Poprzednie częściPodróż

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Podróż .cz 3

Po dobrze przespanej nocy zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy na plażę Pampelonne. To jedna z bardziej znanych plaż na Lazurowym Wybrzeżu, dzięki kręconym tam scenom do filmów o słynnym żandarmie z St. Tropez. Zawsze chciałam zobaczyć miasteczko, w którym kręcono film i tę plażę. Andrzej chętnie zgodził się na małą wyprawę, zwłaszcza że uwielbiał pływać. Wzięliśmy kosz z prowiantem, koc, krem do opalania.

Na miejscu sprawnie się ulokowaliśmy. Posmarował mi plecy, a sam poszedł popływać. Wyjęłam z torby książkę i utonęłam w lekturze. Straciłam rachubę czasu. Gdy się ocknęłam, wyjęłam telefon z torebki, by sprawdzić, która godzina. Było już południe. Zaczęłam się rozglądać nerwowo.

Ani śladu narzeczonego. Podbiegłam do wody, wołając głośno:

— Andrzej! Andrzej, gdzie jesteś!?

Nikt nie odpowiedział.

Jego ubrania leżały nietknięte. Szybko złożyłam nasze rzeczy. Zaczęłam szukać narzeczonego. Miałam zdjęcie w telefonie, zaczepiałam plażowiczów.

Nikt go nie widział, przepadł bez śladu. Byłam przerażona. Co mogło się stać, przecież świetnie się czuł, na nic nie skarżył, był dobrym pływakiem? Zostawił mnie bez słowa, bez wyjaśnienia? – myślałam – Nie mógł tak po prostu odejść.

W mojej głowie kłębiło się tysiąc pytań bez odpowiedzi. A może coś się stało, może zasłabł?

Zadzwoniłam do hotelu, czy czasem nie wrócił. Pani z recepcji odpowiedziała grzecznie: “Niestety, przykro mi, pana Kędzierskiego nie było odkąd państwo wyszli. Jeśli się pojawi, to niezwłocznie panią powiadomię”.

Podziękowałam i postanowiłam obdzwonić szpitale. Nigdzie nie odnotowali takiego nazwiska.

Pomyślałam, że zgłoszę zaginiecie na policji. Najbliższy posterunek znajdował się pięć kilometrów stąd, w Saint Tropez.

Złapałam stopa, by dojechać jak najszybciej do celu. Niestety, usłyszałam, że za wcześnie, by mogli zacząć poszukiwania. Musi upłynąć conajmniej doba.

— Może się jeszcze odezwie, proszę się nie martwić za wcześnie — pocieszył mnie sympatyczny oficer dyżurny. — Jeśli się czegoś dowiemy, zawiadomimy panią niezwłocznie. Proszę wrócić do hotelu i czekać.

W hotelu nie mogłam niczego przełknąć. Nadszedł wieczór, nadal nie było żadnych wiadomości. Zadzwoniłam jeszcze raz do recepcji, ale niczego nowego się nie dowiedziałam. Pokój zarezerwowany był do jutra. Musiałam spakować walizki, nie wiedziałam co robić. Zadzwoniłam na lotnisko, zarezerwowałam bilet powrotny.

Rankiem, po nieprzespanej nocy, uregulowałam należność za hotel i pojechałam na lotnisko. Dostałam dziwną wiadomość na telefon: “Wybacz, nie jestem gotów na związek. Teraz to zrozumiałem, nie miej do mnie żalu. Moje rzeczy zostaw w przechowalni na lotnisku. Było miło. Pierścionek możesz zatrzymać”.

Zaczęłam płakać. Jak mogłam, być taka głupia? Myślałam, że mu na mnie zależy. Wykorzystał mnie, moją naiwność tylko po to, by ze mną zerwać. Po co była ta szopka z oświadczynami? A wycieczka do Paryża? Może to było ukartowane? Dlaczego mi to zrobił po roku znajomości?

— Koniec z mężczyznami! — krzyknęłam z wściekłości. — Nienawidzę ich, niech ich szlag!

Wsiadłam do samolotu roztrzęsiona. Zamówiłam drinka.

Podróż szybko mi minęła. Na lotnisku nikt na mnie nie czekał. W Warszawie niestety padał deszcz. Zamówiłam taksówkę.

Weszłam do mieszkania przemoczona i zła. Zadzwonił telefon. To była moja koleżanka Beata.

— Słuchaj — powiedziała — nie mogliśmy ci powiedzieć, że się spotykamy. Andrzej nie chciał cię zranić, ale wybrał mnie. Zrozum i zapomnij o nim. Zamierzamy wziąć ślub w Las Vegas. Dał już znać swoim rodzicom.

— Ty wredna suko, szmato! — wykrzyczałam. — Udawałaś moją koleżankę, by odbić mi faceta. Nigdy ci tego nie wybaczę.

Rzuciłam ze złością telefonem. Zrobiło mi się niedobrze. Pobiegłam do ubikacji, zwymiotowałam. Poczułam się brudna. Musiałam się natychmiast odświeżyć. Weszłam pod prysznic. Zamierzałam zmyć z siebie cały wstręt do Andrzeja i tej suki.

Po kąpieli poczułam głód.

Zrobiłam sałatkę owocową, którą szybko zjadłam i poszłam odpocząć.

 

* * *

 

Następne dni były nie do zniesienia. Bóle brzucha, nudności i silna potrzeba ciągłego podjadania. Myśląc, że to zmęczenie, poszłam do lekarza. Zrobiłam badania. Wyniki mnie zszokowały:

— Prawdopodobnie jest pani w ciąży, proszę zrobić test i pójść do ginekologa.

Okazało się, że to ósmy tydzień.

— Narzeczony pewnie bardzo szczęśliwy — stwierdził sympatyczny, całkiem przystojny ginekolog. — Proszę przyjść za dwa tygodnie. Niech pani dużo odpoczywa i dobrze się odżywia.

Nie mogłam wypowiedzieć słowa. Pomyślałam: Boże, co ja teraz zrobię? Nie mam pracy, jestem w ciąży, a narzeczony wystawił mnie do wiatru? Jak ja sobie poradzę? Czy jestem gotowa, by zostać samotną matką?

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Pasja 26.05.2017
    Widocznie nie był wart bohaterki. Tylko po co ten cały teatrzyk z wyjazdem i te chwile miłosnych uniesień. Jednak facet to swinia. Poradzi sobie i głowa do góry, ciąża to nie choroba tylko piękny stan błogosławiony którego faceci nigdy nie dostapią. Fajne zakończenie. Myślę, że wszystko będzie dobrze i dziewczyna ułoży sobie życie. Pozdrawiam 5
  • Ewcia 26.05.2017
    W planach miałam uśmiercenie Andrzeja, ale pomyślałam że może takie zakończenie będzie ciekawsze.Kto wie, co czeka Anię zobaczymy.Dziękuję i postaram się o ciąg dalszy.
    Pozdrawiam
  • Kiedy kobieta kocha mężczyznę, a on tak naprawdę jej kocha, tylko gra na uczuciach, nigdy nie pozostaje to bez śladu. To zawsze naznacza.
  • Ewcia 26.05.2017
    Dziękuję za komentarz.
  • motomrówka 27.05.2017
    Ewciu, no to teraz aż się prosi, żeby pokazać, jak radzi sobie bohaterka, czy znajdzie pracę, czy ktoś jej pomoże, może przeżyje załamanie, co będzie działo się z ciążą - jest materiał wyjściowy ;) Muszę przyznać, że fajnie to piszesz, radzisz sobie z opowieścią. Jak dla mnie, jest dobrze :)
  • Ewcia 27.05.2017
    Dzięki mróweczko za komentarz.Rzeczywiście bohaterka ma teraz masę problemów na głowie ,ale myślę że sobie poradzi.Kobiety są silne i odporne na stres.Baby górą!!! Pozdrawiam
  • motomrówka 27.05.2017
    Ewcia, napisz o tym, jak sobie radzi. Pokaż jej siłę. Trzymam kciuki :)))
  • KarolaKorman 02.06.2017
    ,,Zrobiło mi się nie dobrze. '' - niedobrze
    I wszystko odwróciło się o 180 stopni, a miało być tak pięknie, ale mówią, że kobieta zniesie więcej niż koń, więc ufam, że sobie świetnie poradzi, a Andrzej jeszcze pożałuje. 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania