Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

P.n.e - Po Naszej Erze #2 - Kim ty k#@^a jesteś?

- Tu jednostka kontrolna Jej Znakomitości - powiedział ktoś ze statku Sprzątaczy. - Podporządkujcie się i otwórzcie śluzę lub gińcie baki. - Przestraszony Bobly spojrzał na kapitana.

- Zrozumieliśmy. Wykonamy polecenia. Nie chcemy kłopotów - rzekł spokojnie Luke, trzymając granatowy przycisk mikrofonu. - Bi, otwórz im śluzę. - Zandahiańczyk kiwnął głową i bez zastanowienia pobiegł do drzwi.

Proces połączenia sporego, jajowatego, ciemnego statku Sprzątaczy, wyposażonego w ogrom broni dalekiego zasięgu i niewielkiej śmieciarki bohatera przebiegł szybko. Nim zdążył wyjąć wszystkie dokumenty, grupa rządnych karcicieli przestępstw stała już za jego fotelem. Wycelowani w głowę, z dużymi spluwami przypominającymi jednorurki. Tyle, że były o wiele większe i z otworu o średnicy pięści dorosłego mężczyzny nie wylatywał byle śrut, a jasnoniebieska plazma.

Sprzątacze byli najbardziej znienawidzoną grupą istot w całym kosmosie. Ludzko podobne stworzenia, koloru niebieskiego, przywdziane w czarno czerwone kombinezony z owalnymi hełmami, wiecznie poszukiwali zaczepki. Wredota, bezczelność i wstręt do reszty świata towarzyszyły im na każdym kroku. Pilnowanie porządku, zostało przez nich zinterpretowane i wykorzystane dla własnych korzyści. Ciągle opowiadano w barach lub zaułkach o przemocy, której używali by stłumić chęć wolności wśród miejscowych. Na każdej planecie znajdował się oddział czekający tylko na szept, pogłoskę dotyczącą buntu. Byli zdania, że im prędzej wyplenią "niedoskonałości", tym szybciej uporają się z poczuciem braku swobody, praw i innych herezji panujących w umysłach co drugiej osoby. Terror był ich bratem, siostrą broń, a matką "Ona". Najpotężniejsza istota w całym wszechświecie. Była królową planet. Kostuchą ich i istnień na niej.

Wiele lat temu, pojawiła się postać. Nikt nie wiedział skąd i jaki był jej cel...do czasu. Byt nie do opisania. O wiele większy niż jakakolwiek planeta i jeszcze bardziej potężniejszy niż cokolwiek innego znanego w ogromie przestrzeni kosmicznej. Nazwała się "Panią Życia i Śmierci", po czym zaczęła swoją ekspansję. Pojawiała się w każdym zakątku kosmosu i narzucała swoją wolę. Dawała jednak planetom wybór. Mogli się przyłączyć, co było jednoznaczne z zniewoleniem oraz wieczną służbą dla niej i jej podwładnych lub odmówić i zginąć. Żywoty jedne po drugich ulegały woli Pani lub były z lekkością niszczone. Wiele gwiazd tamtego czasu zniknęło w pustce, a w następnych latach i z pamięci tych, którzy to widzieli. Byt zagnieździł się gdzieś głęboko, w sektorze wszechświata, do którego nikt nie miał dostępu, a po długiej wojnie pozostały skamieliny i ohydni Sprzątacze.

Egzystowanie znów ruszyło całą parą, a bieg życia codziennego znajdywał nowe ścieżki losu. Wszyscy przywykli do zasad zarządzonych przez wygraną stronę. Prawie wszyscy. Albowiem, istniała pewna grupka, która sprzeciwiając się, ponoć ocalała. Nie znano jej liczby, członków, a tym bardziej miejsca przebywania. Szeptano o niej tu i tam. O jej zasługach dla innych i planach rewolucyjnych. Historii powstawało z każdą minutą, z czego większość była stekiem bzdur wymyślonym na tyłach, w kiblu burdelu. Tyle, że w każdej opowieści jest ziarno prawdy, które niedługo miało ujrzeć światło dzienne.

- Klękaj...i ręce za głowę baku! - wrzasnął jeden z żołnierzy i wypchnął kompana Luke'a przed szereg. Bobly z impetem uderzył twarzą o podłogę. Bezsilny bohater widząc to zazgrzytał zębami i zacisnął dłonie w pięści, po czym powoli zsunął się z fotela na kolana.

- Nic nie zrobiliśmy. Po co ta agresja? - powiedział kapitan statku.

- To się okaże - uśmiechając się, odpowiedział Sprzątacz, który popchnął pilota. - A teraz cisza baki, kapitan idzie.

Po tych słowach, w wejściu ujrzeli niemałych rozmiarów cielsko, zza którego wystawał niebieski, łysy czerep. Dumnie krocząc, w stroju, który lewo wchodził na niego, tworzył wstrząsy całego pokładu. Jego złowrogi wyraz twarzy uświadamiał Luke'a nad zbliżającym się niemiłym zakończeniu historii.

- Arfa dar metre uksplleni ipp baki? - krzyknął grubas po metotalskiemu do uśmiechającej się jednostki, co ostudziło go momentalnie. Wtedy podszedł do niego inny członek grupy, przekazując dokumenty w błękitne dłonie. Wielkolud wczytywał się w nie przez moment i z zadowoleniem powędrował spojrzeniem ku bohaterowi. - Burtus, idź z Meksem i przeszukaj śmieciarę. - Metotalczycy skinęli głowami i zniknęli za drzwiami. - Dobrze co my tu mamy? Zandahiańczyk, pilot. Nawet nie będę próbował wymówić twojego imienia na cztery linijki.

- Barbantkunturbun ep ostezrwlent bomibubam lepede, ale znajomi mówią mi, Bobly. - Prychnął pod nosem.

-Mhm. Nic ciekawego. - Wyrzucił za siebie jeden z dokumentów tożsamości. Następnie odwrócił się do bohatera. - Nazywasz się Luke Gadel?

- Tak -rzekł ponuro.

- Jesteś człowiekiem? - Postać kiwnęła w akcie odpowiedzi. - Heh...no coś takiego. - Kapitan Sprzątaczy wyszczerzył zęby. - Nie wyginęliście?

- Jak widać. - Groźnie spojrzał na grubasa.

- Co to ma znaczyć? - Oburzony wyprężył się. - Zero krzty szacunku i wdzięczności. A to przecież dzięki nam masz pracę, a co za tym idzie i pieniądze na jedzenie i dach nad głową. My przecież zajmujemy się gospodarowaniem zasobów istot. To my dbamy o twoje bezpieczeństwo, byś mógł spać spokojnie. I to my codziennie nadstawiamy karku, by wszędzie panował ład i porządek. A ty na jasną mgławicę pulkanów, wyglądasz tak, jakbyś nas nie lubił. Ale przecież to tylko głupie oskarżenia prawda?

- Tak. - Spuścił głowę.

- Tak myślałem. Dobra panowie, bo czas mnie goni. - Odrzucił drugi dokument. - Ostatnio poszukujemy pewnej grupy przestępczej, panoszącej się w tych okolicach. Dostatecznie utrudniają nam i reszcie społeczeństwa życie. Atakują bezbronne jednostki przewożące śmieci i je okradają. To byłoby nic, gdyby nie atak, dokonany ostatnio na jeden z posterunków w mojej strefie. Ukradli cały pieprzony statek. - Tupnął ze złości nogą. - Łachudra dostanie za swoje i ja osobiście wymierzę sprawiedliwość na jego ciele. Niech tylko go dorwę. Czy słyszeliście lub może widzieliście coś podejrzanego?

- Nie. Ostatnie dni wypadły dość spokojnie - odpowiedział człowiek.

- Za każdą współpracę z wrogiem Jej Wielkości, konspirację lub utrudnianie pracy jednostkom kontroli przez przykładowo zatajanie informacji, grozi kara taka sama jak dla wrogów, czyli śmierć.

- Mówię prawdę. Ja nic nie... - Przerywając, wrócił jeden z ekipy grubasa z meldunkiem.

- Kapitanie, teren czysty. Nic nie znaleźliśmy.

- Dziękuję kapralu. Dobrze, chyba na tym skończymy naszą pogawędkę. Spotkanie uznaje za zakończone i obyśmy nie musieli się ponownie widzieć.

Znienacka, gdy banda miała opuścić śmieciarkę, rozległ się głośny wybuch. Nastąpił niedaleko nich. Pokład zatrząsł się, a żołnierze ruszyli w stronę wyjścia, ku swojemu statkowi. Drzwi śluzy ponownie się otworzyły, a zza pary zasłaniającej widok wyleciały dziesiątki pocisków plazmowych prosto w zgraje Metotalczyków. W kilka sekund, na oczach człowieka, oddział padł. Po chwili z dymu wyszła kolejna grupa istot, dzierżących średniej rozmiarów pistolety plazmowe i ubrana w pół zbrojach, pół prześcieradłach, okryciach na ciele i okrągłych czerwonych kaskach z czarną szybką. Na ich czele szła postać, pełna dumy i pewności siebie, obleczona w szary strój z powiewającym płaszczem, czarną zbroją na piersi i kaskiem tego samego koloru.

Zszokowany Luke nadal klęczał wraz z przyjacielem, z dłońmi za głową, nie wiedząc co począć. Wtedy istota przewodząca, zrobiła dwa kroki naprzód i zdjęła kask. Niemożliwe. Pełen szoku bohater, niemal zaniemówił na widok postaci. Nie spodziewał się tego co ujrzał przed sobą. Resztkami sil wykrztusił z siebie jedno pytanie.

- Kim ty do cholery jesteś?

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

*bak - gnój po metotalskiemu

*Arfa dar metre uksplleni ipp baki? - Co wam tak długo zajęło gnoje?

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Margerita 28.03.2018
    Witaj Lanc :)
    Oczywiście zostawiam pięć bardzo lubię czytać twoje teksty. A ten przeczytałam z zapartym tchem. Pozdrawiam :)
  • Enchanteuse 01.11.2018
    Byłam :)
  • Lancelot 02.11.2018
    Dobszz :)
  • Enchanteuse 02.11.2018
    Lancelot :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania