Pijany Klaun
Kiedy tak przechodzę pustym korytarzem, w którym hula wiatr z rozbitych okien zastanawiam się co ja tu robię, dlaczego rzuciło mnie akurat tutaj, po raz kolejny. Zresztą samo to, że skacze tak po mieście, już nawet przestało mnie dziwić. Dzisiaj tu, jutro tam. Nowe obrazy, nowe wspomnienia, nowa pustka zabitego świata. Tu już nie ma nic. No nie tak całkiem. Są gruzy płaczące pyłem, są kikuty drzew płaczące uschniętymi konarami, są kości – te już dawno nie płaczą, bo nie mają czym.
Szarość przeplatana popiołami, gruzami i reszkami tego, co kiedyś było moim światem, a dzisiaj jest karykaturą samego siebie.
Nawet nie wiem, czy żyję, czy jestem jeszcze człowiekiem, czy już tylko cieniem, energią rzucaną po kątach.
- Kto?
- Kiedy?
- Dlaczego?
- Bóg?
- Demon?
- Obcy?
Już nie zadaje sobie tych pytań. Nikt nie odpowiadał, kiedy pytałem tysiące razy. Na mój krzyk odpowiedzią jest tylko cisza, a im głośniej staram się wołać, tym cisza jest głębsza, jakby zapadała się coraz głębiej, chcąc zagłuszyć swoje sumienie. Czasem zasypiam, potem się budzę w innym miejscu. Ktoś bawi się mną jak dziecko piłką, nie pytając o zdanie.
Czas umarł, nie ma już godzin, minut, sekund ba nawet dni czy miesiące zamarły w bezruchu. Pozostał bełkot zardzewiałych drzwi i czasem chrobot starych okien, czy bram, którymi rzuca na boki beztroski wiatr.
Teraz stoję i patrzę po raz kolejny na resztki tego, co kiedyś wydawało się niezniszczalne, wieczne i bardzo mądre. Jednak wystarczył jeden podmuch ciemności, żeby wszystko zamieniło się w ocean szarej smutnej otchłani.
Nie było alarmu, dzwonka, nikt nie ostrzegał. Tak po prostu pstryk i wszystko zalała fala ciemności, a niewidoczne demony wyszły ze swoich nor i nagle ożyły a teraz już nie dadzą się przegonić, szczególnie że nie ma nikogo, kto by to mógł zrobić.
Nie ma ludzi, zwierząt, umarły rośliny, a nawet karaluchy czy szczury, które miały przetrwać wszystko, gdzieś zniknęły. Choć może to w nie weszły demony i teraz śmieją się w głos pustymi oczodołami.
- A ja?
Jestem kimś, może czymś, a raczej tworem, który już dawno nie żyje, choć jeszcze o tym nie wie, bo mu wiedzieć nie wolno.
- Oddycham?
- Pije?
- Jem?
- Wydalam?
Nie.
Po prostu jestem. Film biegnie kadr po kadrze i tak jak zmieniają się widoczne na nim miejsca, tak ja jestem dzisiaj tu, jutro tam. Już mnie to nudzi, mało tego mam dość biegania wśród nicości, tam i tu bez żadnego sensu, bez celu.
- Kogo to bawi?
- Kto mści się na mnie?
- Dlaczego po prostu nie da mi umrzeć?
Nie fizycznie, bo moje ciało jest już tylko mirażem, ale psychicznie. Nawet zabić się nie mogę, choć nie raz próbowałem.
Muszę istnieć i niczym wiatr hulać po czymś, co już nie istnieje. Nie mam już sił i tylko czasem stoję i krzyczę, choć wiem, że nikt mnie nie słyszy albo nie chce słuchać. Czasem mam wrażenie, że jestem tu za karę jako pamiątka tego, co kiedyś nazywano ludzkim światem, a teraz jest tylko morzem niczego, pustą skorupą dawno już zgniłego owocu, czymś, co zostało połknięte, strawione i wyplute, bo okazało się niestrawne.
Może ja też zostałem wydalony, odrzucony jako coś, co nie umarło wraz z innymi, tylko pozostało i teraz miota się niczym pijany klaun ku uciesze widzów, tylko kurwa jasna nawet tej widowni jakoś nie widzę, nie słyszę demonicznego chichotu. Nic. Cisza. Pstryk i znowu staję na balkonie domu, który jakoś się uchował.
Moje miasto, moje przekleństwo, moje przeznaczenie...
Komentarze (56)
Ozar bardzo głęboki i skłaniający tekst do zastanowienia się nad tym co jest w życiu najważniejsze. To nie ty jesteś jak pijany klaun. Jesteś w porządku i nikomu nic nie musisz udowadniać. W tym tekście ukazałeś odmienny styl i inne spojrzenie na świat. Nie historia, lecz rzeczywistość i to bardzo gorzką.
Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę. :))
"Już nie zadaje sobie tych pytań." - zadaję.
"- A ja?
Jestem kimś, może czymś, a raczej tworem, który już dawno nie żyje, choć jeszcze o tym nie wie, bo mu wiedzieć nie wolno." - to bardzo ładne, ale zastanawiam się czy "A ja? - powinno być jako wypowiedź. Czy kreska jest zasadna.
"- Pije?" - ę
Kurde, Ozar. Nie znałem Cię od tej strony. Być może nikt z nas nie znał. No, no, no. Bardzo ciekawe refleksje. Świetna końcówka.
Taaak, też pisząc, czułem pewien rodzaj musu, ale i zarazem swobody. Ciekawe, że jest to zarażalne ;)
Mimo to doceniam i pozdrawiam.
Pozdrawiam.
5 i pozdrowienia :)
no no no
Cicha woda BRZEGI RWIE!
Patrzcie jaki artysta się z ciebie robi!
Nie tylko ciekawostki i opowiadania, ale i filozofia teraz
fiu fiu
Panie Kolego - 5 się należy!
Pozdrawiam!
Nie na każde pytania są odpowiedzi, więc już nie pytam, biorę życie jakim jest... tylko czemu czuję się jak pijany klaun... czyżby dlatego, że musi się wypełnić przeznaczenie, bo przecież nic nie dzieje się przypadkiem i musi być jakiś powód, że wciąż żyję i błądzę po ulicach mojego miasta....
Fajnie, Ozar napisałeś, co prawda mam gorączkę i mogę słabo trybić... niemniej tak ten tekst do mnie ''mówi''.
Pozdrawiam.
Reszta to tylko katalizator i uchwycenie weny.
Po prostu bardziej w siebie wierz
Nie spałam pół nocy, cholera jak ja nie lubię, kiedy jestem bezradna. Teraz lepiej, ale do super, daleko.
Pozdrawiam i proszę bez kopiowania podziękowań.
Benjamin Franklin
Witaj Ozar :-) Powyższy cytat przyszedł mi do głowy, kiedy napisałeś tak wierny i szczery tekst, w którym można znaleźć wiele odniesień. Jest dobra forma i bogata treść. Jakiś rodzaj prowokacji w myśleniu zastosowałeś i rzeczywiści to robi różnice ;-)
Pozdrawiam, piąteczka!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania