwierdzona żadnymi argumentami. Nie ma dowodów na to, że Bóg istnieje jak i nie ma dowodów, że nie istnieje. Jednak mamy dowód, że materia może się poruszać: atomy w powietrzy? Atomy w ciałach stałych lub też cieczy? Choć nie jestem pewna czy ten argument jest w tym przypadku trafny. Niemniej atomy mogą się same poruszać. Zostawiam cztery za ogólne wrażenie, a nie za same przemyślenia.
dotyczy: " Pięta achillesowa ateisty i rozsądek górala"
Sz. P. Shiroi,
tu nie chodzi o dowody. Dowody dotyczą nauki a tu jest w moim przypadku tzw. "mała literatura" lub inaczej "literatura podwórkowa".
To co napisałem nie jest sprawą definicji problemu, lecz sugestia do refleksji.
Trzeba wrażenia estetyczne odróżniać od nauki.
Jak napiszę się gdzieś słowo "Bóg" to zaraz ludzie rzucają się jak chłopi z widłami na pana w czasie "Wiosny Ludów".
Anonim10.07.2015
Po pierwsze: prosiłabym nie mówić do mnie na "pani".
Po drugie: być może podeszłam do sprawy od innej strony. Niemniej uważam, że nauka wkrótce wyjaśni wszystko. To, że jest pan wierzący nie oznacza, że od razu pana atakuję - po prostu wyrażam własne zdanie, do którego mam prawo. Nie może pan ode mnie oczekiwać, że zaraz zacznę się z panem zgadzać.
Jak już mówiłam: tekst niczego nie wniósł do mojego życia ani nie zmusił do refleksji.
Pozdrawiam.
Wielce Szanowna Shiroi,
błędem myślenia jest twierdzenie, " że nauka wkrótce wyjaśni wszystko" (cyat).
Rzeczywistość jest nieskończona i nauka nie może definiować tego co nieskończone, bo złożoność bytu nieskończonego z natury swojej nie pozwala na jego definiowanie.
Problem Boga będzie zawsze otwarty nawet dla nauki. nie jest wykluczone, że na pewnym etapie nauki pojawi się sprawa Boga. Zamykanie się w systemie naukowej definicji prowadzi do dogmatycznego fanatyzmu lub do absolutnego pozytywizmu.
Jedno i drugie nie pozwala na tolerancje i rozwój nauki.
Do Pana Artysto,
(cytat) "W jakim sensie rzeczywistość jest nieskończona? Bo z tego co wiem, to rzeczywistość (wszechświat) jest bytem stale rozszerzającym się."
Odpowiedź na powyższe:
Skoro coś się stale rozwija, jest nieograniczone, zatem nieskończone.
Między stale rozwijającym się bytem a nieskończonym bytem z logicznego punktu widzenia można postawić znak równości,
lub stwierdzić, że to nie stoi w sprzeczności.
To, że to nie stoi w sprzeczności nie oznacza, że jedno jest drugim.
Jest różnica między nieskończonym balonem, a balonem, który stale rośnie, mimo gigantycznych rozmiarów.
Skoro coś się stale rozwija, to coś się stale rozwija, a nie jest nieskończone. Niezależnie od punktu widzenia.
Nie zgadzam się więc.
Do Pana FilipazKonopii
Masz rację "więcej luzu"!
Ale ostre słowa nie muszą od razu być kulą w armacie.
Lepiej kojarzyć je z satyrą niż atakiem i tego chciałem.
Panie Artysto,
stale to znaczy bez końca, bez ograniczeń - to miałem na mysli.
Uważam, że w przypadku takiego sporu należy ustalić pojęcia i ich zakres, zanim będziemy się je używać.
Trzeba tu wykorzystać "Słownik języka polskiego" lub "Słownik pojęć filozoficznych".
To pomoże wyjaśnić różnicę między danymi słowami i pojęciami.
Tekst został poprawiony ze względu na szacunek do Czytelników!
Panie Artysto,
„stale” to znaczy bez końca, bez ograniczeń - to miałem na myśli.
Uważam, że w przypadku takiego sporu należy ustalić pojęcia i ich zakres, zanim będzie się je używać.
Trzeba tu wykorzystać "Słownik języka polskiego" lub "Słownik pojęć filozoficznych".
To pomoże wyjaśnić różnicę między danymi słowami i pojęciami.
Anonim10.07.2015
Ok, możemy zaczynać.
Po pierwsze: gdybym chciała by ktoś mówił do mnie "Wielce Szanowna Shiroi" miałabym taki nick. Jak widać składa się on z samej "Shiroi" więc tak proszę się do mnie zwracać. Kiedy to przeczytałam miałam ochotę wziąć do ręki moje piekielnie czerwone nożyczki i - za przeproszeniem - dźgnąć Pana nimi w tyłek. Dla Pana jest to być może przejaw szacunku, mnie to osobiście irytuje.
Po drugie: jak powiedział Arysto "Jest różnica między nieskończonym balonem, a balonem, który stale rośnie, mimo gigantycznych rozmiarów." Nieskończoność jest czymś ostatecznym, absolutnym. Nie zwiększa się, ani tym bardziej nie zmniejsza. I w tym temacie chyba tylko tyle.
Co jest złego w tym, że wolę to co potwierdzone niż to co jest teorią (nie mówię tu o teorii naukowej)? Nauka wszystko wyjaśnia. Wyjaśniła jak rozchodziły się galaktyki. Wszystko pochodzi z jednego NIESKOŃCZENIE małego punktu o NIESKOŃCZENIE wielkiej masie. Nie wyjaśniła jedynie skąd się ona wzięła, ani jak stworzyła ona cały wszechświat. Mimo to jestem pewna, że kiedyś to wszystko wyjaśni.
***********
"Panie Artysto,
stale to znaczy bez końca, bez ograniczeń - to miałem na mysli.
Uważam, że w przypadku takiego sporu należy ustalić pojęcia i ich zakres, zanim będziemy się je używać.
Trzeba tu wykorzystać "Słownik języka polskiego" lub "Słownik pojęć filozoficznych".
To pomoże wyjaśnić różnicę między danymi słowami i pojęciami. "
~ Przykro mi, ale takie słowniczki nic tu nie dadzą, ponieważ każdy ma własne zdanie i inaczej to odbiera.
**********
Pozwolę sobie na jeszcze jeden cytat od Arysto: "Ja tam po prostu nie uznaje Boga - nawet jeśli ten istnieje. Robi chujową robotę." - zgadzam się. Często mam wrażenie, że zrobił wszystko na odpieprz, a potem się dziwi, że wszystko się tak spierdoliło, o ile założymy, że Bóg istnieje oczywiście.
Nikt cię tu nie zaatakował. No, może z wyjątkiem mnie, ale sam mnie sprowokowałeś, a ja głupia daję się oczywiście ponieść. Niemniej brakuje mi od ciebie logicznych argumentów.
Wszyscy komentują, więc też postanowiłem zajrzeć. Może lepiej nie wypowiem się co do teorii, bo wolę uniknąć bycia nazwanym "Panem Ichiro" :D A poważnie, tekst jako tekst jest całkiem dobry. Może tylko brakuje tu, w tekście o góralach, chociaż odrobiny typowego dla nich słownictwa, a ten redaktor jakoś tak... Przyjechał do nich, planując im coś "wytłumaczyć", niby był bardzo przekonany, ale kiedy mu odpowiedzieli, od razu się poddał. To po prostu takie trochę... Nienaturalne. Tak samo jak górale pamiętający przez prawie sześdziesiąt lat, o "wstrząsającym zdarzeniu" (cytat :D) jakim było wygłoszenie kilku zdań i zmielenie kawy. Zostawię 4 :)
Anonim10.07.2015
A właśnie - jeśli poczułeś się przeze mnie urażony to przepraszam. Uważam jednak, że powinieneś wrzucić na luz i przestać zwracać się do nas tak oficjalnie. Widziałeś, żebym ja zwracała się np. do FilipazKonopi " SZ. P. FilipzKonopi"? Nie. Zwracamy sie do siebie po nicku mimo, że w rzeczywistości jest starszy ode mnie o kilkanaście (wiem Filip, że więcej xD) lat.
Wiara w Boga swoją drogą. Każdy w dzisiejszych czasach ma prawo wierzyć, albo nie wierzyć ;)
Wielu ateistów czuje się urażonych, gdy "katole" wciskają im swoją wiarę na chama, bo to przecież takie nienowoczesne, nietolerancyjne i wgl be i fu.
Ale zagorzali ateiści też często bywają hipokrytami i wciskają innym swoje poglądy na chama - ,,jeśli Bóg istnieje, to niech mi się teraz pokaże. Nie pokazał się? Ha! Boga nie ma! Nauka wyklucza istnienie Boga."
Otóż nie, nauka nie wyklucza istnienia Boga (ale też nie potwierdza). Szanujmy siebie nawzajem, a będzie dobrze ;) I pamiętajmy, że moja wolność, kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Wiem, że to okropne, ale żadne z nas nie jest pępkiem świata i musi dzielić się z innymi tą ciasną planetą.
Nie wiem, czy zgadzam się z tekstem, czy nie. Ale jest on napisany poprawnie, dlatego zostawiam dobrą ocenę. Chętnie rzucę okiem na inne twoje opowiadania ;)
Anonim10.07.2015
Proszę się do mnie zwracać Szanowny Pan i Władca Wszechświata Nieskończonego ale Ograniczonego
Anonim10.07.2015
Filip XDDD
Anonim10.07.2015
Podpisuję się pod komentem Tyniny, wojna ateuszy z katolami to dźganie obustronne. Filip, a mogę Ci mówić Filip? :D
Do Shiroi,
ja mam 15 lat i nie wiem jak zwracać się do innych, myślę, że to są dorośli, więc dlatego piszę "pan" lub "pani"?
Oto moja uwaga i zarazem odpwoeidź!
"Wielkim błędem myślenia człowieka jest tworzenie hipotezy i teorii oraz za ich pomocą przeprowadzanie dowodzenia" ( Kant).
Szanowny Pan i Władca Wszechświata Nieskończonego ale Ograniczonego, czyli FilipzKonopii!
Dziękuję za poradę!
Od wielu wieków filozofowie twierdzili, że człowiek jest "mikrokosmosem" , zatem ten tytuł jest całkiem filozoficzny, czyli ciekawy!
Anonim10.07.2015
Spoko, przecież nikt cię nie ukatrupi za zwracanie się do kogoś po nicku! Wrzuć na luzik ;) Tak się składa, że jestem niewiele starsza od ciebie. Nie trzeba tak oficjalnie ^^
"Wielkim błędem myślenia człowieka jest tworzenie hipotezy i teorii oraz za ich pomocą przeprowadzanie dowodzenia" ~ Wytłumacz co dokładnie w tym złego. Inaczej nie jest to argument.
Nie prowadzę sporu w sprawie Boga i nie naciągam ateistów i wierzących. Uważam, że stoi się lepiej nie na dwóch, lecz trzech nogach (jedna noga to ateizm, druga to teizm a trzecia to mój pies - rottweiler!).
Takiego wspaniałego psa nie stworzyłaby ślepa ewolucja, czy bezduszna materia lub nieskończona przypadkowość lub skutkowość tak jak sonetu Szekspira nie stworzy nigdy małpa.
Zatem nie wykluczam czegoś więcej niż materia lub sam duch, może to taki twór jak "ducho-materia" (teraz to słowo wymyśliłem).
Anonim10.07.2015
A czemu ewolucja nie mogłaby stworzyć takiego psa, skoro tworzyła znacznie bardziej skomplikowane systemy? :) lub przypadkowość?
Komu decydować o przypadkowości?
Tynina - nikt tutaj na nikogo nie naskakuje, ale spoko, postaramy się nie przekroczyć linii politycznej poprawności :)
Anonim10.07.2015
Jan Potfforny powinieneś wrzucać swoje opowiadania i zaglądać tu do nas częściej bo bardzo ciekawie mówisz :D
Do Shiroi
np. wieli wybuch jest hipotezą a już ludzie nauki i nawet co ciekawe niektórzy teologowie robią z tego obiektywna wiedzę, czyli naukę. oto chodzi i inne podobne teorie.
Anonim10.07.2015
Jest różnica między teorię w pojęciu potocznym, a teorią naukową. Ech. Ile można to powtarzać?
Anonim10.07.2015
"Takiego wspaniałego psa nie stworzyłaby ślepa ewolucja, czy bezduszna materia lub nieskończona przypadkowość lub skutkowość". ~ Ludzie stworzyli rasy psów. Co za tym idzie nauka testowana przez przypadek. I jak widać skuteczny.
"(...) tak jak sonetu Szekspira nie stworzy nigdy małpa." - Tu się zgodzę.
Dobrze, nie wykluczaj - ja też niczego nie wykluczam. Nie dopóki ktoś nam tego nie udowodni. Nauka albo Bóg. Po prostu mówię o tym co zauważyłam i o swoich przemyśleniach.
Na przyszłość - nie zaczynaj takich tematów skoro nie umiesz potem bronić swoich racji. Widać po twoich komentarzach, że jesteś w bardzo młodym wieku.
A jak się wabi rottweiler? XD Uwielbiam psy :3
Anonim10.07.2015
Teoria heliocentryczna to też tylko teoria.
Darwin to też tylko teoria.
Słońce krąży dookoła Ziemi.
Bo to tylko teoria :)
I proszę nie mylić z hipotezą :)
Anonim10.07.2015
Musi być hipotezą. To w końcu "teoria wielkiego wybuchu". Jest to teoria ponieważ wydarzenie to nie było bezpośrednio mierzalne, a jedynie jest "ubrane w słowa" przez różne fakty i przesłanki, które obserwujemy. Jest ono modelem wyjaśniającym określone zjawiska, ponieważ wyjaśnienia ta pokrywają się z mierzalnymi dotychczas badaniami świata to teorie tę uznaje się za prawdziwą.
Do ŚlepiecZMetra
Wydaję mi się (powtarzam, że "wydaje mi się"), że ewolucja nie może stworzyć czegoś takiego jak sztuka lub miłość. A zauważyłem, że pies nie wiele myśli ,ale ma wspaniałe uczucia (czasami lepsze od mojej sąsiadki, ona go nie lubi).
Psa nazwałem "Scyzoryk", bo w dzieciństwie chciałem mieć fajny scyzoryk to było moje marzenie jedno jakie zapamiętałem.
teraz tym marzeniem nazwałem psa i wołam" Scyzoryk! Chodź tu!,!
ale ludzie patrzą się wtedy jak na głupiego a nawet słyszałem takie słowa:" jak to można psa nazywać "scyzoryk" a można, bo oni nie widzą czym to był dla mnie scyzoryk, zwłaszcza jak go kiedyś zgubiłem. Scyzoryk był moim marzeniem a teraz jest nim mój pies.
Anonim10.07.2015
Jared - ja sam nie wiem, czy WW jest słuszny, czy nie. Takie coś z niczego też do mnie za bardzo nie przemawia. Ale jak gadałem: "Nieobecność dowodu nie jest dowodem na nieobecność". Dotyczy to tak samo Boga jak i teorii naukowych.
Co do hipotezy - chodziło mi o to, że mimo iż teoria naukowa opiera się na hipotezie to jednak nią nie jest - jak w przypadku heliocentryzmu. Skróty myślowe, mea culpa.
Anonim10.07.2015
Tak się składa, że według mnie miłość powodują hormony w organizmie, choć wiem, że Ślepiec ma inne zdanie na ten temat XD Sztukę tworzą ludzie, którzy się uczą nauki. Uczą się czytać, liczyć itd. (nie będę wymieniała z lenistwa). Tak więc sam jesteś zaznajomiony z nauką, ale widać nie potrafisz jej pogodzić z religią.
Fajne imię dla psiaka XD
Teoria ma też w pewnym zakresie wiele wspólnego z hipotezą, ale nie musi ją być.
Może być tylko w tym przypadku:(cytat) "Teoria niemożliwa do potwierdzenia (w danym stopniu rozwoju nauki) faktami lub dowodem matematycznym to hipoteza".
Miałem na myśli teorię jako część hipotezy a nie teorię jako część definicji naukowej.
Dziękuję za uwagę, to ważne dla mnie.
Wszystkich pozdrawiam i dobranoc!
Idę jeszcze po mleko, bo mieszkam na wsi i kupujemy prawdziwe mleko. Tu u mnie na wsi jest 70 domów i tylko jedna krowa, co to za wieś, już chyba nic nie ma w tym kraju? Konia tylko jednego widziałem, ale już żadnej kury!
Pozdrawiam
JP.
Anonim10.07.2015
Jan - sam mam multum psów (głównie Shih-Tzu, ale też owczarki azjatyckie i niemieckie, settery szwarclandzkie, traktuję je jak rodzinę) - ale dalej uważam, że powstały w skutek ewolucji, wpływów środowiskowych i rozwoju życia organicznego. Tak po prostu. Człowiek to też przypadek kosmologiczny dla mnie - przypadek w skali kosmosu. Poza tym sam twój pies jest dowodem na siły ewolucyjne.
A psa można nazwać jak się chce i uważam Scyzoryk za cudne imię :)
Anonim10.07.2015
Hipoteza to nie do końca prawda, teoria to już prawie prawda.
Niesamowity życiorys XDDD
Oyasumi ;)
Anonim10.07.2015
Piona Ślepiec! XD Zgadzam się co do jednego i drugiego ^^
Anonim10.07.2015
Spoko, u mnie na wsi (rodzinnej) jest jeden kuc.
Kuc, kurwa.
KUC!
Dobranoc :)
Anonim10.07.2015
Znikam na 5 minut, a tu takie argumenty idą :D Jan Potfforny jesteś może Świadkiem Jehowy? Bo to głównie oni z taką pasją mówią o swojej wierze :)
Wróciłem z mlekiem, ugotowałem je, ale trochę wylało się.
Do Jered:
Nie jestem żadnym świadkiem ani czymś podobnym. Problem Boga to zagadnienie z dziedziny filozofii a nie tylko religii.
Filozofią nie zajmują się sekty, bo częścią filozofii jest logika a ta nie pasuje do religii.
Filozofią nie zajmują się sekty, bo częścią filozofii jest logika a ta nie pasuje do religii. - No nie wiem. Większość sekt jest zakładana na zasadzie działania/oddziaływania filozofii i psychologii.
Nie wiem czy filozofia to logika. Myślę, że filozofia to wszystko logika, religia, nauka. Cała mieszanka.
Filozofia jest nauka systematyzującą wiedzę o rzeczywistości w sensie obiektywnym lub jest to wiedza oparta o naukę. Religia nie ma nic wspólnego z nauką, bo Bóg nie może być przedmiotem naukowego poznania to taka różnica. Religia ma jedynie związek z nauką jesłi odnosi się do historii, historii sztuki , archeologii ,filologii lub socjologii itp.
Ale skoro jej przedmiot ,czy odniesienie jest niedefiniowalne to nie może być nauką jak filozofia.
Nauka ma odniesienie do przedmiotu jako źródła badawczego, religia nie.
Dobranoc !
Te wszystkie rozmowy wykorzystam (jednak nie dosłownie, lecz w znaczeniu inspiracji) do napisania tekstu w postaci dialogu między ateistą a teista, a temu wszystkiemu będzie przyglądać się trędowaty i głodny niemowa.
Filozofia – systematyczne i krytyczne rozważania na temat podstawowych problemów i idei, dążące do poznania ich istoty, a także do całościowego zrozumienia świata.
Religia – system wierzeń i praktyk, określający relację pomiędzy różnie pojmowaną sferą sacrum (świętością) i sferą boską, a określonym społeczeństwem, grupą lub jednostką. Manifestuje się ona w wymiarze doktrynalnym (doktryna, wiara), w czynnościach religijnych (np. kult czy rytuały), w sferze społeczno-organizacyjnej (wspólnota religijna, np. Kościół) i w sferze duchowości indywidualnej (m.in. mistyka).
Podobieństwa: religia i filozofia zajmuje się tym co niematerialne.
Różnice między nimi: filozofia stawia pytania, na które możemy nie znaleźć odpowiedzi. Religia stawia odpowiedzi, które nie mogą być podważane.
hmmm... śmiem twierdzić, że mój wykładowca, który uczy się dłużej, niż ty istniejesz ma troszeczkę większe zasoby wiedzy... Co lepsze! Na wykładach obalał nam tę definicję z Wikipedii :>
Anonim10.07.2015
Każdy może napisać "bullshit", ale jak widać nie każdy potrafi to uzasadnić.
Serio, myślisz, że nie mam co robić tylko opisywać wszystko własnymi słowami?
A teraz wybacz, ale nie dam się wkręcić w te twoje zaczepki. Przypominam, że miałeś dać mi spokój.
Dobra... co bym tu napisał, to i tak to zlejesz, bo przecież ja jestem tylko prostym studentem filozofii, a ty zjadłaś wszystkie rozumy tego świata. Ale spróbujmy!
A nóż ktoś wyciągnie jakąś ciekawostkę z tego!
Zacznijmy od tego, że filozofia nie jest nauką! (a to stwierdzenie padło tutaj kilkukrotnie) Zarówno filozofia jak i nauka szukają odpowiedzi na pytania, stawiane przez rzeczywistość. Nauka stara się wyjaśnić budowę i funkcjonowanie rzeczy, podczas gdy filozofia skupia się bardziej na tym co one dla nas znaczą. Dlatego też filozofia nie da Ci odpowiedzi na pytanie, czy Bóg istnieje, ale jakie ma on dla nas znaczenie. Filozofia jest dążeniem do mądrości, a nie mądrością samą w sobie. Polega na zadawaniu pytań, a nie stawianiu jasnych odpowiedzi. Nauka we wszystkich sprawach musi przyjmować bezosobowy punkt widzenia, nawet gdy mówi o człowieku. Gdy tymczasem filozofia za nieodłączny element swojego poznania uważa człowieka, który jest dla niej podmiotem.
Nauka dąży do wiedzy co jest , co się dzieje, a filozofia jakie znaczenie ma dla nas to co jest i to co wiemy. Filozofia jako całość nie rozporządza systemem teoretycznym.
Religia to wiedza objawiona. Ma znacznie więcej definicji, niż ta jedna z Wikipedii. Określa stosunek człowieka do części duchowej (sacrum) czyli np. Boga.
Wg. Cycerona (czytaj: Kikerona, a nie Cycerona!) jest zdolnością do odczytywania tego, co związane z Bogiem. Czyli pozwala na własną interpretację np. Pisma Świętego (wg. Cycerona nie stawia odpowiedzi, których nie można podważyć, tylko zmusza Cię do szukania prawdy)
Wg. Laktancjusza jest to po prostu związanie człowieka z Bogiem.
Wg. Augustyna Aureliusza jest to obieranie sobie Boga jako przedmiot czci. I niestety ludzie wiążą religię tylko z tą definicją.
Słowo religia zostało ściśle związane z Bogiem, ponieważ Bóg (Jahwe, Jehowa, Allah, bogowie buddyjscy - i ty zostań Bogiem!) dają nam nadzieję na życie wieczne, która od zalania dziejów była potrzebna ludziom. A ponieważ nasze ciało nie jest przystosowane do wieczności, bo jest zawodne, podatne na urazy, czas, jest nieidealne, dlatego ludzie zaczęli utożsamiać życie wieczne z strefą duchową. Godząc się z obumarciem ciała, ale mając nadzieję, że duch jest wieczny. (Dlatego też z czasem odeszło się np. od mumifikacji, bo do życia wiecznego przestało być potrzebne ciało) Natomiast jesteśmy świadkami narodzin nowej religii - i tutaj pozwolę sobie zacytować. ,,Medycyna to nowa religia dająca nadzieję, spełnienia marzenia o długowieczności"
Okej więc przejdźmy od twoich "podobieństw" ;) Religia zajmuję się tym co niematerialne, filozofia zajmuje się tym co niematerialne, matematyka zajmuję się tym co niematerialne, etyka zajmuję się tym co niematerialne... i wiele wiele innych zajmuje się tym co niematerialne. Nawet fizyka! Bo czy udało ci się kiedyś dotknąć światła, albo grawitacji. Możesz tego wszystkiego doświadczyć, zbadać, ale nie dotknąć.
To nie religia stawia odpowiedzi, bez pytań, a ludzie którzy sławią swoich Bogów.
Rozmowa z księdzem wygląda tak:
- Czy Bóg istnieje?
- Tak
- Udowodnij
- Nie pyskuj.
A z filozofem tak:
- Czy Bóg istnieje?
- Nie wiem, poszukajmy razem.
Mam nadzieję, że teraz już wiesz czym różni się nauka, religia, filozofia od ślepego podążania z pasterzem.
Ah jeszcze zapomniałem o dowodach na istnienie Boga. To nie jest tak, że ich nie ma, po prostu TERAZ są one dla nas niewystarczające. Ponieważ teraz w dobie komputerów, teleskopów, czujników nawet zdjęcie, film, czy rejestr sygnału nie jest dowodem, bo fotoszop!
Pionierem był Tomasz z Akwinu, który jako pierwszy chciał dać dowody na istnienie Boga, a nie "Bóg jest bo tak". Dokonał krytycznego rozbioru filozofii Arystotelesa i przedstawił pierwsze dowody na istnienie Boga. Jak już mówiłem dla współczesnych ludzi, są one mało wiarygodne, ale kiedyś były na tyle mocne, aby zbudować na nich potężny kościół.
Anonim10.07.2015
Wybacz, ale jeśli istniałyby mocne i niepodważalne dowody na istnienie Boga, to nauka by je jako takowe przedstawiła. Skoro zdementowała to, najwyraźniej miała podstawy, by to naukowo zdementować. Bo to chyba nie tak (moim zdaniem), że ludzie nagle stwierdzili, że owe dowody są w sumie be, fe i kuku - nauka poszła do przodu, teoria naukowa została stworzona, nowe metody eliminacji zostały również stworzone i stwierdzono, że jednak owe dowody nie są niepodważalne - a pamiętajmy, że w nauce rządzi pewien rodzaj empiryzmu (aczkolwiek nie całkowity), rządzi fakt. Istnienie Boga nie można nazwać faktem, bo obecny stan wiedzy na to nie pozwala. Tak samo jak powoli odprawiano do lamusa bogów żywiołów (głównie greckich lub rzymskich) - okazało się, że to nie Zeus się wkurwia, lecz wyładowanie elektrostatyczne.
Nie zamierzam kłócić się czy Bóg istnieje czy nie - róbta i wierzta w co chceta. Ale dowody na istnienie Boga - cóż. Z tym akurat będę polemizował. Nie bez powodu wiara jest wiarą, a nie wiedzą. I to nie jest tak, że fotoszop - to jest tak, że "niejednoznaczne poszlaki" i "brak argumentacji naukowej".
Jestem jednak ciekaw - z całym szacunkiem - tych dowodów na istnienie Boga.
Anonim10.07.2015
PS. Akurat fizyki, chemii, biologii bardzo łatwo dotknąć. Potrzyj dłonią o dłoń, energia cieplna, siła tarcia, energia kinetyczna.
Chemia - wlej jedno do drugiego i patrz jak powstaje Ci meta, czuj się jak Heisenberg.
Biologia - nie wiem, zrób kupę, rozpruj flaki.
Zestawianie fizyki, chemii i biologii, nauk podstawowych w jednym rzędzie z religią mija się z celem. Niebyt materialny ma swoje granice.
Przecież mówię, że teraz nic nie znaczą, bo współcześni ludzi są, że tak brzydko powiem "bardziej kumaci" i potrzebują twardych dowodów, które można zobaczyć, pomacać, powąchać, polizać.
Proszę czytać do końca!
Zaraz je wstawię.
Sry ale o biologii i chemii nie pisałem ;) tylko o niektórych wartościach fizycznych i powiedziałem, że są niematerialne, a nie, że nie można ich doświadczyć (ba! wręcz powiedziałem, że można je doświadczyć)
Ponownie apeluję o czytanie do końca.
Czytam was, bo ciekawie do tego podeszliście. Ale to za chwilę się wam pogmatwa. Będziecie wyciągać coraz to inne informacje, dane itp. i do niczego nie dojdziecie. Bo każdy ma inne podejście, co innego usłyszał, co innego odczuwa i rozumie.
Anonim10.07.2015
Czytałem, czytam.
Twarde dowody dają podstawy naukowe. Dają fakt, dają istnienie, dają bazę do wiedzy.
I co, są jakieś, miękkie dowody na istnienie Boga? Nie do końca wyjaśnione, zjawiska paranormalne, objawienia? Znów się powtórzę: "nieobecność dowodu nie jest dowodem na nieobecność" - i tyczy się to Boga (zgodzę się, że nie można udowodnić nieistnienia i daruję sobie matematyczną podstawę, że udowadnia się istnienie, a nie negację) jak i nauki.
@Ekler, napisałem o biologii i chemii, gdyż zestawiłem je na równi z naukami podstawowymi jak fizyka. Akurat oddziaływania grawitacyjne można empirycznie ZOBACZYĆ. Pęd powietrza EMPIRYCZNIE poczuć. Więc ok, mea culpa, przyznaję rację. Ale!
Boga jak do tej pory nie widziałem i nie poczułem - aczkolwiek może nie jestem jednym z fizyków Boga, bo go doświadczać - tu się zgodzę, że to jest ciekawa koncepcja.
:D Zluzuj, Ekler, bo ja rozumiem, po prostu staram się, by nie zabrzmiało to jak - spoko, czyli ludziom kiedyś można było wcisnąć kit, bo wtedy cała teoria w pizdu, a ja jestem ciekaw.
Nie piekl się tak.
Ja pierdziele.... NIEMATERIALNE
Materia (z łac. materia: tworzywo, materiał) – ogół istniejących przedmiotów fizycznych.
Czy, grawitacja jest przedmiotem? Składa się z materii?
Weź przyznaj, że nie doczytałeś do końca, albo doczytałeś, ale nie zarejestrowałeś wszystkich słów, a nie teraz powtarzasz dokładnie to co ja powiedziałem i próbujesz wmówić mi, że tego nie zrobiłem xD
Anonim10.07.2015
Wedle tej definicji to nic jest czymś, bo nic to przeciwieństwo materii, czyli antymateria, ergo - nic jest materialne.
Lulz. :D
Btw. Akurat czy grawitacja jest materialna to obecnie w świecie fizyki sprawa sporna.
Anonim10.07.2015
Doczytałem, najwyraźniej inaczej rozumiem, albo myśl jest przedstawiona dla mnie niezrozumiale :). Poza tym przyznałem się w jednym miejscu do winy nadinterpretacji - mea culpa.
Dla ciekawskich:
Dowody na istnienie Boga wg. Tomasza z Akwinu (nie Eklera z Wrocławia - dla czepliwych)
Obowiązujące i wystarczające K-I-E-D-Y-Ś, nie teraz:
1) Skoro jest ruch w kosmosie, musi być pierwszy poruszyciel. Bóg istnieje z ruchu ~Arystoteles
2) Z konieczności. Coś musi być, a jeśli coś musi być to czemu nie Bóg.
3) Z planu. Wszechświat jest tak skomplikowany, że ktoś musiał go zaplanować.
4) Z moralności. Bóg musi istnieć, bo mamy moralność. (głos sumienia)
5) Z cudów. Bóg jest sprawcą cudów.
Uhm.
Więc to są te dowody.
Cóż.
Nie dziwię się, że dzisiaj są niewystarczające, ludzie po prostu przestali wierzyć w bajdurzenia i zabobony.
Więc tak, K-I-E-D-Y-Ś, jak jeszcze wierzono w Strzygi latające po wsiach, mogły być wystarczające.
Dzisiaj to się bardziej nadaje na mitologię.
Nie mniej - dziękuję za wysiłek, zapiszę je sobie i przestudiuję na spokojnie.
Grawitacja to oddziaływanie na siebie przedmiotów. Wszystkie przedmioty posiadają masę (więc warunkiem materii jest masa) i dzięki tej masie przyciągają inne przedmioty. (Tak gazy np. hel też mają masę).
Grawitacja masy nie ma, więc nie jest materialna. Jest energią.
Tak. To jest powszechnie przyjęty stan rzeczy.
Obecnie jest rozważana jeszcze jedna możliwość. Bajzel się zaczął, kiedy zasugerowano, że grawitacja ma prędkość.
Polecam, niezła beka, fajna lektura.
Komentarze (83)
Jest lepsze od "Prostego sposobu na odnalezienie Boga", ale w tym rozumowaniu znajduję inną lukę mianowicie: brak dowodu nie jest dowodem na słuszność pierwszej zaproponowanej teorii. Ergo: brak dowodów na istnienie innej teorii nie jest dowodem na jej nieistnienie. Jest jedynie pochodną ślepoty lub przeoczenia.
Dam 4 - bo całkiem mi się podobało wytknięcie tej luki i satyra względem wybiórczości oraz krótkowzroczności, ale nie zgadzam się z postawioną tezą. Czytało się w miarę, bez większych błędów.
Sz. P. Shiroi,
tu nie chodzi o dowody. Dowody dotyczą nauki a tu jest w moim przypadku tzw. "mała literatura" lub inaczej "literatura podwórkowa".
To co napisałem nie jest sprawą definicji problemu, lecz sugestia do refleksji.
Trzeba wrażenia estetyczne odróżniać od nauki.
Jak napiszę się gdzieś słowo "Bóg" to zaraz ludzie rzucają się jak chłopi z widłami na pana w czasie "Wiosny Ludów".
Po drugie: być może podeszłam do sprawy od innej strony. Niemniej uważam, że nauka wkrótce wyjaśni wszystko. To, że jest pan wierzący nie oznacza, że od razu pana atakuję - po prostu wyrażam własne zdanie, do którego mam prawo. Nie może pan ode mnie oczekiwać, że zaraz zacznę się z panem zgadzać.
Jak już mówiłam: tekst niczego nie wniósł do mojego życia ani nie zmusił do refleksji.
Pozdrawiam.
błędem myślenia jest twierdzenie, " że nauka wkrótce wyjaśni wszystko" (cyat).
Rzeczywistość jest nieskończona i nauka nie może definiować tego co nieskończone, bo złożoność bytu nieskończonego z natury swojej nie pozwala na jego definiowanie.
Problem Boga będzie zawsze otwarty nawet dla nauki. nie jest wykluczone, że na pewnym etapie nauki pojawi się sprawa Boga. Zamykanie się w systemie naukowej definicji prowadzi do dogmatycznego fanatyzmu lub do absolutnego pozytywizmu.
Jedno i drugie nie pozwala na tolerancje i rozwój nauki.
poza tym - żaden fanatyzm nie jest dobry, samo słowo fanatyzm jest pejoratywne. Ale mimo to - brakuje mi od Pana Jana argumentów.
więcej luzu
(cytat) "W jakim sensie rzeczywistość jest nieskończona? Bo z tego co wiem, to rzeczywistość (wszechświat) jest bytem stale rozszerzającym się."
Odpowiedź na powyższe:
Skoro coś się stale rozwija, jest nieograniczone, zatem nieskończone.
Między stale rozwijającym się bytem a nieskończonym bytem z logicznego punktu widzenia można postawić znak równości,
lub stwierdzić, że to nie stoi w sprzeczności.
Jest różnica między nieskończonym balonem, a balonem, który stale rośnie, mimo gigantycznych rozmiarów.
Skoro coś się stale rozwija, to coś się stale rozwija, a nie jest nieskończone. Niezależnie od punktu widzenia.
Nie zgadzam się więc.
Masz rację "więcej luzu"!
Ale ostre słowa nie muszą od razu być kulą w armacie.
Lepiej kojarzyć je z satyrą niż atakiem i tego chciałem.
stale to znaczy bez końca, bez ograniczeń - to miałem na mysli.
Uważam, że w przypadku takiego sporu należy ustalić pojęcia i ich zakres, zanim będziemy się je używać.
Trzeba tu wykorzystać "Słownik języka polskiego" lub "Słownik pojęć filozoficznych".
To pomoże wyjaśnić różnicę między danymi słowami i pojęciami.
Panie Artysto,
„stale” to znaczy bez końca, bez ograniczeń - to miałem na myśli.
Uważam, że w przypadku takiego sporu należy ustalić pojęcia i ich zakres, zanim będzie się je używać.
Trzeba tu wykorzystać "Słownik języka polskiego" lub "Słownik pojęć filozoficznych".
To pomoże wyjaśnić różnicę między danymi słowami i pojęciami.
Po pierwsze: gdybym chciała by ktoś mówił do mnie "Wielce Szanowna Shiroi" miałabym taki nick. Jak widać składa się on z samej "Shiroi" więc tak proszę się do mnie zwracać. Kiedy to przeczytałam miałam ochotę wziąć do ręki moje piekielnie czerwone nożyczki i - za przeproszeniem - dźgnąć Pana nimi w tyłek. Dla Pana jest to być może przejaw szacunku, mnie to osobiście irytuje.
Po drugie: jak powiedział Arysto "Jest różnica między nieskończonym balonem, a balonem, który stale rośnie, mimo gigantycznych rozmiarów." Nieskończoność jest czymś ostatecznym, absolutnym. Nie zwiększa się, ani tym bardziej nie zmniejsza. I w tym temacie chyba tylko tyle.
Co jest złego w tym, że wolę to co potwierdzone niż to co jest teorią (nie mówię tu o teorii naukowej)? Nauka wszystko wyjaśnia. Wyjaśniła jak rozchodziły się galaktyki. Wszystko pochodzi z jednego NIESKOŃCZENIE małego punktu o NIESKOŃCZENIE wielkiej masie. Nie wyjaśniła jedynie skąd się ona wzięła, ani jak stworzyła ona cały wszechświat. Mimo to jestem pewna, że kiedyś to wszystko wyjaśni.
***********
"Panie Artysto,
stale to znaczy bez końca, bez ograniczeń - to miałem na mysli.
Uważam, że w przypadku takiego sporu należy ustalić pojęcia i ich zakres, zanim będziemy się je używać.
Trzeba tu wykorzystać "Słownik języka polskiego" lub "Słownik pojęć filozoficznych".
To pomoże wyjaśnić różnicę między danymi słowami i pojęciami. "
~ Przykro mi, ale takie słowniczki nic tu nie dadzą, ponieważ każdy ma własne zdanie i inaczej to odbiera.
**********
Pozwolę sobie na jeszcze jeden cytat od Arysto: "Ja tam po prostu nie uznaje Boga - nawet jeśli ten istnieje. Robi chujową robotę." - zgadzam się. Często mam wrażenie, że zrobił wszystko na odpieprz, a potem się dziwi, że wszystko się tak spierdoliło, o ile założymy, że Bóg istnieje oczywiście.
Nikt cię tu nie zaatakował. No, może z wyjątkiem mnie, ale sam mnie sprowokowałeś, a ja głupia daję się oczywiście ponieść. Niemniej brakuje mi od ciebie logicznych argumentów.
Tyle ode mnie.
Wielu ateistów czuje się urażonych, gdy "katole" wciskają im swoją wiarę na chama, bo to przecież takie nienowoczesne, nietolerancyjne i wgl be i fu.
Ale zagorzali ateiści też często bywają hipokrytami i wciskają innym swoje poglądy na chama - ,,jeśli Bóg istnieje, to niech mi się teraz pokaże. Nie pokazał się? Ha! Boga nie ma! Nauka wyklucza istnienie Boga."
Otóż nie, nauka nie wyklucza istnienia Boga (ale też nie potwierdza). Szanujmy siebie nawzajem, a będzie dobrze ;) I pamiętajmy, że moja wolność, kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Wiem, że to okropne, ale żadne z nas nie jest pępkiem świata i musi dzielić się z innymi tą ciasną planetą.
Nie wiem, czy zgadzam się z tekstem, czy nie. Ale jest on napisany poprawnie, dlatego zostawiam dobrą ocenę. Chętnie rzucę okiem na inne twoje opowiadania ;)
ja mam 15 lat i nie wiem jak zwracać się do innych, myślę, że to są dorośli, więc dlatego piszę "pan" lub "pani"?
Oto moja uwaga i zarazem odpwoeidź!
"Wielkim błędem myślenia człowieka jest tworzenie hipotezy i teorii oraz za ich pomocą przeprowadzanie dowodzenia" ( Kant).
Dziękuję za poradę!
Od wielu wieków filozofowie twierdzili, że człowiek jest "mikrokosmosem" , zatem ten tytuł jest całkiem filozoficzny, czyli ciekawy!
"Wielkim błędem myślenia człowieka jest tworzenie hipotezy i teorii oraz za ich pomocą przeprowadzanie dowodzenia" ~ Wytłumacz co dokładnie w tym złego. Inaczej nie jest to argument.
Takiego wspaniałego psa nie stworzyłaby ślepa ewolucja, czy bezduszna materia lub nieskończona przypadkowość lub skutkowość tak jak sonetu Szekspira nie stworzy nigdy małpa.
Zatem nie wykluczam czegoś więcej niż materia lub sam duch, może to taki twór jak "ducho-materia" (teraz to słowo wymyśliłem).
Komu decydować o przypadkowości?
Tynina - nikt tutaj na nikogo nie naskakuje, ale spoko, postaramy się nie przekroczyć linii politycznej poprawności :)
np. wieli wybuch jest hipotezą a już ludzie nauki i nawet co ciekawe niektórzy teologowie robią z tego obiektywna wiedzę, czyli naukę. oto chodzi i inne podobne teorie.
"(...) tak jak sonetu Szekspira nie stworzy nigdy małpa." - Tu się zgodzę.
Dobrze, nie wykluczaj - ja też niczego nie wykluczam. Nie dopóki ktoś nam tego nie udowodni. Nauka albo Bóg. Po prostu mówię o tym co zauważyłam i o swoich przemyśleniach.
Na przyszłość - nie zaczynaj takich tematów skoro nie umiesz potem bronić swoich racji. Widać po twoich komentarzach, że jesteś w bardzo młodym wieku.
A jak się wabi rottweiler? XD Uwielbiam psy :3
Darwin to też tylko teoria.
Słońce krąży dookoła Ziemi.
Bo to tylko teoria :)
I proszę nie mylić z hipotezą :)
Wydaję mi się (powtarzam, że "wydaje mi się"), że ewolucja nie może stworzyć czegoś takiego jak sztuka lub miłość. A zauważyłem, że pies nie wiele myśli ,ale ma wspaniałe uczucia (czasami lepsze od mojej sąsiadki, ona go nie lubi).
Psa nazwałem "Scyzoryk", bo w dzieciństwie chciałem mieć fajny scyzoryk to było moje marzenie jedno jakie zapamiętałem.
teraz tym marzeniem nazwałem psa i wołam" Scyzoryk! Chodź tu!,!
ale ludzie patrzą się wtedy jak na głupiego a nawet słyszałem takie słowa:" jak to można psa nazywać "scyzoryk" a można, bo oni nie widzą czym to był dla mnie scyzoryk, zwłaszcza jak go kiedyś zgubiłem. Scyzoryk był moim marzeniem a teraz jest nim mój pies.
Co do hipotezy - chodziło mi o to, że mimo iż teoria naukowa opiera się na hipotezie to jednak nią nie jest - jak w przypadku heliocentryzmu. Skróty myślowe, mea culpa.
Fajne imię dla psiaka XD
Teoria ma też w pewnym zakresie wiele wspólnego z hipotezą, ale nie musi ją być.
Może być tylko w tym przypadku:(cytat) "Teoria niemożliwa do potwierdzenia (w danym stopniu rozwoju nauki) faktami lub dowodem matematycznym to hipoteza".
Miałem na myśli teorię jako część hipotezy a nie teorię jako część definicji naukowej.
Dziękuję za uwagę, to ważne dla mnie.
Idę jeszcze po mleko, bo mieszkam na wsi i kupujemy prawdziwe mleko. Tu u mnie na wsi jest 70 domów i tylko jedna krowa, co to za wieś, już chyba nic nie ma w tym kraju? Konia tylko jednego widziałem, ale już żadnej kury!
Pozdrawiam
JP.
A psa można nazwać jak się chce i uważam Scyzoryk za cudne imię :)
Niesamowity życiorys XDDD
Oyasumi ;)
Kuc, kurwa.
KUC!
Dobranoc :)
Do Jered:
Nie jestem żadnym świadkiem ani czymś podobnym. Problem Boga to zagadnienie z dziedziny filozofii a nie tylko religii.
Filozofią nie zajmują się sekty, bo częścią filozofii jest logika a ta nie pasuje do religii.
Nie wiem czy filozofia to logika. Myślę, że filozofia to wszystko logika, religia, nauka. Cała mieszanka.
Ale skoro jej przedmiot ,czy odniesienie jest niedefiniowalne to nie może być nauką jak filozofia.
Nauka ma odniesienie do przedmiotu jako źródła badawczego, religia nie.
Te wszystkie rozmowy wykorzystam (jednak nie dosłownie, lecz w znaczeniu inspiracji) do napisania tekstu w postaci dialogu między ateistą a teista, a temu wszystkiemu będzie przyglądać się trędowaty i głodny niemowa.
Religia – system wierzeń i praktyk, określający relację pomiędzy różnie pojmowaną sferą sacrum (świętością) i sferą boską, a określonym społeczeństwem, grupą lub jednostką. Manifestuje się ona w wymiarze doktrynalnym (doktryna, wiara), w czynnościach religijnych (np. kult czy rytuały), w sferze społeczno-organizacyjnej (wspólnota religijna, np. Kościół) i w sferze duchowości indywidualnej (m.in. mistyka).
Podobieństwa: religia i filozofia zajmuje się tym co niematerialne.
Różnice między nimi: filozofia stawia pytania, na które możemy nie znaleźć odpowiedzi. Religia stawia odpowiedzi, które nie mogą być podważane.
Dobranoc.
Serio, myślisz, że nie mam co robić tylko opisywać wszystko własnymi słowami?
A teraz wybacz, ale nie dam się wkręcić w te twoje zaczepki. Przypominam, że miałeś dać mi spokój.
A nóż ktoś wyciągnie jakąś ciekawostkę z tego!
Zacznijmy od tego, że filozofia nie jest nauką! (a to stwierdzenie padło tutaj kilkukrotnie) Zarówno filozofia jak i nauka szukają odpowiedzi na pytania, stawiane przez rzeczywistość. Nauka stara się wyjaśnić budowę i funkcjonowanie rzeczy, podczas gdy filozofia skupia się bardziej na tym co one dla nas znaczą. Dlatego też filozofia nie da Ci odpowiedzi na pytanie, czy Bóg istnieje, ale jakie ma on dla nas znaczenie. Filozofia jest dążeniem do mądrości, a nie mądrością samą w sobie. Polega na zadawaniu pytań, a nie stawianiu jasnych odpowiedzi. Nauka we wszystkich sprawach musi przyjmować bezosobowy punkt widzenia, nawet gdy mówi o człowieku. Gdy tymczasem filozofia za nieodłączny element swojego poznania uważa człowieka, który jest dla niej podmiotem.
Nauka dąży do wiedzy co jest , co się dzieje, a filozofia jakie znaczenie ma dla nas to co jest i to co wiemy. Filozofia jako całość nie rozporządza systemem teoretycznym.
Religia to wiedza objawiona. Ma znacznie więcej definicji, niż ta jedna z Wikipedii. Określa stosunek człowieka do części duchowej (sacrum) czyli np. Boga.
Wg. Cycerona (czytaj: Kikerona, a nie Cycerona!) jest zdolnością do odczytywania tego, co związane z Bogiem. Czyli pozwala na własną interpretację np. Pisma Świętego (wg. Cycerona nie stawia odpowiedzi, których nie można podważyć, tylko zmusza Cię do szukania prawdy)
Wg. Laktancjusza jest to po prostu związanie człowieka z Bogiem.
Wg. Augustyna Aureliusza jest to obieranie sobie Boga jako przedmiot czci. I niestety ludzie wiążą religię tylko z tą definicją.
Słowo religia zostało ściśle związane z Bogiem, ponieważ Bóg (Jahwe, Jehowa, Allah, bogowie buddyjscy - i ty zostań Bogiem!) dają nam nadzieję na życie wieczne, która od zalania dziejów była potrzebna ludziom. A ponieważ nasze ciało nie jest przystosowane do wieczności, bo jest zawodne, podatne na urazy, czas, jest nieidealne, dlatego ludzie zaczęli utożsamiać życie wieczne z strefą duchową. Godząc się z obumarciem ciała, ale mając nadzieję, że duch jest wieczny. (Dlatego też z czasem odeszło się np. od mumifikacji, bo do życia wiecznego przestało być potrzebne ciało) Natomiast jesteśmy świadkami narodzin nowej religii - i tutaj pozwolę sobie zacytować. ,,Medycyna to nowa religia dająca nadzieję, spełnienia marzenia o długowieczności"
Okej więc przejdźmy od twoich "podobieństw" ;) Religia zajmuję się tym co niematerialne, filozofia zajmuje się tym co niematerialne, matematyka zajmuję się tym co niematerialne, etyka zajmuję się tym co niematerialne... i wiele wiele innych zajmuje się tym co niematerialne. Nawet fizyka! Bo czy udało ci się kiedyś dotknąć światła, albo grawitacji. Możesz tego wszystkiego doświadczyć, zbadać, ale nie dotknąć.
To nie religia stawia odpowiedzi, bez pytań, a ludzie którzy sławią swoich Bogów.
Rozmowa z księdzem wygląda tak:
- Czy Bóg istnieje?
- Tak
- Udowodnij
- Nie pyskuj.
A z filozofem tak:
- Czy Bóg istnieje?
- Nie wiem, poszukajmy razem.
Mam nadzieję, że teraz już wiesz czym różni się nauka, religia, filozofia od ślepego podążania z pasterzem.
Pionierem był Tomasz z Akwinu, który jako pierwszy chciał dać dowody na istnienie Boga, a nie "Bóg jest bo tak". Dokonał krytycznego rozbioru filozofii Arystotelesa i przedstawił pierwsze dowody na istnienie Boga. Jak już mówiłem dla współczesnych ludzi, są one mało wiarygodne, ale kiedyś były na tyle mocne, aby zbudować na nich potężny kościół.
Nie zamierzam kłócić się czy Bóg istnieje czy nie - róbta i wierzta w co chceta. Ale dowody na istnienie Boga - cóż. Z tym akurat będę polemizował. Nie bez powodu wiara jest wiarą, a nie wiedzą. I to nie jest tak, że fotoszop - to jest tak, że "niejednoznaczne poszlaki" i "brak argumentacji naukowej".
Jestem jednak ciekaw - z całym szacunkiem - tych dowodów na istnienie Boga.
Chemia - wlej jedno do drugiego i patrz jak powstaje Ci meta, czuj się jak Heisenberg.
Biologia - nie wiem, zrób kupę, rozpruj flaki.
Zestawianie fizyki, chemii i biologii, nauk podstawowych w jednym rzędzie z religią mija się z celem. Niebyt materialny ma swoje granice.
Proszę czytać do końca!
Zaraz je wstawię.
Ponownie apeluję o czytanie do końca.
Twarde dowody dają podstawy naukowe. Dają fakt, dają istnienie, dają bazę do wiedzy.
I co, są jakieś, miękkie dowody na istnienie Boga? Nie do końca wyjaśnione, zjawiska paranormalne, objawienia? Znów się powtórzę: "nieobecność dowodu nie jest dowodem na nieobecność" - i tyczy się to Boga (zgodzę się, że nie można udowodnić nieistnienia i daruję sobie matematyczną podstawę, że udowadnia się istnienie, a nie negację) jak i nauki.
Ale czekam, czekam. Ciekaw jestem.
Boga jak do tej pory nie widziałem i nie poczułem - aczkolwiek może nie jestem jednym z fizyków Boga, bo go doświadczać - tu się zgodzę, że to jest ciekawa koncepcja.
Fizyk Boga. Naukowiec Boga.
Nie piekl się tak.
Materia (z łac. materia: tworzywo, materiał) – ogół istniejących przedmiotów fizycznych.
Czy, grawitacja jest przedmiotem? Składa się z materii?
Weź przyznaj, że nie doczytałeś do końca, albo doczytałeś, ale nie zarejestrowałeś wszystkich słów, a nie teraz powtarzasz dokładnie to co ja powiedziałem i próbujesz wmówić mi, że tego nie zrobiłem xD
Lulz. :D
Btw. Akurat czy grawitacja jest materialna to obecnie w świecie fizyki sprawa sporna.
Dowody na istnienie Boga wg. Tomasza z Akwinu (nie Eklera z Wrocławia - dla czepliwych)
Obowiązujące i wystarczające K-I-E-D-Y-Ś, nie teraz:
1) Skoro jest ruch w kosmosie, musi być pierwszy poruszyciel. Bóg istnieje z ruchu ~Arystoteles
2) Z konieczności. Coś musi być, a jeśli coś musi być to czemu nie Bóg.
3) Z planu. Wszechświat jest tak skomplikowany, że ktoś musiał go zaplanować.
4) Z moralności. Bóg musi istnieć, bo mamy moralność. (głos sumienia)
5) Z cudów. Bóg jest sprawcą cudów.
Więc to są te dowody.
Cóż.
Nie dziwię się, że dzisiaj są niewystarczające, ludzie po prostu przestali wierzyć w bajdurzenia i zabobony.
Więc tak, K-I-E-D-Y-Ś, jak jeszcze wierzono w Strzygi latające po wsiach, mogły być wystarczające.
Dzisiaj to się bardziej nadaje na mitologię.
Nie mniej - dziękuję za wysiłek, zapiszę je sobie i przestudiuję na spokojnie.
Grawitacja masy nie ma, więc nie jest materialna. Jest energią.
Obecnie jest rozważana jeszcze jedna możliwość. Bajzel się zaczął, kiedy zasugerowano, że grawitacja ma prędkość.
Polecam, niezła beka, fajna lektura.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania