Pleciesz wieniec ze swojej skóry

Nic już nie wiem

Od której strony należy

Otwierać obce drzwi

 

Czy te zawiasy

Czy te lampy milczące półmrokiem

Czy one w ogóle zatracają przeżarte spojrzenia

W rdzawych kałużach

Chodząc tam i z powrotem

W rytm serca zegarów

Zbitych talerzy wazonów

W swój własny rytm

Więc nieznajomy

 

Co ja tu robię

Co oni tu robią

Co robi tu cisza

Dlaczego morduje biel

Spranych zasłon

 

Wewnątrz mnie gra orkiestra

Na śrubokrętach i obcęgach

Z ludzkich czaszek

Wyrywając paznokcie

Razem z myślami

 

Śmieją się

Lecz moim głosem

 

Chcę być twoim miastem

Smogiem w duszach tłumu

Gdy ścierasz łzy nieba z szyb

Z powiek łysych budynków

 

Bo teraz

Teraz

Jestem tylko nożem

Niedbale rzuconym na łóżko

W krwi drobiu

 

Więc poczuj co mówię

Nie słuchaj nawet

Tylko niech dotrze do ciebie

Szczęk ostrza

Klucza w drzwiach

 

Choć to trudne

Przestań sprzątać po sobie

Pragnę wszystkiego

Co niesiesz

Brudu i płaczu

 

Zostawmy się w przedpokoju

Pójdźmy na spacer po snach

A ja wówczas powiem

 

Że nie umiem grać

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Anonim 18.02.2017
    tytuł przeboski! skłania ku milczeniu owiec.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania