Piętnaste urodziny

Obudziłem się, próbowałem otworzyć oczy, ale rażące światło całkowicie mi to uniemożliwiło. Miałem pustkę w głowie, naszły mnie dziesiątki myśli m.in: "Gdzie jestem?", "Co ja tu robię?", "Co to za światło?" i to najważniejsze "Kim ja w ogóle jestem?". Starałem się wykonać jakiekolwiek ruchy, po chwili zdałem sobie sprawę, że to bezcelowe, nie czułem absolutnie żadnej części ciała. Ogarnął mnie niewyobrażalny strach, próbowałem znaleźć jakiś punkt zaczepienia w swojej głowie, coś o czym mógłbym pomyśleć, aby oderwać się od przerażającego lęku. Oczy przyzwyczaiły się do jasności i mogłem wówczas dostrzec lampę wiszącą na suficie, ona była źródłem owego światła. Próbowałem rozejrzeć się po pomieszczeniu, ale poza możliwością poruszania gałkami ocznymi nie miałem żadnej władzy nad ciałem. Trwałem w tym stanie jeszcze przez jakiś czas, aż do chwili, kiedy powróciło do mnie pierwsze wspomnienie, dostrzegłem w nim swoją mamę… tak, przypomniałem ją sobie. Chwyciłem się mocno tego wspomnienia, usłyszałem w nim jej głos.

- Fabian! Chodź tutaj szybko! - krzyczała

- Zaraz zaraz, tylko ściągnę buty. - to byłem ja

Dostrzegłem siebie z perspektywy trzeciej osoby, widziałem jak kucam w drzwiach wejściowych rozwiązując sznurówki.

- Słuchaj, przemyślałam to, no i się zgadzam.

- Jezu naprawdę? - ucieszyłem się

- Naprawdę, ale tylko połówkę i nawet nie ma gadki o czymś więcej. - odparła machając palcem wskazującym

Skojarzyłem to wspomnienie, to był dzień moich piętnastych urodzin, zaplanowałem na tę okazję pierwsze w życiu spożywanie alkoholu, będąc szczerym nie potrafiłem w tamtej chwili zrozumieć, co mną kierowało, ale naprawdę widziałem w swoich oczach podekscytowanie.

- Ale ma być spokój, bez wydziwiania i ani słowa, że się na to zgodziłam.

- No tak tak, pewnie. - przytaknąłem

- Wsadziłam wam w pokoju do pufy.

Ruszyłem zdecydowanie w stronę swojego pokoju, sprawdziłem czy wódka rzeczywiście tam była, i tak było. Widziałem w sobie szczerą radość, pierwszy raz od kiedy się ocknąłem poczułem szczęście. Byłem w swoim pokoju, przypominałem sobie po kolei wszystkie szczegóły tego pomieszczenia, od dużej niebieskiej kanapy, po drewniane biurko z obrotowym krzesłem. Spoglądałem na siebie, jak stoję przy oknie, chyba na kogoś czekałem.

- O idą idą! - ożywiłem się i pognałem otworzyć drzwi

Po schodach klatki wchodziły dwie osoby, nie potrafiłem sobie przypomnieć kim byli

- O jest nasz mały solenizant! - krzyczeli zbliżając się do drzwi

- Ema Hubi, cze Scyzor. - przybiliśmy sobie ręce

Hubi miał około metra siedemdziesiąt wzrostu, włosy dokładnie ostrzyżone, ale najbardziej charakterystyczny był jego dziewiczy wąs. Scyzor przynajmniej pod względem wyglądu zewnętrznego był całkowitym przeciwieństwem Huberta, miał długie blond włosy, żadnego zarostu, do tego grubo ponad metr osiemdziesiąt.

- No i jak? - zapytał ten pierwszy - masz tę wódę?

- No się wie, ale jestem podjarany. Dawajta do mojego pokoju.

Obserwowałem z rogu jak siadamy na kanapie, a po chwili już wyciągałem butelkę.

- O kurwa, poka! - wydukał Scyzor sięgając w kierunku flaszki - Skąd ty to masz?

- Mama mi kupiła.

- Co ty gadasz, ja to bym prędzej pasem po dupsku dostał hehe.

- Wszystko fajnie, ale z czego my to będziemy pić? - wtrącił się Hubi

- O Jezu, o tym nie pomyślałem, moment, coś wymyślę, czekajcie - wyszedłem z pokoju

Chciałem zostać w pokoju, ale obraz zniknął, więc przemieściłem się w kierunku, w którym sam się udałem. Wygląda na to, że mogę widzieć tylko to co sam widziałem, w sumie to logiczne, bo jakim cudem miałbym pamiętać sytuację w której nie brałem udziału. Stałem w kuchni i szeptałem do stojącej przy zlewie mamy.

- Mamo, zapomniałem o kieliszkach.

- Dobra, weź sobie trzy, są w szafce nad mikrofalą, tylko ani słowa, że ja ci dałam.

- No tak tak, pewnie.

- Czy już wypaplałeś?

- Nie nie, dobra dzięki - pocałowałem ją z wdzięczności w policzek

Z powrotem byłem w pokoju, patrzyłem jak napełniam pierwszy w życiu kieliszek.

- No to twoje zdrowie Fabi! - stukneliśmy się kieliszkami

Na twarzach każdego z nas pojawił się grymas obrzydzenia, Hubi błyskawicznie zasłonił usta rękoma.

- Ty, wszystko dobrze? - pytał go Scyzor

Chyba przez moment miał w ustach wymiociny, ale prawdopodobnie za wszelką cenę chciał uniknąć żenującej sytuacji i wszystko połknął.

- Ta ta, wszystko ok, dajcie mi napój jakiś szybko.

Podałem mu stojący obok sok jabłkowy, pociągnął kilka łyków i głęboko odetchnął. Ulga zawitała na jego twarzy.

- No panowie, teraz jesteśmy jak prawdziwi mężczyźni. - powiedziałem zadowolony rozlewając drugą kolejkę

- No a jak kurwa! Hubi wąsaczu, na drugą nóżkę!

Wlewaliśmy w siebie kolejne mililitry wódki, kiedy ktoś zaczął pukać w drzwi.

- Moment! - krzyknąłem chowając pod stół cały asortyment

To była moja mama, rzuciła na mnie badawcze spojrzenie, stwierdziła, że idzie do ciotki i żeby spokój były, zapewniliśmy, że tak będzie i już po chwili byliśmy sami w mieszkaniu.

- Nie ma co czekać, lej no.

- Zaraz zaraz, to moje urodziny, czemu niby ja mam cały czas to robić?

- A no tak. - przytaknął Scyzor - Już polewam piętnastolatku!

Czas płynął, a ja z przyjaciółmi byłem coraz bardziej wstawiony.

- Muszę… muszę do ki… do kibla muszę, szczać chcę. - stwierdził niższy z kolegów i zniknął za drzwiami od pokoju

- Hubi się chyba najebał. - rzekłem

- Tak między nami to ja też. - odpowiedział mi Scyzor - A ty nie? - dodał

- Noooo… może trochę. Trochę bardzo.

Wszystko dookoła zaczęło się delikatnie bujać, od tego momentu moje wspomnienie było cięższe do oglądania, jednak nie zamierzałem odpuścić, czekałem na rozwój wydarzeń.

- E! Chłopaki, zoba… zobaczcie co mam, to… to cycko… cyckonosz. Tfuuu, stanik znaczy. - do pokoju wrócił Hubert trzymając w ręku biustonosz

- Skąd to masz baranie? - podniosłem się gwałtownie z kanapy - Odnieś to!

- No ale to... było… było w koszu z innymi ubraniami.

- O kurwa, pokaż też. - Ślina pociekła Scyzorowi z ust

- Tam masz… masz więcej tam. - wskazał na stojący w łazience kosz z odzieżą do prania

- Odłóż to do cholery! - krzyczałem szarpiąc Hubiego za ręce

Zdenerwowałem się na niego, bez dwóch zdań, widziałem to po sobie. Kiedy ja szarpałem się z najmniejszym z moich gości, Scyzor wracał już z kilkoma damskimi majtkami i kolejnymi stanikami.

- Porąbało was?! - wściekłem się jeszcze bardziej

- Fabi, to twojej mamy czy siostry? - dopytywał wyraźnie podekscytowany blondyn

- Siostry, nie widzisz pół mózgu, że są niewielkie!

- Ale zajebiście jest mieć siostrę, chciałbym mieć taką! - odparł

- E Fabi, a… a widziałeś ją na golasa?

- Weź nawet nie zaczynaj tego tematu.

- W sumie to jesteście z Klaudią bardzo podobni.

Znów mnie olśniło, przypomniałem sobie, że mam rok młodszą siostrę Klaudię, ale na tym się skończyło, bo nie miałem bladego pojęcia jak wyglądała ani nic.

- No i co z tego, nie wnerwiaj mnie Rafał, bo się wpienie! Jezu no odłóżcie to!

- Czekajcie… mam… pomysł mam, weźmiemy te… te cycki na szelkach i się w nie… ubierzemy! - wydukał wyraźnie już podpity Hubert

- Porąbało cię chyba już do reszty! - mówiłem pukając się w czoło

- Czemu nie? Dawaj, urodziny, szaleństwo, bawmy się. - namawiał mnie Rafał

- Jezu nie ma mowy!

- Fabian! Fabian! Fabian! - powtarzali obydwaj

Spoglądałem na to wszystko z boku, a uśmiech znikał mi z twarzy, co to się w ogóle odwalało tam, to głowa mała, miałem nadzieję, że nie ugnę się namową tych dwóch. Niestety moja nadzieja legła w gruzach wraz z chwilą w której się odezwałem.

- Aj Jezu, dobra dobra, ale wszyscy się przebieramy, a wcześniej po jednym kielonie jeszcze!

- No kurwa! Odezwała się w Tobie dusza imprezowicza! - wykrzyczał zadowolony Scyzor

Każdy z nas wziął interesujący go stanik i majtki i skierowaliśmy się w inną stronę, Hubert wyszedł z pokoju, Rafał schował się do szafy, a ja usiadłem na kanapie i zacząłem się przebierać. Widziałem jak zakładam pierw biustonosz mojej siostry, a później majtki. "Co tu się odpierdala?!" - myślałem czując lekkie zażenowanie oglądanym wspomnieniem.

- Ja już. - odezwałem się - A wy?

- Ja też. - odparł Hubert - A ty scy.. Scyzor?

- Zwarty i gotowy.

- To na trzy wychodźcie! - poleciłem

Odliczyliśmy wspólnie, po czym chłopaki pojawili się w polu mojego widzenia, jednak tylko ja się przebrałem.

- Hahah o kurwa, patrz na niego! - śmiał się donośnie Rafał wskazując na mnie palcem

- Jebany! Hahaha… Prze… przebrał sie! - dodał parskając śmiechem Hubi

- Wy skurwysyny jebane! - krzyczałem w złości

Tak było, przypomniałem sobie to teraz dokładnie, wściekłość udzieliła się również mi, podbiegłem z zamiarem uderzenia stojącego bliżej mnie Scyzora, ale tylko przeleciałem przez niego. Uświadomiłem sobie, że nie mogę tego zrobić, bo to tylko wspomnienie, odwróciłem się i dotarło do mnie, że zrobiłem dokładnie to samo, tylko zdecydowanie silniejszy Rafał bez problemu odepchnął mnie w bok, widziałem jak upadam plecami na kant stołu, a całe wspomnienie się skończyło, po czym wróciłem do teraźniejszości. Wszystko stało się dla mnie jasne, wszystko już pamiętałem, znowu patrzyłem w sufit.

- Ej czy on…?! Fabian otworzył oczy!

Zobaczyłem nad sobą około trzydziestoletnią szatynkę, która na mój widok się popłakała, poznałem ją, to moja siostra Klaudia.

- Poznajesz mnie? To ja Klaudia! - krzyczała przecierając łzy

Wszystko już wtedy wiedziałem, nie mogłem powstrzymać łez, kilka chwil wcześniej wybudziłem się z trwającej blisko piętnaście lat śpiączki. Jestem piętnastoletnim chłopcem uwięzionym w pozbawionym czucia ciele trzydziestolatka. Od tamtej pory moje życie było nieustannym płaczem i niepohamowanym pragnieniem śmierci.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania