Poemat Walki cz. I/III

Na skarpie gdzieś, w ciemnym lesie siedział jegomość.

Pytał księżyc, lecz nie było odpowiedzi.

Dlaczego muszę to ja, cierpieć?!

Czemu tu nie ma ze mną, nikogo?!

Pławił się w swej rozpaczy, bez przerwy mówił.

Tłumaczył ile to zrobił dla innych ludzi.

Ile winni są mu pierwsi, a ile drudzy.

Na samo życie, też, gorliwie skarżył się.

Księżyc oburzył się, przemówił więc.

 

Głupiś jest, żałosny.

Winisz wszystko i wszystkich.

A myślałeś czasem tak?

Żeś to Ty jest winien?

 

Zamknął się, zamilczał.

Smutnej prawdy nie dopuszczał.

Duma obróciła te słowa w żart.

Winił dalej cały świat.

 

Zapłacz, lecz co Ci to da?

To tylko kolejna łza.

To niemy krzyk bezradności.

Czy przyniesie lepsze dni?

Zmieni boleści w sen?

Sprawi, że Twój następny wdech będzie mieć większy sens?

To jest poemat walki, nie ma w nim empatii.

Jesteś tylko Ty.

Chcesz bajki, włącz kasetę.

Udawaj, że nic się nie dzieje.

Lecz gdy dobiegnie końca piękny film.

Będziesz dalej tylko Ty.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • KarolaKorman 24.04.2017
    Kapitalnie przedstawiona scenka :) Bardzo podobała mi się ta rozmowa. Człowiek egoistycznie spogląda na świat, każdy z nas przede wszystkim siebie ma na uwadze w pierwszej kolejności. Czasem różne sytuacje rodzinne potrafią to zmienić, ale nie zawsze. Zostawiam gwiazdki :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania