Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
" Pomimo bólu życie toczy się dalej"
Z rozmowy z Berie zapamiętałam to że słuchałam z niedoważaniem tego co mi mówił.
Wygląda na to iż obie strony poniosły straty. Zakończył swoją opowieść Berie.
Zarówno łowcy jak i … Tutaj głos mi się zawiesił. Nie umiałam wypowiedzieć na głos tych imion. Jeszcze nie. Za wcześnie… dużo za wcześnie.
Lecz mój rozmówca nie miał tego problemu.
Tak. Strata Assasila i Kovu to bolesne doświadczenie. Los jest brutalny dziewczyno. Nigdy nie wiadomo kiedy…dzwonek telefonu przerwał wypowiedz Berie.
Słucham.
…
Jak to nie możesz sobie z nim poradzić?
…
Cholera zaraz będę.
Coś się stało?
Musze jechać. Vlad postanowił uszczuplić swoje zapasy alkoholu i… robi inny wystrój wnętrza. Tu się skrzywił.
To jedź. Jak musisz. Berie skina głową i ruszył do drzwi.
Mam nadzieję że przyjdziesz do pracy w poniedziałek?
Tak a czemu pytasz? Zaskoczyło mnie to pytanie. Lecz odpowiedź jeszcze bardziej.
Wygląda na to że będę Twoim szefem dopóki mój syn nie ogarnie się na tyle, żeby prowadzić firmę.
Naprawdę? To aż tak źle z nim jest.
Taaa. Będę musiał zostawić Norwegię na jakiś czas. Nie uśmiecha mi się to no ale cóż. Sezon psich zawodów się zbliża,a mnie nie będzie. Syn ważniejszy. Ma przeszło 800 stuleci na karku a ciągłe mnie potrzebuje.
Ile Vlad ma lat?
Przeszło osiemset. Nie wiedziałaś?
Nie. To znaczy domyślałam się ze jest „ wiekowy” ale że nie aż tak.
Ja jestem jeszcze trochę starszy od niego. Ok muszę jechać i zobaczyć co się dzieje. Nie zapomnij przyjść do pracy w poniedziałek. Do zobaczenia. I wyszedł.
Do zobaczenia Berie.
Po wyjściu Berie zostałam sama z myślami. Dużo wiadomości za dużo. Łowcy Wampirów, wiek Vlada i jeszcze parę innych rzeczy spowodowało u mnie spory ból głowy. Znalazłam Ibuprom i poszłam spać. Jutro do pracy trzeba wstać. Nastawiłam budzik w telefonie. Nie od razu zasnęłam. W mojej głowie tyle myśli się kołatało iż nie sposób było usnąć. Myśl goniła myśl. Łowcy Wampirów, porażka Assasila i jego kompanów, zrozpaczony pijany Vlad, Berie i ja w tym wszystkim. Kiedy zasnąć nie mogłam sięgnęłam po wymiętolony przeze mnie rzemień, na którym był sygnet Assasila. Tyle emocji i wspomnień mnie zalało, że maiłam wrażenie że oglądam film w zwolnionym tempie. Klatka po klatce. Od momentu kiedy zobaczyłam go siedzącego na murku po moment aż dowiedziałam się że już go nie ma. Łzy same mi popłynęły z oczu. Wtuliłam się w poduszkę i płakałam. Zmęczona płaczem musiałam usnąć bo dźwięk budzika mnie dopiero zbudził. Wstałam, umyłam, ubrałam, zrobiłam śniadanie do pracy, szybki makijaż i poszłam do samochodu zastanawiając się jakie to zmiany czekają w pracy skoro Berie ma zastępować Vlada. Po dotarciu na parking zaparkowałam auto na miejscu gdzie zawsze je stawiałam. Zaraz obok parkował Assasil, teraz jego miejsce stało puste. Westchnęłam bezradnie i już chciałam wysiąść z samochodu, kiedy drzwi natrafiły na opór. Kiedy klnąc pod nosem już miałam ten opór przełamać zorientowałam się iż ów przeszkodą jest mężczyzna w średnim wieku. Był to jeden z pięciu dyrektorów którzy pracowali w firmie. I tak był to wampir.
Przepraszam ale chciałabym wysiąść. Powiedziałam najspokojniej jak umiałam. Ostatnie wydarzenia spowodowały że do wybuchu złości niewiele trzeba mi było.
Oczywiście już się cofam Kate. Chciałem upewnić się że nie uciekniesz mi, chciałbym z Tobą porozmawiać.
Słucham. Nie miałam ochoty na te rozmowę. Wiedziałam o czym będziemy rozmawiali.
Czyli te pogłoski to prawda że Assasil i reszta polegli?
Tak twierdzi Berie. Odpowiedziałam.
A Ty co o tym sądzisz. Jest szansa że przeżyli?
Posłuchaj Max. Nie wiem jakie pogłoski usłyszałeś. Ja nie jestem dobrym partnerem do rozmów na ten temat. Poza tym to nie miejsce na takie rozmowy. Przepraszam Ciebie ale chciałabym udać się do biura. Porozmawiaj z Berie lub Vladem oni wiedzą więcej niż ja. Rzuciłam na odchodnym.
Przysięgam ze zapłacą za to.
Przystanęłam. Takie deklaracje też do Berie ale to miłe z Twojej strony. Nie czekając na odpowiedz ruszyłam schodami ku wejściu. Kiedy weszłam do środka od razu skierowałam się do windy. Zostałam zatrzymana przez ochroniarza.
Kate. Wszyscy pracownicy są proszeni do sali obrad. Mamy nowego szefa.
Nowego szefa? Powtórzyłam zaskoczona.
Tak. Chce aby wszyscy pracownicy przyszli do sali.
Dziękuje za informację. W tym momencie przypominałam sobie jak Berie mi mówił że będzie zastępował Vlada. Szybkim krokiem przemierzyłam korytarz. Przed drzwami do sali stała Monic. Przestraszona bardzo.
Witaj. Stało się coś? Czemu tutaj jesteś?
Dzień dobry. Nowy szef kazał mi na Panią zaczekać.
To miłe z jego strony. Powiedziałam uważnie się jej przyglądając. To chodźmy. Nie możemy kazać czekać na siebie. Już sięgałam za klamkę kiedy Monic zmieszana powiedziała.
Proszę poczekać chwilę.
Tak?
Nie widziała go Pani.
Nie rozumiem. Możesz mówić jaśniej? Wygląd Berie robił wrażenie. Jedni patrzyli na niego z zachwytem, inni ze strachem pomieszanym z ciekawością.
No cóż nie na co dzień widuje się prawie dwu metrowego, muskularnego mężczyznę z opaską na oku i wygolona głową po bokach oraz długim do pasa warkoczem.
Ma osobliwy wygląd.
Osobliwy wygląd? Mam przez to rozumieć że ma dwie pary rąk, dwie głowy i zionie ogniem? Zapytałam rozbawiona.
Nie co też Pani mówi tylko że… W tym momencie drzwi od sali otworzyły się a w nich pojawił się sam Berie. Jakie było moje zaskoczenie kiedy zobaczyłam że ściął warkocz. Był łysy.
Długo Panie karzą na siebie czekać. Zebranie rozpoczęte wszyscy są tylko moich dwóch asystentek brak. Jego stwierdzenie było na tyle czytelne że Monic prawie skłaniając się mu w pas szybko znikła za drzwiami. Natomiast ja zostałam na miejscu przyglądając mu się. Zastanawiałam się czy będziemy musieli odstawić „ szopkę” przed innymi i przedstawić się sobie, jakbyśmy pierwszy spotkali.
Czemu tak na mnie tak patrzysz?
Przepraszam czy my się? Zapytałam zaczepnie.
Nie denerwuj mnie kobieto tylko wchodź do środka. Uśmiechając się wymieniłam go i znikłam w sali. Mogłabym przysiąc że słyszałam cichy śmiech Berie. Też ta sytuacja go śmieszyła.
Zajęłam swoje dotychczasowe miejsce. Zaraz po mnie przyszedł Berie. Zebranie rozpoczęło się od jego przestawienia i zapewnienia pracowników że nie zamierza wprowadzać zmian w zespole. Na te wiadomość widać było ulgę na twarzach wszystkich zebranych, zwłaszcza kobiet w moim wieku. Ja tylko siedziałam i obserwowałam reakcje na widok Berie. Niektóre panie patrzyły na niego jak na zbuntowanego nastolatka, który wyrwał się z spod rodzicielskiej opieki. Pewnie myślały patrząc na niego „ Taki ładny chłopiec a tak się spaskudził tą opaską na oku”. W sumie nie wiedziałam ile on ma fizycznie lat. Podejrzewam że niewiele więcej niż ja kiedy tu zaczęłam pracować. Musze się go zapytać przy okazji. Zebranie się szybko dobiegło końca i wszyscy rozeszli się do swoich oddziałów. Tylko ja i Monic musiałyśmy poczekać na Berie. Kiedy cala trójką szliśmy do windy Berie mówił Monic co potrzebuje, jakich dokumentów, z jakiego działu. Biedna dziewczyna posłusznie zapisywała co ma zrobić, żarliwie przytakując mu. Gdyby mogła to stałaby się niewidzialna. Widać było ulgę na jej twarzy kiedy mogła pójść po dokumenty. Kiedy zostaliśmy sami Berie spojrzał na mnie i zapytał.
Jak sądzisz wywarłem wrażenie na pracownikach Vlada?
Taaa i to spore zwłaszcza na Monic.
Taa. Tak się mnie boi że gdyby nie to ze potrzebuje pieniędzy to by zrezygnowałaby z pracy. Zakpił. Na Vlada tak nie reagowała prawda?
Nie. Ale to może przez Twoja opaskę na oku. Dodaje Ci ona takiego groźniejszego wyglądu dodatkowo.
I dobrze. Będzie trzymać dystans.
Berie?
Tak?
Co z Vladem?
Szczerze? Źle. Prawie cały czas pije. Nie można się z nim dogadać. Nie przyjmuje racjonalnych argumentów. On nie myśli teraz racjonalnie.
A co na to członkowie Zarządu? Jest jego członkiem od dawna.
Był. Zawiesili go.
Jak to?
Mówiłem Ci. Vlad nie myśli teraz racjonalnie dziewczyno. On został zawieszony do czasu aż powróci do formy.
To pewnie trochę poczekają na niego. Westchnęłam. Chciałam jeszcze się o coś Berie zapytać, lecz w tym momencie Monic wróciła z potrzebną dokumentacją.
Coś jeszcze Pan potrzebuje?
Nie dziękuję. Na razie to wszystko. Odpowiedział Berie kartkując dokumenty. Dziewczyna pospiesznie wyszła.
Pokręciłam głową na to. Berie tylko uśmiechną się pod nosem. Jemu to odpowiadało. Kiedy tez miałam zamiar udać się do swojego pokoju, Berie mnie zatrzymał.
Poczekaj Kate.
Tak?
Ja Ty się trzymasz?
Dobrze. Dziękuje że pytasz. Powiedziałam chociaż wiedziałam co zaraz mi odpowie.
Wiesz że kłamanie nie jest Twoją najmocniejszą stroną. Prawda? W tym momencie nasze oczy się spotkały.
Co mam Ci na to odpowiedzieć? O tym że jak wracam do domu to najchętniej bym położyła i przez cały czas wyła, że nic mnie nie interesuje, że wszystko mi o nim przypomina, że na samą że już… nie dałam rady dalej mówić. Głos mi się załamał, oczy zaszły łzami spojrzałam na niego.
Powinnaś iść do psychologa zanim będzie za późno. Powiedział rzeczowym tonem Berie. Opierał brodę na złączonych dłoniach obserwując mnie. To żadna ujma iść do psychologa. Rozsiadł się wygodniej w dużym skórzanym fotelu, który zaskrzypiał pod jego ciężarem.
Już to kiedyś słyszałam od kogoś.
Widocznie ta osoba była Ci życzliwa.
Wiem. Wiem.
Posłuchałaś rady tej osoby?
Tak. Ale już nie było mi dane tej osobie o tym powiedzieć. Uśmiechnęłam się smutno na to wspomnienie. Widziałam że Berie chciał coś jeszcze powiedzieć ale ja nie miałam ochoty tego kontynuować.
Przepraszam ale ma sporo pracy i poszłam do swojego pokoju. Faktycznie parę teczek czekało na moim biurku. Zastanawiałam się czy to nie są raporty z wyjazdu Assasila, ale kto miałby to napisać skoro wszyscy zgineli. Odruchowo sięgnęłam po pierwszą z wierzchu teczkę. Zaczęłam czytać na pierwszej stronie była lista a na niej następujące imiona:
Assasil-Zginiony
Tegan-Zagiony
Segal -Zginiony
Kovu-Zaginiony
Tomas-Zafioniony
Enzo -Zaginiony
Lista była jeszcze dłuższa co dało mi do myślenia. Dlaczego Assasil zabrał wszystkich ze sobą? Może wiedział z kim będą walczyć. Wiedział że będą mu wszyscy potrzebni? Czemu pisze że zaginęli a nie zginęli? I kto to pisał?
Przejrzałam resztę tej teczki. Były dane osobowe łowców, adresy, telefony, członkowie rodzin. Widać ktoś postarał się. Część z nich była polskiego pochodzenia a część ukraińskiego. Wyglądało że byli ze sobą spokrewnieni. Kiedy tak siedziałam i analizowałam dokumenty usłyszałam chrząkniecie. To był Berie stał w drzwiach.
I co o tym myślisz?
Myślę że ktoś sporo pracy włożył w zdobycie danych osobowych Łowców.
To nie takie trudne jak wie się skąd je zdobyć.
A jaki to sposób?
Tajemnica.
I co pytałam. Westchnęłam. Mam pytanie.
Słucham.
Czemu przy Assasilu oraz pozostałych jest napisane że zaginęli?
A jak powinno być według Ciebie napisane?
Nie wiem. Ale coś mi się tu nie zgadza. O co tutaj chodzi Berie? Ty wiesz coś więcej co tam się zdarzyło prawda?
Być może.
Być może?! Zapiszczałam.
Berie uniósł jedną brew do góry co znaczyło że mój ton mu się nie spodobał.
Przepraszam. Ale zrozum mnie jeśli oni nie polegli i jest szansa że żyją to wiesz co.
Wiem. Sam prowadzę swoje śledztwo.
Tylko dlaczego nie odzywają się?
Nie wiem Kate. Dobra ja idę swoje dokumenty do analizy. Jak Vlad to ogarniał?
Masz problem mogę Ci pomóc.
Dam radę. W końcu to ja pomagałem Vladowi zakładać tą firmę.
Ty?
Ja. Dobrze idę. Poszedł.
Czytając dokumenty zatraciłam rachubę czasu i nim się spostrzegłam było po 12-stej. Czas na przerwę. Wyszłam z pokoju zobaczyłam że Berie też zrobił sobie przerwę. Właśnie wlewał alkohol do kawy. Nie dużo ale jak to określił dla „ podkreślenia smaku” Ta tylko czego? Kawy czy alkoholu?
Już miałam się go zapytać co za alkohol dodał do kawy kiedy zadzwonił telefon. Był to telefon na który dzwonili członkowie Zarządu.
Wiem że masz przerwę ale mogłabyś odebrać.
Zawróciłam się do pokoju.
Słucham.
….
Halo?
…..
Słucham. Powtórzyłam jeszcze raz ale nikt nie odpowiadał. Miałam wrażenie ze ktoś jest po drugiej stronie. Ten ktoś rozłączył się. Obejrzałam się za siebie. Za mną stał Berie z kawą.
Kto to był?
Nie mam pojęcia. Nikt nie odezwał się.
Hmmm a zdarzały się już takie telefony na ten numer? Zapytał pijąc kawę z " prądem” małymi łykami.
Nie.
Daj mi ten aparat. Jak ktoś zadzwoni ja odbiorę. Możesz iść na przerwę.
Po wyjściu z gabinetu zastałam Monic rozmawiającą z kimś przez telefon. Kiedy tylko zorientowała się że ją obserwuję, nastychmiast zakończyła konwersację. Wygądałana zmieszaną. Na to tylko wywróciłam oczami i poszłam dalej. Pomyślałam tylko jeśli tak na mnie reaguje to jak by zareagowała gdyby to był Berie? Pewnie by podskoczyłaby do góry krzycząc " OMG Mrs Berie You scary me!”/ O Mój Boże przestraszył mnie Pan. Taa. Byłam głodna wiec postanowiłam zejść do bufetu na dole. Kiedy schodziłam schodami przypomniałam sobie jak zasłabłam na nich wiele lat temu. Vlad poprosił mnie żebym rosniosła ważne rozporządzenie do menagerów wszystkich referatów. Uznałam że schodami będzie szybciej niż windą.
Niestety w ich połowie poczułam jak robi mi się słabo, dostałam zawrotów głowy a przed oczami pojawiły mroczki. Zanim straciłam przytomność zdążyłam pomyśleć, iż to straszny obciach zemdleć w pracy. Potem do mojego zamroczonego umysłu docierały niewyrazne lecz zaniepokojone głosy. Ktoś raz po raz wołał moje imię, prubójąc mnie ociucić. Po chwili głosy stał sie wyrażniejsze i odkryłam że to był Asassil z którym od jakiegoś czasu się spotykalismy. Trzymał moja głowe prec co czułam jak mu sie niznacznie trzesą recę. Pewnie zapytacie czy komuś takiemu jak Asassil mogły trząść się ręce. Odpowiedz brzmi tak. Czuł się bezradny. Jako ze byłam nawpół przytomna chciałam podnieść się a przynamniej usiąść, na co oczywiście mój opiekun niepozwolił.
Asassil klęczał trzymając moja głowe na swoich kolanach, ktoś zadzwonił po ambulans, ktos inny szybko schodził po chodach gromkim głosem z rosyskim akcentem wołając " Co do cholery tutaj się dzieje?!”kroki ustają. Nastepuje chwila ciszy i te słowa " Kate. Czemu leżysz na ziemi?”. To był Vlad którego sciagneło zamieszanie jakie wywołało moje zemdlenie. Pamietam że na to Asassil tylko warknął w tym samym momencie rozległy się kolejne odgłosy kroków, to byli ratownicy medyczni wraz z lekarzem. Szybko zostałam zabrana do karetki a następnie szpitala. Po przeprowadzeniu różnych badań i zażekaniu się Assasila, że nie miał z tym nic wspulnego dowiedziałam sie że mam podejrzenie raka szyjki macicy. Grom z jasnego nieba, bo jakżeby inaczej. Szybko otrząsnełam sie z tego wspomnienia. Trzba żyć terażniejszością. A ta jest czasem okrutna. Zeszłam na dól do baru. Złożyłam zamuwienie. Nie musiałam sie spieszyć jak inni. Pozostali pracownicy przerwę obiadową mieli pół godziną. Ja czterdziestopięcio minutową. Ze zwgledu na swoją chorobę, która dzięki lekom Andiego została zatrzymana a ja dostałam drugą szansę I kilka “ bonusów”. Lepszy słuch, chociaz to przypisywałam temu że organizm rekompesuje w ten sposób słabszy wzrok. Nie miałam problemów ze stawami po mimo wieku, miałam większą wytrzymałość, mniej się meczyłam a przymaniej wolniej, Jaśniejszy umysł, brak problemów z koncentracją, szybsze kojarzenie faktów, szybkoś ta sama lecz łatwiej mnie było dnenerwować a wtedy nie było wesoło… potrafiłam wykrzesac zsiebie poklady siły o których ludzie moga pomarzyć, a co za tym idzie i agresji. Bylo kilka sytuacji w których straciłam panowanie nad sobą. Wtedy nie przebierałam w słowach oraz czynach. Dlatego żeby już wiecej do takich inceydentów nie dochodziło ćwiczyłam, żeby “ spalić” energię, dać jej ujście. Czasem potrafiłam ćwiczyć kilka godzin. Nagle z rozmyslań wyrawał mnie głos Emilly, pracujaceł u nas w barze.
Panno Kate?
…
Panno Kate? Pani zamówienie?
Co? A dziekuję bardzo. Usmiechnełam się I oddaliłam do stolika. Kiedy jadłam przypomniałam sobie jak Andy mi mówił, że wszystko ma swoja cene. Moje leczenie także I ie chodziło o cene lekków lecz o to, że kim sie stałam. Na badania kontrolne musiałam chodzic tylko do doktora Bykova, który pobrana krew, wyniki redgenu, tomografu przekazywał Andiemu. Ba sam tomograf był przeprowadzany przez dr Bykova I Andiego. Nikt nie mial wglądu to tego. Wyniki mogłoby nie jednego lekarza zaskoczyć, tak samo z krwią. Wszystkikie badania trafiały do Andiego. Lekki które przyjmuje uratowały mi zycie, lecz cene ich zażywania jest wysoka. A mianowicie wolniej sie starzeje, na kondycje tez nie narzekam. Czasem nachodzą mnie myśli kim sie stałam przez to. Bo jedno bylo pewne…nie jestem już do końca tą sama osobą. Dokładnie nie wiem co w tych lekach sie znajduje,ale wieloletnie przebywanie z wampirami pomaga mi w znalezieniu odpowiedzi. Miałam kilka wspólnych cech z nimi. Jednak najbardziej zaskoczyła wiadomość,że mam “ lekko” zmienieny genotyp. Taaa. Kim byłam? Wampirem? Nie czułam łaknienia krwi. Jadłam normalne jedzienie,chociaż czasem lubiłam mniej dopieczone mięso,soczyste “ krwiste” nie jest złe od czasu do czasu. Kiedys zadałam pytanie Andiemu kim jestem. Uśmiechajac się po swojemu odpowiedział że odpowiedz przyjdzie z czasem a puki co mam cieszyc sie tym co zostało mi dane. Szukałam odpowiedzi w ksiażkach jakie Assasil miał. Jego biblkoteka pękała wszwach od różnych książek. Książek czesto niedostepnych dla zwykkłego śmiertelnika,a ich tytuły I treść oraz wiedza mogłaby niejednego śmiałka przyprawic o gesią skórkę.
W ten sposób dowiedziałam się że jestem kims kogo w dawnych czasach nazywano by daphnirem, czyli połaczeniem wampira I człowieka. Byłam sztucznie “ wychodowanym” daphnirem. Czasem słyszałam jak tego slowa używał Vlad wraz z Berie. Przywykłam do tej myśli. Nauczyłam sie z tym żyć. Teraz miałam misje dowiedzenia się prawdy co stało sie z Assasilem I reszta jego towarzyszy. Walka z narastajacym dołem emocjonalnym. Robieniem dobrej miny do złej gry. Bycie dawną sobą w relacjach z rodziną. Przecież moja siostra nie ma o niczym pojecia. Sama ma swoja rodzine, ale czasem rozmawiamy na skype. Sa jeszcze Ilona oraz Ian. Przed nimi ukrycie prawdy o mnie bedzie trudne. Przecież oni są wampirami. Własnie trzaba bedzie się do nich odezwać. Lubiłam pisac do nich. Ilona jest moja babcią. Chociaz teraz jestem starsza od niej. Ciekawa jestem jakby zaregowali na to ze jestem kimś z pogranicza dwóch jakże odrebnych światów. Taaa zapewne ta wiadomość zaintrygowałaby ich. Zerknełam na telefon. Czas nieubłaganie upływał. Szybko dokończyłam jeść. Czas wracać do pracy. Wychodząc poz egnałam się z Emilly. Tym razem pojechałam windą. W drzwiach mało nie zderzyłam sie z Berie, który w reku trzymał mój płaszcz.
Dobrze że Ciebie widze. Musimy porozmawiać. Na osobności. Wypisałem Ciebie. To mówiąc wreczył mi płaszcz I ruszył w strone drzwi wyjściowych
Eee dobrze. Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Berie jeszcze w biegu powiedział do recepcjonistki na parterze, że do końca dnia go nie będzie. I jakby ktoś go szukał to jutro się z ta osobą skontaktuje. Podejrzewam że to samo powiedział Monic.
Nic mi innego nie pozostało jak za nim podążyć. Gdy drzwi otworzyły się jesienne powietrze uderzyło we mnie. Automatycznie skierowałam sie w strone swojego samochodu, kiedy Berie za mna zawołał.
A Ty dokąd?
Słucham? Zapytałam nic nie rozumiejąc. Mówileś że jedziemy gdzieś.
Tak mówiłem. Jedziesz ze mną.
A samochód?
Tu nic mu sie nie stanie. Odwioze Ciebie potem do domu.
Dobrze. A dokad jedziemy?
Zobaczysz. Powiedział Viking wsiadając do swojego dużego Range Rovera. Otworzył drzwi od strony pasażera dla mnie. Posłusznie zajełam obok niego miejsce w takich momentach widac bylo jakim jest dużym meżczyzną. Samochód był do pasowany do jego potrzeb zaczynajc od fotela, który mial mase ustawień po wnetrze a na kierownicy oraz zdalnie sterowanych lusterkach kończąc. Wszystko ze smakiem I prostota. Wiedziałam ze Berie jak jest u siebie w Norwegii to woli przemieszczać sie psimi zaprzegami niż samochodami. Tu nie miał takiej możliwości, więc sprowadził swój wóz do Anglii. Jego samochód miał kierownice po prawej stronie a nie lewej. Raz słyszałam jak opowiadał Vladowi że policja go zatrzymała, zaczeli sie o wszystko wypytywać. Że czepiali się o położenie kierownicy.
” A co miałem ja wyrwać i przełożyć na lewo?!” zagrzmiał Berie. Vlad śmiał sie z tego a Berie warczał zły.
Zamysliłaś się.
Ostatnio czesto mi sie do przytrafia. Powiedziałam patrząc przed siebie.
Chce żebyś kogoś poznała.
Kogo?
To jest ktoś o kim nie wiesz pommo że ona wie o Tobie. Pozatym jest ważna I bliska dla Vlada oraz mnie. Ma na imię Warwara I jest kobietą Vlada a moja “ córką”.
Twoją “ córką”? Myslałam że tylko Vlada przemieniłeś.
Nie. Przemieniłem ich w tym samym czasie.
W tym samym czasie? Newsy od Berie były szokujące.
Zaskoczona?
Raczej zszokowana. Znasz kogoś tyle lat a potem wychodzi najaw że niewie się nic.
Bo taka jest różnica pomiedzy nami a Wami Kate. Vlad I Warwara są razem
bardzo długo.
Jak długo?
Ponad osiemset lat bedzie w tym roku.
To szmat czasu.
Taaa. Pokochali się jeszcze będąc ludzmi. Na poczatku chciałem się posilić lecz z upływem czasu doszedłem do wniosku że jestem samotny. Potrzebuje towarzysza. A Vlad już bedąc człowiekiem lubił przewodzić innym, dyrygować, był bardziej troskliwy, wyrozumiały, empatyczny niż teraz. Te cechy u wampirów to wada dlatego Vlad sie ich wyzbył. Jak wiesz Vlad pochodzi z Syberyskiego plemienia koczowniczego. Ich życie nie było łatwe. Mrożne zimy, krótkie lato. Ciagle w drodze. Glód, troska o czlonków plemienia, o renifery, które nawet teraz są dla plenon żyjacych na Syberii ważne. Dostarczają mięsa, skór, kości do robienia narzedzi, ozdób, do powożenia. Vlad był wodzem, prostym człowiekiem lecz o dużej madrości życiowej. Wiele widzial. Miedzy innymi mnie. Vlad oddaliłsie do tajgi po drewno. Ja go obserwowałem. W lesie nie kryłem sie z szybkoscią. Vlad widział jak cos szybko sie porusza miedzy drzewami. Postanowiłem mu sie ujawnić. Zaszedłem mu drogę.
Bał się?
Tak. Ale nie dał po sobie tego poznać. Ja wyczułem jego strach lecz cos jeszcze. Vlad był w żałobie. On wraz z Warwarą stracili długo wyczekiwane dziecko. Dziewczynka żyła kilka dni. Każde z nich na swój sposób to przeżywało. Vlad stał się niedostepny. Zamknięty w sobie. Natomiast Warwara w za dnia usmiechnięta, w nocy zapłakana.
To smutne. A jak zareagował Vlad jak Ciebie zobaczył?
Jak? Patrzył na mnie z wysoko podniesioną głową. Im bardziej sie bał tym bardziej był dumny.
Cały Vlad. Powiedziałam przypominając sobie jego spojrzenie niczym u Bohuna w Ogniem i Mieczem.
Jak do tego doszło że ich oboje przeminiłeś?
Hmmmm. Jedno bez drugiego życia sobie nie wyobrazało.
No tak.
Już dojeżdzamy na miejsce. Tylko jedna rada. Wasia nie lubi zgrywania się.
Ja też nie.
Ok. Jesteśmy na miejscu.
Berie się zatrzymał przy jednym z wiekszych parków w Cambridge. Kiedy wysiadłam poczułam “ mrowienie” po plecach, co znaczyło żektos mnie obserwuje. Berie zaraz dolączył do mnie I ruszyliśmy aleją pośród wysokich drzew. Po [paru minutach zatrzymaliśmy się. Berie patrzył przed siebie usmiechając się serdecznie. Zpoczątku nie widziałam nikogo, jednak po chwili zauważyłam kobietę średniego wzrostu idącą w naszą stronę. Szła powoli. Na pierwszy żut oka nie wyróżniała sie z tłumu. Jednak jak wie sie czego szukać to mozna zauważyc różnice. A mianowicie jej ruchy cechowała gracja, płynność jak u kota. Nie tylko ja to zauważyłam. Mijający ją mezczyżni ogladali sie za nią. Ona szła przed siebie niewzruszona. Kiedy zatrzymała się przed nami widać było radoś w jej oczach na widok Berie.
Witaj Berie.
Witaj Warwaro.
I tak stali I patrzyli na siebie aż chciałam powiedzieć “ no weżcie sie obejmijcie w końcu”, lecz żadne z nich tego nie zrobiło. Berie jako pierwszy się ocknąi nas sobie przedstawił.
Warwaro to Kate. Kobieta odwruciła się w moją stronę przygladając mi się z zainteresowaniem.
W końcu się spotykamy. Dużo o Pani słyszałam od Vladyslawa I Assasila. Jej głos był przyjemny dla ucha I dało sie wyłapać wschodni akcent, zwłaszcza przy słowie “ Vladysław”.
Miło mi Pania poznać. Niestety mi Vlad nic nie mówił o Pani.
Kobieta usmiechneła się.
Vladysław zawsze strał się mnie chronić…sam teraz potrzebuje pomocy. Rozejrzała się dokoła. Widac było że chiała cos jeszcze powiedzieć ale ludzie przechodzący obok nas przeszkadzali jej.
Możemy porozmawiać w moim samochodzie.
Zprzyjemnością.
Ruszyliśmy do samochodu. Wśrodku rozmowy przebiegały w innej atmoserze. Na luzie. Berie I Warwara wspominali stare dobre czasy. Były tez rozmowy poważne. Ja w wiekszej mierze byłam słuchaczem. Rozmowy przerwał telefon Warwary. To Vlad dzwonił do niej zaniepokojony jej długą nieobcnoscią.
...
Nie. Spędzam czas w towarzystwie Berie i poznałam Kate.
…
Dobrze zapytam. A Ty jesteś gotowy do podróży.
…
Niedługo bedę. Ja Ciebie też.
Vladysław jest ciekawy jakim szefem jest Berie?
Zerknełam na Berie,który “ bawił” się telefonem.
Trudno mi powiedzieć. Zakrutko pracujemy razem żeby cokolwiek powiedzieć.
Jednak jak chcesz to potrafisz być dyplomatyczna. Powiedział Berie usmiechając się pod nosem.
No ba. Trzeba dbać o swoją skórę. Na to partnerka Vlada wraz z Berie spojrzeli na siebie poczym głośno się roześmieli. Łącznie ze mną.
Hmmm. A jakim szefem jest Vladysław?
Odwruciłam sie w jej stronę. Napotkałam bystre spojrzenie czekoladowych oczu. Zupełnie innych niż u Vlada. Przez moment widziałam czerwone iskierki,jednak po chwili pozostały wyraz ciekawości ale też i przebiegłości. Miałam przed sobą kobietę wiedzacą czego chce. Jednak poczułam sie troche tym pytaniem skrepowana.
Najwidoczniej I ona wyczułam moje skrępowanie. Usmiechneła się I dodała.
Jeśli nie chce Pani nie musi odpowiadać. Zrozumiem to. Lecz w jej spojrzenie mówiło co innego.
Dlaczego? Mogę odpowiedzieć na to pytanie. Zanim powiedziałamcos więcej odezwał sie Berie.
Warwaro nie naciskaj Kate.
Westchnełam.
Nie ma problemu Berie. Odpowiem na te pytanie. Przepracowałam z Vladem ponad dwadzieścia lat. Początki nie były łatwe. Dostałam od Vlada niezła „szkołę życia”. Pare razy chciałam odejść. Dostawałam wysokie wynagrodzenie niepowiem lecz…pięniadze to nie wszystko. Przynamiej nie dla mnie. Powiedziałam patrzac wampirzcy w oczy. Vlad jest meżczyzną o trudnym chrakterze,kierujacym sie swoimi zasadami i regułami. Zajmuje wa żne stanowisko w Waszym swiecie. Niemniej szanuję go za jego inteligencję,szacunek do kobiet,to że znbiegiem czasu jak poznał mnie umiał przymnkać oko na moje poglądy I sposób w jaki je wyrażałam. Za to że jest dobrym towarzyszem do rozmów,ze umnie wysłuchać,mówi to co myśli,że umie uszanować czyjeś zdanie nwet jężeli się z nim nie zgadza. Tu przypomniały mi sie liczne nasze dyskusje,ktore czasem Assasil musiał przerwać kiedy uznał że robi sie za gorąco. Tak na marginesie. Lubiłam rzucic taki temat do dyskusji,obok którego Vladowi było trudno przejść obok obojętnie. A jej przebieg w oka mgnieniu potrafił przeistoczyć sie w kłótnię. Co zkolei raniło Assasila bo chciał żebyśmy z Vladem norlmalnie rozmwiali a nie skakali sobie do oczu. Co nie znaczy że kazda moja rozmowa z Vladm konczyła się ostrą wymianą zdań. Nie. Zczasem ja nauczyłam się jaki temat jest “ bezpieczny” do dyskusji, a jaki nie.
Wiem że Assasil miał duży wpływ na moje relacje z Vladem. Wiem też że Vladowi nie podobał się fakt,że Assasil przywiązał sie do mnie. Nieraz słyszałam ich rozmowe. Może miałam ją usłyszeć. Tu spojrzałam na Vlada partnerkę. Nie “ wyczytałam” nic ani z jej wyrazu twarzy ani oczu.
Zalerzy Ci na moim moich “ chłopcach?
Uśmiechnełam sie bo żadnego z nich nie można było okreslić mianem chłopca.
Tak. Assasil jest moim partnerem a Kovu przyjacielem. Na niczym innym mi tak nie zalerzy,jak dowiedzeniu sie prawdy co wydarzyło się na Ukrainie. Ba ja sądzę ze oni przeżyli. Warwara juz chciała coś powiedziec kiedy Berie postanowił sie dołaczyć.
Nie wysnówaj pochopnych wniosków Kate. Zagrzmiał Berie. Musimy mieć mocne dowody na to.
Ale...
Ja też uważam że oni żyją. Berie odwrócił się do Warwary.
Uważasz czy wiesz że oni żyją? Na jakiej podstawie tak sądzisz moja droga. W głosie Berie pobrzmiewała nutka irytacji.
Mam informacje że moga być na przylatku Kamczackim.
Na Kamczatce? A by tam robili? Przecież to prawie zupełne pustkowie… I tu nagle przypomniały mi sie głuche telefony.
A może faktycznie oni tam są. Berie a dzisiejsze telefony? Tu spojrzałam na niego z nadzieją.
O nie dziewczyno. Nie patrz tak na mnie. Nie dam się wkręcić w Wasze gierki.
Jakie telefony? Dzwonił ktos do Was? Warwara zdecydowanie była zainteresowana tym tematem.
Tak. Na numer zastrzezony numer w pracy. Nieliczni go znają. I to pierwszy raz kiedy to był “ głuchy” telefon.
Sprawdziełeś go Berie?
Tak.
I co?
Był zastrzeżony.
I to stanowi dla Ciebie jakis problem?!
Nie tym tonem Warwaro.
Przepraszam. Lecz zrozumn mnie Ojcze. Assasil jest dla mnie jak syn. Byłam przy jego przemianie.
Rozumiem. Ty I Vlad jesteście moimi “ dziecmi”. Uwież mi. Wiem co czujesz. Tu Berie ują twarz “ córki”w swoje dłonie,patrząc w jej oczy a nastepnie złożył pełen szacunku pocałunek na czole.
Siedziałam I patrzyłam na nich oczarowana ich wzjemną więzią. Nie odzywałam się,aby nie przeszkodzić im. Berie odsuna sie pierwszy ale nie wypuścił Warwary ze swoich dłoni.
Obecuję że dowiem sie prawdy. Ktos pracuje nad tym numerem. Jak czegos wiecej się dowiem. Pierwszą Berie Ciebie poinformuję. Dobrze?
Tak.
Berie zerknał na zegarek.
Juz pierwsza w nocy. A rano trzeba do pracy. Tu wymownie spojrzał na mnie.
A bo to piewsza noc sie zarwało. A potem szło do pracy.
Taaa. Zobaczymy rano.
Dobrze moje panie. Ty Warwaro wracaj do Vlada. Chwila gdzie sa klucze?
Mam klucze od Twojego domu.
Taa. Ale ostanim razem Assasil,Kovu zgubili gdzies klucze. Wchodzili oknem a kiedy urochomil sie alarm to “ wyłaczyli” go w jedyny znany sobie sposób. Nie musze mówic w jakim stanie byli. I nieważcie się moje Panie śmiać. Ten alarm do tanich nie nalerzał. Po tym stwierdzeniu obie z Warwarą rozesmiałysmy się. Berie pod nosem burczał o braku zrozumienia z naszej strony.
Partnerka życiowa Vlada pożegnała się z nami. Zostałam sama z Berie. Zmęczenie dało o sobie znać. Oparałam głowę o zagłówek siedzenia przymykając oczy.
Jakie pierwsze wrażenie wywarła na Tobie kobieta Vlada? Tubalny głos Berie brutalnie przerwał mój pół sen,w jaki zapadałam.
Hmmm. Odrazu widać że jest pewną siebie kobietą. Przejeła się sytuacją z Assasilem oraz Kovu. Coś więcej trudno mi powiedzieć bo jej nie znam.
Vlad tyle jej opowiadał o Tobie,że postanowiła Ciebie poznać.
Aż strach sie bać co Vlad jej mówił na mój temat.
Nieprzesadzaj. Mój syn ma o Tobie dobre zdanie. Inaczej byś nie przepracowała ponad dwudziestu lat w jego firmie,gdyby miał złe zdanie na Twój temat. Niesądzisz?
Co racja to racja. Tu ziewnełam.
Widze że spiaca jesteś już.
Taaa. A do pracy trzeba iść. Nie mam samochodu.
Od czego sa taksówki. Droczył sie Berie.
Od tego żeby szef mi zamówił?
Serio?! Berie spojrzał na mnie przez ramię.
Nom. Wiesz Berie mam kilka naprawde fajnych wspomnień z Assasilem,Kovu oraz Vladem.
Tak? A jakie?
Lubiłam wieczorem słuchać opowieści Vlada kiedy był u Assasila. Pamietam wtedy Vlad zapalał cygaro,światło w salonie było przygaszone,ja zawijałam sie w koc Assasil przynosił dobre wino,sam też lubił zapalić ale wtedy odchodził dalej. Rozmawiali wtedy o różnych rzecha poważnych,miej poważnych a ja siedziałam I słuchałam. Czasem jak oni dyskutowali ja czytałam książkę.
Niezapomnę jak byłam u Assasila I był wieczór,ja leżałam na kanapie w salonie z książką,zrelakosowana a panowie ucieli sobie dyskuję. Kovu chyba był u siebie w pokoju a Assasil na schodach. Czytam sobie I nagle słyszę
” Młody. Kierownica od samochodu to nie (I tu padło słowo na ch) żeby dobrze układała się w dłoni”.
I co na to Kovu. Berie wyrażnie był rozbawiony.
Co Kovu na to? Juz mówię. Kovu tak odpowiedział “ Niezgodze się z Tobą. Zarówno jedno jak I drugie powino sie dobrze udkładać w dłoni jak nalerzy”. Spojrzałam na Berie,któremu ramiona się trzęsły,w końcu nie wytrzymał I roześmiał się. Głośno.
Ta
. To jeszcze nie koniec.
Nie. Assasil wszedł do salonu z szerokim uśmiechem,usiadł przy mnie na kanapie I jak to miał wzwyczaju zabral mi książkę. Nastepnie pyta sie mnie czy słyszałam ich rozmowę. Ja na to że nie,bo miałam ciekawsze zajecie niż słuchanie ich rozmowy. Oczywiście wszystko słyszałam. Ale to tak na marginesie.
I co Assasil Ci uwiezył?
Nie. Zaraz usłyszałam że kłamać nie umiem. I czeka mnie “ kara” za to. Tu puściłam oczko.
I tak wspominając mineła podróż powrotna do domu.
Dziękuje za podwiezienie do domu szefie. Powiedziałam sięgając za klamke od drzwi auta.
Niema zaco. Widzymy sie za kilka godzin znowu w pracy.
Taaa. Tylko nie mam czym do niej dotrzeć.
To weż taksówkę. Bedę jechał. Też muszę wypocznąć i Tobie też to radzę. I jeszcze jedno. Nie rozmyślej zadużo o tym co stało sie z Assasilem i Kovu. Dobrze?!
Tak. Dobrze. Odpowiedziałam cicho.
Dobranoc Kate.
Dobranoc. Ruszyłam w kierunku drzwi od domu. O dziwo nie uslyszałam jak Berie odejechał,bo ciagle był. Patrzył coś w telefonie a ja szukałam kluczy do domu. Nie mogłam znależć kluczy. Stałam w poł mroku grzebiąc w torebce. Nagle usłyszałam
” Daj. Pomogę Ci”
Podskoczyłam jak oparzona mówiac " Boże Berie chcesz mnie wykończyć”
Nie krzycz kobieto. Jest po drugiej w nocy. Ludzi pobudzisz. Daj torebkę. Powiedział niczym nie wzruszony Berie.
Nie trzeba już znalazlam.
To daj klucze.
Czemu?
Za duzo pytan zadajesz. Mrukną wampir wyjmując z mojej dloni klucze. O prosze otwarte.
Dzieki. Weszlam do holu,zapalilam światło. Berie tez wszedl za mną. Widząc moje pytajace spojrzenie rzekł.
Vlad i jeszcze ktoś mnie prosił żebym miał oko na Ciebie. Nim ma kto sie zająć Tobą nie …
sama się sobą zajmę. Ale dziekuje za troskę. Odpowiedzialam twardo. Berie na to wysprostowal się. Widać było że mu moja odpowiedz nie spodobała się.
Kobieto. Nie igraj ze mną. Idż spać. Warknął.
A Ty?
Ja zajme się sobą. Masz telewizor?
Mam. Jest w salonie. Berie?
Hmm?
Kto jeszcze Ciebie prosił o to żebyś mnie pilnował?
Ian. Coś Ci mówi to imię? Tu spojrzał na mnie uważnie.
Tak. To partner Ilony mojej …
Babci? To chciałaś powiedzieć.
Skąd wiesz? A z resztą nieważne.
Ja dużo wiem. Idż spać. Bobedziesz nieprzytomna w pracy.
Taa. Dobranoc. Poszłam na górę do mojej sypialni. Wziełam prysznic. Podczas prysznicu zastanawiałam sie nad tym co mi Viking powiedział. Miłe jest uczucie że gdzieś tam jest ktoś,komu w jakimś stopniu zalerzy na Tobie. Chociaż wiedziałam że za namową Ilony Ian skontaktował się z Barie badż Vladem. Liczy się gest oraz pamięć. Z tą myślą położyłam się spać. Wczesniej nastawiając budzik. Sen szybko nadszedł i szybko znikł. Kiedy masz w domu wampira nie potrzebujesz budzika. Obudziło mnie " trzesienie ziemi” i tubalny głos.
Cholera! Kate. Budzik od paru minut dzwoni a Ty nic. Wstawaj. Słyszysz?!
Hmmm. Co sie dzieje?
Czas do pracy. To się dzieje. Zrobiłem Ci herbatę. Śniadanie zjesz w pracy. Z wyra już! Masz … tu zerknął na zegarek. Masz dwadzieścia minut na zegranie się. Powino wystarczeć.
Same rozkazy,nakazy. Berie żadko używał słowa proszę. Głownie posługiwał się formą rozkazujaca bądż nakazującą.
Juz dobrze. Wstaje.
Ja myślę. I zamknał za sobą drzwi.
Burcząc pod nosem na brak ogłady ze strony Vikinga ubrałam się i zeszłam na dól. W kuchi czekał Berie kiedy mnie zobaczył powiedział.
No prosze jak chcesz to potrafisz.
Nic nie powiedzialam na tą zaczepkę. Wypiłam już prawie zimną herbatę. Złapałam torebkę do reki i ruszylam w kierunku drzwi. Po wyjsciu z domu zwrociłam uwagę na walizeczkę w dłoni wampira. Średniej wielkości czarna walizeczka.Nic specialnego ale domyslałam się co może w niej się znajdować. Jej zawartość dla jednych pewnie kontrewesyjna,drudna do przyjęcia dla drugich wręcz niezbędna do …przeżycia. Mówie o krwi. Assasil podobną miał. Jednak taka krew niezaspokajała wszystkich potrzeb wampirów. Kiedyś zapytałam sie Assasila o to czy krew z torebki mu smakuje odpowiedział że pozwala na jakis czas zapokojić głód,ale nie ma porównania z tą cieplą,słodką tetniącą życiem. Wtedy też padły słowa jakie mi utkwiły w pamieci: " Każdy wampir musi kiedys zabić. Jedni robią to częściej inni zadziej. Niezmieniy swojej natury. Jesteśmy drapieżnikami”. Taaaa.
Droga do pracy minała nam w ciszy. Wysiadając z samochodu Berie napotkałam pare ciekawych spojrzeń. W tym Monic. Nie przejełam się tym. Dla nich to wyglądało tak że ja i Berie mamy romans taaa. Ja dobijająca do 60-tki i Berie,który wygladał na 40–ści lub koło czterdziestu lat. Dobrze wieziałam że kobiety,które wzdychały do Assasila czy Vlada jak tylko dowiedziały się o moim nazwimy to romasie z Assasilem. Narobiły takich plotek że głowa mała. Że przez łóżko dostałam tę pracę,że sypian z Assasilem i Valdem i dlatego mam te pracę i jeszcze wiele innych historyjek. Na początku mne to denereowało jednak z biegiem czasu śmieszyły a potem ignorowałam to. Nie chciałam tracić energi i mówic przez co przeszłam. Praca z Vladem na samym początku byłam koszmarem. Vlad dał mi taką szkołę życia i przetrwana że to co pokazuja w tv o surviwalu to pestka. Był oschły (nadal jest ale taki ma charakter),bardzo wymagający,nieciepliwy,zażucal mnie pracą. Biegałam po całym biurze zjęzykiem na brodzie za drobnostakami jakie Vlad wymyśłał. Miał pretensje o to że programu jeszcze nie opanowałam,chociaż on mi tłumaczył (tak. Sam Vlad mi tłumaczył program w jakim miałam pracować). Potem jak miałam jakies problemy a nie chciałam z tym zwracac do Vlada to szłam o pomoc do Segala,który był jednymz kierownikó działu. Tez się od niego nasłuchałma trochę ale w końcu pomagał. Nie było kolorowo. Były momenty że chciałam złożyc wymówienie sama. Jednak dotarło do do mnie że Valdowi o to chodziło. Chciał mnie " złamać”. Sprawdzić ile wytrzymam,czy nadaje się do tego a jak przypadkiem przeczytalam pewien ra [port i moje życie zawisło na włosku. Ehhhh. Dawne dzieje. Wiem że fakt iż spotykałam sie z Assasilem miał wpływ na to że Vlad troche inaczej zaczą na mnie patrzeć. Ale tez fakt że niepodałam się,ciezko pracowałam,opanowałam program,nie musiał ciagle sprawdzać mnie. I tak to robił. Taka tez była jego rola. Z czasem wszytko uspokoiło się.Ja wiedziałam co do moich obowiązków nalerzy. Vlad przestał mi paterzec na ręce.
Dał wolną rekę,chociaż dalej dawał mi wytyczne dnia lub wyjazdu. Jedziłam z nim na spotkania biznesowe. Poznałam wiele osób. Niekoniecznie ludzi. Jaki już wspominałam. Niekażdemu podobał się fakt że jak ludzka kobieta jestem sekretarką Vlada. Już nie wspominając że wiem o wampirach. Chciaż to nieliczne grono wiedziało. Bedąc na bankietach czułam na sobie spojrzenia. Jedni patrzyli z ciekawości,jedni od niechcenia,jeszcze jedni z zazdrością,tu raczej Panie. Nie mogły pojąć jak ktoś taki jak ja zwiazał sie z Assasilem. Nieraz usłyszałam komentarze na mój temat. Assasil zkolei ciagle musiał mnie widzieć. I kiedy Vld wysyłał mnie po coś do innego pomieszczenia i Assasil tracił mnie z oczu zaraz wysyłam Kovu albo sam szedł za mną. W drodze powrotnej mijałam niby od tak Kovu lub Assiala. Kreciłam tylko głową na to. Po za tym dziewczynie Kovu nie podobało się że Assasil ciagle go za mna posyła. W końcu nie wtrzymałam i poprosiłam ją na rozmowę. Savannah nie przepadała za mną. Jedan fakt że byłam z Assasilem a moim szefem jest Vlad sznurował jest usta. Ja chciałam jej wyjaśnić. Poprosiałam ją o rozmowe na osobnosci. Niechetnie ale sie zgodziała. Jak tylko znalazłyśmy siesam na sam przszłam do sedna.
Wiem że mnie nie lubisz Savannah i nie musisz.
W takim razie po co mnie tu przyprowadziałaś? To mówiąc unisła lekko prawą brew. Starała siejawnie nie pokazywać może nie wrogości ale niezadowolenia. CWiedziała że gdyby coś za osrto by sie wypowiedziała na mój temat to miałaby zakaz wstępu do domu gdzie mieszał Kovu. Assasil był bliski dana zakazu ale jakoś udało mi się go przekonać żeby tego nierobił.
Chciałam porozmawiać o Kovu.
Słucham.
Ja nie wymagam od Assasil żeby go wysyłał za mną. Mi się też to nie podoba.
Dobrze wiedzieć.
Taaa. Ja i Kovu jesteśmy tylko znajomymi.
Wiem. Zresztą myślisz że Kovu chciałby być z kim takim jak Ty? Prychneła.
Cała Savannah. Pomyślałam.
Nie. Ja też bym z kim nie chciała. Nie wzdycham jak inne kobiety na jego widok. Mam mezczyznę. Nie potrzebuje komplikacji i Kovu też nie. Wyszłam. Daleko nie zaszłam bo nayknelam się na obu Panów. Kovu poszedł do Savannah a Assasil stał opaty o ścianę z rękoma skzyżowanymi na piersi i patrzył na mnie z lekkim uśmiechem.
Czemu sie usmiechasz?
Bravo. Jestem z Ciebie dumny.
Z czego?
Porozmawiałaś z nią sam na sam. A po drugie odgryzłaś się jej.
Taaaa. Daj spokuj Assasil. W tym czasie Kovu z Savannah nas mijali. Kovu wymieni się spojrzenami. Savannah nawet nie raczyła spojrzeć. Może to i lepiej.
Do rzeczywistości wprzywrucio mnie lekkie szturchniecie i bureczenie Berie.
Wchodzisz do środka czy zostajesz?
Słucham? Zapytałam wyrwana z zamyślenia.
Pytałem się…a z resztą nieważne. I zniknał za rozsuwanymi drzwami.
Ruszyłam za nim. Dogoniłam go przy windzie.
Wiesz że bedą plotkowac o nas.
Jak to o nas?Nic nas nie łączy.
Ja to wiem ale czy inne kobiety to wiedzą?
Przejmujesz się tym?
Nie.
I tak trzymaj.
Wchodząc do holu Berie spojrzał na recepcje a nastepnie na zegarek.
Czy Monic nie powina być już na stanowisku pracy?
Powina. Odparłam.
Gdzie w takim razie jest?
Na zewnatrz. Rozmawia z innymi kobietami.
Aha. Otowrzyl drzwi od swojego biura i zaraz zamkną. I ruszył zpowrotem holem do windy.
Gdzie idziesz?
Przypomnieć Paniom że są w pracy a nie na towarzyskim spotkaniu. Nie płacę za plotkowanie tylko za pracę.
Vlad nie…
Mój syn za mało interesował się firmą a zbytnio skoncentował na naszych sprawach. Nie umiał tego rozgraniczyć. Poczym wszedł do windy.
Nie prawda Vlad wiedział co się dzieje w firmie. No ale każdy jest inny. Co co jednemu nie przeszkadza drugiemu już tak. Ehhhhhhhhhhh. Meżczyżni. Po chwili przyjechała winda a z niej wybiegła cała czerwona Monic za nią kroczył Berie. Szybko rzuciała torebke na biurko,próbowała powiesić płaszcz na wieszak ale jej spadł. Ręce jej się trzesły. Popatrzyłam na nią. Poszłam za Berie do gabinetu.
Co Ty jej spowiedział? Dziewczyna jest cała roztrzesiona.
Wyjaśniłem jej i pozostałym Paniom że jak chcą to odrazu mogą mieć dużo czasu na pogaduszki. Jak widać podziało.
Taaa. Dobrze. Biore się za swoją prace.
Rozsądna decyzja. Berie uśmiechnał się pod nosem.
Zabrałam sie za swoje obowiazki. Na ekranie laptopa zobaczyłam date to aż mnie zmroziło. Miałam iść na kontrole do lekarza i po lekki.
Cholera jasna! Wyleciałam jak oparzona ze swojego pokoju. Berie spojrzał na mnie uważnie.
Co za słownictwo w pracy. Nono. Satało sie coś?
Nie wiem czy nie przegapiłam wizyty kontrolej.
Jakiej wizyty? A już wiem. Tej wizyty.
Tak. Przez ta cała sytuację z Assasilem,Kovu i pozostałymi wyleciało mi to z głowy.
Rozumiem. Jak chcesz to mogę zadzwonić do kogo trzeba żeby się dowiedzieć.
Mógłbyś?
A co to za problem. Daj mi chwilę.
Dobrze. Dziękuje. Poszłam do siebie. Po kilu minutach Berie mnie zawołał do siebie.
Masz jutro termin na 11.30.
Dzieki jeszcze raz.
Nie ma zaco.
Dni mijały. Zlewały się w jedno. Popadłam w rutynę praca dom,Dom praca. Berie powprowadzał pare zmian. Od czasu do czasu mówił co słychać u Vlada. W sprawie Assasila nie było żadnych nowych wiadomości co mnie przygnębiało. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczełam działac jak na auto pilocie. Do pewnego popoludnia. Pojechałam po pracy na zakupy. W Cambridge zawsze duzo ludzi jest na ulicy. Co czasem mnie przytłaczało. Te tłumy i pęd. Szłam z zakupami do samochodu kiedy poczułam znajome mrowienie. Schowałam torby w samochodzie. Pozym powoli zaczełam się rozglądać do okoła. Jedak tyle było ludzi co utrudniało sprawę. Już miałam dć za wygraną gdy moje spojrzenie skupiło sie na postaci w kapturze. Na poczatku nie rozpoznałam kto to. Jadnak po chwili dotarło do mnie że to był …Kovu. Nie było mowy o pomyłce. Mało który znany mi meżczyzna jest takiej postury jak on. Wysoki. Dobrze zdudowany. Nawet ubiór nie mógł tego ukryć. Kovu lubił duze bluzy z kapturami. Ludzi było sporo ale poznałam go. Niewiele myśląc ruszyłam w jego kierunku. Ta osoba też ruszyła ale w przeciną stronę. Chciała wmieszać sie w tłum. Nie byłam dobra w śledzeniu ale widziałam jak się poruszała ta postać. Ruchy jak u drapieżnika ale spokojne. Nie było mowy o pomyłce to był Kovu. Taki sam wzrost,postura,chód. Szybko go starciłam z oczu. Sciemniało się. Miał przewagę. Mogł być wszędzie. Stałam chwilę w alejki parku gdze go straciłam z pola widzenia i byłam zła na siebie ale i zaskoczona. Tyle emcji to wywołało we mnie. A przede wszystkim tą myśl że żyją. Że on i Assasil żyją. Tylko czemu nie dali znaku życia?
Złapałam zatelefon i zadzwoniłam do Berie. Nie odbierał. Pewnie zajęty. Wysałam mu wiadomość " Pewnie mi nie uwieżysz ale widziałam Kovu w parku.” Długo nie musiałam czekać na odzew ze strony Berie. Zadzwonił.
Witaj.
Nie mam nastroju do żartów Kate.
Nie żartuje. Mowię prawdę. Widziałam go.
Skąd ta pewnośc ze to on? Widziałaś jego twarz? Romawiałaś z nim?
Nie. Obserwował mnie. Mial kapur.
Kobieto to mógł być każdy.
Śledzałam go.
Co proszę?!
Poszłam w kierunku tej postaci. Kiedy byłam bliżej wmieszała w tłum.
I co?
Nic. Straciłam z oczu.
Wiesz że jeśli to był ktoś z nas to dużo ryzykowałaś?
Tak wiem,ale to był Kovu.
Taaa. Nie widziałaś jego twarzy,poszłaś za kimś w ciemno. Twierdzac że to był Kovu.
Bo wiem że to on.
Poczym poznałaś? Po wzroscie,posturze i sposobie poruszania oraz kapturze.
Wiesz Kate. Nie obraż sie ale wiekszej głopoty nie słyszałem. Wracaj do domu i odpocznij.
Ale to był On Berie!
Dobranoc Kate. Rozłaczył się.
Szlag by to! Nie uwieżył mi. Kiedy tak stałam i pomstowaam Berie. Katem oka zobaczyłam znowu tą postać. O nie. Tym razem sie mi nie wymkniesz. Pomysłam. I ruszyłam szybkim krokiem. Ludzi nadal było sporo. To musiałam uważać jak idę. Ale ta osoba też. Kiedy tylko zorientowała że idę w jej kierunku ruszyła w inną stronę. I w tym momencie wiatr powiał mocnej i sunął kaptur. Przez chwilę widziałam twarz tej osoby. … Tak to był Kovu ale wydawało mi sie czy miał oparzenia na policzku? Coś jak Ian Ilony partner. Nim się spostrzegłam znałazłam sie w odludnionym zakatku. Przez chwile serce staneło mi w gardle. Bo jesli Berie ma racaje to bedzie po mnie. Usłyszałam jakis halas nade mną był daszek a na nim stała postać. Nie miałam wątpliwości to był Kovu.
Kovu? Zeskoczył z dachu obok i wylądował obok mnie. Jednym ruchem zdją kaptur. Ukazała mi się jego poparzona twarz.
Kovu? To naprawde Ty? Ruszyłam w jego strone kiedy warknięcie mnie ustadziło w miejscu.
Zostań tam gdzie jesteś.
Dobrze. A Sassail? Co z nim?
....
Kovu. Coz Asassilem?
Ojciec żyje. Prosił mnie zebym Ci przekazał zebyś nas nie szukała.
Nie rozumiem.
Oddaje Ci wolność. Zwraca Ci życie jakie miałaś zanim go poznałaś. Zabołało. Nie chce mnie ze wzgledu na wiek. Tak?
...
Odpowiedz mi Kovu? Taaak czy nie? Głos mi załamał się. Nogi prawie ugieły, jednak nadal stałam. Spowiedzawałam sie ze to kiedys nastąpi. Sama mu mówiłam że nie będę taka jak on. Że yo nie moja bajka. Jednak zabolało.
Wiek tu nic nie ma do rzeczy Kate. Głos Kovu był tak samo głęboki jak go zapamietałam.
Więc...niech mi sam powie w cztery oczy lub telefonicznie. Ale chce to usłyszeć od niego.
Nie zrobi tego.
Dlaczego?
Cholera kobieto! Tyle lat byliscie razem i nie zauważyłaś tego?! Kovu żadko wybuchał jak teraz.
Czego nie zauważyłam?
On kocha Ciebie.
Zatkało mnie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Ale to by wyjaśniało czemu Vald tak obwarkiwał Assasila. Jemu nie chodziło o to że ze mna sie spotyka tylko o uczucia jego wzgledem mnie.
Teraz Ty milczysz.
Nie wiem co mam powiedzieć.
Nie musisz nic mówić.
To dlatego Ciebie przysłał?
Miedzy innymi. Przyjechałem po Savannah.
Aha.
Czuje ze cos ukrywasz Kovu. Co sie dzieje z Assasilem?
Ojciec nie jest całkiem jakby to ująć zdrów.
Nie całkiem?!
Tak. Widzisz. Kiedy bylismy na Ukrainie spotkalismy grupe łowców wampirów. Wywiazała walka miedzy nami. Gdyby nie ich bron byśmy wygrali.
Jaka broń?
Użyli broni z napalmem. Mieli karabiny z latwo palną cieczą.
Spojrzałam na jego policzek.
Tak. To od tego. Gdyby nie Ojciec mogłoby być gorzej…
To znaczy?
Ehhhh. Kobieto. Osłonił mnie. Sam odnoszac duze obrazenia. Wyobraziłam to sobie. To był błąd. Żoładek podszedł mi go gardła.
Świetnie. Tylko mi tu nie wymiotuj. Słyszysz?
Słyszałam. Tylko żeby móc kontynułować rozmowe musiałam pozbyć się tego. Na szczęście szybko mi poszło. Sorry już ok.
Taaa. Ojciec teraz trochę wyglądem przypomina Iana. Ale psychicznie nie jest z nim ok.
Co masz na myśli?
Jest grożniejszy niz był kiedyś. Zupełnie odizolował się od ludzi. Ma kontakt z nimi tylko przy…
Polowaniu.
Tak.Ale też rzadko. Kamczatka nie nalerzy do najbardziej zaludnonych obszarów na Ziemi.
Gdzie? Kamczatka? Wylądowaliście na Syberii? Wieżyć mi się nie chciało.
O cholera!
Dokładnie. Powiedziałam uśmiechając się. Kovu czasem powiedział za dużo. Potem złoscił się na siebie i na mnie żebym nikomu nie mówiła.
Co Wy tam robice? Przecież to dotalne za… eee dzicz tańczy i śpiewa. Tam prawie ludzi nie ma. Tylko lasy. |Nic wiecej.
Jest. Są rdzeni mieszkańcy.
Taa. Niedzwiedzie brunatne,jelenie,rosomaki.
Bardzo zabawne.
Dla mnie tak.
Kamczatka jest bardzo duża. Jest więcej istot niż mówią w telewizji.
Czyli?
Nieważne.
Taa. Dzieki za wyczerpująca wypowiedz.
Prosze. Ktoś mnie pruboje namierzyć. Chyba Berie jednak uwieżył inaczej by nie wysyłał kogoś. Musze iść Kate. Jeszce nie pora na spotkanie z Berie.
Poznalam Warware. Martwi sie o Was.
To dobra kobieta. Kiedyś odezwiemy sie do nich. Jeszcze ni. zaczał nadsuchiwać. Już chciał odejść.
Dobrze było Ciebie zobaczyć. Pozdrów Assasila.
Pozdrowie. Zegnaj. I znikł. Szybko.
Żegnaj Kovu. Chwile potem dwie szybko poruszajace się sylwetki mignely mi przed oczami.
Pogoń Berie. Pomyslałam. Odczekałam pare minut. Wyszałam z zaułka. Było ciemno. Ludzi już mało chodziło po ulicy. Ba. Nie wiedziałam gdzie jestem. Usłyszałam jakis szmer. Odwruciłam się bo sadziłam że to Kovu. Niestety nie był to Kovu. To był meżczyzna. Patrzyłma mnie i tajemniczo się usmiechnał. Mialam mieszane odczucia. Na chwile sie pochylił do zegarka i swiatło lampy odbio sie w jego oczach jak u kota. Wampir. Obcy wampir. Niedobrze. Bardzo niedobrze.
Ow meżczyzna zaczą mówić do " zegarka”.
Znalazłem ją. Mam zatrzymać ją aż przyjdziesz?
...
Ok.
Wampir podniusł głowe. Nasze spojrzenia sie skrzyżowały. Nie musi się mnie Pani obawiać. Mamy wspólnego znajomego.
Nie znam Pana. I niewiem o kim Pan mówi.
Przepraszam. Mam na imię Lechiter. Berie to mój znajomy. Zaraz tu bedzie.
Zanim Berie przyszedłzdązyłam sie przyjżeć mojemu rozmówcy. Włosy koloru ciemny blond miał zebrane w koński ogon oraz z prwej strony skronii dwa warkoczyki. Z tego co kiedyś Assasil mi mówił to ów warkoczyki oznaczają rangę. Niestety zapomniałam jaką. Przyszedł Berie. W sumie to pojawił się z nikąd. Przyprawiając mnie niemaj o zawał.
Witajcie.
Berie! Mógłbyś więcej hałasu robić.
Nie mógłbym. Posłał mi krzywy uśmiech. I Przestań krzyczeć.
I jak znależli trop?
Na razie nie. Ale Ian ze swoimi chłopakami pracują nad tym.
Zaraz zaraz. Macie na mysli tego Iana?
Zna Pani Iana?
Zna.
Daj mi znać. Jak coś znajdą.
Dobrze.
Choć Kate. Zaprowadze Ciebie do samochodu. Poczym ruszych a ja za nim. Odwruciłam sie do tyłu ale wampir znikł. Berie szedł i niby odniechcenia patrzył na dachy budynków. Wiedział że Kovu lubił poruszać się po dachach,niczym kot. Szlismy w milczeniu. W końcu niewytrzymałam i postanowiłam ją przerwać.
Berie.
Tak?
Dlaczego posłałeś za nim Iana?
Bo miałem wiadomości że powrócił. To nie Twoja sprawa Kate.
Być może. Ale wiem że jak Ian jest proszony o przysługę to jest to poważna sprawa.
Bo jest. Myslałem o postawieniu Kovu przed Zarządem,lecz Vlad nie wyraził zgody.
Vlad wie?
Wie. Nie wyraził zgody również na wymierzenie srogiej kary. Ma duży sentyment do Kovu. Ja też. Uwież mi Kate lub nie…ale to nie jest łatwa sytuacja dla nas obu. I… co do cholery! Spojrzałam za nim. Na dachu jednej z kamienic stał Kovu. Nie miałam wątpliwości ze to on. Ale czemu nie uciekał? Odpowiedż nadeszła sama. Znim pojawił się sam Ian. Złapali Kovu. Ian ują Kovu. Moje serce ma moment przestało bić.
Kate idż do samochodu. Spojrzałam na Berie. Jego oczy pałały blaskiem ale nie było w nich radości z powodu ujęcia Kovu.
Ale..
Nie ma zadnego „ale”. Chodż raz wykonaj to co do Ciebie mówię. To rozkaz.
Już idę. Zanim poszłam spojrzałam jeszcze raz do góry. Stali tam. Nie widziałam wyrazu twarzy Kovu ani Iana. Berie spojrzał przez ramie na mnie i już miał zamiar mnie ofukac za moje ociaganie się kiedy Kovu go zawołał.
Berie! Chciałeś mnie to masz! To nie było w języku Angielskim. Tylko Celtyckim.
Kovu odciagał ode mnie Berie. Dając mi tym samym czas do wycofania się. Znalezienie auto nie zajeło mi zbyt wiele czasu. Jakże było wielkie moje zaskoczenie,kiedy obok mojego ragne rovera stała czarna limuzyna. Miałam złe przeciucia. Z doswiadczenia i lat przepracowanych u Vlada wiedziałamże takimi samochodami nie jezdzi byle kto. Podeszłam do swojego samochodu. Drzwi od limuzyny otworzyły się.
Zapraszam do środka Kate.
Vlad? Co tu robisz? Miałeś być w Skandynawii?
Wsiądziesz czy mam Ci wysłać zaproszenie? Po tonie i głosie Vlada słyszałam że wrócił do formy. Kiedy wsiadłam zobaczyłam że nie do końca miałam rację. Vlad owszem wygladał lepiej niż ostatnim razem ale w oczach miał ból,smutek,żal. Żal do Assasila i Kovu za to co zrobili. że go zostawili nic nie mówiąc.
Vlad był bezlitosny ale nie miał w naturze pastwienia się nad innymi,znęcania nad innymi. Zabić szybko,kara szybka lecz dotkliwa. Tym kierował się Vlad. A rodzina to była i bedzie świetoscią. Chociasz nieraz byłam swiadkiem klótni jego z Assasilem to wiedziałam że dla syna zrobiłby wszytko. Umiał obsztorcować kiedy trzeba było ale Assasil i Kovu byli jego oczkami w głowie. Kiedy obu o tym przypominałam to krzywili się,ale taka była prawda.
Witaj Vlad. Tobrze Ciebie widzieć w dobrej kondycji. Przywitałam się kiedy już zajełam miejsce.
Vlad...
Daj mi coś powiedzieć Kate.
Mam Mój drogi. Mam. Odezwał się kobiecy głos.
Witaj Kate.
Witaj Warwaro. Kobieta zajeła miejsce obok Vlada. Po raz pierwszy ich widziałam razem.
Jesteś zaskoczona naszym widokiem?
Trochę. Dotychczas skrzętnie chowałeś Warwarę niczym najdroższy skarb.
Vladysław jest nadopiekunczy w stosunku do mnie. To mówiąc położyła dłoń na ramieniu męża. Ich widok tych dwojga ucieszył mnie ale jednocześnie przypomniałymi sie słowa Kovu. Serce boleśnie mi sie ścisneło.
Pośmutniałaś Kate. Co sie stało? Co Ci powiedział Kovu?
Powiedział że… głos odmówił mi współpracy. Tłumione emocje domagały się ujścia.
Co powiedział? Domagał sie Vlad.
Ekhmmm. Powiedział że Assasil…mnie ko.kocha powiedziałam głosem pełnym łez i…
I…
Vladysław?! Nie ponagłaj jej. Upomniała go ganiącym głosem Warwara.
I...Tu zaczerpnełam powietrza do płuc. Oddaje mi wolność.
Co za suk…
Vladysław!!! Zaczynałam lubić ją. Warwara sprawiała wrażenie delitanej kobiety. Ale pozory mylą. Miała charakter i umiała go pokzać w odpowiednim momencie. Nie była kobieta ulegla. Ojj nie. Umiała bronić swojego zdania. Inaczej Vlad by ją zdominował.
Ja bym nigdy nie zostawił Warwary ani nie pozwoliym jej odejść ani nikomu z rodziny. Zagrzmiał Vlad.
Czasem Vlad jeśli się kogoś kocha trzeba pozwolić mu odejść. Wychrypiałam.
Psychologiczne bzdury! Ja nikomu z rodziny nie poz…Cholera jasna!!! Już go nie było w samochodzie.
Vlad?!!!!! Co mu się stało? Warwara popatrzyła na mnie.
Myśle że zrozumiał czyn Assasila.
Nie rozumiem.
Wypowiadając te słowa do Vlada dotarło że Assasil chciał żyć samodzielnie. Chciał pokazać że czas usamodzielnic się i oddejść spod skrzydeł Waszych.
Tak myślisz?
Wszystko na to wskazuje.
Ty wiesz gdzie oni są.
Ehhh. Wiem. Na Kamczatce.
Słucham?!
Też mnie to zaskoczyło.
W której części?
Tego nie wiem już. Kovu wygadał sie poczym nie powiedział nic więcej. Wiem ze jest tam wiecej życia niz mowia w tv.
Bo to prawda. Ludzie którzy żyją tam od pokoleń wiedzą o tym najlepiej.
Czamczatka. Też se wymyslił. Pomstował Vlad,który jak się okazało stał przy samochodzie paląc cygaro.
Może do nas dołączysz?
Jak skoncze cygaro.
Co zrobią Kovu? Zapytałam Warwary.
Nie wiem. Duzo zalerzy od Vladysława. Kovu podlega nie tylko Assasilowi ale tez jako członek rodziny mojemu partnerowi i mi.
Rozumiem ale martwie się o niego. Tyle lat go znam.
Nie zostanie skrucony o głowę Kate. Ale tez nie obiecuje że wyjdzie bez uszczerbku na zdrowiu. Vlad właśnie zpowrotem wsiadł do limuzyny.
Spojrzałam na Vlada z żalem w oczach.
Kare musi ponieść. Dobrze wiedział na co się naraża wracając tutaj.
Wrócił po dziewczynę.
Po Savannah?
Tak.
To i tak nic nie zmienia. Kara musi zostać wymierzona. Zadzwoniła komórka Vlada. Po zakończeniu rozmowy jego wzrok zrobił się ponury a atmosera w samochodzie zgestniała.
Idę.
Jak musisz. Warwary głos był cichy. Wiedziała po co go wzywano. Ja też wiedziałam. Vlad pożegnał się z partnerka i wyszedł nie patrząc na mnie.
Oni go zamęczą.
Jak powiedział mój mąż… kara ma zostać wymierzona.
Nic na to nie odpowiedziałam,bo co miałam powiedzieć.
Przeprosiłam Warware i wysiadłam z limuzyny. Chłodne powietrze przyniosło ulgę. Chwilową. Poczułam się obserwowana. Spojarzałam w kierunku parku pare osób chodziło jeszcze miedzy drzewami,ale to nie oni mnie obserwowali. Odwruciłam glowę w kierunku kamienic w ktorych mieszczą się butiki oraz galeria handlowa. Na dachu ktoś stał. Nie wiem kto ale ta osoba patrzyła w moim kierunku. Nie miałam pojęcia kto to mógłbyć. Nagle przypomniałąm sobie że Ian jest tutaj,wiec mogła to być Illona. Nie miałam ochoty zstanawać się kto to. Dzisiejsze wydarzenia przyprawiły mnie o ból głowy. Marzyłam aby zaszyć się w domu a to był zły sen. Lecz nie. Kovu zapewne erazmiał wymierzaną karę. Jaką i gdzie to była tajemnica. Postanowiłam sie przejsc po galerii aby oderwać się od złych myśli. Chodząc po holu kątem oka zauważyłam kobietę podobną do Illony. Podczas oglądania wystaw sklepowych mo organizm zaczą przypominać mi o zwychłych ludzkich rzeczach jak głod czy zew natury. Wszystko naraz zaczeło o sobie przypominać. Szybko odnalazłam toalete. Gdy byłam w kabinie usłyszałam że ktoś jeszcze wszedł. Po wyjściu podeszłam do umywalki. Nikogo nie było dziwne. Zajeta myciem rąk zapomniałam o całym świecie. Posniosłam głowę i zobaczyłam w lustrze że nie jestem sama. Stała za mną kobieta przygladała mi sie z tajemniczym uśmiechem.
– Nie poznajesz mnie prawda?
Nagle usłyszałam. Odwróciłam się do niej.
Przepraszam ale n… i przyjrzałam się jej dokładniej. To byłam Illona we własniej osobie. Patrzyłyśmy na siebie w milczeniu.
– Trochę czasu minęło od kiedy ostatni raz się widziałyśmy.
To prawda. Czas Ci służy. Nie to co mnie.
Illona roześmiała się.
Ty też nie wyglądasz swoje lata Kasiu. Napiłabym sie kawy. Pójdziesz ze mną. Porozmawiamy spokojnie.
Dobrze. Zgodziłam sie bez namysłu. Ruszyłyśmy na poszukiwanie kawarnii. Było póżno ale nie na tyle żeby wszytko było pozamykane. Cambridge to miasto studencie. Kiedy tak szłyśmy Illona przygladała mi się. Czułam na sobie jej spojrzenie. Ja miałam metlik w głowie. Szłam obok kobiety która znam ze zdjęć i opowiadań ojca. Illona jest moja babcia a wygladała młodziej ode mnie. Może nie powinno mnie to dziwić. Ponieważ moim partnerem jest wampir,szef też. A jednak. Może dlatego że to członek rodziny. Usłyszałam cichy śmiech.
Czujesz się zakłopotana tą sytuacją moja droga.
Trochę. Nie zrozum mnie żle ale ja…
Wiem co chcesz powiedzieć. Na Twoim miejscu pewnie też tak bym się czuła.
Byłam z Assasilem ponad dwadzieścia lat. Znam Vlada,Kovu,Berie. Przy żadnym z nich nie czułam się tak jak teraz.
Bo jesteśmy rodziną. Masz swoje lata. Jak powiedziałaś tyle lat przebywałaś wśród nas. Trudno Ci przywyknąć do faktu że Twoja babcia wciąż żyje.
Spojrzałam na nią. Usmiechała się a w oczach miała blask. Uśmiechnełam się również.
Spojrz Kasiu. Jest czynna kawiarenka. Chodżmy.
Miała w sobie tyle pozytywnej energii. Widać było że związek z Ianem ją uszczesliwia. Była szczęśliwa. Przypomniałam sobie jak byłam nastolatka i pytałam czasem dziadka o babcię to robił się pochmurny i odpowiadał że nie ma o czym mówić. Za to ojciec opowiadał że po roztaniu z babcią on i jego siostra nasłuchali się dużo przykrych rzeczy o babci. Dziadek był zraniony. Ale z tego co pamietam szybko zwiazał się z przyjaciólka babci. To ją znałam jako babcię. Nie waażnne to dawne dzieje. Liczy się to co teraz. Gdy usiadłyśmy przy stoliku Illona przystąpiła do zadawania pytań na które wręcz czekałam.
Nie zapytasz co słychać u Twojego taty?
Nie muszę się pytać. Illona na to uniosła jedną brew. Mam w miarę regularny kontakt z Olą na skype. Zdaje mi relacje co u niego słychać.
Widzę że nadal nie odciełaś się od tego co kiedyś było. W głosie Illony pobrzemiewła nuta rozczarowania moją wypowiedzią.
Powiem tak. Odciełam się lecz żal i pamięć pozostaje. Ola ma inne relacje z nim ja inne. Dla niej jest tatą dla mnie ojcem. Cieszę że jest samodzielny,nie potrzebuje dużej pomocy jak inni w jego wieku. Naprawdę sie z tego cieszę ale pewnych rzeczy nie darady zapomieć.
Rozumie że nie przyjedziesz w najbliższym czasie do Polski się z nim zobaczyć?
Nie rozumiem. Jak to zobaczyć?
Mój syn jest w podeszłym wieku. Ostatnio jak sie z nim widziałam dużo wspominał o tym co było. O Twojej mamie,o Tobie …sądzę że chciałby Ciebie zobaczyć. Jesli wiesz o czym mówie. Tu wymownie spojrzała na mnie znad filkiżanki kawy.
Zanim umrze to miałaś na myśli tak?
Tak. Ehhh nie wiem. Jak sama widzisz w moim osobistym życiu jest zamieszanie. Jak to ogarnę to przyjadę.
Nie chce Ciebie popędzać ale za jakiś czas może już być za póżno. Twój tata ma 83 lata i…
I?
Ian idzie. Powiedziała z błyskiem w oku Illona.
Spojrzałam za Illone nikogo nie widziałam od razu,dopiero po chwili zobaczyłam sylwetki idące w naszym kierunku. Kiedy podeszli bliżej Ian wyróżniał się od innych. Przede wszystkim wzrostem,posturą,kocim chodem ale to większość z nich tak się porusza. Przynamiej te osoby które znam. Ian staną przy Illonie patrząc na nią z takim samym błyskiem kiedy ona powiedzieła że nadchodzi. Illona usmiechneła się i spojrzała na partnera. Ich wzajemne uczucie było wyczuwalne. Spojrzenia,gesty. Z tego co sama zauważyłam i słyszałam na jego temat to Ian jest twardzielem przez duże T. Tacy jak on nie bedą chodzić za wybranką z maślanym wzrokiem i ciągle powtarzać że ją kochają. Ale właśnie spojrzeniem,gestami,czynem wyrażają to co czują.
Skąd to wiem? Z autopsji. Takim typem mężczyzny jest Assasil,Kovu, Vlad oraz Berie. Od Assasila usłyszenie coś ciepłego,miłego graniczyło z cudem. Tak samo z Kovu ale my jesteśmy znajomymi to inne relacje są mi nami. Ogólem mówiąc to z Assasile i Kovu bylo trudno wytrzymać czy wydębic coś w stylu romatycznego kochanka. Oni sie tego śmiali chociaż czasem mieli gest. A jak we czworo się spotkali Assasil,Kovu,Vlad i Berie towarzystko to ja wtedy zabierałam się za czytanie aby nie słuchać ich wywodów,poglądów czysto męskich. Wtedy też Vlad z Berie przynosili alkohol wysoko procentowy. Vlad z Rosjii,Berie z Norwegii a Assasil stawiał Jacka Danielsa. Jak to przy męskim spotkaniu. Ja jako dobra gospodyni pytałam sie czy nie chca kiszonego ogórką jako zakąski. Nie chceli. Assasil jak juz trochę wypił mówił że ja jestem jego zkaską i bardzo wymownie patrzył na mnie. Wiedziałam wtedy że o spokojnym poranku to mogę zapomnieć.
Mogę wiedzieć Katarzyno czym zawdzieczam Twoje zamyślone spojrzenie skierowane na mnie? Z zamyslenia wyrwał mnie baryton Iana.
Słucham?
Zamyśliłaś się. Powtórzyła Illona.
Przepraszam. Ostatnio dość często mi sie to zdarza. Dawno nie widzieliśmy sie Ianie.
To prawda. Ale nie o tym chcesz porozmawiać? Czuję że bardzo chcesz wiedzieć co z…
Kovu. Tak. Zastanawiam sie w jakim jest stanie.
Nie mogę nic powiedzieć.
Stoi o własnych siłach czy nie? Nieodpuszczałam. Ian z Illoną wymienili się spojrzeniami. Zaczełam mieć złe przeczucia. Dokończyłam kawę,uregułowałam rachunek. Poczułam nagłą potrzebę udana się do parku niedaleko parnkingu gdzie zostawiłam samochód. Nienwiem czemu tam ale cos mnie tam wręcz ciągneło. Wsatałam.
Przepraszam Was ale musze już iść.
Stało się coś?
Musze iść do parku.
Jest ciemno,niebezpiecznie. Powiedział Ian patrząc na mnie uważnie.
Myśle że sobie poradzę. A teraz przeproszę Was ale…
Pójdziemy razem. Przerwała mi Illona. Poczym wstała i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Dziwne przeczucie cały czas mnie nie opuszczało. Za sobą słyszałam jak Illona rozmawia z Ianem,lecz też czułam jej spojrzenie na sobie. Kiedy zbliżalismy sie do parku wręcz jakaś siła mnie tam przyciagała. Kiedy zobaczyłam ciemne sylwetki wśród drzew prawie zaczełam biec. Głowy zebranych zwróciły się w moją stronę. Oprucz jednej. Na miejscu stała grupka mężczyzn wśród nich był Kovu. Stał ale odrazu widać było ile wysiłku go to kosztuje. Kilka osób zagrodziło mi drogę. Juz miałam coś powiedzieć kiedy zamną rozgleł się rozkazujący ton Vlada „puście ją”. Nikt nie kwestionował. Roztąpili się. Podeszłam bliżej. Boże drogi jak on wyglądał! Był skatowany po mimo to stał i patrzył na mnie. No może nie całkiem sam bo ktoś go podtrzymywał,ale stał. Nie dał po sobie poznać że czuje ból. Tylko oczy zdradzały co czuje.
Kto Ci to zrobił? Usłyszałam swój zachrypnięty głos.
...
Kovu. Kto C…
Przestań go męczyć. Nie widzisz że nie może mówić. Jeden z zebranych mężczyzn postanowił się wtrącić.
Masz złamaną szczekę? Kovu tylko przymnką oczy na potwierdzenie.
Ehhhh. Rozumień ale to nie zmienia faktu że chce się dowiedzieć kto to zrobił. Nagle tubalne " Ja " rozległo sie za moimi plecami. Spojrzenia wszstkich spoczeły na wysokiej postaci,ubranej w długi czarny płaszcz z postawionym kołnierzen,który przysłaniał częściowo twarz. Ten głos rozpoznałabym wszędzie. Przez ostatnie ponad dwadzieścia lat słyszałam go gdy kładłam się spać oraz kiedy wstawałam.
Assasil!? Zapytałam zniedowierzaniem. Podeszłam bliżej. Nogi miałam jak z waty. Po dotarciu do niego nie mogłam własnym oczom uwieżyć. To był Assasil. Włosy w nieładzie opadały mu na czoło. Lazurowe oczy te same chodż było w nich wiecej dystansu a wręcz chłodu. Stał w pół mroku ale ta niewielka ilość światła,pozwoliła mi dostrzec blizny z prawej strony jego twarzy. Wyglądały podobnie jak u Iana.
Staliśmy tak patrząc na siebie. Nie wiedziałam jak zaareagować. Czy złościć sie na niego,krzyczeć,płakać,objąć go czy może dać mu z liścia. Za to wszystko co przeszłam przez niego. Nie zrobiłam nic z tych rzeczy. Patrzyłam na niego jakby miał za chwile zniknąć.
Boli? Chciałam dotknąć jego poranionego policzka lecz odkęcił głowę w drugą stronę.
Nie. Jego głos o ile to możliwe był jeszcze głębszy. Był spięty. Tak samo jak Vlad który stał kilka metrów dalej paląc cygaro. Assasil odwrócił się do grupki mężczyzn.
Wracamy. Nic tu po nas. Wszyscy ruszli w sobie znanym kierunku. Assasil popatrzył na zebranych. Jego wzrok zatrzymał się dłużej na mnie i Warwarze następnie bezpożegnania,bez słowa odwrócił się i zaczą iść za grupą. Patrzyłam za nim i zrozumiałam że jeśli czegoś nie zrobie to już więcej go nie zobaczę.
Assasil! Poczekaj! Poszłam za nim. Nigdy bym nie przypuszczała że pójdę za meżczyzną. Nigdy. A jednak. Assasil przystaną. Kiedy do niego dobiegłam odwrócił się.
Porozmawiajmy.
O czym?
O nas.
....
Tak chcesz zakończyć naszą znajomość. Od tak. Odejść. Zaszyć się na Syberii?
... Assasil stał i patrzył na mnie.
Kovu mi coś ważnego powiedział za nim został schwytany.
Co takiego?
Powiedział im o Twoim uczuciu do mnie. Obserwowałam reakcje jego na te słowa. Popatrzył na mnie a potem spuścił lekko głowę. Zadziwiające jak taki twardziel jak Assasil w obliczu uczucia czuł się niezręcznie.
A ma to jakieś teraz znaczenie dla Ciebie? Sama mówiłaś " że to nie Twoja bajka”. Zabolało.
Mówiąc to miałam na myśli że bycie wampirem to nie " moja bajka” a nie bycie z Tobą. Nie przekrecaj faktów Assasil. Powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. I ma znaczenie.
Udowodnij to.
Jak? Ale już wiedziałam co powie.
Wróć ze mną.
Na razie nie mogę. Ale przyjadę jak uporzadkuje swoje spawy tutaj w Anglii. Od dłuższego czasu myslałam o przejsciu na emeryturę. Nie moge zostawić Vlada a teraz Berię od tak. Muszą miec czas na znalezienie kogoś na moje miejsce. Nie wiem jak bedzie z lekami.
A potem dołaczysz do mnie?
Tak. I bedziemy żyć długo i szcześliwie w dzikiej Syberyjskiej głuszy. Assasilowi zadrgały kąciki ust na moją odpowiedz ale nieroześmiał się.
Muszę iść. Jak wszystko uporządkujesz daj mi znać. A o lekki się nie martw. Do zobaczenia Kate. Już chciał odejść.
Poczekaj chwile proszę.
Tak?
A rozmawiałeś z Vladem?
Jeszcze nie pora. Kiedyś obaj będziemy gotowi na rozmowę ale jeszcze nie teraz.
Rozumiem. A z Warwarą?
Ona ze mna porozmawiała. Ja tylko słuchałem. Dowidzenia Kate.
Będziesz czekał?
A przyjedziesz?
Tak.
To będę. I poszedł.
Patrząc za odchodzącym Assasilem zdałam sobie sprawę,że jest to mężczyzna z którym chcę spedzić życie. Jakie kolwiek by one nie było.
Mijając Vlada wiedziałam że nieprędko pójde na emeryture. Jego mimika a także cała postawa, mówiły same za siebie. Niepredko będzie mi dane przejść na emeryture. Przechodząc obok niego chciałam coś powiedzieć w stylu " przepraszam w imieniu Twojego syna. Jest mi przykro z tego powodu”. Jednakże kiedy zobaczyłam jego minę i wzrok,zrezygnowałam. Vlad cały czas patrzył w kierunku w którym odszedł jego syn. To nie wróżyło niczego dobrego. Wiedziałam że najcheniej poszedł by za Assasilem a wtedy… bez rekoczynów nie obeszłoby się. Co ja mówię. Doszłoby do " mordobycia”. Stał tu tylko dlatego że jego partnerka cały czas coś do niego mówiła,jednyną jego reakcją były odpalane jednego cygara za drugim oraz puszczanie kłębów dymu ustami. Nikt nie odezwał się ani słowem. Berie stanał blizej Vlada wrazie gdyby jednak ten zmienił decyzję i postanowił ruszyć za Assasilem. Stanełam dalej od nich. Nim się spostrzegłam podeszła do mnie Ilona wraz z partnerem. Objeła mnie ramieniem a ja w odruchu uściesnełam ją. Poczułam ulgę że Assasil i Kovu żyją. Stałyśmy tak objęte kilka minut kiedy Ian coś powiedział.Illona odsuneła się ode mnie życzliwie uśmiechając.
– Musimy już wracać do Polski. Zawsze możesz nas odwiedzić jak będziesz w kraju.
– Dziękuję za zaproszenie. Na pewno skorzystam. Chciałam coś jeszcze dodac kiedy Ian odwrócił się i wtedy zobaczyłam idącego w nasza stronę Vlada.
Wygladał jakby miał kogos zabić. Ian stanał przed nami oraz kilku jego podwładnych na co Vlad uśmiechnał się i powiedział.
– Chce porozmawiać z moją pracownicą.
– Jest ok Ian. Nic mi nie zrobi. Powiedziałam do niego mijając ich.
Kiedy do niego podeszłam nie bylam taka pewna tego ale stanełam naprzeciw niego.
– Słucham. Starałam się mówić spokojnie i odstrożnie. Vlad był bardzo zły a wtedy trzeba uważać co się mówi.
– Wiedziałaś o tym?
– Nie. Myśłam że nie żyją. Jestem tak samo zaskoczona jak Ty.
– Tak samo jak ja?! Prychnał. On mnie oszukał rozumiesz?! Warknał aż poskoczyłam. W moment Berie byl przy nim.
– Vlad. Ona nic nie wiedziała. Daj jej spokuj.
– Mój własny syn mnie OSZUKAŁ. Nie wiesz jak się czuję. Nie masz zielonego pojęcia jak czuję rodzic kiedy jego dziecko odwraca się od niego plecami. Bo nie masz dzieci.
Zabolało. Vlad w takim stanie nie panował nad tym co mówił. Ranił bo sam został zraniony… do żywego.
Berie tylko mocnej go przytrzymał chodz szef nie zrobił ani jednego kroku w moim kierunku.
– Chodz Vlad. Musisz odpocząć. Samolot czeka. Twoja kobieta na Ciebie czeka. Chodż staruszku. Zostaw Kate w spokoju. Bo dziewczyna dostanie zawału serca i zaraz się nam tu przekręci. Gdzie znajdziesz taka sekretarke jak ona.
– Ona tez chce za nim odejść. Tu sposłał mi spojrzenie jakich mało.
Milczałam. TO było najlepsze wyjscie jakie miałam.
POWRÓT RAPORT
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania