Poprzednie częściPiętno minionych dni. Cz. 1

Piętno minionych dni. Cz. 42

W czasie gdy w Seraju odbywała, się narada na tuż przy Perskiej granicy porywacze spotkali się ze sprawcą całego zamieszania. W tym celu przewieźli Valide i jej wnuka to twierdzy na granicy, otoczonej z trzech stron wodą. Zwanej potocznie Twierdzą na półwyspie.

 

- Puść mnie psie! Czy ty wiesz, kim jestem?! - Krzyczała, Binnaz szarpiąc się.

 

- Zamilcz, bo inaczej będziemy musieli zakneblować Ci usta! - Krzyknął mężczyzna z blizną na twarzy.

 

W tej chwili strażnik otworzył drzwi, a mężczyzna z blizną wepchnął Valide co celi.

 

- Gdzie mój wnuk!? Gdzie Yasuf!? - Krzyknęła, Sułtanka wstając i chwytając kraty.

 

- Zamilcz! Twój wnuk jest w twierdzy. - Odrzekł strażnik i odszedł.

 

Valide puściła więc kraty i rozejrzała się do okoła. Na podłodze był tylko beton, a cela była niezbyt duża, jednak miała małe okienko nad łóżkiem. Binnaz pierwszy raz w życiu czuła strach. Usiadła więc na łóżku i zaczęła się modlić.

W tym samym czasie do twierdzy dojechała czarna karoca, z której wysiadła kobieta w średnim wieku. Ubrana była w ciemnozieloną suknię, a na głowie miała niewielką koronę. Razem z nią przybył jeszcze niewysoki służący, ubrany na czarno.

 

- Witaj Pani. - Rzekł dowódca porywaczy, kłaniając się.

 

- Witaj Abdullachu. Mam nadzieję, że wszystko potoczyło się zgodnie z planem? - Zapytała, kobieta rozglądając się dookoła.

 

- Owszem. Valide nie bez problemów, ale została schwytana. Jednak nasi ludzie porwali jeszcze najstarszego syna Sułtana. - Spokojnie odpowiedział dowódca.

 

- Czyli upiekliśmy dwie pieczenie na jednym ogniu. Chodźmy więc do naszego Księcia, Binnaz może zaczekać. A ty tu na mnie zaczekaj. - Oznajmiła kobieta i weszła do środka przez metalowe drzwi.

 

Po około pięciu minutach Abdullach i jego zleceniodawczyni znaleźli się w średnich rozmiarów komnacie. Z trzema oknami.

 

- To on? - Zapytała, kobieta zasłaniając chustą twarz.

 

- Tak to Książę Yasuf, najstarszy syn Sułtana Murata i Sułtanki Bigel. Gdyby nie jakaś dziewucha porwalibyśmy jeszcze Księcia Mahmuta i Mustafe. - Rzekł dowódca.

 

- Sułtanka Bigel ma na rękach krew. Z tego, co mówią, to zleciła zamach na matkę księcia Mustafy. A więc dobrze czas porozmawiać z Księciem. - Powiedziała kobieta i podeszła do Księcia.

 

- Kim jesteś? - Zapytał Yasuf, wstając z sofy.

 

- Nie martw się nie zrobię Ci krzywdy. Jestem Panią niedalekiej krainy. A ty jesteś Osmańskim księciem? - Zapytała kobieta, aby uspokoić Księcia.

 

- Tak jestem Książę Yasuf najstarszy syn Sułtana, który poruszy niebo i ziemie, aby mnie znaleźć! - Krzykną Yasuf.

 

- Widzę, że temperament masz po mamusi. Ale nie o tym chciałam z Tobą pomówić. Jak dobrze wiesz, Twój ojciec nie odziedziczył tronu po swoim ojcu. Tylko w wyniku zamachu, którego rzekomo dokonała jedna z Sułtanek. - Mówiła, nieznajoma siadając na sofie.

 

- Znam te historie. Moi nauczyciele opowiedzieli mi ją. - Odparł Yasuf.

 

- A opowiedział Ci ktoś o Twoim dziadku? - Zapytała kobieta.

 

- Wiem, że zginął podczas poszukiwań syna nieżyjącej Sułtanki Gece. - Odpowiedział zdziwiony Książę.

 

- Widzisz, Twój dziadek Ahmet Bey był wierny dynastii. I kiedy się okazało, że Twój ojciec został, jedynym męskim potomkiem był gotowy rozwieść się, aby Twoja babka mogła zostać Valide i przez jakiś czas regentką. Jednak Rada Dywanu zgodziła się, żeby Binnaz została regentką bez konieczności rozwodu. Miała zamieszkać w Seraju bez męża. On miał zostać gubernatorem jakiejś prowincji. A po osiągnięciu przez Twojego ojca odpowiedniego wieku miała do niego dołączyć. - Ciągnęła opowieść nieznajoma.

 

- Co w takim razie się stało? - Zapytał zaciekawiony Książę.

 

- Twojej babce marzyło się bycie Valide. Wysłała więc jako że była, regentką miała takie prawo na poszukiwanie Księcia Yahi. A resztę historii opowie Ci ktoś inny. Pamiętaj, ufam Ci i wierzę, że nie znienawidzisz za to swojej babci. - Rzekła kobieta.

 

- Kiedy poznam całą prawdę? - Zapytał Yasuf.

 

- Gdy nadejdzie czas. Jednak chcę, abyś przekazał te przedmioty swojej matce i Kader. A ten list daj ojcu. - Rzekła kobieta i wyjęła spod paska dwa podpisane zawiniątka.

 

- Jeśli przyrzekniesz mi na twoją wiarę, że wyjdę z Tond żywy i ani moim rodzicom, ani Kader nie stanie się nic złego. - Stanowczo powiedział Książę.

 

- Jesteś jeszcze prawie dzieckiem, ale widzę, że mądrość u ciebie idzie w parze z temperamentem. Przyrzekam Ci, że jutro o tej porze będziesz już w Seraju. - Rzekła kobieta, po czym wstała i opuściła komnatę.

 

Za drzwiami czekał na nią Abdullach.

 

- I jak rozmowa? - Zapytał zaciekawiony.

 

- Ziarenko zwątpienia zostało zasiane. Czas rozmówić się z Binnaz. - Odparła nieznajoma.

 

- Pani mam nadzieję, że zachowałaś środki ostrożności? Bo jeśli Twój mąż się dowie, że działasz na własną rękę. - Szepnął dowódca.

 

- Mój mąż myśli, że jestem na targu. - Odpowiedziała kobieta. I razem z dowódcą skierowała kroki w stronę lochu.

 

A tam w jednej z cel na łóżku leżała Valide. Jednak nie przypominała tej pewnej siebie intrygantki. Ponieważ oprawcy zabrali jej wszystkie klejnoty, a jej suknia była poplamiona. Gdy strażnik otworzył drzwi, Binnaz wstała.

 

- Jak się ma nasz gość? - Zapytała nieznajoma strażnika.

 

- Jak widzisz, nie jest zadowolona z naszej gościny. - Odpowiedział, strażnik, śmiejąc się.

 

- A więc Ty jesteś Binnaz Valide Sułtan. To ty jesteś tą, która zniszczyła życie niewinnym ludziom. - Rzekła kobieta, wchodząc do celi.

 

- A ty to kto? - Szybko zapytała Valide.

 

- Kim ja jestem? Kimś, kto ma zamiar zmienić twoje życie w koszmar. Bo znam pewną tajemnicę. - Odpowiedziała nieznajoma.

 

- Co ty możesz wiedzieć? Jestem matką pana całego świata! Wypuść mnie i mojego wnuka! - Krzyczała Binnaz.

 

- Nie martw się, Twój wnuk jutro będzie już w Seraju. A jeżeli wyjdziesz, stąd żywa na pewno zada Ci dużo pytań. A tak poza tym masz pozdrowienia od Ahmeta Beya, wyszedł z twojej intrygi cały i zdrowy. - Odparła kobieta i rzuciła na ziemie jego pierścień.

 

- Kłamiesz! On zginął! - Zaczęła krzyczeć Valide i rzuciła się na nieznajomą.

 

Wtedy interweniował strażnik i odciągnął ją od swojej Pani.

 

- To ty kłamiesz całe życie. A to dla Ciebie w imieniu męża! - Powiedziała kobieta i uderzyła ją w twarz.

 

- Mój syn Cię znajdzie i zemści za ten policzek! - Krzyczała Valide, lecz nieznajomej już nie było w celi.

 

Gdy nieznajoma opuszczała Twierdze czuła, że dzięki niej losy znienawidzonego Imperium zmienią się na zawsze.

W tym czasie w Seraju Sułtan zakończyła się narada. A Padyszach wezwał do siebie siostry.

 

- Pewnie zastanawiacie się jakie decyzje podjąłem? - Zapytał smutny Murat.

 

- Bracie nie trzymaj nas w niepewności. - Przez łzy powiedziała Sułtanka Fatma.

 

- Otóż wyruszamy do Twierdzy na Półwyspie jutro rano. A jeszcze dziś wezmę ślub z Kader. Jasemin zadbaj o wszystko. - Oznajmił Sułtan.

 

- Panie, ale nie urządzę zabawy w takiej sytuacji! - Oburzyła się Jasemin.

 

- Moja droga siostro nie miałem nawet zamiaru organizować zabawy. Na to przyjdzie czas. Chcę, abyś kazała uszyć jej suknie i zajęła się zmianą wyznania. A i zabraniam wam jej o tym mówić. - Rzekł, Padyszach, podchodząc do biurka.

 

- Bracie a co z Valide i naszym bratankiem? - Zapytała Fatma.

 

- Uwierz, mi największemu wrogowi nie życzę takiego dylematu. Z jednej strony matka a z drugiej syn. Tylko Najwyższy wie, co powinienem zrobić. - Odpowiedział jej Padyszach.

 

Tak więc Sułtanka Jasemin rozpoczęła przygotowania do wieczornej ceremonii. Jednak Kader według woli Sułtana o niczym nie wiedziała. Kolejny raz ludzie próbowali zmienić przepowiednie, która już niebawem zacznie się zwracać przeciw tym, którzy chcą ją zmienić.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Margerita 13.08.2017
    pięć
  • Tina12 13.08.2017
    Dzięki
  • Pasja 14.08.2017
    Jaką tajemnicę skrywa kobieta na temat babki księcia. Czy Valide wyjdzie z tej zasadzki cało.no i wreszcie ekspresowy ślub,czy odbędzie się. Pozdrawiam 5
  • Tina12 14.08.2017
    Wszystko powoli się wyjaśni

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania