Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Pistolet

W pomarszczonej głowie orzecha włoskiego odnajduję się swoje własne neurony i poprzez zjedzenie, mózg staję się kolosem intelektualnym. Myślałem tak jak byłem mały i jadłem sporo orzechów, teraz ciągle je jem, ale chyba nie zdały egzaminu. Na głowie Marka pojawił się siwy włos nie wiem czy pamiętam go z podstawówki czy nie. On też nie wie, więc siedzimy przy piwie gadając o starości a mając w kieszeni lekko ponad 20 wiosen. Ciągnę spory łyk a kumpel tylko łypie okiem na mnie i pyta.

-Eeee czy ty nie miałeś kiedyś takiego chujowego pistoletu na wodę?

-Ciągle go mam, gdzieś w klamotach tylko, że on jest dziurawy ma do dupy ciśnienie.

-Nie pierdol dawaj.

Nie miałem pojęcia po co mu ten pistolet ani co zamierza z nim robić, ale poszedłem go odszukać pod stertą przedmiotów do wywalenia, którą każdy pielęgnuję „tak na przyda się”. Zdjęcia, bibeloty, cztery długopisy których wczoraj szukałem i w końcu jest żółto pomarańczowy diabeł. Dostałem go na „zajączka” z 10 lat temu, to chyba jedyny przedmiot, który przetrwał u mnie dłużej niż trzepnięcie powieki. Przez głowę przeleciał mi moment oblewania dziewczyn z tego cacka, przerażające piski, mokre podkoszulki. Teraz te dziewczyny są w narzeczeństwie z dzbanami wożącymi ich dupy w E39 czy innym gruzomobilu

-Gdzie jesteś zwalańcu pokazuj ten szajs

-Po chuj Ci ten pistolet?

-Komisyjnie ponapierdalam z balkonu, do babek na dole.

-Po pierwsze jest grudzień i pizga, po drugie tutaj przechodzi 2 osoby na godzine. Chcesz godzinę stać, żeby nie trafić do staruszki?

- Właśnie przez takich pierdolców mam pierwszy siwy włos. Nie chodzi o samo strzelanie, zabawe, moczenie babek. Chodzi o powrót do pewnego korzenia mojego istnienia. Kurwa zrozum, że stałem się starym dziadem w wieku 21lat, narzekam na wszystko nie mam radości z tego co robię. Jestem chodzącym neptkiem czy czymś takim.

-Najebałeś się jednym piwem? Komu jak komu, ale mi chcesz wmówić, że stanie na dworze z tą połamaną imitacją mojego dzieciństwa rozwiąże twoje problemy egzystencjalne. Co ty kurwa jakiś szaman jesteś, że wykrzesasz z plastiku źródełko odmłodzenia.

-Ty niczego nie rozumiesz podróbko człowieka. Nie chcesz, siedź tutaj sam ze sobą i myśl jak wpierdalasz się w spirale własnej myśli. Idę nalać sobie wody do tego gnata.

Wrócił z pełnym zbiornikiem i zapytał się jeszcze raz, w sumie w dupie to miałem co będzie tam robił, ale poszedłem. Zimno jak sam skurwysyn pada jakaś mżawka a my stoimy w bluzach i klapkach czekając na ofiarę.

-Masz przynajmniej szluga? –pytam zuchwale

-Są na parapecie, daj mi też

-Powiedz mi co Ci daje to czekanie z tym pistoletem na tym balkonie?

- Hmm, właściwie to nie wiem, ale pewnie chodzi o czas

-Czas?

-Tak, widzisz tak szybko wjebaliśmy się z buta w dorosłość, że nawet tego nie zauważyłem. Byłem mały, mały, mały, większy, piłem wódkę i nagle jebudu i jestem trzysta kilometrów od domu, pracuję fizycznie a moja laska wmawia mi, że muszę iść na studia, bo jak nie to....w sumie nic. Sęk w tym, że z nadmiaru czasu spadłem w wielką jaskinie bez światła.

-No tak wygląda życie, może potrzebujesz więcej czasu na dostosowanie.

Nie zdążył odpowiedzieć, bo nadeszła pierwsza ofiara jego głupiego pomysłu. Jakaś studentka stwierdzam, po ubiorze. Przymierzył jakby to była prawdziwa broń i strzelił oczywiście nie trafił. Część wody wylała się na Marka część nawet nie trafiła w chodnik. A on się cieszył, cieszył się jak dziecko. Nie było w tym śmiechu w tym była prosta radość. Chciałem zrozumieć co w tym takiego, ale nie było mi dane, bo roztrzaskał pistolet o płytki brutalnie go depcząc.

-Co ty do chuja robisz?

-Zrozumiałem, nie to co chciałem zrozumieć.

-Czyli, że rozjebałeś mi pistolet?

-Nie tak wyrzuciłem tylko tonę frustracji siedzącą w mojej głowie.

-Jebać, co zrozumiałeś?

-Poczujesz smak sernika od babci, ale nie poczujesz go w chwili której oczekujesz, że go poczujesz. Jesteśmy jednym wielkim okresem przejściowym i będziemy tak zawieszać się na chwilę gdzieś między pistoletem a sernikiem i to nas zbuduje. Teraz tak jakby tkwimy na placu budowy tylko, że wszyscy mają wolne a stróżowi odpierdala, bo nikt nim nie kieruje. Czaisz?

-No powiedzmy. Chcesz powiedzieć, że jesteśmy w fazie regresu i dlatego chciałeś postrzelać, żeby cofnąć się jeszcze bardziej?

-Myślałem, że w tym rzecz, ale nie bo chodzi tylko o przeczekanie gdzieś w norze tego cichego a zarazem w chuj głośnego okresu przejściowego.

-Więc mamy siedzieć i patrzeć jak spierdala nam młodość?

-Dokładnie tak.

-To nie ma sensu, ja w to nie wchodzę myślę inaczej.

-Myśl co chcesz i tak nie masz władzy nad swoimi wyborami.

Wróciliśmy do pokoju i długą chwilę siedzieliśmy w ciszy potem odpaliłem PS4 i graliśmy do późna pijąc piwo i wspominając czas, który w nas tykał wskazówkami największego zegara.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Ritha 17.12.2018
    Interpunkcja leży i kwiczy (brakuje spacji, kropek, przecinków itd.). Liczebniki zapisujemy słownie. Fabuła nie porywa (doczytałam do połowy i stwierdziłam, że starczy). Sporo przekleństw. Ale przede wszystkim technikalia - wyeliminuj podstawowe błędy.
    Nie oceniam.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania