Po winie wcale nie jest łatwiej
ukryta pod kocem milczę w rytmie tętnic
głucha na krzyk wina z rozbitej karafki
gdzieś za szybą sapie chorobliwie księżyc
niespokojne sny śnią nastroszone kawki
dywan wsysa krople zachłannym pragnieniem
krztuszą się czerwienią tonące roztocza
pod senną powieką szarpią się daremnie
wyblakłe kokardy w dziewczęcych warkoczach
spycham ze snu zbocza westchnienia wieczoru
mankamenty nocy kryję pod szlafrokiem
zegar dech zatracił do zmysłów nie dorósł
i cienie wskazówek przemykają bokiem
nowy świt już bliski pęcznieje oddechem
próżno szukać dłońmi wczorajszej ekstazy
spopieliła iskrę odchodząc z pośpiechem
zaciętym grymasem na zgorzkniałej twarzy
skrzydła mi kiełkują całkiem nieporadne
choć tęsknię do nowych wyuzdanych lotów
nie umiem ich zmusić by się rozpostarły
czekając zmierzchaniem twojego powrotu
Komentarze (6)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania