Poprzednie częściPiętno minionych dni. Cz. 1

Piętno minionych dni. Cz. 36

Fatma ubrana w szarą sukienkę siedziała przy biurku. Atrament rozmywał się pod wpływem łez. W całej komnacie paliła się tylko maleńka świeczka. A księżyc nieśmiało zerkał do środka przez uchylone okno. Nagle Sułtanka powoli wstała i podeszła do lustra.

 

- Samirze, czy tak to się musi skończyć? Czy nie mogłeś pozwolić mi się rozwieść? Dobrze wiem, że nie zrobisz, nic co zniszczy zaufanie Sułtana. Ale ja jestem Sułtankę i mnie się nie odmawia. Zobaczymy, co zrobisz, gdy mój brat dowie się o wszystkim. - Mówiła, sama do siebie Fatma sprawiając wrażenie chorej na umyśle.

 

Kiedy skończyła już swój monolog, nie mogąc, znaleźć swojej zaufanej służącej zaczepiła na korytarzu Gulseren.

 

- Ej ty, podejdź tu. - Rozkazała Sułtanka.

 

- O co chodzi Pani? - Zapytała, dziewczyna kłaniając się.

 

- Ty jesteś służącą Kader? - Zapytała Fatma, poddenerwowanym głosem.

 

- Tak. - Nieśmiało rzekła Gulseren.

 

- Masz to zanieść do komnaty Padyszacha, rozumiesz? - Rzekła Sułtanka.

 

- Tak. - Odpowiedziała, Gulseren kłaniając się, i odchodząc.

 

Jednak ciekawość wzięła w niej górę. I zamiast zanieść list prosto do Sułtana, zaniosła go Kader.

 

- Fela, zaprowadź już Księcia do komnaty. Jest już zmęczony. - Oznajmiła, blondynka zdejmując naszyjnik.

 

- Już go zabieram. Chodź Książe. - Powiedziała Felicja.

 

Gdy Kader została już sama i chciała, iść się przebrać do komnaty wparowała Gulseren.

 

- Pani wybacz, ale to ważne. - Szybko wyrzuciła z siebie dziewczyna.

 

- Więc mów. - Rzekła, Kader siadając na sofie.

 

- Zapłakana Sułtanka Fatma kazała przekazać mi ten list Sułtanowi. Sadząc po jej minie to nic dobrego. A i jeszcze ta sprzeczka z siostrą. - Mówiła jak nakręcona dziewczyna.

 

- Daj ten list. Bo mam wrażenie, że to naprawdę sprawa życia i śmierci. - Rzekła zdziwiona Kader.

 

- Proszę. - Powiedziała Gulseren i podała jej list.

 

Kader z początku myślała, że ten list to zwyczajny donos na siostrę. Ale gdy zaczęła go czytać oniemiała.

 

- „ Sułtanie, piszę do Ciebie, żeby się pożegnać. Nie dane mi było zaznać szczęścia w tym życiu. Najpierw wydałeś Jasemin za mojego ukochanego, a potem mnie skazałeś, na życie u boku kogoś, kogo nie kocham. Jednak los się do mnie uśmiechnął, gdy poznałam Samira. Tak to dla niego chciałam się rozwieść z Davudem. Ale on mnie nie chciał, przecież nie złamie zasad! Dlatego jutro pochowacie i mnie i Gece. Kiedy już będziesz, czytać ten list mnie już nie będzie wśród żywych.

Przeklinam dzień, w którym przyszłam na świat jako Sułtanka. Przeklinam matka, której ręce splamione są krwią. Przeklinam Samira, bo dał mi kiedyś nadzieję, że będziemy razem. "

 

- Gulseren dyskretnie sprowadź medyczki do komnaty Sułtanki. - Rzekła, blondynka chowając list za pas i sama pobiegła do komnaty Fatmy z nadzieją, że jeszcze nie jest za późno.

 

Po drodze minęła Felicję, która pobiegła za nią. Gdy dotarły, już na miejsce Fatma kończyła pić trucizne.

 

-Pani coś ty zrobiła? - Zapytała, Kader podchodząc do niej.

 

- To, co widzisz. - Odpowiedziała Sułtanak.

 

- Felicja pomórz, mi musimy wywołać wymioty. - Rozkazała Kader.

 

- Już jesteśmy! - Zawołała zdyszana Gulseren.

 

- Próbowała się otruć, wiecie co macie zrobić. - Mówiła blondynka, wycierając brudne ręce.

 

Medyczki uwijały się tak szybko, jak tylko mogły. A Sułtanka Fatma wcale nie ułatwiała im zadania. Zaciskała usta, po czym mimowolnie wymiotowała. Po około dwudziestu minutach do Kader podeszła jedna z medyczek.

 

- Chwała Najwyższemu, że się tu znalazłaś Pani. Jeszcze chwila, a nie można jej było uratować. - Oznajmiła medyczka.

 

- Nie chce, nawet myśleć o tym, co by się stało, gdybym nie przyszła tutaj. Mam do was prośbę. Ani Sułtan, ani żadna z niewolnic nie może się o tym dowiedzieć. Gdyby ktoś pytał, to sułtanka miała problemy żołądkowe. - Szepnęła Kader.

 

- Jak sobie życzysz. - Odpowiedziała medyczka i wróciła do swoich obowiązków.

 

Kader chwilę jeszcze patrzyła, jak medyczki zajmują się Fatmą, po czym wyszła z komnaty.

 

- Felicja, idziemy do Valide. Ale najpierw musimy troszeczkę zmodyfikować list. - Rzekła blondynka, po czym ruszyła w stronę swojej komnaty.

 

Po około piętnastu minutach list był gotowy. A Kader i jej służące szły do komnaty Valide.

 

- Huma wiem, że jest późni. Ale to ważne. - Powiedziała blondynka, ostrym tonem.

 

- Zaczekaj do jutra. - Oschle rzekła Huma.

 

- To naprawdę ważne! - Krzyknęła Kader i siłą weszła do komnaty.

 

- Huma co to ma znaczyć?! - Zapytała Valide, wstając łóżka.

 

- Wybacz Pani. Podobno to ważne. - Oznajmiła Huma.

 

- Valide chodzi o Sułtankę Fatmę. To list, który na szczęście przez przypadek dostał się w moje ręce. - Szybko wyjaśniła jej Kader i podała nowy list.

 

Podczas lektury na twarzy Valide dało się zauważyć wszystkie emocje. A do oczu napłynęły jej łzy.

 

- Co z Fatmą? Co z moją córką? - Zapytała Sułtanka, ubierając szlafrok.

 

- Pani medyczki mówią, że wydobrzeje. Ale jak widzisz, jej stan psychiczny nie jest najlepszy. - Oznajmiła Kader, bacznie śledząc reakcje Sułtanki.

 

- Huma! Przynieś mi jakąś suknie! Kader mam nadzieje, że nikt niepowołany się o tym nie dowie? - Zapytała Binnaz, biorąc łyk wody.

 

- Wersja oficjalna to problemy żołądkowe. A nie oficjalna to taka, że Sułtanka, gdy weszłam, kończyła pić truciznę. Nie martw, się wszystkie dowody znajdują się tutaj. - Kader dała znak Felicji, aby podała jej mały woreczek.

 

- Co to jest? - Zapytała ponownie Valide.

 

- W środku znajduje się fiolka po truciźnie. A teraz za pozwoleniem, chce wrócić do siebie. - Powiedziała blondynka, kłaniając się.

 

Kiedy Valide została już sama, rozpłakała się jak dziecko.

 

- Fatma, córeczko coś ty chciała zrobić? - Mówiła sama do siebie Binnaz, przebierając się.

 

Gdy Kader miała, już wejść do swojej komnaty nagle coś się jej przypomniało. Przecież Samir powinien o tym wiedzieć. Bez namysłu ruszyła więc Złotą Drogą.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Desideria 30.07.2017
    "- To, co widzisz. - Odpowiedziała Sułtanak." - Sułtanka
    "- Felicja pomórz, mi musimy wywołać wymioty. - Rozkazała Kader." - pomóż
    "- Huma wiem, że jest późni. Ale to ważne." - późno
    "- W środku znajduje się fiolka po truciźnie. A teraz za pozwoleniem, chce wrócić do siebie." - chcę

    Nie pomyślałam, że będzie chciała się zabić. Życie w tym pałacu, gdzie wszystko to jedna gra, a ludzie to pionki, jest przekichane :(
    Smutny rozdział, ale pełen emocji. Pozdrawiam 5 :)
  • Tina12 30.07.2017
    Będą jeszcze smutniejsze

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania