Poniedziałek

Pieprzony poniedziałek, szef który co chwilę się o coś czepia. Dlaczego gram w pasjansa zamiast pracować, dlaczego piję kawę przez godzinę. Jednak na szczęście jestem już po ośmiu godzinach niewoli. Chociaż nie wiem czy to powód do radości. Tam przynajmniej było ciepłe biuro, teraz stoję cały mokry na przystanku. Jeszcze autobus ma spóźnienie. Wspaniale. Obok stoi jakaś zakochana para. Gówniarzy! Maja może szesnaście lat. Zepsuła mi się jedna słuchawka i jestem skazany, by jednym uchem słuchać ich rozmowy. Rzygać można! Tutaj idealnie pasuje kot srający tęczą. Dzieciaki, do cholery, za miesiąc nie będziecie razem. Ona sobie znajdzie kogoś innego albo on się urżnie na imprezie i pocałuje Amelkę, bo Amelka dawała mu cukierki w przedszkolu. Powoli otwierał mi się nóż w kieszeni, mają szczęście, że mechanizm pokrył się rdzą, przez co trzeba się trochę namęczyć by otworzyć ostrze. Już prawie mi się udało, ale w tym momencie podjechał autobus. W końcu! Wsiadam do niego jak do złotej karocy, przynajmniej jest tam cieplej niż tutaj. Rozglądam się za wolnym miejscem. Widzę jedno! Idę powolnym krokiem, przecież któż miałby mi je zająć? Już prawie mam siadać, ale jakaś starsza pani postanowiła położyć tam swoje zakupy. Typowe.

-Przepraszam, mogłaby pani zabrać zakupy?

-Proszę pana, nie ma miejsca.

-Może pani je położyć na ziemi.

-Ale wtedy siatki będą brudne i pobrudzą mi podłogę w mieszkaniu.

-Jestem zmęczony po pracy i bardzo chciałbym usiąść. Czeka mnie półgodziny jazdy autobusem.

-Wysiadam za trzy przystanki, tyle pan wytrzyma, jest pan młody.

To teraz babcia przesadziła. Nie miałem humoru by z nią wojować. Usiadłem na jej zakupach.

-Co pan robi!?

-Siedzę kurwa.

Baba chyba nie wiedziała co odpowiedzieć. Patrzyła na mnie jak na ducha. Zagiąłem starą kurwę.

-Wstawaj typie.

Usłyszałem zachrypnięty głos. Odwróciłem wzrok i zobaczyłem typowego Sebixa. Miał może dwadzieścia lat, łysą banie i pusty wzrok.

-A jak nie wstanę to co? Zmęczony jestem.

-To Tobie pomogę.

-Ta pani powiedziała, że jestem młody, obejdzie się bez pomocy.

-Wstawaj albo zaraz inaczej kurwa pogadamy.

Już chciałem odpowiedzieć, ale wtedy dołączył do nas kontroler biletów.

-Poproszę bilety do kontroli.

Baba nie mogła przepuścić okazji.

-Proszę zabrać tego bandytę! Siedzi na moich zakupach!

-To zakupy siedzą na moim miejscu. - Odparłem niewzruszony.

-Zaraz Tobie przyjebie - wtrącił Sebix

-Nie jestem ochroną. Poproszę bilety. - Dołączył kanar.

Stara kurwa i ja daliśmy bilety, ale Sebix najwidoczniej zapomniał kupić. Gdy autobus się zatrzymał, szybko z niego wybiegł, a kanar za nim. Została tylko nasza dwójka na froncie. Nie chciało mi się z nią kłócić. Puściłem bąka na jej zakupy i wysiadłem.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • spirytysta 26.09.2018
    Dwa, ,,sebixy'' i nieuprzejma kobieta z nieznanego powodu nazwana przez narratora, ,,kurwą''... lubię historie z życia wzięte, takie teksty wciągają, ale dobrze, żeby miały jakiś sens czy sklanialy do jakichś wniosków. Styl całkiem w porządku, pozdrawiam
  • spirytysta 26.09.2018
    Dwa, ,,sebixy'' i nieuprzejma kobieta z nieznanego powodu nazwana przez narratora, ,,kurwą''... lubię historie z życia wzięte, takie teksty wciągają, ale dobrze, żeby miały jakiś sens czy sklanialy do jakichś wniosków. Styl całkiem w porządku, pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania