Polska droga do kolejnego upadku - część X (subiektywne rozważania w formie felietonu)

Rząd Mateusza Morawskiego (od 11 grudnia 2017 do ?)

 

"Z podobnym problemem mierzyliśmy się, kiedy sprawowaliśmy władzę w latach 2005-2007. Wtedy poszliśmy w kierunku bardzo eksperckim, właśnie otwartych konkursów jeśli chodzi o rady nadzorcze. Trafiali tam eksperci z rynku, trafiały osoby z tytułami naukowymi, z SGH, z innych uczelni. No i problem okazał się taki, że ich sposób myślenia o gospodarce, o zarządzaniu był zupełnie sprzeczny z tym, co Prawo i Sprawiedliwość ma w swoim programie."

Radosław Fogiel - wicerzecznik PiS

 

Zmiana Premiera i kilku ministrów miała dać nowego rozpędu "dobrej zmianie". Nowy rząd nie potrzebował ekspertów, a ludzi wiernych realizujących ich program. Program Jarosława Kaczyńskiego.

Agencja ratingowa Standard & Poor's w kwietniu 2018 r. dała kredyt zaufania nowemu rządowi i podwyższyła rating Polski. Zarówno obniżka ratingu, jak i jego podwyżka nie miała przesłanek merytorycznych. Tym razem okazało się, że zdaniem rządu ratingi są jednak ważne. Ot taka niewielka zmiana narracji.

 

Pierwszym ministrem finansów została Teresa Czerwińska. Można powiedzieć ekspert w swojej dziedzinie. Co z tego, jak nie chciała realizować "piątki Kaczyńskiego". Czy taki minister mógł przetrwać? Oczywiście, że nie, więc nagrodą za jej milczenie było intratne stanowisko wiceprezesa Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Wilk syty i owca cała, można by rzec. Następcą został Marian Banaś, prawnik, religioznawca i filozof. Takie wykształcenie było idealne do bycia Ministrem Finansów, bo po co komu znajomość ekonomii, jak trzeba realizować "piątkę Kaczyńskiego". Przetrwał niecałe trzy miesiące i został prezesem Najwyższej Izby Kontroli. Wtedy też zaczął się pasjonujący spór na linii Banaś - PiS, ale ja nie o tym.

 

Jeżeli kto myślał, że osiągnęliśmy dno, to muszę go rozczarować. Dno było przed nami. Przez ponad dwa miesiące nie mieliśmy ministra finansów, a jego funkcję pełnił premier. Po tym czasie przyszedł Tadeusz Kościński. Absolwent Goldsmiths’ College, a więc miał wykształcenie średnie i to wystarczało, by zostać ministrem finansów państwa Polskiego. W kwietniu 2020 roku w Ministerstwie finansów pojawił się młody chłopak, Piotr Patkowski, który ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie w Lublinie. Powstał wspaniały tandem znający finanse państwa jak mało kto.

Wrócę może do przyczyn odejścia Pani Teresy Czerwińskiej, a więc "piątki Kaczyńskiego". Cóż to było za cholerstwo, że nie dało się nikogo kompetentnego namówić na fuchę w ministerstwie finansów? A więc 500+ na każde niepełnoletnie dziecko, trzynastki dla emerytów, zwolnienie z podatków osób do 26 roku życia, zmniejszenie PIT-u do 17%, przywrócenie zredukowanych wcześniej linii autobusowych. Jakże piękne dodatkowe wydatki bez pokrycia. Niestety rząd uwierzył w swoje własne siły i nie odpuszczał, tylko realizował zarysowany przez Prezesa program.

 

Nieco późniejsza zapowiedź podniesienia płacy minimalnej do czterech tysięcy złotych do roku 2024, wyraźnie pokazywała, że wszyscy powinniśmy być równi i zarabiać tyle samo. Wspaniałomyślność rządu była niczym niezmierzony ocean dla pływających tam stworzonek. Populizm pełną gębą pociągający za sobą strach ludzi myślących.

 

Rząd robił wszystko dla nas Polaków. Wiadomo, że ludzie lubią niskie podatki, więc wprowadzano dużo nowych niskich podatków. Dla niepoznaki często nazywając je opłatami. I tak oto mamy podatek bankowy, opłatę denną, mocową, recyklingową, przejściową, emisyjną, daninę solidarnościową. Przed nami podatek cukrowy, podatek od hipermarketów i wiele innych, o jakich jeszcze nawet nie marzyliśmy. A to wszystko tylko po to, by żyło się lepiej.

 

Pisząc o podatkach, należy przypomnieć, że nie podwyższa się kwoty wolnej od podatku, mimo rosnącej inflacji, ani nie przywrócono niższego podatku VAT, co było niejednokrotnie obiecywane.

Przyszła pandemia COVID-19 i przez chwilę można było mieć nadzieję, że rząd zmądrzeje i zacznie szanować pieniądze podatników. Nic bardziej mylnego. Pandemia wyzwoliła nowe pokłady populizmu. Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopę procentową niemal do zera, przy ponad trzyprocentowej inflacji. Tym samym, gdy nasze oszczędności trzymamy na rachunkach bankowych, tracimy trzy procent rocznie! Co gorsza, nie tylko na nas odbija się lekkomyślna decyzja RPP. Banki będą miały jeszcze większe kłopoty, gdyż my uciekamy z naszymi oszczędnościami z banków, one zaś nie będą miały z czego udzielać kredytów, a to prosta droga do wieloletniej stagnacji.

 

NBP dołożył swoje trzy grosze do psucia finansów publicznych i złamał kolejną granicę, której nie należało przekraczać. Zaczął skupować obligacje skarbu Państwa. Do 19 sierpnia 2020 skupił obligacje skarbu państwa na kwotę 52 mld zł oraz obligacje wyemitowane przez PFR i BGK za kolejne 51 mld zł. Mówiąc prostym językiem, wypuścił na rynek ponad sto miliardów złotych wygenerowanych z powietrza. Jak to się skończyło w PRL-u, część z nas pamięta, jak to się skończy w nowej rzeczywistości, czas pokaże.

 

Zapowiedzi Pana Patkowskiego nie nastrajają optymistycznie. Aktualnie sugeruje zniesienie progu zadłużenia zapisanego w konstytucji. Czy tego rząd Morawieckiego dokona przy pomocy partii opozycyjnych? Nie wiem, ale boję się, że niestety tak się stanie. Nie byłbym sprawiedliwy, gdybym nie wspomniał, że ten próg zostanie prawdopodobnie złamany już w tym roku, ale zgodnie z metodologią unijną. W Polsce przyjęto inny system liczenia, który utrzymuje nas poniżej wskaźnika 60% długu do PKB. Po prostu do długu nie wlicza się zadłużenia generowanego przez PFR i BGK.

 

Otworzono puszkę Pandory, której zamknąć nie sposób.

 

Przy okazji można dodać, że przez cały okres rządów trwa spór o praworządność w Polsce. Żyjemy w czasach, gdzie nie ma instytucji, której można by było zaufać. NBP "drukuje" pusty pieniądz, TK i SN są polityczne, KNF nienależycie nadzoruje system finansowy (afera Amber Gold i Getback), Prezydent nie zwraca uwagę na konstytucję, zresztą tak jak i wszyscy inni łącznie z opozycją.

 

O instytucjach unijnych nawet nie wspominam, gdyż jest jeszcze gorzej, niż u nas.

 

Czy model III RP wyczerpał się po trzydziestu latach trwania? Czy też jeszcze pociągnie parę lat i runie nieco później, jak to miało miejsce w przypadku PRL-u? A jak system padnie, co go zastąpi? Pytania, na które być może odpowiedź niedługo nadejdzie.

 

Kończąc tę część, jak zwykle przechodzę do wskaźników gospodarczych, które pokazują, co się działo za rządów Mateusza Morawieckiego.

 

W 2018 r. deficyt budżetu państwa wyniósł 10,4 mld zł, w 2019 wyniósł 13,7 mld zł, w 2020 r. ma wynieść 109 mld zł. Jeżeli chodzi o kursy walut na dzień 9 września 2020 r., kursy przedstawiały się następująco: USD 3,7534 (osłabienie PLN o 5% stosunku do początku rządów); EURO 4,4504 (osłabienie PLN o 6%), a CHF 4,1309 zł (osłabienie PLN o 15%).

 

A jaki to miało wpływ na inne wskaźniki ekonomiczne? Wzrost PKB w 2018 r. był na poziomie 5,1%, w 2019 r. na poziomie 4,0%, w 2020 r. prognozuje się spadek na poziomie około 3%. Inflacja na koniec 2018 r. wyniosła 1,6%, w 2019 r. wyniosła 3,4%, na koniec 2020 r. wyniesie prawdopodobnie w granicach 3%. Aktualnie stopa bezrobocia kształtuje się na poziomie 6,1%.

cdn...

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Jarema 15.09.2020
    Elementarna wiedza ekonomiczna daje wiedzę, że gospodarce są górki i dołki, hassy i bessy. Co poniekąd uzasadnia tytuł cyklu. Zawsze będziesz mógł wtedy powiedzieć Józefie, a nie mówiłem. Przewidziałem upadek. Jestem prorokiem;))) Bo równie dobrze tytuł cyklu mógłby brzmieć "Polska droga do kolejnego wzrostu", bo dobra koniunktura też kiedyś przychodzi, jak w zwykłym życiu mikro, tak i na poziomie makro.
  • Jarema 15.09.2020
    Sorry za literówki.
  • Józef Kemilk 16.09.2020
    Oczywiście są kryzysy, ale zadrukowanie ich tylko pogłębia problemy. Nie powinno się bić w najbardziej zapobiegliwych ludzi, którzy oszczędzają, a to się teraz dzieje. Łupimy podatkami, wywołujemy inflację i rozdajemy kasę na lewo i prawo. Ci co jeszcze chcą coś robić, zadadzą sobie pytanie, czy wyjechać, czy może iść na socjal i mieć wszystko w dupie. Podejście rozdawnictwa demoralizuje ludzi.
  • Jarema 16.09.2020
    Józef odkąd pamiętam, wszystkie rządy polskie i europejskie tak robią. To się nie zmieni, a narzekanie na to ma taki sam sens, jak na to, że są burze. O ile ktoś jest zapobiegliwy, to tak inwestuje, np. w działki, złoto, że mu ta inflacja kasy nie pożera. A zwykli zjadacze chleba żyją na bieżąco, nie mają wielkich oszczędności, i jak im mało bo widzą inflację, to robią na przykład strajki domagając się od rządu lub pracodawcy więcej kasy. Dziwne jest tylko to, że strajkują zazwyczaj ci, którzy pracują na państwowych posadach. Im ciągle jest mało, pasożytom, różni nauczyciele, lekarze, pielęgniarki. W prywatnej szkole, albo szpitali dostaliby kopa i przyjęliby kogoś innego.
  • Józef Kemilk 16.09.2020
    Jarema Od bodajże 1993 r. nie drukuje się w Polsce pustego pieniądza. W Europie ten proceder zaczął się w 2008 r. Jakoś nie zauważyłem by dodruk Europie Zachodniej coś dał. W PRL skończyło się to upadkiem systemu i hiperinflacją.
  • Jarema 16.09.2020
    Józef tu się z Tobą zgodzę, że na pewno doprowadzi to do takiej, czy innej katastrofy, ale gdybyś był na miejscu rządu, też byś tak robił, żeby utrzymać się przy władzy w obliczu tak silnych kilkusettysięcznych grup zawodowych na państwowym garnuszku, jak policjanci, nauczyciele, pracownicy sądowi i inni.
  • Józef Kemilk 16.09.2020
    Jarema rządzenie tylko po to by rządzić, nie przekonuje mnie. Honor trzeba mieć.
  • Jarema 16.09.2020
    Józef, ha, ha w dzisiejszej polityce. To nie te czasy, gdy za malwersacje np. groziła urzędasowi nawet kara śmierci.
  • Józef Kemilk 16.09.2020
    Jarema Jak dany rząd zaczyna się zbytnio przywiązywać do władzy, to nic dobrego z tego nie wynika. Tak mamy teraz. Poprzednicy wciąż czują się prawowitymi władcami, aktualni zaś nie przyjmują nikim i niczym, tylko chcą trwać przy korycie. Oni nas przed niczym nie uratują, tylko staną się (już są) nową bogatą elitą, spasioną na państwowych spółkach i instytucjach państwowych.. Kiedy Wielka Brytania stała się na wskroś lewicowa? Kiedy rządzili nimi tzn. konserwatyści.
  • Jarema 16.09.2020
    Józef piszesz, że ci spasieni, odpędzeni od żłobu nadal czują się i zachowują jak pełnoprawni władcy i dostają wścieku, że mimo wszystko nie mogą o niczym decydować, a tak się przyzwyczaili przez ponad dwadzieścia lat. I masz rację. Teraz pasie się nowa elita, i widać po tej ustawie o zwierzętach, ze to takie samo lewactwo, jak poprzednie. Tylko weź idź i to zmień. Jak? Nie ma żadnej alternatywy. Tylko nie mów, że konfederacja, bo to jakaś piaskownica i żenada.
  • Józef Kemilk 16.09.2020
    Jarema Nie zmieni się tego. Ostatnio widziałem taki mem: Jak chcesz mieć socjalizm, to wprowadź demokrację.
  • Ozar 17.09.2020
    Napisałeś "Wtedy poszliśmy w kierunku bardzo eksperckim, itd" No cóż nie zawsze myślenie typowo ekonomiczne nie idzie w parze z tak zwanym "ideologicznie słusznym myśleniem", znamy to z lat komuny. Pisowi pewnie się wydawało, że owi fachowcy to zrozumieją i będą iść ideologicznie słusznym torem, ale to się okazało niemożliwe. To normalne kiedy ideologia zderzy się z ekonomią (zazwyczaj w takim przypadku pada ekonomia).
    Napisałeś "Nowy rząd nie potrzebował ekspertów, a ludzi wiernych realizujących ich program. Program Jarosława Kaczyńskiego". To wyjaśnia dlaczego masowo pozwalniali tych ekspertów o których pisałeś wcześniej. Im się wydawało, że mają pracować w oparciu o tak skrótowo racje ekonomiczne. Hahahahahahaha głupole, tu nie ekonomia rządzi a ideologia i słowa naczelnika państwa, czyli nowego Piłsudskiego (którego zresztą Pan prezes uwielbia). Co do agencji ratingowych to jak coś popierają to mają rację, a jak obniżają to jest atak na Polskę. Normalne podejście dyktatorów.
    Co do ministrów finansów, to ich pozycja w rządzie drastycznie spadła. Oni mieli tylko tak działać, żeby na zewnątrz wychodziły informację jak jest coraz lepiej i jak nasz obecny wtedy rząd idzie w kierunku poprawy bytu zwykłych obywateli reszta nieważna.
    Co do Pana Banasia to tu akurat trafiła kosa na kamień, bo kiedy okazało się że nie nadaje się na ministra finansów zrobiono go o dziwo szefem NIK. To był jeden z największych błędów Kaczorka, bo jak zaczął podskakiwać i brudzić okazało się, że nie łatwo go z tej fuchy odwołać (patrz konstytucja).
    Dalej wszystko szło wg. Wytycznych Naczelnika Państwa, czyli jak napisałeś "Populizm pełną gębą pociągający za sobą strach ludzi myślących".
    Kiedy wybuchła tzw. "pandemia", której w rzeczywistości wcale niema rząd rzucił się na wszystko i zaczął bardzo mocno psuć to, co jeszcze pół roku temu było w miarę sensowne, czyli stopy procentowe, skupowanie obligacji itd. Czyli zadłużenie Polski skoczyło tak ogromnie jak jeszcze nigdy od 1990 roku. To było i jest istne szaleństwo, za które nam i naszym dzieciom, a pewnie i wnukom przyjdzie zapłacić.
    Napisałeś "Czy model III RP wyczerpał się po trzydziestu latach trwania?" - nie, ale ci którzy decydują o losach naszej cywilizacji poprzez wprowadzenie paniki związanej z Covid 19 doprowadzają do totalnego upadku szczególnie państw takich jak nasz, gdzie jeszcze nie ma totalnego przyzwolenia na lewicowość. To, co się dzieje, to nic innego jak neomarksizm w pełnej chwale (kto nie wie co to polecam na YouTube pana Krzysztofa Karonia). To co się dzieje to nie jest przypadek, to ściśle wyznaczona droga na której końcu jest władza nad wszystkimi przez nową formę lewicowego marksizmu (UE już jest przez nich opanowana).
    Niestety jesteśmy świadkami powstawania nowej ery, nowego świata w którym takie państwa jak Polska czyli jeszcze oparte na tradycji i chrześcijaństwie będą napiętnowane i albo się poddadzą albo zostaną zniszczone ekonomicznie i propagandowo. 5
  • Józef Kemilk 17.09.2020
    Jak komuna padała, nie przypuszczałem, że będziemy musieli ponownie przerabiać socjalizm. Co gorsza jego forma, jest jeszcze gorsza, niż ta z PRL-u. A zasięg nowej socjalistycznej idei, obejmuje cały tzn. świat zachodni. Jeszcze parę lat temu patrzyłem na uchodźców z północnej Afryki, jako zagrożenie. Teraz wydaje się, iż jest to jedyna szansa dla ocalenia chociaż resztek zdrowego rozsądku. Mam nadzieję, że przejęcie przez nich władzy w Europie nie będzie miało barwy czerwonej, która będzie wsiąkała w ziemię. Co prawda Europie będzie bliżej do Afryki północnej niż do tej dawnej z lat 80-tych ,ale jest szansa na zatrzymanie genderowego szaleństwa. Jeżeli Polska wytrzymałaby z 20-30 lat w konserwatywnych wartościach, to później Europa nam nie zagrozi. Staniemy się enklawą tolerancji i dobrobytu.
    Moim marzeniem byłoby stworzenie Polski jako konserwatywnego serca Europy. Trzymalibyśmy się wartości konserwatywnych tak w ekonomi jak i światopoglądzie i tak przedstawialibyśmy się w świecie zachodnim. Całkiem możliwe, że dzięki temu udałoby się nam przejąć wartościowych ludzi, mających dość zakłamania i cenzury. Ludzi, którzy widzą w kobiecie kobietę, a w mężczyźnie mężczyznę.
  • Ozar 20.09.2020
    Józef Kemilk Twoje marzenie zresztą całkiem sensowne miałoby sens tylko w jednym przypadku takim kiedy do władzy doszliby u nas politycy po pierwsze będący patriotami A po drugie nie mającymi nad sobą zwierzchnikow czyli tych którzy płacą i wymagają. Takich praktycznie nie ma bo polska sceną polityczną od 30 lat rządzą A właściwie kierują te same siły A nasi tzw. Politycy tylko wykonują ich rozkazy. Miałem cichą nadzieję zwiazaną z konfederacja ale niestety tam też mi coś śmierdzi. Niestety takich patriotów nikt do władzy nie dopuści bo koryto zbyt wielkie. Moim zdaniem obecnie powtarza się u nas scenariusz z końca XVIII wieku gdzie o Polsce już Polacy nie decydowali. Jak wiesz historia kołem się toczy i dzisiaj mamy bardzo konkretny tego przykład. Niestety cała ta szopka z "wolnością i demokracja" z lat 1989/1990 gdzie w znakomity sposób oszukali nas s wszystkich trwa do dz9siaj. Jak byś chciał szczegółów to wejdź na mój profil i poszukaj moich artykułów Polska 20 lat w EU i tam to opisalem. W tej chwili jesteśmy tylkomarionetkami w rękach obcych nic więcej. Przepraszam za błędy ale pisze na komórce czego nienawidzę ale nie mam kompa bo padł mi już 3 tyg. Temu i nikt nie wie co się stało.
  • Józef Kemilk 20.09.2020
    Ozar Niestety w Polsce zawsze mieliśmy dużą grupę zdrajców i musimy jakoś sobie z tym radzić. Gorzej, że we współczesnych czasach nie ma miejsca na wolne państwa. To co nam zostało, to lawirowanie między wszystkimi i udawanie. Tego niestety nie umiemy i nigdy nie umieliśmy. Tego trzeba się nauczyć. W tych czasach nie ma także co marzyć o Polsce jako całkowicie wolnej, możemy jednak podjąć próbę stworzenia czegoś na kształt wolnej konserwatywnej Europy. Wątpię by w "starej" Europie nie było prawdziwych konserwatystów, którzy chcieliby uciec od szaleństwa.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania