Poprzednie częściPorwanie

Porwanie 4

***

 

Przepraszam, że na razie takie krótka część, ale nie mogę jeszcze pisać dłuższych.

 

***

 

Wspólnie obejrzeli film z rozmowy. Seweryn cały czas miał wrażenie, że skądś znał tę osobę, ale nie mógł jej na razie skojarzyć. Ernest za to zaciskal zęby ze złości, powstrzymując się przed uderzeniem w monitor.

- A czego ona chce?

- Rozwodu.

- A Anna wie o tym?

- Nie – odparł. – Dzwoniła powiedzieć, że wróci później, ale nie wie, że Natiego nie ma.

Seweryn zastanowił się chwile. Udało mu się odnaleźć nagranie rozmowy na komputerze Ernesta.

- Czemu milczysz? – zapytał zaniepokojony ojciec porwanego.

- Do, kiedy masz czas na ten rozwód?

- Do jutra, do dwunastej.

- To mało czasu, ale…

- Mało czasu na co?! – przerwał mu Ernest.

- Możemy podrobić rozwód. Znam faceta, który się tym zajmuje, ale potrzebuje na to z kilku dni.

- Kilku dni?! – złapał się za serce. Od razu sięgnął po butelkę i nalał sobie cały kieliszek alkoholu. Wypił wszystko za jednym razem. Seweryn nie wiedział, co ma w ej sytuacji powiedzieć. Gestem ręki poprosił Ernesta, aby jemu także nalał.

- Niestety…

- A ty nie możesz tego zrobić?!

- Nie jestem tak dobry w te klocki i na pewno rozpozna fałszywkę. Postaram się to, jak najbardziej przyspieszyć, ale do jutra nie da rady. Zresztą jej bardziej zależy na tym papierku i na tym, abyś był z nią niż na skrzywdzeniu Nataniela. Wie, że póki on żyje, to ma jeszcze jakąś szansę na zwycięstwo – Zrobił krótką pauzę.

- Masz taka minę, jakbyś chciał mi jeszcze o czymś powiedzieć.

- No bo on nie jest tani, ale spokojnie, w razie czego…

- Zapłacę, ile zechce.

- …ci pożyczę – dokończył zdanie. Ernest natychmiast sięgnął po telefon i zaczął przeglądać listę kontaktów. Nie przypominał sobie, by kiedykolwiek zapisywał jej numer telefonu, ale wolał się upewnić. Seweryn zabrał mu komórkę i podsunął laptopa.

- Chcę to załatwić od razu – wyjaśnił.

- To dzwoń przez Internet. Wyjdę, aby się niczego nie domyśliła.

- Dobra…

Seweryn opuścił gabinet, a mężczyzna chwilę czekał na odebranie połączenia. Tymczasem Konstancja wyszła właśnie spod prysznica. Zaplotła turban na głowie i owinęła się ręcznikiem. Wtedy usłyszała pukania. Wywróciła oczami, niezadowolona z tego, że akurat teraz ktoś musi jej przeszkadzać.

-Dzwoni ten cały Ernest – usłyszała w końcu za drzwiami.

- Niech sobie dzwoni – odpowiedziała. Wcale nie miała zamiaru się spieszyć. Uśmiechnęła się, wyobrażając sobie to, przez co musiał przechodzić. Żałowała jedynie, że nie ma w jego domu ukrytej kamery. Wtedy oglądałaby go na żywo!

- A co z tym dzieciakiem?

- Nic, a co ma być? – Zaczęła rozczesywać czarne włosy. – Nakarm go, a jutro się zobaczy. „Nie jestem zbyt cierpliwą osobą” – dodała w myślach. Nie spieszyła się wcale z opuszczeniem łazienki. Wręcz przeciwnie. Przeciągała tą czynność tak długo, jak tylko się dało. Dzięki temu wiedziała, że ma kontrolę nad sytuacją.

Gdy była małą dziewczynką, matka cały czas jej powtarzała, że najważniejsze jest, aby to ona rządziła i stawiała warunki. Nigdy nie dopuszczała do siebie sytuacji, w której to ona mogłaby być zdana na czyjś kaprys i tego samego uczyła swoją córkę. Uważała, że wtedy wszystko będzie dla niej prostsze. „Na całe szczęście nie każdy się tego uczył od rodziców” – pomyślała Konstancja.

Mimo wszystko była bardzo ciekawa, co takiego Ernest ma jej do przekazania. Raczej mało możliwe, aby miał już papiery. Postanowiła, że zaraz do niego oddzwoni. Nie uznawała tego za jakiś brak kontroli. W końcu, gdyby nie chciała, to by tego nie zrobiła. Nazywała to jedynie zwykłą ciekawością.

Szybko się przebrała i zeszła na dół. W małym pokoiku, na łóżku siedział Nataniel, a przed nim stał nietknięty jeszcze talerz z jedzeniem. Konstancja tylko pokręciła głową z nie zadowoleniem. Z drugiej jednak strony podziwiała upór tego małego chłopca.

- Nie będę jadł – odpowiedział z dumą.

- Jak chcesz, nikt cię nie zmusza – oparła się o futrynę drzwi i dalej mu się przyglądała.

- Chcę do taty…

- Wybacz, młody, ale twój tatuś musi najpierw zrobić kilka rzeczy, a jak cię wypuszczę, to o tym zapomni.

- Nie prawda! – zaprotestował. – Tata jest uczciwy i o wszystkim pamięta!

Na jej twarzy znów zagościł uśmiech. Chyba maluch nie wiedział, co go czeka, jak jego ojciec nie wykona jej poleceń.

- Taki uczciwy, że aż nieuczciwy – Nagle przyszedł jej do głowy pewien pomysł.

- Jak?

- To sprawy dorosłych, nie zrozumiesz – Machnęła na to ręką. Chciała jeszcze bardziej zachęcić chłopca do zadawania pytań.

- Zrozumiem! Jestem już duży!

- Na pewno? – Poprawiła nogawkę czarnych spodni.

- Na pewno!

Dla Nataniela największą nie uczciwością było ściąganie na klasówce. Nie potrafił sobie nawet wyobrazić, co mogłoby większym oszustwem niż to. Wielkie było jego zdziwienie, kiedy usłyszał, co miała na myśli Konstancja.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania