Podróżniczka z natury - Prolog

- Carly, pospiesz się, taksówka już przyjechała.- usłyszałam krzyk mojej mamy z dołu. Kurde, czy tylko ja mam takiego pecha? Ledwo sobie znajdę miejsce, po czym muszę zaczynać wszystko od nowa. To niesprawiedliwe... Ostatni raz spojrzałam na mój pokój. Był dużo mniejszy od poprzednich. Miał różowe ściany. Mama obiecała że je przemalujemy, ale niestety nie zdążyliśmy. Nie było w nim nic szczególnego. Nie płakałam. Nie miałam za czym, nie zdążyłam sobie jeszcze znaleźć żadnych znajomych. Nie chciałam.. Nie chciałam znów kogoś zranić.

- Carly!!- usłyszałam kolejny krzyk. No pięknie, zaczęła się niecierpliwić. Nie chciałam się z nią kłócić, nie miałam na to siły. Westchnęłam. Powolnym krokiem zeszłam na dół. Wyszłam na podwórko gdzie czekała już na mnie mama. Ostatni raz spojrzałam na jeden z moich domów, w którym byłam chyba najdłużej- bo ''aż'' 9 miesięcy. Wsiadłam do auta, które miało już zapalony silnik. Nie odezwałam się do mamy ani słowem przez cala drogę. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...

 

Chmury... od godziny nic innego nie widziałam za oknem. No tak, w końcu to samolot. Wpatrywałam się w niebieskie, różowe i fioletowe obłoki krążące na niebie bez celu. Rozumiałam je. Czasem miałam wrażenie ze ja też jestem takim małym obłokiem krążącym bez celu w poszukiwaniu czegoś, czego nigdy nie znajdzie. Pojawiałam się i znikałam bez pożegnania. To było cale moje życie- podróżowanie. Dla innych to się może wydawać fajne, ale niestety nie dla mnie. Ja musiałam się przeprowadzać z musu. Odkąd mój tata zginął, mama nie może sobie znaleźć miejsca, a ja ze mam dopiero 16 lat, nie mogę mieszkać sama i muszę wyjeżdżać z nią. Nie do innego miasta w tym samym kraju. Podróżujemy po świecie. Mieszkałam już w Hiszpanii, we Włoszech, w Wenecji, w Niemczech, nawet w Austrii.. teraz czeka mnie kolejna przygoda- jak to nazywa moja mama. Który to już raz? Dziesiąty? Dwudziesty? Nie wiem. Dawno przestałam to liczyć.. Dla niej cale życie to przygoda. Mówi ze to ostatni raz, ze kogoś poznała. Akurat... Podobno ma na imię Paul i jest menadżerem jakiegoś znanego zespołu. Boybendu czy coś.. Nazywają się One Direction. Sama nie wiem. Nie znam ich. W każdym razie mama wygląda na szczęśliwą. Już się mniej kłócimy. Głównym powodem naszych sprzeczek są właśnie te ciągłe przeprowadzki. Ledwo się wypakuje i już muszę się pakować.. Dla niej moje zdanie się nie liczy.. I to mnie boli najbardziej.. Uwielbiam śpiewać- sama komponuje, pisze, ale ja to nie obchodzi.. Czasem czuje się odrzucona przez własną matkę. Przyjaciół też nie mam i nie mogę się tym z nikim podzielić. A o chłopaku nie wspomnę.. Zamykam się w moim małym świecie którym jest muzyka i malarstwo. I konie.. uwielbiam je. Mieliśmy kiedyś stajnie z końmi. Ale po śmierci ojca, mama ja sprzedała nie zważając na moje protesty. Wtedy ja znienawidziłam, nie mam z nią dobrego kontaktu.. Z rozmyślań wyrwał mnie głos kapitana samolotu.

 

- Prosimy uprzejmie o zapięcie pasów bezpieczeństwa. Zbliżamy sie do lądowania.- no cóż.. Może tym razem słowa mamy okażą się prawdziwe i teraz ta moja mała przygoda będzie trwała dłużej.. Londynie- nadchodzę..

Średnia ocena: 2.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania