P.n.e - Po Naszej Erze #1

23. 20. 3460 r. Okolice Zandahi

- Codzienny raport. Jest dwudziesty trzeci qaroku, czasu Zandahi. Rok trzy tysiące czterysta sześćdziesiąty mija nad wyraz spokojnie. Kolejny dzień, kolejna misja do wykonania. Za nami przestrzeń przeszłości. Przed oczami pustka, którą ciężko zapełnić nawet dobrym ildem. Nieznane czeka tylko, by je odkryć. Spokój krąży gdzieś po pokładzie słynnej "Porcelanowej Kochanki". Ciszę zaprzestać może jedynie...

- ...pierd kapitana tego statku - wtrącił żółty, pokryty łuskami, chuderlawy pilot.

-Bobly! Do cholery! Co ci mówiłem? Masz się nie odzywać, gdy nagrywam taśmy ekspedycyjne. - Warknął kapitan.

- Szefie spokojnie. Po cóż się zanadto denerwować? - Położył nogi na stole i założył ręce za głowę. - Nie mogłem się powstrzymać. - Uśmiechnął się. - Po co w ogóle szef to nagrywa?

- Miałeś mi mówić "kapitanie" a nie "szefie". - Poważnie spojrzał na pilota.

- Może zacznę jak "kapitan" zmieni tę śmieciarkę na prawdziwy statek. - Prychnął.

- Co ty chcesz od niego? - spytał mężczyzna.

- Nic. - Pokręcił głową. - No oprócz tego, że inni nie nazywają go "Porcelanową Kochanką" tylko "Zandahiańską Dziwką".

- Szczegóły. - Machnął ręką i się uśmiechnął. - Dobra. Lećmy na Argh, załatwmy co trzeba i fajrant. Zapuść coś na drogę, dla ucha.

- Robi się.

Kapitan śmieciarki wraz z pilotem usiedli za sterami "Zandahiańskiej Dziwki" i ruszyli w dal. Ku planecie Argh - największym skupisku śmieci od Zandahi, aż po Niebieski Pas Trilokian. Było to najmniej chętnie odwiedzane miejsce wśród okolicznych istot. Nie licząc Sprzątaczy i tych, którzy wywozili odpadki i inne resztki z planet. Przepełniona brudem, jałowa kula ginęła w ciemności kosmosu. Dolatując statkiem, zauważalna była kolejka śmieciar przy bramce. Rygor panował, nawet w tamtej zapomnianej części kosmosu. Przed wlotem obowiązkowy meldunek musiał być złożony. W swojej budce pełnił wartę, jak zawsze, stary Urkipp - zielony, pomarszczony, łysy Kertowiańczyk podobny do baśniowego orka. Wiecznie narzekający na wszystko.

W końcu nadeszła kolej na śmieciarkę pięćdziesiąt cztery, czyli tę, którą dowodził Luke wraz z swoim towarzyszem Boblym.

- Hej Urk - powiedział pełen uśmiechu. - Co u ciebie? A raczej, jak tam z kochanką?

- Oo, witaj Luke. Nie poznałem. - Podrapał się po zadartym nosie, między którym rosły dwa białe kły, wychodzące z ust. - Ślepia już mi się same zamykają, a końca nie widać. Ehh - westchnął. - Szkoda gadać. Z tą kochanką koniec. Żona nas nakryła. - Ziewnął.

- Która?

- Siódma. Ale druga i piąta chyba też coś podejrzewały, więc postanowiłem skończyć z tym. - Spuścił głowę, pełen smutku.

- No też tak bywa niestety. No nic. - Spoważniał. - Mogę wlecieć?

- No śmiało. - Kliknął przycisk, po czym bramka podniosła się.

Rozładunek nastąpił szybko. Bohaterowie momentalnie wykipowali towar i wylecieli z planety, pełni ulgi, że ich czas pracy się zakończył. Nieświadomi tego jak wiele może nastąpić w ciągu najbliższych minut, lecieli ponownie na Zandah, by odpocząć i schlać się, jak co dzień, kilkoma kuflami ilde, w towarzystwie różnorakich istot. Sektor tamten bowiem słynął z tego, iż wielu podróżujących, zjeżdżało tam by odpocząć. Duża ilość moteli, barów i burdeli w dobrej cenie skłaniała większość do wyboru właśnie tamtej planety. Dawniej, miejsca zamieszkiwanego jedynie przez Zandahianów, takich jak Bobly. To było jednak przed Ostateczną Wojną, gdy to ona zapanowała nad światem, a rdzennych osobników części planet zostało niewiele.

- Włączam autopilota - oznajmił kapitan.

- Przyjąłem - rzucił pilot.

- Jak w ogóle czuje się twoja żona Bobly?

- Dzięki, że pytasz. Co prawda, polepszyło jej się ostatnio. Nawet, jakaś taka radośniejsza się wydaje. - Prychnął z uśmieszkiem. - Ale ja wiem, że ukrywa prawdę. Ciężko jest jej już nawet chodzić. Marnieje z dnia na dzień. Dodatkowo leki nadal drożeją do jasnej ciasnej. Nie wiem jak to będzie w najbliższym... - Włączyło się głośne pikanie na statku.

- Co to? - zapytał zdziwiony Luke.

- Zaraz. Tak. Cholera! To bez pomyłki Sprzątacze. Zaraz będą wchodzić na statek. - Pilot spojrzał na szefa.

- Tylko spokojnie Bi. Wyjmij wszystkie potrzebne papiery.

- Dobrze. - Kiwnął głową.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Margerita 03.03.2018
    Mocne pięć no i wreszcie się doczekałam jakiegoś u Ciebie tekstu :) pozdrawiam
  • Lancelot 03.03.2018
    Dzięki :)
  • Cyber.Wiedźma 03.03.2018
    Hm. Interesujące. Lubiem Sci-Fi więc tę serię będę czytać.
  • Lancelot 03.03.2018
    Dziena :D
  • Agnieszka Gu 03.03.2018
    Witam,
    Ooo Sci-Fi coś dla mnie :D
    Zobaczmy, cóżeś wymyślił Panie Lancelocie...
    "Porcelanowej Kochanki" - ładna nazwa, taka ponętna ;)

    Brakuje mi obecnie stosowanych nazw astronomicznych. Można by się spokojnie o to pokusić.
    "Rygor panował, nawet w tamtej zapomnianej części kosmosu. " - i wtedy mielibyśmy jaki taki wgląd, czy "Zapomniana część kosmosu" - to sąsiednie ramię w naszej Galaktyce, czy może śródmieście Andromedy itd...

    "... marudzący na wszystko." - nie brzmi to poprawnie, może lepiej "narzekający..."

    "Sektor tamten bowiem słynął z wielu podróżujących, postanawiających zjechać gdzieś na odpoczynek." - dziwnie mi to zabrzmiało.
    Porównaj z tym: "Sektor tamten bowiem słynął z [tego, iż] wielu podróżujących, [postanawiających zjechać gdzieś - wykreślić] [zjeżdża tam] na odpoczynek."

    "- Przyjąłem -rzucił pilot." - spacja po myślniku, przed "rzucił"
    "-Jak w ogóle czuje się twoja żona Bobly?" - spacja po myślniku

    Od pierwszych zdań widać, że dość fajnie ci idzie pisanie. W porównaniu z poprzednią serią o wikingach - tu jesteś level wyżej co najmniej :)
    Więc coś tam nakreśliłeś, sporo UFOludków różnorakich, trochę jak w Star Treku ;)
    Choć klimat i tematyka odmienne. Zobaczymy co dalej. Na początek 4+ na zachętę :)
    Pozdrawiam :)
  • Lancelot 03.03.2018
    Przeanalizuje błędy i poprawię. Dzięki za wizytę :D
  • Ozar 03.03.2018
    Czyta si całkiem dobrze. Taka SF typowa. Czekam na c.d!
  • Lancelot 03.03.2018
    Dzięki za odwiedziny i zaciekwienie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania