Poprzednie częściPod Zielonym Ludzikiem. Część 2

"Pod Zielonym Ludzikiem" cz.4 Haplogrupa R1a1

Freja otworzyła drzwi kluczem, po czym weszliśmy do ciemnego pomieszczenia. Po zapaleniu światła zobaczyłem dziwnie wygiętą postać człowieka leżącą na podłodze.

Był tylko w dżinsach. Stopy były bardzo zdeformowane i nie byłem w stanie określić czy są w skarpetkach czy nie. Jego tors wyglądał jak kłoda drzewa pokryta szarym mchem. Głowa była pozbawiona szyi, wtopiona jakby w tors, z grymasem potwornego cierpienia. Z czoła i ust wyrastały łodygi pokryte szarymi włosami. Opowieść dziewczyny o pasożytniczym grzybie zaczęła się przede mną urzeczywistniać.

Na ciele mumii, jak i dookoła niej, leżały rozsypane zarodniki.

Poczułem, że nogi zaczynają się pode mną uginać, całe drżały, jakbym właśnie skończył katorżniczy trening na uda. Z trudem powstrzymywałem odruchy wymiotne.

 

- On nie żyje od kilku dni – powiedziała Freja. - Znaleźliśmy go tydzień temu tuż przed momentem, kiedy grzyb przebił mu czaszkę. Dokładnie tak wyglądają ofiary Mutacznika.

- Zapewne już się domyślasz, że w twoich żyłach krążą od wczoraj zarodniki tego pasożyta - Dodała po chwili.

 

Drżenie nóg narastało, zakręciło mi się w głowie tak, że upadłem na podłogę podpierając się rękoma. Nie zemdlałem, ale mój mózg był jak po solidnej porcji tlenu. Wszystko wokół mnie zaczęło wirować, czułem jak niewidzialne igiełki wkłuwają się w moje wargi, nasadę nosa, skronie, dłonie i stopy.

Mutacznik Tybetański – to on miał mnie uśmiercić za jakiś czas, wcześniej poddając bezgranicznie potwornym torturom.

Po dłuższej chwili, kiedy już w miarę otrząsnąłem się z przerażającego widoku, wstałem na równe nogi i spytałem charczącym z wysiłku głosem:

 

- Dlaczego ja? – Przecież jest tylu ludzi bezwartościowych, ludzkich śmieci, meneli, gwałcicieli, pedofili. Dlaczego akurat ja?

- Bo masz dziewięćdziesiąt sześć procent Haplogrupy R1a1 w genach. Jest to bardzo wysoka wartość. Ta haplogrupa występuje przeważnie tylko w Polsce w ilości ok sześćdziesiąt procent i tylko u mężczyzn. Tylko takie geny jak twoje gwarantują możliwość wytworzenia z mumii panaceum na wszystkie choroby tego świata. Możemy leczyć ludzi z raka, AIDS, schizofrenii, SR i wielu innych, a nawet zatrzymać procesy starzenia. Wyobraź sobie jakie to daje możliwości! - powiedziała dziewczyna po czym dodała.

- Istnieje jednak jeden problem. Nie możemy wprowadzić tych leków na rynek ogólnoświatowy ponieważ jak wiesz, światowe giganty farmaceutyczne nigdy na to nie pozwolą. Straciliby wtedy możliwość czerpania niewyobrażalnych zysków ze sprzedaży ich leków, z chemioterapii i setek innych farmaceutyków, które bardzo łatwo można by było zastąpić naszym nowym lekiem na wszystko.

 

- Cieszę się że znaleźliście lek na wszystko ale nie podoba mi się, że to ja po śmierci mam być tym lekiem – Przerwałem jej ze złością.

- I tu dochodzimy do twojego Klu. Jeśli wykonasz zadanie, które ci zlecimy, wtedy … - przerwała na chwilę - ... dostaniesz od nas antidotum i twój organizm w kilka godzin wydali do cna Mutacznika Tybetańskiego i staniesz się wolny od tego pasożyta.

- Co to za zadanie? - spytałem nie kryjąc zaciekawienia.

- Musisz zabić jednego szanowanego doktora nauk medycznych. Ma on bezpośredni wpływ na decyzje wprowadzenia każdego leku na światowe rynki farmaceutyczne. Dopóki on żyje, nasz lek nie zostanie zaakceptowany przez WHO, bo spowodowałoby to upadek oszukujących nas światowych koncernów farmaceutycznych.

- Jak to mam zabić? - spytałem niedowierzając.

- Mówiłam ci już wcześniej, że znamy twoja psychikę, umiejętności. Wiemy, że byłeś mistrzem Polski w karate kyokushin. Od lat pracujesz jako ochroniarz, bramkarz na dyskotekach, nocnych klubach, w interwencji i jako konwojent. Umiesz obsługiwać się bronią palną. Potrafisz poradzić sobie w dziczy mając do dyspozycji jedynie nóż. To wszystko plus twoje wyjątkowe geny sprawiają że wybraliśmy ciebie.

 

Po raz kolejny słuchałem w szoku jakie rzeczy oni o mnie wiedzą. Zastanawiałem się , czy wiedzą o mnie kompletnie wszystko?

- Jeżeli wykonasz zadanie i wyeliminujesz cel dostaniesz antidotum i będziesz żył dalej a co więcej, twoje nieudane życie ulegnie znacznej poprawie – powiedziała i uśmiechnęła się lekko. - Ale o tym dowiesz się dopiero po wykonaniu zadania.

Jeśli z jakiegoś powodu to ci się nie uda zanim grzyb zacznie przejmować władze nad twoim ciałem, to znaczy, że przegrałeś i staniesz się tym, co w tej chwili widzisz tutaj na podłodze - materiałem na lekarstwo. Innego sposobu na uzyskanie antidotum nie znajdziesz. Musisz wykonać zadanie – powiedziała niemal kapralskim głosem.

 

- Kim jest ten doktor nauk, mój cel i kiedy mam go zabić? - spytałem chłodnym tonem.

- Na parkingu stoi srebrny ford mondeo, taki żeby nie wzbudzać podejrzeń. W schowku znajdziesz wszystkie informacje o celu, mapy, plany jego mieszkania, o której wychodzi do pracy, o której wraca, jak spędza weekendy. Masz tam też zdjęcia żebyś dobrze wiedział jak cel wygląda. W schowku jest też pistolet Glock 9 mm i 3 zapasowe magazynki. Dziesięć tysięcy złotych z pewnością ci wystarczy na jakiś nocleg w hotelu, benzynę itp.

- Ile on ma lat, ile…. - zacząłem pytać, lecz dziewczyna mi przerwała.

- To i pozostałe informacje masz w schowku.

- Kiedy mam wyjechać, zacząć misje? - spytałem.

- Na twoim miejscu, biorąc pod uwagę, że za kilka dni rozpocznie się proces mumifikacji, radziłabym wyjechać jak najszybciej.

 

Gdy wsiadałem do srebrnego forda, dziewczyna stojąca obok, pożegnała mnie słowami

- Twoja teściowa zgłosiła dwie doby temu twoje zaginięcie. Nie zapomnij więc o fakcie że jesteś właśnie poszukiwany przez policję jako osoba zaginiona.

Kończąc to zdanie pocałowała mnie w usta.

- Powodzenia – rzuciła na pożegnanie gdy zatrzaskiwałem drzwi forda.

 

Odjeżdżając leśną drogą, jeszcze długo widziałem tą tajemniczą dziewczynę w odbiciu wstecznego lusterka.

Wyjeżdżając na drogę szybkiego ruchu, ciągle myślałem o ostatnich dwóch dobach spędzonych w motelu „Pod Zielonym Ludzikiem”. Nawijając na koła samochodu wstęgę życia, która coraz bardziej zdawała się skracać, zbliżałem się jednocześnie do celu.

W głowie kotłowała się myśl:

- Czy dam radę odebrać życie drugiemu człowiekowi ?

Po czym powiedziałem do siebie.

- Żegnaj Kansas.

I nagle, za zdziwieniem szybko spojrzałem we wsteczne lusterko, jak gdybym zobaczył, że Freja siedziała na tylnym siedzeniu samochodu...

 

Koniec części czwartej.

Następne częściPod zielonym Ludzikiem cz 6

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania