Poprzednie częściPiętno minionych dni. Cz. 1

Piętno minionych dni. Cz. 30

Podróż do portu minęła Kader i jej towarzyszom w milczeniu. Wszędzie bowiem dało się słyszeć krzyki, wzywające pomocy. A w powietrzu unosił się drażniący oczy dym. Gdy już dobili, do brzegu w porcie czekały na nich powóz.

 

- Kader ty i Felicja pojedziecie ze strażnikami, okrężną drogą. - Oznajmił Samir pomagając wyjść blondynce z łódki.

 

- Obejdzie się, bez specjalnych środków ostrożności. Nikt nie wie, że wyszłam z pałacu. - Odparła Kader.

 

- Kader ja wiem, że ty się nie boisz niczego. Ale może ja nie jestem taka odważna. - Nagle powiedziała Felicja.

 

- Dobrze, już dobrze. Pojedziemy tą okrężną drogą. - Odparła zdziwiona blondynka.

 

- Szambelanie wszystko gotowe, możemy wyruszać. - Oznajmił dowodzący oddziałem strażnik.

 

Kader nie chcąc się kłócić, wsiadła do powozu. Mając nadzieję, że limit nieszczęść na ten dzień został już wyczerpany. Cały czas w głowie miała słowa Gece. Mianowicie, że Samir nie może, się dowiedzieć kto był jego matką. Z zamyślenia wyrwała ją Felicja.

 

- Kader, co teraz zamierzasz zrobić? - Zapytała Felicja, patrząc na zmęczoną przyjaciółkę.

 

- Nie wiem. Na razie zamierzam wziąć gorącą kąpiel, przebrać się a przede wszystkim dowiedzieć się co z Sułtanem. - Odpowiedziała blondynka.

 

- Chodziło mi raczej o Bigel. - Rzekła Felicja.

 

- Nie zmieniłam zdania, nie powiem nic Muradowi. Lecz, poinformuję Sułtankę, że wiem o wszystkim. I lepiej dla niej, aby nie wchodziła mi w drogę. - Powiedziała blondynka.

 

W tym samym czasie do Stambułu przybyła Sułtanka Jasemin. Która przez ostatnie lata przeżywając żałobę, poświęciła się działaniom na rzecz biednych.

 

- Gulfem Hatun, ja rozumię, że mój brat jest choru. Ale jak można tak zaniedbać stolice. - Zapytał Sułtanka, zerkając przez okno w powozie.

 

- Nie wiem Pani, ale pożar w porcie nie jest od nikogo zależny. - Rzekła Gulfem.

 

- Masz rację, może zwyczajnie jestem przewrażliwiona. Swoją drogą ciekawa jestem, jak zostanę przyjęta w Seraju? Bo gdy pięć i pół roku temu wyjeżdżałam, z tam tond nie byłam dla nikogo uprzejma. - Ciągnęła Jasemin.

 

- Pani, każdy wie, co wtedy przeżywałaś. Śmierć męża i jeszcze ta sprawa z Bigel. - Nieśmiało odparła Gulfem.

 

- Właśnie Bigel słyszałam, że los już ją ukarał. Wiem, że to, co powiem to grzech. Ale cieszę się, że spotkało ją to samo co mnie. - Powiedziała oschle Sułtanka.

 

- Sułtanko, Najwyższy jest sprawiedliwy. I to, co wtedy mówiłaś, już dawno odpokutowałaś. Odbyłaś przecież pielgrzymki do Świętych miejsc, założyłaś fundacje wspierającą biednych. Co jeszcze możesz zrobić? - Zapytała Gulfem.

 

- Chyba już nic nie mogę zrobić, by odkupić swoje winy. Ale każdy z nas kiedyś kogoś przeklną. - Stwierdziła Sułtanka.

 

- Pani, dojeżdżamy już na miejsce. A tak poza tym, Bigel ma już kolejny problem w postaci nijakiej Kader. - Oznajmiła Gulfem Hatun.

 

- Kader, czy ty zmienisz nasze przeznaczenie? - Cicho zapytała Sułtanka.

 

Przy bramie głównej czekała już Huma, wraz ze służącymi. Które szeptały między sobą, zakładały się nawet czy Sułtanka wygląda tak jak, wtedy kiedy opuszczała ten pałac.

 

- Destur! Jasemin Sułtan! - Zawołała Huma, gdy drzwi powozu się otwarły.

 

Lecz gdy Jasemin wyszła z powozu, służące zamilkły. Sułtanka ubrana była w granatową sukienkę ze złotymi wstawkami. Jej czarne włosy upięte były w luźny kok, a dopełnieniem fryzury była złota korona. Nim ktokolwiek z zebranych tam ludzi ośmielił, się odezwać minęła chwila. Pierwsza głos zabrała Huma.

 

- Witaj Sułtanko, cieszę się, że nas odwiedzasz. Szkoda tylko, że trzeba było takich okoliczności byś się tu pojawiła. - Rzekła Huma, kłaniając się.

 

- Huma nie czarujmy, się nikt z was nie cieszy się na mój widok. A na pewno nie moja matka, która zatuszował całą sprawę. - Szepnęła Jasemin.

 

- Pani proszę, nie dokładaj jej teraz zmartwień. Lepiej chodź i zobacz swoją komnatę. - Rzekła zakłopotana przełożona Kalf.

 

- Huma robie to tylko dla brata. A teraz prowadź. - Odparła Sułtanak, dając znak Gulfem bywydała dyspozycje odnośnie bagaży

 

Podczas gdy Jasemin próbowała okiełznać nerwy i nie dodawać matce cierpień. Kader weszła tylnym wejściem do Haremu. I jak gdyby nigdy nic poszła do hamamu. Ponieważ nie miała sił, by opowiadać wszystkim o zdarzeniach dzisiejszego dnia. Od służącej Sułtanki Fatmy dowiedziała się, że z Sułtanem jest lepiej. Lecz Valide nie potrafi się opanować i cały czas mówi o jakiś grzechach. I nie była w stanie z nikim rozmawiać. Blondynka dowiedziała się tylko tyle, że jak na razie nikt poza lekarzami nie może wchodzić do komnaty. Bo Ospa jest bardzo zakaźna. Zostało więc jej tylko czekać. Jednak nie miała, już sił, by towarzyszyć Valide w oczekiwaniu na dobre wieści. Poszła więc do siebie i położyła się do łóżka. Jednak sen nie przychodził. Ponieważ

Kader wiedziała, że to jeszcze nie koniec męczącego dnia. A tajemnicza Sułtanka Jasemin, była jeszcze jednym puzzlem w barwnym życiu haremu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Pasja 07.07.2017
    To się porobiło, pożar portu i powrót sułtanki Jasemin. Jakim jest zagrożeniem dla Kader. Co Valide ma na myśli mówiąc o grzechach. Najważniejsze, że Sułtan wraca do zdrowia. Pozdrawiam
  • Tina12 07.07.2017
    Sułtanka Jasemin będzie raczej próbowała ugrać jak najwięcej dla siebie.
  • Margerita 17.07.2017
    pięć
  • Desideria 30.07.2017
    Literówki się wkradły:
    z tam tond - stamtąd
    nijakiej - niejakiej
    Sułtanak - sułtanka

    Ciekawe, czy sułtanka Jasemin namiesza w tej grze. Dobrze, że sułtan zaczyna wracać do zdrowia i to dzięki Kader 5.
  • Tina12 30.07.2017
    Namiesza i to jeszcze jak

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania