Polscy raperzy jako współcześni poeci
(napisałem mój pierwszy artykuł do gazetki szkolnej i chciałbym się dowiedzieć czy to ma w ogóle ręce i nogi)
Z moich obserwacji wynika, że rap większej części ludzi kojarzy się z patologią muzyczną. Wydaje im się, że głównymi tematami są narkotyki, alkohol, kradzieże itp., a tekst przesiąknięty wulgaryzmami. I oczywiście w wielu przypadkach tak jest, jednak istnieje paru raperów, którzy w swoich utworach niosą jakąś treść, która ma na nas wpłynąć, daje do myślenia. Rap może być kojarzony niejako z poezją, bardzo uwspółcześnioną, ale jednak. Nasze czasy się zmieniają, więc poezja też musi się zmieniać. Znam dwóch takich raperów, którzy godni są miana poetów współczesnych.
Pierwszy z nich to dwudziestopięcioletni Jakub Grabowski, znany jako Quebonafide (bona fide - z łac. w dobrej wierze). Quebo aktualnie kończy pracę nad nowym albumem, który przyniósł mu rzeszę fanów, a pod jego teledyskami na YouTube widnieją miliony wyświetleń i tysiące komentarzy. Kuba w każdym utworze tejże płyty opisuje inny kraj, który odwiedził – Australia, Japonia, Islandia, USA, Francja, Indie i wiele innych, stąd nazwa – „Egzotyka”.Kuba w tych kawałkach często nawiązuje do swoich doświadczeń życiowych. Przykładem jest numer pt. „Zorza”, nagrywany w Islandii, gdzie Jakub opisuje swoje dzieciństwo i przeciwności losu, z którymi przyszło mu się zmierzyć w drodze na sam szczyt polskiej rap-sceny. W innym utworze pt. „Bollywood” Quebonafide opisuje biedę i głód indyjskich slumsów i wytyka sobie błędy przeszłości związane z chwaleniem się pieniędzmi oraz niedojadaniem, zastanawia się również, czym dla ludzi jest szczęście. Jakub nad wymienionym albumem spędził bardzo dużo czasu, bo aż prawie dwa lata. Mam nadzieję, że jego praca nie pójdzie na marne.
Rzadko spotykaną cechą u polskich raperów jest śpiewane wypowiadanie słów. Ta właśnie melodyczność głosu u Quebo, a także bogate słownictwo jest dowodem jego poetyckości.
Myślę, że znana wam jest „Lalka” Bolesława Prusa, prawda? Prus w swoim dziele genialnie opisał Warszawę. Można było rozkoszować się lekturą jednocześnie zwiedzając miasto i połapać się w tym wszystkim. Dwudziestosześcioletni Filip Szcześniak, raper, tworzący pod pseudonimem Taco Hemingway w tym aspekcie dorównuje panu Bolesławowi. Z tą różnicą, że Taco słuchasz, nie czytasz. Oczywiście nie chcę zniechęcać tutaj nikogo do czytania, jednak wiadomo, że ludzkość dąży do lenistwa.
W albumie pt. „Trójkąt Warszawski” Fifi (tak też jest nazywany) w świetny sposób opisuje tytułowe miasto. Na podstawie tego albumu można by było stworzyć przewodnik po warszawskich klubach. Płyta, choć skromna, ponieważ składa się tylko z siedmiu utworów zawiera w sobie wiele treści. Równolegle z wątkiem wielkomiejskim autor rapuje o odchodzącym dzieciństwie, przemijającej bezpowrotnie beztrosce, utraconej wolności i nieszczęśliwej miłości.
Bogate opisy, wielowątkowość oraz różne interpretacje – te atrybuty twórczości Filipa mogą godnie mianować go poetą współczesnym.
Pragnę nadmienić, że są to tylko pojedyncze albumy poszczególnych artystów. Pozostałe płyty Quebo oraz Taco także są godne polecenia, opisałem te, które mi najbardziej przypadły do gustu. Z innych raperów, których znam (a znam ich bardzo wielu), i którzy niosą ze sobą „przekaz” są na pewno Bisz(B.O.K - zespół), Łona oraz Szad Akrobat . Zapamiętajcie, że rap to nie tylko popularne w tych czasach „głupoty”, ale także poezja szeroko rozumiana, która bardzo przydaje się na maturze ustnej z języka polskiego.
Komentarze (15)
Ja rapu nie słucham i nie wiem o czym śpiewają, a raczej właśnie recytują, ale masz rację, jest to ich twórczość, są poetami. Lepszymi albo gorszymi, ale jednak. Moja młodsza córka też czasem rapuje do gotowych podkładów muzycznych. W niektórych są wplecione fragmenty dobrze mi znanych starych melodii, które przywołują wspomnienia zapomnianych szlagierów. Któregoś razu zapytałam jej, dlaczego właśnie rap? Odparła, że przecież ona śpiewać nie umie, a też ma coś do powiedzenia i chciałaby to przekazać dalej. Utkwiło mi to w pamięci, bo dostrzegłam tego sens. Pozdrawiam i życzę, by twój tekst odniósł zamierzony wydźwięk :)
Quebo nie jest wulgarny? Też jest :p Bardzo lubię jego kawałki, ale stwierdzenie, że nie należy "do tej wulgaryzującej części sceny" jest nieprawdziwe.
Strasznie gryzie mnie w oczy, gdy ktoś nazywa rapem twórczość Qbika i Cypisa, owszem, ale równie gryzie w oczy kwestia nazwania rapem tekstów Hemingwaya. Rap jest mocną, wulgarną muzyką, a wielu "uwspółcześnionych" twórców robi już praktycznie inną muzykę i tylko nazwa kierunku pozostała prawdziwa.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania