Poprzednie częściPiętno minionych dni. Cz. 1

Piętno minionych dni. Cz. 24

Gdy Kader pisała, swój pożegnalny list Murat w najlepsze rozmawiał z matką. Zarówno Sułtan, jak i Valide siedzieli na bogato zdobionych krzesłach. Pomiędzy którymi znajdował się zdobiony kryształami stolik. Na, którymi ustawione były dwa złote kieliszki i mały dzbanek z winem.

 

- Matko kąt sprowadziłaś to wino? - Zapytał Padyszach, podnosząc kieliszek.

 

- Nie sprowadzałam go. To podarunek od Włoskiego Posła. Nie martw, się synu nie ma w nim trucizny, sprawdziłam to. - Odparła Valide śmiejąc się.

 

- Haha. Valide Ty jak zawsze wolisz dmuchać na zimne. - Rzekł Murad wstając z krzesła i podchodząc do otwartego tarasowego okna.

 

I znów Murat poczuł ciepły powiew wiatru. Jednocześnie poczuł smutek i tęsknotę za dziecięcymi latami. Kiedy, to nie musiał podejmować decyzji dotyczących czyjegoś życia i śmierci. Wtedy nie był Sułtanem Muratem z Dynastii Osmanów, a księciem niemającym szans na tron. Padyszach zamknął więc oczy, z których popłynęły łzy. Murat chciał to ukryć przed wszystkimi, lecz gdy tylko wspomina czas, gdy miał sześć lat jego serce przepełniało cierpienie. Wtedy bowiem jego życie zmieniło się w koszmar. Najpierw jego daleka ciotka zabiła Sułtana Osmana, a jakby tego było, mało zmarł jego ojciec. Lecz z tej podróży w świat wspomnień, wyrwał go głos matki.

 

- Może i jesteś Padyszachem całego Świata, lecz dla mnie jesteś ciągle moim małym synkiem. - Powiedziała Binnaz spoglądając w stronę Sułtana.

 

- Valide jak wiesz, jutro wypada, dwudziesta szósta rocznica tych strasznych wydarzeń. I jeśli nie masz, nic przeciwko chcę odwiedzić groby zmarłego Sułtana Osmana i jego synów oraz mojego ojca. A chciałbym, żeby w haremie również odbyły się modlitwy za zmarłych. - Ojznajmił Murat, ocierając łzy.

 

- Jeśli tego chcesz, wydam odpowiednie dyspozycje, odnośnie do modlitw w haremie. - Rzekła Binnaz odchodząc do toaletki.

 

- Dziękuję Ci. Wiem, że jutro jest jeden z najgorszych dni w roku. Ale wierzę w to, że razem to przetrwamy. - Odparł Sułtan.

 

- Jutro nikt nie będzie w stanie się bawić czy śmiać. A zwłaszcza ja. Widzisz synu tamtego dnia Seturb zniszczyła odwieczny ład. Przy okazji wyrwała Cię z błogiego dzieciństwa, a ja musiałam posadzić na tronie mojego niepełnoletniego syna. - Ciągnęła swoją opowieść Binnaz.

 

- Ale na szczęście Ty i ojciec pomogliście mi. - Odrzekł Padyszach, podnosząc kieliszek wina.

 

- Odbiegając od tematu, jak minął Ci poranek? Bo mam wrażenie, że jesteś jakiś nieobecny. - Rzekła Valide wyjmując z szuflady toaletki złoty sygnet.

 

- Nie wszystko jest w porządku. Kader... - Nie zdążył dokończyć Murat, ponieważ Valide weszła mu w słowo.

 

- Co zrobiła? Mów, że! - Odrzekła podenerwowana Binnaz.

 

- Rano znalazłem list, w którym napisała, że chce, aby w jej imieniu wybudowano Kompleks Meczetów. Widać, że list został napisany pod wpływem chwili. Bo jak to Kader zgrabnie w nim ujęła: " Nie wie jeszcze gdzie stanie Meczet, lecz chce, by był równie piękny, jak ten. Który został zbudowany w Bursie. " - Rzekł Padyszach, wstając z krzesła.

 

- A gdzie był ten list? - Zapytała oschle Valide, nerwowo bawiąc się sygnetem.

 

- Zostawiła go pod kieliszkiem. A teraz wybacz Valide, czas na mnie. - Rzekł Murat, całując dłoń Binnaz.

 

- Acha. Zatem miłego dnia synu. - Powiedziała Binnaz, uśmiechając się nie szczerze.

 

Kiedy Binnaz została, już sama w komnacie chodziła jak wściekła w tę i z powrotem. W pewnej chwili chwyciła do ręki kieliszek i cisnęła nim o podłogę. Po chwili jednak doszła do siebie. Usiadła na wielkim łóżku, na którym znajdowały się miękkie poduszki i szepnęła do siebie.

 

- Oj Kader nie łudź się, że to już koniec. To dopiero początek naszej wojny. - Cicho powiedziała Valide patrząc w podłogę.

 

W tym samym czasie Kader skończyła już pisać swój list. Drżącą ręką pisała słowa, które raniły jej serce niczym miecz.

 

- Samir, ale jaką mam pewność, że nie wykorzystasz tego listu przeciw mnie? - Zapytała, blondynka odkładając pióro.

 

- Gdybyś była na prawdę zdrajczynią, jak to opisano w liście. To dawno opowiedziałabyś Sułtanowi o naszej rozmowie i o tym, że najważniejsza kobieta w haremie zabiła swojego męża. - Odparł Szambelan, zniżając głos.

 

- A co zrobiłeś z tym prawdziwym listem? Bo chyba Muratowi wmówiłeś historię o budowie Meczetu? - Ponownie zapytała Kader wstając z krzesła i podchodząc do kominka.

 

- Padyszach przeczytał list, ale ten, w którym prosisz o pozwolenie na budowę Kompleksu Meczetów. A teraz proszę, milcz przez chwilę. - Odpowiedział Szambelan, pukając w drzwi.

 

Po chwili do komnaty wszedł średniego wzrostu zamaskowany mężczyzna.

 

- Szambelanie wzywałeś. - Oznajmił zamaskowany posłaniec.

 

- Wiesz, gdzie masz to zanieść. I pamiętaj Kader kazała Ci to przekazać. - Pouczył posłańca Samir, jednocześnie wręczając mu list.

 

- Jak sobie życzysz. - Rzekł zamaskowany mężczyzna, po czym wyszedł z komnaty.

 

- Samir, w co ty ze mną grasz? Bo nie uwierzę w to, że zabrałeś list bez interesownie. - Rzekła zdenerwowana blondynka, bawiąc się pierścionkiem.

 

- Nie przyszło mi do głowy prowadzenie żadnej gry. A co do prawdziwego listu, jest już w twojej komnacie. Felicja go tam zaniosła i to ona na moją prośbę napisała ten fałszywy list. - Powiedział Szambelan, dając Kader do zrozumienia, że teraz musi już poradzić sobie sama.

 

- Dziękuję. A teraz muszę już iść. - Szybko powiedziała blondynka, otwierając drzwi.

 

Kader biegła tak szybko, jak tylko mogła. Miała tylko jeden cel, dotrzeć do komnaty nim zrobi to Valide. I nie wie, czy to dzięki swojemu szczęściu, czy dzięki pechowi niewolnicy, która potknęła się i spadła ze schodów. Wprost pod nogi Binnaz, Kader zdołała dotrzeć do komnaty jako pierwsza.

 

- Felicja gdzie jest list?! - Zawołała Kader, przeszukując biurko.

 

- Spokojnie Kader. Proszę, weź go. - Spokojnie oznajmiła Felicja.

 

- Nie mam nawet czasu, żeby go przeczytać. - Mówiła, drżącym głosem blondynka podchodząc do ognia.

 

Jednak ciekawość wzięła górę i Kader zerknęła na treść listu.

 

" Sułtanie Całego świata, twoja przyszła żona zdradza Cię z Perskim kupcem.... "

 

Kader w tym momencie usłyszała krzyki i odruchowo wrzuciła list wprost do kominka. Nie chcąc dać po sobie poznać, że jest, zdenerwowana usiadła przed pozłacaną toaletką. I zaczęła oglądać biżuterię. W tej właśnie chwili do komnaty wparowała Valide.

 

- Kader! Ty wredna, dwulicowa Krymska prostaczko! Jakim cudem udało Ci się to zatuszować?! - Krzyczała zdenerwowana Binnaz zrzucając z toaletki biżuterie.

 

- Witaj Pani. Mówisz o tym? - Rzekła Kader wskazując palcem kominek.

 

- Może i udało Ci się tym razem! Lecz to był dopiero mały test. Pilnuj się Kader, a co do twojej nowej służącej... - Nie zdążyła dokończyć Valide, ponieważ Kader jej przerwała.

 

- Moja naiwna jak to nazywasz służąca, została zwolniona ze służby. I została narzeczoną jednego z Wezyrów. - Odparła spokojnie blondynka, nalewając do szklanki wody.

 

- Ty nie jesteś człowiekiem a diabłem. Ale nie martw się, to początek końca. Może i ślub się odbędzie, lecz kto powiedział, że dane Ci będzie stać się matką Sułtańskich dzieci. Już ja tego dopilnuje. - Wycedziła przez zęby Binnaz, odwracając się na pięcie i wychodząc.

 

Gdy Valide wyszła Kader poczuła ulgę. Wyszła na taras, by zaczerpnąć świerzego powietrza. Podeszła do jasnobrązowego stolika, na którym leżał jakiś liścik. Szybko więc zaczęła czytać tajemniczą wiadomość.

 

" - Stąpasz po kruchym lodzie. Bądź czujna, bo anioł śmierci odwiedzi dziś dom milczącej. I ześle, na dom władców łzy bowiem żałoba nawiedzi, dziś pałac."

 

Blondynka po przeczytaniu kartki uklękła na kolana. I schowała za pasek sukni list. Wiedziała, że musi natychmiast dostać się do Wierzy Panny. Jednak jej serce ogarnął lęk, który podpowiadał jej, że to może być kolejny podstęp. Jednak po chwili wstała i podeszła do marmurowej barierki. W pewnej chwilo poczuła czyjś dotyk na ramieniu.

 

- Witaj Kader. - Oznajmił Sułtan, śmiejąc się.

 

- Ale mnie wystraszyłeś. Chcesz, żebym dostała zawału? - Zapytał Kader uśmiechając się.

 

- Ależ z kąt. Chcę Ci coś pokazać. Jednak w tym celu muszę Cię porwać z twojego małego świata. - Oznajmił Murat, łapiąc blondynkę za rękę.

 

- A gdzie mnie porywasz? - Zapytała Kader, odwzajemniając uścisk dłoni.

 

- Do twojej nowej komnaty. Nie możesz cały czas mieszkać tu z moim synkiem za ścianą. W końcu nie jesteś już jego opiekunką. - Odparł Padyszach.

 

- Ale on mi nie przeszkadza. Ma dopiero dwa lata. - Rzekła, blondynka patrząc Sułtanowi w oczy.

 

- Jednak ja chcę, żebyś miała swój kąt. A teraz chodź ze mną. - Oznajmił Sułtan.

 

- A więc chodźmy. - Rzekła blondynka.

 

W tym samym czasie posłaniec dotarł na miejsce, gdzie miało odbyć się spotkanie Kader i Perskiego Księcia. Gdy zamaskowany mężczyzna dotarł na miejsce zdenerwowany Emre chodził w te i z powrotem.

 

- Czy z to z Tobą miała spotkać się Kader? - Zapytał cicho zamaskowany.

 

- Tak, a tak ap ropo gdzie ona jest? - Zapytał Emre, patrząc w stronę zamurowanej już dziury w murze.

 

- Nie przyjdzie, ale kazał Ci to przekazać. - Rzekł posłaniec, wyjmując z kieszeni list.

 

- Powiedz mi, chociaż czy z nią wszystko w porządku? - Zapytał Perski Książę, chwytając list.

 

- Wszystko jest w liście. - Odparł zamaskowany i odszedł.

 

Emre liczył się z takim obrotem spraw. Lecz wierzył, że Kader posłucha serca, a nie rozumu. Schował więc list do kieszeni, po czym wsiadł na konia.

 

- Ruszamy do domu. - Oznajmił Emre, patrząc w niebo.

 

- Jak sobie życzysz Książę. - Rzekł dowódca straży.

 

- Żegnaj Kader, będę na Ciebie czekał. - Szepnął sama do siebie Książę.

 

Kiedy Padyszach i Kader miło spędzali czas Bigel ponownie miała spotkać się z Emine. Tym razem jednak wezwała czarownice oficjalnie. By powróżyła nie tylko jej, ale dla odwrócenia uwagi innym dziewczętom. W tym celu Bigel ubrała się w fioletową szatę, na szyję zawiesiła złoty naszyjnik i udała się do Sali Głównej. A tam czekała już na nią wygodna sofa na tę okazję przykryta ciemnoniebieskim materiałem. Okna zostały przysłonięte a w miejscu, gdzie zazwyczaj siadywały faworyty wstawiono ciemnobrązowy stół. Nikt nie przypuszaczł, że wizyta Eimine zgodnie z przepowiednią przyniesie smutek i śmierć.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Margerita 11.02.2017
    pięć
  • Tina12 11.02.2017
    Dzięki
  • Widzę, że Kader cały czas kręci z tym księciem. No cóż, serce nie sługa. Intryga była pierwszorzędna, ale to, że Binnaz wie nadal niesie ze sobą ryzyko. Daję 5 i idę dalej.
  • Tina12 29.06.2017
    Ciesze się że trwasz w czytaniu
  • Pasja 30.06.2017
    Straszny żywot w tym haremie. Na każdym kroku czycha śmierć. Kader widać, że chwilami jest już zmęczona tym wszystkim. No i dalej ta czarownica, która zna przyszłość. Pozdrawiam
  • Tina12 30.06.2017
    Dzięki za wytrwałość.
  • Desideria 29.07.2017
    Binnaz póki co pozostaje w tyle w tej grze, lecz pewnie niedługo coś wymyśli 5.
  • Tina12 29.07.2017
    Oj i to jeszcze coś z grubej rury

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania