Poprzednie częściPiętno minionych dni. Cz. 1

Piętno minionych dni. Cz. 8

Od przykrych wydarzeń, jakie stały się udziałem Kader, minął tydzień pełen bólu i łez. Najbardziej cierpiały jednak dwie osoby. Mały książę Mustafa, który na okrągło pytał o swoją matkę. I Padyszach, który nie wychodził z komnaty nawet na obrady dywanu. Kader tak jak kazał ,jej Sułtan znalazła sobie pomoc w postaci Felicji. Blondynka czuła jednak, że to jeszcze nie koniec. I nowy tydzień przyniesie jeszcze więcej bolesnych chwil. Był późny niedzielny wieczór, ciepły wiatr wlatywał do komnaty przez otwarte drzwi na taras. Kader siedziała obok łóżka księcia Mustafy, który cały czas zadawał jej pytania.

 

- Kader gdzie jest moja mama? - Mówił, smutny chłopczyk prawie płacząc.

 

- Książę twoja mama jest w niebie. Widzisz tam wysoko, wśród gwiazd. - Szepnęła, dziewczyna wskazując na niebo, które tej nocy było przepiękne.

 

- A czemu tam jest? - Dalej drążył temat Mustafa.

 

- Bo widzisz... Życie jest jak kwiatek, na wiosnę się budzi, aby w lecie wyglądać jak najlepiej. A po lecie przychodzi jesień, która każe światu iść spać. - Nie dokończyła zdania Kader, bo Książę jej przerwał.

 

- Kwiatkowi też? - Zapytał chłopczyk szturchając delikatnie rękę Kader.

 

- Kwiatkowi też każe zrzucić swoją do czeną szatę. I zaprasza go do wiecznego świata, gdzie nigdy już nikt go nie zrani. - Ciągnęła, opowieść blondynka płacząc.

 

- Kader nie płacz. Tak zasmucił cię los kwiatka? - Pytał zdziwiony chłopczyk.

 

- Płaczę, bo każdy z nas stracił taki kwiatek. Bo tą roślinką jest nam ktoś bliski. I niektórym dane jest doczekać jesieni życia. A niektórzy odchodzą właśnie w lecie. - Mówiła dalej blondynka nie uważając, że do komnaty weszła Gizem Kalfa.

 

- Kader Hatun! - Krzyknęła kobieta.

 

- O co chodzi? - Zapytała, dziewczyna wstając z podłogi.

 

- Szambelan chce cię widzieć. Podobno ma to związek ze zdarzeniami z zeszłego tygodnia. - Oznajmiła dostojnym tonem Klfa.

 

- Ale ja przecież nic nie zrobiłam. Felicja! Chodź popilnujesz Księcia ja muszę na chwilę wyjść! - Krzyknęła Kader podchodząc do lustra, aby wpiąć we włosy welon.

 

- Mam nadzieję, że tym razem to jakieś dobre wieści. - Dodała, Felicja siadając obok łóżka Mustafy.

 

- Oby. - Rzuciła na odchodnym blondynka.

 

Gizem prowadziła ją tymi samymi korytarzami, którymi tydzień temu uciekała. Jednak z tą różnicą, że na końcu jasnego pełnego luster korytarza zamiast pójść w prawo, poszły w lewo. I zatrzymały się przed pięknie rzeźbionymi drzwiami.

 

- Idź, szambelan już na ciebie czeka. - Oznajmiła Kalfa pukając do drzwi.

 

Gdy Kader weszła do środka Samir stał i wpatrywał się w tańczony w kominku ogień. Jego pokój był średniej wielkości. Naprzeciwko drzwi stało bórko, na którym panował bałagan. Kader podeszła cicho do kominka.

 

- Podobno chciałeś mnie widzieć? - Powiedziała niepewnie blondynka.

 

- Owszem. Jak wiesz Defne od tygodnia znajduje się w lochu. - Zaczął szambelan idąc w stronę biurka i siadając w fotelu.

 

- Jeżeli masz zamiar mnie przesłuchiwać odnośnie do tego incydentu. To tracisz tylko czas i mój, i swój. - Mówiła, dziewczyna spoglądając w ogień.

 

- Gdybg to nie było, ważne nie ryzykowałbym życiem swoim i twoim. Wiesz, jaka jest kara za spotkanie takie jak to. - Dodał lekko zdenerwowany Samir.

 

- A więc do rzeczy. - Mówiła siadając na krześle stojącym po drugiej stronie biurka.

 

- Wiem o twojej umowie z Valide. I jeśli Ci życie miłe musisz zrobić wszystko, żeby Sułtanka Binaz nie dowiedziała się o tym, że jakimś cudem odkryłaś jej sekret. - Powiedział jednym tchem.

 

- Czyli wniosek z tego taki, że aby dalej żyć Defne musi umrzeć? - Zapytała spokojnie Kader oglądając leżący na biurku złoty pierścionek.

 

- Widzę, że nie masz głowy od parady. Ale pamiętaj, decyzja należy do ciebie. A tera już idź. - Rzekł Samir wstając z fotela.

 

- Piękny pierścionek, musisz naprawdę kochać tę kobietę. Skoro chcesz jej dać coś tak pięknego. - Powiedziała Kader wstając z krzesła.

 

- Masz racje, kochałem Sułtankę Fatmę nad życie. Jednak komuś przeszkadzała nasz miłość. - Mówił, cichym głosem szambelan biorąc do ręki pierścionek.

 

- I niech zgadnę teraz chcesz zemsty na.tej osobie? A ja mam ci w tym pomóc? - Zapytała, blondynka pukając do drzwi.

 

- Kader ja nie mam zamiaru wyręczać się Tobą. Ale wiem, że tak jak ja pragniesz zemsty. - Mówił Samir, lecz Kader już nie było.

 

Gdy wyszła z komnaty szambelana postanowiła, że musi zrobić to, co należy. Kiedy wróciła do swojej komnaty Książe Mustafa i Felicja już spali. Podeszła więc do toaletki w wyjęła z niej nóż, który wtedy dał jej Samir. Po czym przebrała się w czarną suknie i wyszła na taras. Chwilę spoglądała w gwiazdy po czy cicho szepnęła.

 

- Wybaczcie mi, że wasza mała dziewczynka splami duszę najcięższym z grzechów. Ale jestem dopiero na początku drogi, na początku zemsty. Wiem, że przez moje czyny nie będzie mi dane spotkać się z wami w niebie. Lecz w moim sercu nie ma już miejsca na współczucie, czy litość. - Skończyła mówić Kader po cichu wychodząc z komnaty.

 

Droga do lochów nie była wcale trudna. Wystarczyła na końcu korytarza prowadzącego na złotą drogę zejść schodami na dół. Blondynka cały czas się modliła i prosiła Wszechmogącego o wybaczenie. Gdy dotarła już na miejsce nie strażnicy spali. Albo raczej ktoś pomógł im zasnąć, bo na ziemi leżał dzbanek po winie. Kader zabrała więc cicho klucze zawieszone na patyku niedaleko małego okna. Następnie ostrożnie otworzyła drzwi, które wcale nie były zamknięte.A tam leżała Defne cała we krwi. A obok niej stała wysoka rudowłosa kobieta.

 

- O, a więc to ty chciałaś przeszkodzić mojej pani. No to teraz podzielisz los Defne. - Mówiła, kobieta podnosząc nóż z ziemi.

 

- Nie byłabym taka pewna! - Krzyknęła blondynka rzucając nożem w stronę zabójczyni.

 

A nóż trafił kobietę prosto w serce. Rudowłosa upadła na ziemie. I zaczęła cicho mówić.

 

- Obyś się za to smażyła w piekle. Bądź przeklęta córko zdrajczyni. - Wyszeptała resztkiem sił kobieta.

 

- Już jestem w piekle. - Mówiła cicho Kader wyjmując z rany kobiety nóż i wkładając go Defne do ręki.

 

Gdy wyszła, z celi strażnicy nadal spali. Szybko wróciła więc do komnaty. Przebrała się w piżamę i czekała na to, co przyniesie świt. Około drugiej w nocy obudził ją gwar na korytarzu. Wyszła, sprawdzić co się dzieje.

 

- Ludzie pożar! Pali się w komnacie Sułtana! - Krzyczała Gizem Kalfa.

 

- Co? - Cicho szepnęła Kader sama do siebie.

 

- Uciekajcie do sali głównej! - Darła się jakaś gruba starsza kobieta.

 

Kader wróciła więc di komnaty.

 

- Felicja obudź się! Pali się! - Krzyczała, blondynka szturchając przyjaciółkę.

 

- Pali się? To tylko zły sen wracaj do łóżka. - Mówiła półprzytomna Felicja.

 

- Felicja wstawaj! Zabierz Mustafę i idź do sali głównej. - Krzyczała Kader dając Felicji Księcia na ręce.

 

- A ty? - Zapytała przyjaciółka blondynkę.

 

- Muszę odkupić grzechy, które popełniłam. - Powiedziała Kader biegnąc w stronę Złotej Drogi.

 

W sercu Kader panował strach. Nie wiedziała, po co biegnie do komnaty władzy. Ale czuła, że musi tam być. Gdy dotarła, na miejsce było tam kilku strażników i Samir.

 

- Co się stało? - Zapytała Kader podchodząc do Samira.

 

- Sułtan zamknął się w komnacie i ją podpalił! - Krzyknął bezradnie Samir.

 

- A nie da się tam wejść jakoś inaczej? - Zapytała Kader patrząc w stronę drzwi.

 

- No pewnie taras! Ale moja komnata znajduje się pod komnatą Sułtana. Kader a ty do kąt! - Krzyczał szambelan w stronę biegnącej Kader.

 

Lecz dziewczyna już go nie słyszała. Biegła prosto do komnaty Samira. Gdy już dotarła, na miejsce pośpiesznie wyszła na taras. Miała szczęście, ponieważ z tarasu Sułtana zwisał gobelin.

 

- To, co Luiza raz kozie śmierć. - Mówiła, sama do siebie dziewczyna zaczynając wspinać się po gobelinie.

 

Kiedy już udało jej się dostać na taras Padyszacha to, co zobaczyła mocno nią wstrząsnęło.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Margerita 14.11.2016
    pięć
  • Tina12 14.11.2016
    Dzięki
  • Łoo coraz lepiej. Mocny rodział. Widzę, że Kader nie boi się igrać z ogniem. Poszła ratować sułtana, mam nadzieję, że uda jej się. Zostawiam 5 i czekam na CD.
  • Tina12 14.11.2016
    To sie okaże. Być może jeszcze dziś. Zależy od czasu.
  • Pasja 28.06.2017
    Szatan nie dziewczyna. Sroga, a zarazem wrażliwa. Czy uratuje Padyszacha. I co jej grozi. Pozdrawiam
  • Tina12 28.06.2017
    Czy uratuje tego sie dowiemy
  • Desideria 28.07.2017
    Jednak ten kraj nie zniszczył w niej całego dobra i oby tak pozostało 5
  • Tina12 28.07.2017
    Nie mart się nie zniszczy.
  • Igniis 13.08.2017
    Uratuje go, czy nie? 5 xd

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania