Poprzednie częściPodróż w czasie #1

Podróż w czasie #4

Wróciliśmy do pokoju Zena, a ja nadal próbuję go namówić na pójście do zielarki Yuzuru.

- Naprawdę powinniśmy pójść.

- Nie trzeba, tak się szybciej zagoi.

- Chciałbyś.

- Idziemy już spać? - nie czekając na moją odpowiedź Zen kładzie się na łóżku i pociąga mnie za sobą.

- Jeszcze nic nie odpowiedziałam - Zen przytula mnie.

- Ale ja znam twoją odpowiedź - dziwne, wcześniej zachowywał się poważnie, a dzisiaj jak rozpieszczony pięciolatek.

- Zen dziwnie się zachowujesz. Wszystko dobrze?

- Tak, tylko... Od jutra musze wrócić do swoich obowiązków przez co będę miał mało czasu dla ciebie. I martwię się czy sobie poradzisz? Czy nie będziesz samotna? Nie będziesz się bała? - po tym jak to powiedział przytula mnie jeszcze mocniej.

- Będzie dobrze, poradzę sobie - tak powiedziałam, ale tak naprawdę sama w to nie wierzę.

- Na pewno?

- Tak, a teraz pora spać, dobranoc.

- Dobranoc - rano kiedy się budzę Zena już nie ma przy mnie, a na stole leży kartka z wiadomością "Musiałem wcześnie wyjść, koło południa przyniosę ci mapkę zamku, żebyś się nie zgubiła. Do tego czasu postaraj się nie wychodzić z pokoju, bo może być mi ciężko cię odnaleźć. Do zobaczenia. Zen." Wygląda na to, że na razie muszę tu poczekać.

 

Zen przychodzi w południe, tak jak napisał i zostawia mi mapkę zamku, więc postanawiam się rozejrzeć. Hym... Mam nie schodzić w podziemia, a na czerwono zaznaczył komnatę króla i okolice, które mam unikać, ale... Co to za pokój na trzecim piętrze po prawej? Wszystko jest podpisane z wyjątkiem tego miejsca. Dziwne, później się zapytam, a teraz idę popatrzeć. Może zacznę od ogrodu z tyłu zamku.

 

Gdy docieram do ogrodu spotykam tam panią podlewającą rośliny.

- Dziś dobry - miło się witam z uśmiechem, mam nadzieję, że nie wyszedł sztucznie.

- Dzień dobry. Hym... Nie znam panienki, przyjechałaś z Księciem Wataru?

- Ym... Nie, a kim jest Książę Wataru?

- Starszym z synów króla. A może jesteś narzeczoną Księcia Zena? - kobieta dociekliwie mnie wypytuje, próbując dowiedzieć się czegoś więcej.

- Narzeczona? Nie, jestem tylko znajomą.

- Skoro tu jesteś to pewnie mieszkasz na zamku, prawda?

- Em... Tak od trzech dni, ale dopiero dzisiaj postanowiłam się rozejrzeć.

- Dlatego wcześniej się nie spotkałyśmy.

- Tak - uśmiecham się miło, ale tak naprawdę mając nadzieję, że da mi już spokój.

- Cóż ja muszę już iść, bo mam jeszcze inne rzeczy do zrobienia, więc życzę miłego dnia.

- Dziękuję, do zobaczenia - naprawdę nie lubię takich sytuacji. Zwiedzam zamek jeszcze do zachodu słońca, ale itak udaje mi się zobaczyć zaledwie połowę. Po powrocie do pokoju jestem bardzo zmęczona, cudem poczekać na Zena, ale nie udaje mi się, bo szybko zasypiam.

 

Rano kiedy się budzę Zena już nie ma, a na stole leży nowa karteczka "Hej Yuki. Przepraszam, że nie mieliśmy wczoraj okazji żeby porozmawiać, ale jak przyszedłem było już naprawdę późno i już spałaś, więc położyłem się koło ciebie i też zasnąłem. Znowu wyszedłem wcześnie rano, ale mam nadzieję, że uda mi się dzisiaj przyjść trochę wcześniej. Zen." Cały dzień znowu spędzam na zwiedzaniu, a wieczorem nie udaje mi się porozmawiać z Zenem, bo wraca późno, jak już śpię. Podobnie mija mi kolejny dzień, ale wieczorem nareszcie możemy porozmawiać.

 

Kiedy siedzę na łóżku i myślę o tym, że nie chcę być więcej sama, drzwi do pokoju uchylają się, a w nich staje Zen. Jestem bardzo szczęśliwa i bez namysłu go przytulam.

- Zen, nareszcie przeszedłeś - zaczynam płakać, jestem naprawdę szczęśliwa, że nareszcie mogę go zobaczyć.

- Yuki, już dobrze, jestem tu z tobą. Byłaś bardzo samotna, prawda?

- Ym... Tak, ale teraz jestem naprawdę szczęśliwa - uśmiecham się i patrzę w górę, na twarz Zena. Dopiero wtedy zauważam, że ma naprawdę śliczne turkusowe oczy.

- Już dobrze, chodź usiąść. Mam ci coś do powiedzenia - zaskoczyło mnie to, Zen ma poważną minę, a ja boję się tego co chce mi powiedzieć. Siadamy na kanapie koło półokrągłego stolika.

- Pojutrze wyjeżdżam do Roscon. Jedzie cała rodzina królewska, bo odbędzie się coroczny bal. Jedziemy tam na trzy dni i mam pytanie. Czy pojedziesz ze mną?

- Ja...? Ale ja nigdy nie byłam na takim balu, poza tym nie jestem częścią rodziny królewskiej.

- Nie musisz być, pojedziesz ze mną. Mój starszy barat jedzie z narzeczoną, a ty pojedziesz ze mną.

- Naprawdę mogę? - nie jestem pewna czy powinnam, ja nawet nie umiem tańczyć, nie mówiąc o tym, że nie wiem jak się tam zachować.

- Możesz.

- Ale jest coś co najpierw musisz wiedzieć.

- Hym? Co takiego?

- Ja nie umiem tańczyć - spuściłam głowę w dół patrząc na podłogę - i noe wiem jak się zachować na takim balu.

- Nie przejmuj się tym. Mogę cię nauczyć tańczyć, a co do zachowania to będzie dobrze jak będziesz robić to co ja.

- Naprawdę?

- Tak, więc pojedziesz ze mną? - Zen ponowił pytanie, a ja już znam odpowiedź.

- Dobrze.

- Cieszę się - uśmiecha się, a ja robię to samo.

 

Wczoraj szybko położyliśmy się spać żeby mieć dzisiaj dużo energii na przygotowania. Obudziliśmy się z samego rana.

- Yuki zaczniemy od sukienki, dobrze?

- Tak - odpowiedziałam z uśmiechem.

- Więc idziemy do szwalni - Wychodzimy z pokoju i idziemy odrazu w wybrane miejsce.

- Dzień dobry - witamy się równocześnie z Zenem kiedy wchodzimy do pomieszczenia.

- Dzień dobry Książe. Co cię do nas sprowadza? - pyta miłym głosem jedna z pań - czyżby twój strój okazał się za mały?

- Nie, mam prośbę.

- Jaką?

- Potrzebuję sukni na bal i dwóch sukienek normalnych. Na tą dziewczynkę, na jutro - wskazał na mnie - da się zrobić?

- Będzie ciężko, ale uda się. Kimi zmierz ją, a Książę proszę za mną wybrać kolory i wzór - inna pani zabrała mnie za parawan i zmierzyła dokładnie. Kiedy po kilku minutach skończyła. Wyszłam, a Zen już na mnie czekał.

- Dziękujemy bardzo - wchodzimy i idziemy na dużą sale gdzie Zen uczy mnie tańczyć.

 

Wieczorem kończymy i kierujemy się do pokoju, gdzie siadamy na łóżku.

- Nadal nie idzie mi to za dobrze - robię się smutna, bo przypominam sobie o tym jak byłam mała i moja mama uczyła mnie tańczyć, ale nie udało jej się to, bo zginęła w wypadku samochodowym. Miałam wtedy 8 latek, ale dokładnie pamiętam ten dzień jak ojciec przyszedł i powiedział, że mama nie żyje. Od tamtej pory tylko pił alkohol i nie przejmował się mną.

- Ale opanowałaś podstawy i nie smuć się - Zen mnie przytula, a ja odrazu robię się szczęśliwsza.

- Zen, ja już kiedyś uczyłam się tańczyć.

- Naprawdę?

- Tak, moja mama mnie uczyła jak miałam 8 lat, ale nie nauczyła mnie wszystkiego tylko postaw, bo po dwóch razach zmarła... - popłakałam się znowu, a Zen tak prosił żebym tego nie robiła.

- Już dobrze. Yuki obiecuję ci, że jak wrócimy to dalej będę cię uczył, aż się nauczysz, dobrze?

- Tak, dziękuję - wtuliłam się w Zena i zasypiam.

Następne częściPodróż w czasie #5

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Nysia 20.03.2018
    Nie licząc kilku zgubionych przecinków, to całkiem fajnie się to czyta. 4 ode mnie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania