Poprzednie częściPijany Klaun

Pijany Klaun II

Część II

Nie mogę spać!

Kurwa nie mogę! Leżę i patrzę w jakiś zdechnięty sufit albo w gwiazdy, które o dziwo jeszcze są i nic.

Nic!!! Wiecie jakie to uczucie?

Wierzcie mi, tego nie da się opisać. Można nie spać jedną noc, dwie, trzy, ale ja nie śpię, od kiedy stałem się kaprysem jakiegoś szaleńca. To chyba kolejna moja kara. Ten chory do bólu twór widocznie stwierdził, że sen nie jest mi potrzebny. Kolejny kaprys Boga, Demona, czy innego cholerstwa, które wymyśliło ten cały cyrk i jak podejrzewam, dobrze się bawi.

Według „mojego dobroczyńcy” mam trwać zwiedzając co chwila nowe, a właściwie już znane mi miejsca. Sam już nie wiem, jak długo trwa ten teatr jednego aktora i jaki to ma sens. Już nawet nie umiem krzyczeć, płakać ani wyć, wszystko robiłem zbyt wiele razy i tylko echo moich słów czasami do mnie wracało, niczym jakiś szyderczy rechot.

Jestem. Trwam. Taka megalityczna ironia, kaprys albo szyderstwo już sam nie wiem jak to nazwać.

 

A może ten ktoś włączył mój program i sobie poszedł, odlatując na kolejną planetę, gnębić kogoś innego?

Nie!!!

Nie mogę tak myśleć bo zwariuję. Hahaha! Chciałbym, ale zwariować też pewnie nie mogę.

 

Ten sam seans tak dzień w dzień, a scenografia się nie zmienia. Krajobraz cały czas ten sam, wszędzie tylko zgliszcza jak po ataku jakiejś monstrualnej siły, która nie tyle chciała coś zburzyć, czy kogoś zabić, ale raczej dokonać totalnej destrukcji, wymazać ze świata nie tylko to, co żyło, ale także wszelkie budowle, nawet te, które stały setki lat. Już nie raz zastanawiałem się, kto nas tak bardzo nienawidził, że rzucił na nasz świat tabuny oszalałych Demonów, dając im tylko jeden rozkaz: zróbcie tu Armageddon, a one płacząc ze szczęścia, niszczyły wszystko metodycznie krok po kroku.

Domy, ulice, parki, nawet rzeki czy jeziora wyglądają jak przetrącone rękami oszalałego olbrzyma. Tu nawet trawa już nie rośnie, zasypana tonami pyłu, piasku czy zwykłego kurzu. A może już nie chce rosnąć? Może wie, że to nie ma sensu.

 

Pstryk. Ciemność i po raz kolejny znalazłem się na znanej mi od lat ulicy, gdzie kiedyś jeździły tramwaje, samochody a piesi starali się przejść na drugą stronę, lawirując między pojazdami. Teraz też mogłem iść slalomem, ale wraki samochodów czy spalony wagon tramwajowy nie stanowiły już żadnego niebezpieczeństwa. Obecnie bardziej przypominały wyschnięte skorupy wielkich żółwi niż wytwory techniki. Spalone, rozbite, a nawet zmiażdżone wyglądały tak, jakby stanęły na drodze Cyklopa, który postanowił pobawić się nimi jak dziecko zabawką. A patrząc, jak teraz wyglądają, jestem przekonany, że musiał być ogromnie zawzięty.

 

Szedłem środkiem drogi, może raczej szosy będącej teraz bardziej duktem, albo ścieżką wśród morza ruin, gdzie hulał wiatr, pędząc przed sobą tumany pyłu i kurzu. Naokoło widać było tylko sterczące w górę w niemym krzyku resztki domów, z których czas, wiatr, deszcz i słońce wyrwały wszystko, nawet duszę. Zazdroszczę im, one już umarły, ja jeszcze nie.

 

Nagle jeden z takich powiewów złośliwego do bólu wiatru uderzył we mnie z taką siłą, że zachwiałem się i byłbym upadł, gdyby nie to, że w ostatniej chwili złapałem się wystającego z ziemi metalowego pręta.

Na chwilę oślepłem, kiedy chmura pyłu zaatakowała moje oczy tak, jakby wiedziała, że to moje najczulsze miejsce. Ten wiatr zdawał się czasami tak dokuczliwy i tak zawzięty, jakby chciał ukarać mnie za to, że ważę się chodzić po tej samej ziemi, którą on w swoim mniemaniu całkowicie zawładnął. Czując wolność i pychę, potrafił kręcić tornada, czasami unosić nad ziemię całkiem spore kamienie i miotać nimi co ciekawsze zazwyczaj w moją stronę. Widziałem już wiele takich znikąd lecących różnych przedmiotów, którymi nie raz oberwałem i zawsze po tym czułem, jak powietrze wiruje, kręci się pokazując mi jaką radość taka zabawa wywołuje.

 

Powoli usiadłem, nie bacząc na kamienie i resztki gruzu. Z kieszeni wyciągnąłem coś, co kiedyś było chustką a teraz jedynie starą i brudną szmatą. Delikatnie przetarłem oczy raz, drugi i po chwili odważyłem się otworzyć najpierw jedno oko, później drugie. Na szczęście chyba nic się nie stało. W tej samej chwili zobaczyłem coś, co sprawiło, że wszystkie włosy zjeżyły mi się, stając na baczność jak żołnierz na widok oficera. Przez kilka sekund mój mózg chyba nie pojął, co mu pokazują oczy, bo tylko stałem i gapiłem się jak kretyn.

W końcu blokada znikła i wtedy doszło do mnie, że nie dalej niż trzy, cztery metry stoi dziewczynka tak na oko mająca osiem, może dziewięć lat.

- Boże drogi ktoś przeżył – pomyślałem i w tej samej chwili zobaczyłem, że ona nie stoi, a wisi w powietrzu. Jej stopy nie dotykały ziemi. Stanąłem i o dziwo poczułem strach, uczucie mi już prawie nie znane, odkąd skoczyłem z trzynastego piętra, próbując po raz kolejny zrobić na złość komuś, lub czemuś kierującemu tym cyrkiem. Oczywiście nim doleciałem do ziemi, światło zgasło, a kiedy się zapaliło, siedziałem na resztkach chodnika.

 

Jak nie mogłem zginąć, to czego miałem się bać!

 

Kurwa kolejna ironia losu – człowiek zazwyczaj stara się przeżyć za wszelką cenę, w każdych warunkach, a ja z równym albo nawet większym zapałem staram się zabić.

Dwa tak odmienne zachowania, ale skutek działania taki sam.

 

Nagle naszła mnie myśl, że być może wreszcie ujawniła się istota, która mnie dręczy.

- Kim jesteś? - zapytałem, ale pytanie zawisło w powietrzu - Kim jesteś? - powtórzyłem dużo głośniej, choć wiedziałem, że wisząca sobie w powietrzu istota musiała mnie słyszeć i słyszała.

- Kim jestem? - mówiąc to opadła na ziemię.

- Dawno mnie nikt o to nie pytał – głos był poważny, smutny i jakby dochodził nie z jej ust, ale z daleka, niczym wracające echo.

- Jestem wszystkim i niczym. Jestem matką i ojcem, bratem i siostrą. Jestem początkiem i końcem. Jestem ogniem i woda, nocą i dniem, miłością i nienawiścią. Jestem pragnieniem i spełnieniem, odwagą i trwogą. Jestem dniem i nocą, bielą i czernią. Jestem smutkiem i radością, ekstazą i płaczem. Tym jestem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (22)

  • krajew34 22.11.2018
    Co ty Ozar z historii na dramaty przeskoczyłeś? Oceniłbym, ale nie moje klimaty :)
  • krajew34 22.11.2018
    Co ty Ozar z historii na dramaty przeskoczyłeś? Oceniłbym, ale nie moje klimaty :)
  • Ozar 22.11.2018
    krajew to nie tak. Pierwszy odcinek klauna został dobrze oceniony, choć nie miałem pojęcia jak zostanie przyjęty. Z tego powodu postanowiłem napisać drugą część kierując się tym co napisał mi Canulas, że to we mnie już było tylko trzeba było katalizatora który pozwolił mi odpalić. Napisałem kontynuację też dlatego, żeby zobaczyć czy I odcinek nie był jakimś wybrykiem natury i czy rzeczywiście mogę tak pisać. Sam jestem ciekawy, bo właśnie przeprowadzam sam na sobie eksperyment. Co ciekawe bawi mnie taki styl pisania, a czegoś takiego już dawno nie czułem.
  • krajew34 22.11.2018
    Ozar ale ja niczego złego nie mówię, po prostu zdziwiła mnie taka zmiana stylu, ot co. Jak ci pasuje to pisz nawet o kucykach :)
  • Ozar 22.11.2018
    krajew34 hahahahah wiesz to jest dla mnie coś nowego i jak Can ma rację, a zazwyczaj ma to może zacznę tworzyć w całkiem innych klimatach.
  • Freya 22.11.2018
    "Leże i patrzę w jakiś zdechnięty sufit" - leżę
    "Tech chory do bólu twór widocznie stwierdził," - Ten
    "Nie mogę tak myśleć bo zwariuje." - zwariuję
    "jak po ataku jakieś monstrualnej siły," - jakiejś
    "tylko jeden rozkaz: zróbcie tu Armagedon," - Armageddon
    "wyglądają jak przetrącone rekami oszalałego olbrzyma." - rękami
    "Ciemność i po raz koleiny znalazłem się na" - kolejny
    "a piesi starali się przejść na druga stronę," - drugą
    "uczucie mi już prawie nie znane, odkąd skoczyłem z trzynastego pietra, próbując" - nieznane... - piętra
    "wreszcie się ujawnił istota, która mnie dręczy." - ujawniła

    No... jak widać masz problemy ze znakami diakrytycznymi - w sumie to literówki takie i teges.
    Faktycznie zacząłeś pisać inną formę i w/g mnie całkiem wporzo ci to leci, ale mam nadzieję, że nie porzucisz całkowicie poprzednich tematyk historycznych :) Pozdrawiam
  • Ozar 22.11.2018
    Dziękuje za wizytę błędy zaraz poprawie. To, co teraz robię to taki eksperyment. Historii nie porzucę bo szkoda by było a są tu ludziska które to czytają. Może masz jakiś pomysł na temat historyczny? Napisz a jak będę kumaty w tym temacie to wrzucę dla ciebie. Znaki diakrytyczne - kurde ale mądre słowo. A co to? Powaga nie wiem.
  • Canulas 22.11.2018
    "Można nie spać jedną noc, dwie, trzy, ale ja nie śpię, od kiedy stałem się kaprysem jakiegoś szaleńca," - ładne, ale masz przecinek zamiast kropki.

    "A może już nie chcę rosnąć? Może wie, że to nie ma sensu." - mówisz o trawie, więc jeśli nie chce, to bez ogonka.

    "Zazdroszczę im, one już umarły, ja jeszcze nie." - bardzo ładne.


    "- Boże drogi ktoś przeżył – pomyślałem i w tej samej chwili zobaczyłem, że ona nie stoi, a wisi w powietrzu." - jeśli to nie wypowiedz, można ją zapisać jakoś bez myślnika.

    "- Kim jesteś? - zapytałem, ale pytanie zawisło w powietrzu.
    - Kim jesteś? - powtórzyłem dużo głośniej, choć wiedziałem, że wisząca sobie w powietrzu istota musiała mnie słyszeć i słyszała." - jeżeli pomiędzy wypowiedziami jednego bohatera, nie ma wypowiedzi innego ani wtrętów narracyjnych, możesz przenieść drugą część wypowiedzi wyżej.

    " - Kim jesteś? - zapytałem, ale pytanie zawisło w powietrzu - Kim jesteś? - powtórzyłem dużo głośniej, choć wiedziałem, że wisząca sobie w powietrzu istota musiała mnie słyszeć i słyszała." - jakoś tak.

    Świetne ostatnie zdania.
    Sam tekst szczebel niżej od pierwszego, ale ciągle dobry. Taki inny, MROCZNY Ozar. Taki Ozar "Uważaj, kurwa, z kim tańczysz, władam każdym żywiołem, jakim zechcę" - Ozar wzbudzajacy pewien dziwny respekt.
    Zapis miejscami kuleje, są powtórzenia, dookreślenia, ale jest naprawdę strawnie.
  • Ozar 23.11.2018
    Canulas Dzięki wielkie. Błędy poprawiłem. Hm mnie też się wydaje że oba klauny są dość mroczne. Jednak do władania takimi żywiołami jeszcze mi bardzo daleko. Tak całkiem szczerze to ja zawsze lubiłem pisać takie proste, wręcz można powiedzieć dziecinne fantasy, takie które można czytać nawet dzieciakom. Takie bez przekleństw, seksu, drastycznych scen itd. Jednak jak pokazują mi komentarze na opowi taki styl delikatnie mówiąc nie wzbudził pozytywnych odczuć (pomijam sprawy techniczne – interpunkcja itd.). Być może nie tędy droga, choć szkoda bo ja lubię takie proste klimaty. Może powinienem pisać bajki...
    Co do klauna to zobaczymy może dzięki twoim tekstom zacznę tworzyć coś innego, czy lepszego nie wiem, ale na razie niezbyt czuje nowy klimat i dopiero się z nim oswajam. Napisze jeszcze III odcinek i zobaczymy.
  • Canulas 23.11.2018
    Ty, ale jak lubisz pisać w jakiś sposób, to właśnie tak pisz. Nie graj po ludki, bo ludki są chimeryczne. Pisz tak, żeby się dobrze czuć i jak najwięcej tym bawić.
  • Ozar 23.11.2018
    Canulas ok, ale z drugiej strony czuje się jak dziecko, które dostało nową zabawkę.
  • Canulas 23.11.2018
    Ozar, aaa, to spoko. Baw się. Pewnie.
  • krajew34 23.11.2018
    Ozar zgadzam się z Canu, przed napisaniem tekstu miej gdzieś czytelnika i pisz to, co ci podchodzi i z czego czerpiesz pasje, inaczej wyjdzie ci tekst sztuczny. Po napisaniu to co innego, ale zanim napiszesz miej wywalone. Co do twojego eskperymentu to uważaj, by się przy nim nie wypalić, oczekując niewiadomo jakich rezultatów. Człowiek to zmienna bestia, raz się jej coś podoba, a raz nie.
  • Ozar 23.11.2018
    krajew34 Wiesz ja nie pisałem tego pod publikę choćby z tego powodu że to był tak dziwny tekst (I odcinek), że wrzuciłem go pełen obaw o oceny. Jak się okazało o dziwo został dobrze przyjęty i postanowiłem dalej pisać. Co do rezultatów to oczekiwania nie są duże. jak w każdym eksperymencie trzeba brać pod uwagę zarówno sukces jak i klęskę i jak tak też podchodzę.
  • krajew34 23.11.2018
    Ozar tak czy inaczej baw się dobrze ze swoją nową zabawką, tylko uważaj byś nie przedobrzył
  • Ozar 23.11.2018
    krajew34 Hahahahah no tak w sumie masz rację, bo się może okazać że owa zabawka to np. granat i jak się nawet niechcący pociągnie za zawleczkę, to rzeczywiście światło zgaśnie.
  • Nachszon 23.11.2018
    Nie słuchaj Ozar Canulasa, kiedy mówi Ci, abyś "nie pisał pod ludki, bo są chimeryczne". Nie Ty się liczysz, ale właśnie publiczność. Jeżeli będziesz śpiewał tylko tym (nie „o tym”, ale właśnie „tym”), co Ty masz w sobie, to jedyną dramaturgią będzie opis jak to swędzi Cię prawy półdupek, a ty możesz się podrapać tylko lewą ręką, bo prawa Cię akurat boli. Musisz wejść w tok myśli publiki, wsłuchać się w bicie serca widzów, popatrzeć im w oczy. Masz wyjść na scenę i śpiewać tak, aby tłum śpiewał razem z Tobą. Wejdź w te ludzkie i nieludzkie lęki, radości, pragnienia, które mamy, ale których tak bardzo nie chcemy ujawnić. Pokaż jak bardzo nas kochasz, nienawidzisz , jak bardzo nas pożądasz i jak bardzo się lękasz. Bądź gwiazdą. Rozbujaj tłum i ciesz się, że śpiewa razem z Tobą. W pewnym momencie będziesz wiedział, że nawet cisza wokół tego, co napisałeś, jest potężnym rykiem z gardła wielbicieli. Albo choćby jednego Twojego fana (w zupełności wystarczy). To jeszcze nie jest ten Twój tekst, ale wierzę, że się pojawi. Potem już możesz umrzeć. Ale wcześniej nie wolno. Dlatego skok z trzynastego piętra nie przyniósł oczekiwanych rezultatów.
  • Ozar 23.11.2018
    Nachszon ciesze się że wszedłeś, bo miałeś powody żeby się Obrazić na mnie za wpisy po wspólnym tekście. Cóż ja czasami mam jakby dwie osobowości jedna normalna, druga złośliwa do bólu. Niestety po twoim tekście odezwała sie u mnie ta druga. Przepraszam za moje słowa, które tam napisałem, aczkolwiek nie oceniałem samego tekstu bo jest bardzo dobry, choć inny niż mój. Jeśli możemy wrócić do współpracy to będę bardzo wdzięczny, bo i to całkiem poważnie pisze twoje poprawki były bardzo dobre. A co do tego co napisał Can, to moim zdaniem trzeba pisać i dla siebie i dla innych, bo nie można tworzyć ani sobie ani innym na siłe. Człowiek musi lubić pisać, a nie starać się walczyć sam ze sobą. Z drugiej strony rzeczywiście pisze sie także dla innych , tak więc prawda leży chyba po środku.
  • Nachszon 27.11.2018
    Ozar Luz, nie obrażam się na ludzi, jedynie się wkurwiam czasami, a to dwie różne rzeczy. Jedynie kiedy mnie ktoś mocno zasmuci, wycofuję się w głębokie milczenie, zupełnie mimowolnie. Tak było w Irlandii, u mojej córki. Pojechaliśmy na cudowną wyprawę w góry Comeragh z żoną i moim zięciem. Artystka została w domu, bo jej się nie chciało łazić. Rewelacyjna pogoda, zieleń przeplatana rudo czerwonymi smugami, szum wodospadów nastroiły nas cudnie ślicznie kolorowo. Nikt nie znał drogi, szlak nie był oznakowany; kierowaliśmy się GPS-em. Trzeba było przy 5 stopniach ciepła przechodzić kilka razy całkiem szerokie potoki boso. Barany, które tam się pasły patrzyły na nas z dozą życzliwej pogardy. Ostatnie przejście przez wodę zrobiliśmy już w butach, zmęczeni wcześniejszym zjazdem na dupach błotnistą stromizną i trochę przerażeni śniegiem, który nagle sypnął. Dumni z siebie, rozbawieni, staliśmy sobie już przy samochodzie, a tu dzwoni córka na mój telefon, bo zięcia się rozładował.
    - Tata, daj mi Tomka
    - A gdzie Ty jesteś Aducha? - zapytałem - miałaś czekać na nas tutaj u podnóża z herbatką.
    I wtedy usłyszałem żywą wściekłość. Ta sama wściekłość została powtórzona, gdy już dotarliśmy do domu. Po kilku minutach wredne dziewczę odzywa się:
    - Co tata, zamilkłeś, jak cię opieprzyłam?
    - Nie - odparłem nieszczerze - zmęczony jestem po górach.
    Ale po Twoich Ozar tekstach nie miałem takiego stanu. Uśmiechałem się i cieszyłem z Twojego buntu. Nie dałeś roztopić swojej indywidualności i dobrze.
    Co do dalszej pracy, oczywiście chętnie, ale ja Cię Ozar nie nauczę za wiele. Jedynie może trochę sprawniejszego niż u Ciebie wiązania zdań. Jeżeli naprawdę chcesz się czegoś nauczyć, to podejrzyj poetycką plastyczność języka u Canulasa, przyjrzyj się sposobom budowania architektury wnętrz u Kim, od Rithy naucz się zdystansowanego przedstawiania emocji, u Justyski zerknij na zwięzłość i sposób budowania harmonii między człowiekiem a przyrodą i między człowiekiem wewnętrznym a zewnętrznym, u Agnieszki Gu zwróć uwagę na to, jak słowa mogą w sposób niemal namacalny lecieć w kosmos. Nie wymieniłem wielu innych piszących tu ludzi, od których można czegoś się nauczyć. Nie mam tych umiejętności; ja Ozar tylko opowiadam różne historie. Czasem możemy opowiedzieć coś razem. Raz nam się udało :)
  • Ozar 29.11.2018
    Nachszon Oki nie mów że wiele mnie nie nauczysz bo wystarczy samo zachowanie żołnierzy, czyli ruszamy dalej. Superek!!!
  • Aisak 25.11.2018
    Jestem zaskoczona.
  • Ozar 25.11.2018
    A czym jeśli można wiedzieć ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania