Poprzednie częściPiętno minionych dni. Cz. 1

Piętno minionych dni. Cz. 43

W tym samym czasie w Persji do pałacu wróciła Durre, żona Szacha. I nie zamieniając, z nikim słowa udała się do swojej komnaty.

 

- Pani czeka na ciebie matka Szacha. - Rzekła Nasli, jej służąca.

 

- Co ona tu robi? - Zapytała zdenerwowana Durre.

 

- Przyjechała w związku ze skargami, wiesz Pani, o co chodzi. - Posłusznie odpowiedziała służąca.

 

Po tych słowach Durre weszła do komnaty z widokiem na oddalone o kilka kilometrów mirze. I na swoim tronie zastała siedzącą Armin, ubraną w bogato zdobioną suknie w kolorze morza.

 

- Witaj Pani. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. - Odparła małżonka Szach, kłaniając się.

 

- Ze mną wszystko w porządku. Ale musimy poważnie porozmawiać. - Ostro powiedziała Armin.

 

- Chyba domyślam się o czym chcesz rozmawiać. - Szepnęła Durre i usiadła obok swojej teściowej.

 

- To nie do pomyślenia, żeby mój wnuk a przyszły następca tronu ciągle marzył o jakiejś Krymskiej niewolnicy! A co najlepsze ona ma zostać żoną Sułtana! - Krzyczała Armin, wstając.

 

- Pani próbowałam mu tłumaczyć, że powinien zapewnić ciągłość dynastii. Ale ty nie wiesz wszystkiego. Ta dziewczyna to córka Seturb, tak tej samej Seturb, którą wypędziłaś na Krym. - Szybko odpowiedziała Durre.

 

- O czym ty mówisz? To i tak nic nie zmienia. No może tylko to, że ona podobno jest sto razy mądrzejsza od matki. A Valide Bigel Sułtan toczy z nią otwartą wojnę. - Spokojnie rzekła matka Szacha.

 

- Musimy działać ostrożnie. Moi informatorzy donoszą, że Gece zmarła i przekazała jej informacje na temat miejsca, w którym ukryta jest ta legendarna przepowiednia. - Powiedziała z ironią Durre.

 

- A więc upieczemy dwie pieczenia na jednym ogniu. Ona sama przyniesie nam przepowiednie i dzięki niej nasza zemsta się dopełni. - Odrzekła Armin, ponownie siadając na tronie.

 

Nagle do komnaty wszedł Emre, podekscytowany nowinami, które przekazała mu Kader.

 

- Matko, babciu jak dobrze, że obie tu jesteście. - Mówił, książę, stając na przeciw nich.

 

- Co się stało? Może nareszcie zostanę prababcią? - Kąśliwym tonem zapytała Armin.

 

- Gulseren żyje! Podobno znajduje się w Seraju! - Krzyknął szczęśliwy Emre.

 

- Moja córka żyje?! Skąd o tym wiesz? - Zapytała Durre.

 

- Pamiętasz naszą środową rozmowę? Miałem jechać po nasze rodowe klejnoty. - Mówił Emre, ale babka mu przerwała.

 

- Ale jak widać, wróciłeś bez nich. - Odparła Armin.

 

- Nie ważne. Moja siostra żyje, wiem bo Kader mi powiedziała. - Szepnął Książę.

 

- Widziałeś swoją siostrę? Jak teraz wygląda? Jest niewolnicą czy żoną jakiegoś wezyra? - Pytała, płacząc Durre.

 

- Nie widziałem jej, ale Kader postawiła pewne ultimatum... - Ciągnął Emre, ale Armin ponownie mu przerwała.

 

- Tylko nie mów, że przechytrzyła Cię dziewczyna? Dobrze, ale ta rozmowa musi się chyba potoczyć w obecności mojego syna. - Odparła Armin i wstała.

 

Podczas gdy w Persji ogłoszono radosną nowinę, w Seraju trwały przygotowania do ślubu. I wszystko według rozkazu Padyszacha odbywało się w tajemnicy. Dlatego, kiedy Kader wracała, z hamamu zdziwiła się, kiedy w swojej komnacie zastała Fatmę i Jasemin.

 

- Kader dobrze, że już jesteś. Nie mamy czasu, musimy iść. - Oznajmiła Sułtanka Fatma.

 

- Wybacz Pani, ale coś się stało? - Zapytała zdezorientowana Kader.

 

- Nie czas na pytania, Twoje służące wiedzą, co mają robić. - Odparła Jasemin, dając znak służbie, aby otwarła drzwi.

 

- Jeśli mogę wiedzieć, to do kąd idziemy? - Ponownie zapytała blondynka.

 

- Do miejsca, które zmieni Twoje życie. - Odpowiedziała jej Fatma i wyszła.

 

Kader w głębi serca czuła co się dziś stanie. I kiedy mijała salę główną niewolnice i faworyty wymieniały porozumiewawcze spojrzenia. Kiedy Kader i Sułtanki doszły do pałacowego meczetu zastały tam już Imama, który miał przekazać Kader informacje na temat Islamu i zasad, jakie panują w tej Religi.

 

- Kader dziś zmieni się Twoje życie, od dziś nie będziesz już wyzwoloną niewolnicą, a Sułtanką. Zrównasz się z najbardziej wpływowymi kobietami dynastii. - Powiedziała Sułtanka Jasemin.

 

Po około dwudziestu minutach Kader wyszła z Meczetu. I bez słowa udała się razem z Sułtanką Fatmą z powrotem do haremu. Kiedy przechodziła, obok sali głównej zauważyła Hume, która najwidoczniej doszła już do siebie. Lecz gdy doszła do swojej komnaty w środku czekała na nią Sułtanka Seniorka.

 

- Witaj Kader, nareszcie jesteś. - Powiedziała Sułtanka, trzymając w ręku jakiś przedmiot.

 

Blondynka upewniła się, że są same usiadła na sofie.

 

- Babciu czy nie powinnam się cieszyć? W końcu wychodzę za mąż. A moje serce rozpacza. - Wyszeptała przez łzy Kader.

 

- Posłuchaj, nie wszystko da się zaplanować. A ty w momencie narodzin wlałaś nadzieje w serca ostatnich członków Starej Dynastii. - Rzekła Sułtanka Melek.

 

- Ale ja go nie kocham. - Mówiła przez łzy blondynka.

 

- Kader jesteś moją jedyną wnuczką. A mnie nie zostało już dużo czasu. Kader ja chcę dożyć momentu, kiedy na tronie zasiądzie Książę, w którego żyłach płynie krew Starej Dynastii. Wiem, że jest Ci ciężko ale już Ci mówiłam czas to najlepszy lekarz ran. - Powiedziała Sułtanka i przytuliła wnuczkę.

 

- Babciu obiecuje Ci, że będziesz się jeszcze bawić z wnukami. A teraz proszę, zostaw mnie samą. - Rzekła blondynka.

 

Po tych słowach Sułtanka uśmiechnęła się i wyszła. Kiedy Kader została, sama jej wzrok zatrzymał się na pięknej czerwonej sukni z wyszywanymi złotymi kwiatami.

 

- A więc Kader wymaż z serca Emre. Od dziś jego miejsce musi zając Sułtan Murat. - Mówiła, sama do siebie blondynka oglądając suknie.

 

Po około godzinie blondynka była już gotowa. Przepiękną suknię dopełniała biżuteria podarowana przez Sułtana.

 

- Ślicznie wyglądasz. - Powiedziała Felicja.

 

- Dziękuję. - Odparła Kader.

 

- Później będziemy zachwycać się twoim wyglądem. Kader musisz już iść bo spóźnisz się na własny ślub. - Rzekła Gulseren.

 

- A więc chodźmy. - Powiedziała blondynka, uśmiechając się.

 

Gdy Kader doszła już do komnaty Sułtana, Murat czekał już na nią.

 

- Witaj Kader, chciałbym Ci coś pokazać. - Oznajmił Sułtan, chwytając ją za rękę.

 

- Chyba się domyślam, co chcesz mi pokazać. - Odrzekła, blondynka śmiejąc się.

 

Padyszach zaprowadził ją taras, na którym w obecności Imama Samir i Sułtanka Jasemin w imieniu Padyszacha i Kader brali ślub.

 

- A więc od dziś jesteśmy mężem i żoną. - Powiedział, Murat patrząc jej w oczy.

 

- Mam nadzieję, że od dziś wszystkie nasze problemy się rozwiążą. - Odpowiedziała Kader.

 

W tym momencie Sułtan ją pocałował. A do środka wpadło światło zachodzącego słońca. Tego dnia Seraj był światkiem smutku i radości.

Następne częściPiętno minionych dni. Cz. 44

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • detektyw prawdy 17.08.2017
    Dlaczego robisz tyle enterow po tych dialogach? Nie przedluzaj tekstu
  • Tina12 17.08.2017
    Mój open office wariuje.
  • Margerita 18.08.2017
    pięć ja już dawno to zauważyłam ale nic nie mówiłam
  • Tina12 18.08.2017
    Mogłaś powiedzieć przecież nie wynajęłabym płatnego mordercy rodem z twoich opowiadań xd
  • Pasja 18.08.2017
    No i już pozamiatane. Ślub przypieczętował jej pozycję. Ale co Emre? Czy babcia doczeka następcy. Pozdrawiam 5
  • Tina12 18.08.2017
    Jeszcze nie wiem jak pociągne ich losy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania