Płochocińska nocą

Rys filozoficzno-egzystencjalny.

Płochocińska jak dla mnie jest najbardziej niezwykłą ulicą w Warszawie. Może niekoniecznie na całe życie, ale na pewno na czas mojej młodości. Choć wielu postuka się w głowę, no bo co ja w niej widzę. Domy do góry nogami nie stoją, nie ma jakiś bajerów architektonicznych i innych takich. Nie ma tez drogiego pasażu handlowego z kolorowymi wystawami i złodziejskimi cenami. Ale mnie nigdy nie interesowała konsumpcja, która przecież kradnie nam nasze bilety do wolności czyli pieniądze. A nie ma nic piękniejszego od wolności.

 

Ta wylotówka z Warszawy do Nieporętu ma klimat. Jest szara, nawet latem, dość posępna i jednocześnie odludna jak w jakimś filmie Bergmana, Wendersa czy Herzoga. Szczególnie nocą okolica ta gwarantuje wrażenia podobne do odczuć po obejrzeniu teledysku Depeche Mode 'Only When I Lose Myself'. Podobna jak w klipie: długa, wąska droga, bez mocnego oświetlenia. Tylko my, ciemność i szalony Księżyc.

 

Porady praktyczne przed wyprawą.

Kilka razy w życiu miałem okazje przejść ją całą - od skrzyżowania z Modlińską aż do 'rozstaju' przy Zalewie (jeziorze) Zegrzyńskim. Prawie 30 km drogi, więc wyprawę najlepiej zacząć na początku nocy, żeby dotrzeć do Nieporętu / Białobrzegów o świcie.

 

Tak w ogóle przy chodzeniu nocą, dla samoobrony (albo nastraszenia) zalecane jest noszenie siekiery, łomu albo przynajmniej noża. Jednak ta ulica jest dość spokojna. Jeśli jest szansa kogoś napotkać to bardziej psychopatę (statystycznie rzadziej) niż pospolitego łobuza (częściej). Okolica tylko sprawia wrażenie rzeźnickiej. Wyprawa taka jest zalecana dla oczyszczenia psychiki i sprawdzenia się w trudnych, nieprzyjaznych warunkach. Choć Antarktyda to oczywiście nie jest.

 

Strefa teoretycznie miejska.

No ale od początku. Wchodzę w ulice koło wiaduktu przy Modlińskiej. Po obu stronach nieuregulowana przyroda. Nieunormalniona i nieugrzeczniona więc dla wielu już na samym początku jest strasznie i dziko. Trzeba uważać na studzienki, które czasami bywają otwarte. Można wpaść i doznać skrajnych obrażeń.

 

Docieram do PKP Żerań. Piękna w swej ohydzie stacja kolejowa z wiaduktem, po którym ludziom nie wolno chodzić. Oficjalnie. PKP Żerań prowadzi w jednym kierunku na zaniedbane i odludne PKP Toruńska i Praga. Natomiast w druga stronę jest coraz gęstszy las aż do PKP Płudy. Jest tam też odwrócona plecami Matka Boska, którą można pomylić z kimś żywym lub duchem. No i to wszystko zaprowadziłoby mnie do lasu w Choszczówce. 'But Not Tonight'. Jestem cały czas na drodze do Nieporętu a nie do Legionowa!

 

Tak więc kontynuując mój 5cio godzinny spacer Płochocińską na początku mijam tereny industrialne. Jedne bardziej a drugie mniej surowe (czytaj poobgryzane i zaniedbane). Oczywiście słynna cementowania i rożne inne industriale, zakłady zbożowe, urbexy, hale 'niedostępne dla ludzi'. Jak niedawno czytałem na tym terenie znajduje się jeden z najgłębszych basenów pływackich w Europie. No ale po 24tej to chyba nieczynne?

 

Chodnik się urywa a pobocze bardzo wąskie. Błędnik jest ogłupiany co chwila nadjeżdżającymi z przeciwka samochodami, które świecą prosto w oczy. Czuję się skrajnie, momentami jak jakieś dzikie zwierze. 'Poza samochodem'. 'Rabbit In Your Headlights'. Przechodzę przez surowo przeuroczy, długi betonowy tunel pod nasypem i idę dalej - 'on fire'.

 

Interzone.

Docieram do mostku na Brzeziny. Tu mam szanse dokonać wyboru i skręcić w prawo albo iść dalej? Żadnego skręcania. Jeśli już to tylko na moment, żeby zobaczyć Kanał Żerański.

 

Następnie 'idziemy przez las' jak to śpiewała Siekiera. Momentami jest zupełnie ciemno. Zbliżam się do granicy stref biletowych i wchodzę w strefę podmiejską na wysokości Rembelszczyzny.

 

Strefa podmiejska - Rembelszczyzna i inne.

Aby wejść do Rembelszczyzny muszę dokonać kolejnego życiowego wyboru. Rozwidlenie może zmylić a 705 w nocy nie jeździ, przystanek w stronę Nieporętu dość daleko od skrzyżowania. Tak trochę na instynkt skręcam w prawo. I dobrze wybrałem!

 

Trasa na tej wysokości jest bardziej optymistyczna. Okolice gazowni są mocno oświetlone, więc idzie się przyjemniej.

 

Faza nocna-psychodeliczna.

Jednak niedługo tej radości. Za Rembelszczyzną znów ciemności lub przynajmniej półmrok. Jest już miedzy 3cią a 4tą nad ranem. W głowie 'Art Decade' Davida Bowiego. Czyli nastrój psychodeliczno-przytłumiony. Dość długo już idę przez tą noc, więc lekko mam umysł zwichrzony. Nadmiar ciemności i skojarzeń. Drzewo co wygląda jak człowiek. I nadal trzeba cały czas uważać na samochody.

 

Nieporęt - poranna nadzieja, blednący świt.

5ta rano. Docieram do Nieporętu. 'New Dawn Fades', ale dziś brzmiący dość optymistycznie. Co za szczęście móc nad ranem usiąść na ławce na przystanku autobusowym koło PKP Nieporęt.

 

Potem idę dalej, żeby zobaczyć jak się mają łabędzie koło Zalewu.

 

Zalew Zegrzyński i Białobrzegi - witają i żegnają.

Poranna mgła nad wodą i trawami. Skręcam w prawo a potem w lewo, mijając kluby żeglarskie, żaglówki i inne takie. Docieram do pół-leśnej pętli 705. Czas wrócić do rzeczywistości. Łapie pierwszego 'Ikarusa' i wracam do cywilizacji…

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Violet 14.12.2016
    Ha, właśnie kilka godzin wcześniej pokonałam ją dwukrotnie, w tę i z powrotem. Z samochodu jakoś nie przyszłoby mi do głowym tak o niej pomyśleć. A swoją drogą i tak już sporo ucywilizowała się od czasu jak ją zapamiętałam z dzieciństwa. Pozdrawiam. 5 daję za "swojski klimat"
  • KarolaKorman 14.12.2016
    Ulica z filmu noir :) Bardzo ciekawie się z tobą maszerowało, dobrze że miałam przewodnika, bo sama bym nie poszła. Pomimo braku ogonków zostawiam 5 :)
  • KarolaKorman 14.12.2016
    Może nie z filmu, raczej w klimacie :)
  • MarkD 14.12.2016
    Dziękuję za miłe komentarze. Ogonki poprawione. Mam nadzieję, że nic nie przeoczyłem. 26cioma literami po prostu szybciej się pisze. Język polski trudnA język ;) Na szczęście to nie japoński.
  • illibro 14.12.2016
    No i mam ochotę tam pójść i się przejść "Przez las", jak to Siekiera śpiewała ;-) Oj,jakbym ten kawałem w takich chwilach, jak Twoja miał na uszach. I jeszcze te urbexy,eh. No cóż, wszedłem na opowi.pl by podzielić się pisaniną, a dzięki Tobie znajduję miejscówki, które chcę zobaczyć. Dzięki za klimatyczny tekst ;-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania