Pokaż listęUkryj listę

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Pokutnik - Luźny fragment w oczekiwaniu na kontynuację historii właściwej (Horror/Fantastyka)

Natanael stał w szerokim rozkroku, chciwie łapiąc powietrze wielkimi haustami. Był bosy, za jedyne odzienie służyły mu poszarpane, strzępy sutanny. Jego ciało obnażone do pasa, było czerwone od krwi, mięśnie drgały spazmatycznie, posoka sączyła się z niezliczonych cięć, zadrapań i ugryzień. Prawa dłoń z całej siły ściskała rękojeść złamanego miecza, o szerokiej klindze i długim jelcu. Wszędzie gdzie okiem sięgnąć, rozpościerało się morze trupów. Odcięte głowy i kończyny, zdeformowane ciała, części ludzi i bestii wymieszane ze sobą, na buchającej ogniem płycie podłoża.

Odgarnął włosy mokre od krwi i potu, które przylegały do czaszki i twarzy. Niebo było kompletnie czarne, ciężkie burzowe chmury kotłowały się ze sobą, ciskając piorunami o ziemię. Wtedy go ujrzał – żelazny krzyż. Stał około stu metrów przed nim, stworzony z poskręcanych, błyszczących prętów i w jego zmęczonych oczach wydawał się wić, jak gdyby był żywy.

Zaczęło padać. Poczuł na twarzy pierwszych kilka kropel, a w następnej sekundzie niebo rozwarło się i runęła z niego ulewa krwi, gasząc ognie buchające spomiędzy martwych ciał, i zmieniając je w słupy czarnego smolistego dymu.

Natanael zrobił pierwszy krok, kulejąc i zataczając się, zaczął brnąć przez swoje dzieło. Szedł w stronę krzyża, każdy ruch wywoływał eksplozję bólu, ale nie mógł przestać, nie teraz, kiedy był już tak blisko. Wypuścił złomek miecza, który nagle stał się zbyt ciężki, by mógł dalej go nieść. Czuł stal i ostre drzazgi kości, wbijające się w jego stopy. Co kilka kroków potykał się i upadał, ranił kolana i dłonie, a potem wstawał by iść dalej. Żadna z walk, którą stoczył w swoim życiu nie była tak ciężka jak marsz, który teraz podjął. Nie spuszczał jednak oczu ze stalowego krzyża, bał się, że podda się jeśli nie będzie go widział. Nie pamiętał, by bał się kiedykolwiek wcześniej.

Krwawy deszcz przybierał na sile. Natanael brodził po kostki w gęstym karmazynie, nie wiedząc gdzie stawia nogi. Był już tak blisko. Jeszcze dziesięć kroków, jeszcze pięć. Poczuł jak coś łapię jego stopę i ponownie upadł na kolana. Spróbował się podnieść i odkrył, że jego druga noga również tkwi w potrzasku. Bał się spojrzeć w dół, dalej wpatrywał się wyłącznie w krzyż. Wyciągnął przed siebie poranione ramie, starając się w ten sposób pokonać dystans tych kilku kroków, dzielących go od krucyfiksu. Jeśli go złapie, dotknie... gdyby chociaż udało mu się go musnąć koniuszkiem palca, wtedy wszystko skończy się dobrze. Wtedy będzie zbawiony.

Z rzeki krwi wyskoczył wijący się łańcuch, i oplótł wokoło jego wyciągniętej ręki. Następny już wił się po ramieniu, na którym opierał się egzorcysta. Łańcuchy wokoło nóg ruszyły wyżej, opinając jego tors. Wszystkie cztery, jak węże oplatały go i zaciskały się, aż nie było już widać gdzie jeden się kończy, a inny zaczyna. Deszcz przestał padać.

Natanael unieruchomiony trwał na klęczkach, wpatrując się w krzyż. Z tyłu dobiegły go powolne kroki. Nie musiał się obracać, wiedział kim jest ten, który się zbliża. Wiedział co będzie dalej. Chlup, chlup, jeden krok za drugim na polu krwi. Zbliżało się nieuniknione.

„Wybacz mi Panie. Zawiodłem.”

Ciężki topór spadł na jego kark. Głowa Natanaela potoczyła się i zatrzymała, u podstawy krzyża nieomal go dotykając. Nieomal.

Natanael obudził się w swojej celi, dłonią obejmując gardło i ciężko dysząc. Za każdym razem gdy kładł się spać przygotowywał się na to, że znów odbędzie tę podróż, a jednak nadal ona nim wstrząsała. Przynajmniej już nie budził się z krzykiem. Przynajmniej nie trząsł się i nie płakał, do momentu gdy nadchodził świt. Przez te wszystkie lata gdy noc w noc śnił ten sam sen, nieomal zdołał się do niego przyzwyczaić. Nieomal.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Nazareth 03.09.2016
    klepisko to raczej można znaleźć w chacie albo stodole niż na ulicy.
    Zastanawiam się jak Zarred przeżył tyle lat. Dopiero teraz widzę jak bardzo irracjonalne bywają jego zachowania i że z regóły podejmuje decyzje pod wpływem impulsu. ( jakby to powiedział mój majster: gożej niż baba) To nie jest zarzut pod adresem twojej twórczości, tak skonstruowałaś postać i jesteś w tym konsekwentna, więc jest to bardziej a plus niż cokolwiek innego. Zastanawiam się tylko czemu zajęło mi aż 10 części żeby to dojżeć. Część krótka, ale dla mnie poniekąd kluczowa, poprzez wnioski do których doszedłem.
  • Nazareth 03.09.2016
    No to fajnie wstawiłem sobie komentarz zamiast komu innemu.... facepalm[*]
  • Hermia 03.09.2016
    A podobno bilokacja jest niemożliwa - gówno prawda!
    Jak zwykle kłamią:-))
  • Nazareth 03.09.2016
    Żadna bilokacja, pomyłka zwykła, jeśli o komentarz ci chodzi.
  • alfonsyna 04.09.2016
    "coś łapię jego stopę" - łapie
    "poranione ramie" - ramię
    Od któregoś momentu miałam już coraz silniejsze wrażenie, że to jakaś scena wyjęta z sennego marzenia, sen albo wizja, przywidzenie, coś na wpół rzeczywistego. Klimat bardzo mroczny, ponury, a więc musiał mi przypaść do gustu. ;) W sumie szkoda, że się nie przydarzyła jakaś dłuższa część, ale ten fragment też dobry na chwilowe zaspokojenie ciekawości, choć w sumie do głównej fabuły wiele nie wnosi. Ten sen rzuca za to nowe światło na egzorcystę, obnaża jego wewnętrzne, podświadome lęki, dręczy go jego własną słabością i wątpliwościami - wprost idealna okazja do podkreślenia psychologicznego rysu postaci - co się zresztą dobrze udało. :)
  • Nazareth 05.09.2016
    Miło mi że zajrzałaś alfonsyno. Tak, ten fragment nie wnosi fabularnie praktycznie niczego, jego przeznaczenie jest dokładnie takim jak je odczytałaś: przybliżenie czytelnikowi głównej postaci. Pokazanie, że Pokotnik poza tym, że jest "meganapierdalatorem" siejącym strach w sercach demonów i samotnie ścigającym je w otmętach nocy, jest też człowiekiem - ma swoje lęki, jest coś co jego również prześladuje. Cieszę się niezmiernie, że się to udało. Początkowo chciałem ten fragment wplwść gdzieś później w fabułę, ale pomyślałem, że może wrzucając go teraz podziałam mobilizująco na mojego wspólnika ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania