Porwanie

***

 

Komentarz od autorki: jest to wersja po poprawkach. Dziękuję za wszelkie wykazanie błędów. :)

 

***

 

"Porwanie"

 

 

Nienaturalnie duże, zielone oczy wpatrywały się w Ernesta przez ekran. Widział w nich smutek i strach. Siedząca po drugiej stronie kabla kobieta odgarnęła kosmyk złotych włosów z twarzy chłopca i objęła go ramieniem. Malec się wzdrygnął, lecz bał się cokolwiek zrobić. Z nadzieją zerkał w monitor.

Mężczyzna przed nim położył rękę na ekranie, jakby chciał dotknąć synka. Rozpacz przedzierała się przez jego serce, mieszała ze wściekłością, co w rezultacie stało się nienawiścią. Najchętniej zabiłby tego siedzącego gdzieś daleko, czarnowłosego potwora, który już od roku zatruwał mu życie.

- Nie sądziłem, że posuniesz się aż tak daleko, Konstancjo – Podparł bezradnie głowę na ramieniu.

- Twój błąd – Konstancja usiadła, splatając ręce i zakładając nogę na nogę. Czuła, że teraz już ma pełną kontrolę nad sytuacją.

- Tato… - pisnął przerażony chłopiec. Nie rozumiał, co się dzieje. Jeszcze kilka dni temu wracał sobie z zabawy z kolegami, a teraz od tygodnia przebywał w obcym miejscu, nie wiedząc dlaczego, a nikt nie chciał mu tego wyjaśnić.

- Nic się nie bój, Nati, przyjdę po ciebie – zapewnił go Ernest.

Z wielkim skupieniem starał się wyszukać jakiś szczegół, który mógłby go naprowadzić na miejsce pobytu syna. Jednak Klementyna dobrze zadbała o to, aby podczas rozmowy nie zobaczył na ich tle nic z wyjątkiem czarnych ścian.

Szyderczy uśmiech nie schodził jej z twarzy. Posadziła Natiego na kolanach.

- Powiesz mi w końcu czego chcesz? – warknął mężczyzna.

- No nie wiem – postanowiła chwilę przedłużyć tą zabawę. Spodobała jej się rola osoby pociągającej za sznurki. – A Anna wie?

- Co ma do tego moja żona?! – walnął pięścią w stół tak mocno, że stojące obok rodzinne zdjęcie spadło na podłogę.

- Dużo – odparła.

- Jesteś wariatką.

- Kto wie, ale nic nie stanie mi na drodze do osiągnięciu mojego celu.

- Jakiego celu?! Przecież ty nawet nie powiedziałeś czego chcesz! Męczysz mnie tylko już od wielu miesięcy, a teraz porwałaś nawet moje dziecko!

- No błagam cię, ty serio się nie domyślasz? – Roześmiała się głośno.

- Chodzi ci o kasę?! A może chcesz być moją żoną?!

- Ehh… - westchnęła z zażenowaniem. – Bingo! Myślałam, że to ci rok chyba zajmie, ale gratulacje! Zgadłeś! Chcę być twoją żoną! Chcę byś dokończył to, co zacząłeś siedem lat temu! – Pocałowała Nataniela w policzek. Podrapał ją lekko, więc pociągnęła go mocno za złote loki i przyjrzała się jego oczom. – Ludzie wiele za takiego dadzą…

Konstancja nie chciała na razie zabijać tego dziecka. Nie miała w zwyczaju tracić, nie zyskując czegoś w zamian, a nawet gdyby jakimś cudem ojciec nie podjąłby zadawalającej jej decyzji, to wolała przynajmniej zarobić na malcu jakieś pieniądze. Przy tym chciała zadać cierpienie tatusiowi. W końcu nic bardziej nie boli rodzica niż tragedia własnego potomka.

Ernest był w szoku. Zacisnął ręce w pięści. Próbował przypomnieć sobie, co takiego zrobił siedem lat temu nim ożenił się z Anną.

Następne częściPorwanie 2 Porwanie 3 Porwanie 4

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • Marian 26.02.2018
    Zapowiada się nieźle, ale ja też nie mam pomysłu na ciąg dalszy. Zresztą to Twoje opowiadanie i Ty musisz coś z nim zrobić.
    Tak na szybko, wyłapałem dwa błędy:

    "Najchętniej zabił tego siedzącego gdzieś daleko, czarnowłosego potwora, który już od roku zatruwał mu życie."
    To chyba miało być:
    "Najchętniej zabiłby tego siedzącego gdzieś daleko, czarnowłosego potwora, który już od roku zatruwał mu życie."

    "...postanowiła chwilę przedłużyć tą zabawę." -> "...postanowiła chwilę przedłużyć tę zabawę."

    Pozdrawiam.
  • madoka 26.02.2018
    Jak pisałam, to w głowie miałam tylko dwa, oklepane przyczyny porwania: pieniądze, zawiedziona miłość. :(
  • refluks 26.02.2018
    "nie wiem, jak to dalej pociągnąć. Jeśli ktoś ma jakieś pomysły, to dawajcie śmiało"
    tu tylko Margeritha może pomóc.
    ona umie wymyślić takie rzeczy, że tu na forum padają z wrazenia.
  • Nuncjusz 26.02.2018
    jak muchy
  • Canulas 26.02.2018
    Ok. Obadajmy, cotam namodziłaś.

    "Jeszcze nie skończone, ale nie wiem, jak to dalej pociągnąć. Jeśli ktoś ma jakieś pomysły, to dawajcie śmiało. :) No i powiedzcie gdzie błędy. " - takie coś, to od razu na wattpad. Bez sensu taka sztuczna integracja. Dziecinne i lipne.

    "Siedząca po drugiej stronie kabla kobieta odgarnęła kosmyk złotych włosów z twarzy chłopca i objęła go ramieniem. " - zobacz jakby było: obejmując go ramieniem – wydaje mi się płynniejsze.

    "Malec się wzdrygnął, ale bał się cokolwiek zrobić. " - tu cieżka sprawa. Blisko siebie 2x się, ale ciężko ogarnąć, żeby zachować sens i jedno "się" wypieprzyć. Może ująć to w ejdnym ciągu opisowym, typu: Przerażony malec bał się cokolwiek zrobić. - Wiem, że nie to samo. Przeskakuje szyk i ogólnie zapis. Obadaj sama. Jeśli zdecydujesz sie zostawić, pomyśl nad zamianą ale w lecz. Lecz jest płynniejsze.

    "Rozpacz przedzierała się przez jego serce, mieszała się ze wściekłością, co w rezultacie stało się nienawiścią." - 3x się. Drugie się w pizdu.
    "Rozpacz przedzierała się przez jego serce, mieszała sze wściekłością, co w rezultacie stało (obadaj zamianę "stało" na " kończyło") się nienawiścią." -

    "Najchętniej zabił tego siedzącego gdzieś daleko, czarnowłosego potwora, który już od roku zatruwał mu życie. " - brakuje "by" najchętniej zabiłby lub najchętniej by zabił.

    "- Nie sądziłem, że posuniesz się aż tak daleko, Klementyno – podparł bezradnie głowę na ramieniu." - podpadł nie nawiązuje bezpośrednio do dialogu. Z wielkiej.

    "- Twój błąd – Klementyna usiadła, zakładając ręce i nogę na nogę. Czuła, że teraz już ma pełną kontrolę nad tą sytuacją." - zakładając ręce i nogę na nogę? No chyba nie. Brzmi jakby zakładała ręce i nogę na nogę. Może: Zaplatając, splatając ręce i zakłądając nogę na nogę.
    Czuła, że teraz już ma pełną kontrolę nad tą sytuacją. - wyrzuć " nad tą sytuacją" lub wyrzuć samo: "tą"

    "- Nic się nie bój, Nati, przyjdę po ciebie – zapewnił go Ernest. " - w dziwny sposób wyjawiasz imię. Spada ono z nieba. Pozostań przy nieznajomym, głosie lub mężczyźnie.

    "Z wielkim skupieniem starał się wyszukać jakiś szczegół, który mógłby go naprowadzić na miejsce pobytu syna. " - o to mi kurwa chodzi. O takie zdania. Nie przebudowane, nie pogięte, w punkt, ale ładne.

    "Posadziła Natiego na swoich kolanach." - wiadomo, że na swoich.

    "- No nie wiem – postanowiła chwilę przedłużyć tą zabawę." - tę

    "- Co ma do tego moja żona?! – walnął pięścią w stół tak mocno, że stojące obok rodzinne zdjęcie spadło na podłogę." - Walnął z wielkiej.

    "- Dużo – odparła.
    Jesteś wariatką." - znów ładnie. Naturalnie. Nie musisz achów i ochów robić w każdym zdaniu. Tak pisz. Jest very git.


    "- Kto wie, ale nic nie stanie mi na drodze do osiągnięciu mojego celu. " - sztuczne w chu... Ty już wiesz w co sztuczne.
    "- Kto wie, ale nic nie stanie mi na drodze do osiągnięcia celu. - OSIĄGNIĘCIA (mojego – wywal)

    "- Jakiego celu?! Przecież ty nawet nie powiedziałeś [,] czego chcesz!"

    "- No błagam cię, ty serio się nie domyślasz? – roześmiała się głośno. " - roześmiała to tak pół na pół. Jeśli roześmiała się mówić, ok. Niech będzie, że dialogowe. Jeśli po wypowiedzi, to z wielkiej.

    "- Ehh… - westchnęła, wykonując gest zażenowania. " - absolutnie. (westchnęła zażenowana) (westchneła z zażenowaniem) – żaden gest.

    "Chcę byś dokończył to, co zacząłeś siedem lat temu! – pocałowała Nataniela w policzek. " - Pocałowała.

    "Nie miała w zwyczaju tracić czegoś, nie zyskując czegoś w zamian, a nawet gdyby jakimś cudem ojciec nie podjąłby zadawalającej jej decyzji, to wolała przynajmniej zarobić na malcu jakieś pieniądze, zadając przy tym cierpienie tatusiowi. " Zobacz

    "Nie miała w zwyczaju tracić czegoś, nie zyskując (czegoś – skleślam, wpisuję "niczego") w zamian, a nawet gdyby jakimś cudem ojciec nie podjąłby (by do wywalenia) zadawalającej jej decyzji, to wolała przynajmniej zarobić na malcu jakieś pieniądze, zadając przy tym cierpienie tatusiowi. - noo, mniej więcej.

    "Ernest był w szoku. Jedną rękę zacisnął w pięść, a drugą pocierał zmarszczki na skroniach. " - ile ma Ernest rąk. - Jedną zaciska drugą pociera obie skronie. Sprawdzięłm. Jest to możliwe, łapiąc od przodu twarzy, jednak lepiej hyba skroń dać w liczbie pojedynczej. Obadaj sama.

    Ok. Po seansie.

    Tera zaskoczenie.

    Lista nie śledzę na bierząco, a ten sexi mord isę zapowiadał, zapowiadał i, mimo że jest już lepszy, to dalej się zapowiada,
    To jest ok. Masz trochę błędów, ale jest ok. Napisałaś jedną scenkę, skupiłaś się na niej. Nie biegałaś po całej planszy. Nie szarżowałaś.
    Starałaś sie ukazać emocje, pokazywać z różnych stron. Nie olewałaś tematu i nie spłycałaś.
    Jest git.
    Zapowiada sie całkiem.
    Ogarnij te bęłdy. Tylko nie rób wersji 2.0, tylko popraw ten tekst.
    Ładnie. Idziesz do przodu.
  • Canulas 26.02.2018
    Lista* Lisa (autokorekta)
  • madoka 26.02.2018
    Dziękuję. :) Błędy poprawię, wiele widziałam sama, jak je pisałam, ale nie miałam pomysłu, jak inaczej ja zapisać no i nie miałam czasu, bo bibliotekę zamykali. Skupiłam się na tej jednej scenie, bo tak naprawdę to pisałam ją z nudów, nie mając za bardzo pomysłu na nic innego. Teraz muszę tylko wymyśleć w ilu częściach to napisać, bo mój główny problem to kończenie prac. :(
  • madoka 26.02.2018
    A co do tego wstępu to powinno to być jako komentarz od autora, ale naprawdę nie wiem czemu mi tego nie wyświetla, jak daję w części "komentarz od autora". :/
  • Canulas 26.02.2018
    madoka, spoko jest progres. Powinnaś spróbować za tydzień z nami w TW (W poniedziałek wieczór) Masz na forum
  • Canulas 26.02.2018
    madoka, jak będziesz gdzieś mieć jakiś poważny problem z zapisem (tylko taki, co naprawdę sama nie możesz), to kopsaj cynka, zobaczymy.
  • Kim 27.02.2018
    madoka generalnie ta dodatkowa rubruka sie nie wyswietla. Komentarz od autora dorzuć na początku tekstu po prostu. Tylko ubierz go w jakieś gwiazdki czy coś. Pozdrawiam.
  • Canulas 26.02.2018
    I wypierdziel jeszcze kropkę z tytułu
  • Kim 27.02.2018
    "Wielkie, nienaturalnie duże, zielone, pełne smutku i przerażenia oczy wpatrywały się w Ernesta przez ekran." - trochę za dużo epitetów. Obetnij któreś (np. wielkie, bo pokrywa się poniekąd z nienaturalnie duże). Jeśli zależy ci na dokładnym opisie oczu, możesz rozdzielić do zdanie na 2. W pierwszym skupić się na wyglądzie a w drugim na emocjach. Takie 'rzyganie' epitetami jest bardzo słabym zabiegiem, ponieważ: a) jest męczące w czytaniu b) nie działa na wyobraźnię, więc czytelnik i tak nie ujrzy tego, co widzisz ty. Wiem co mówię, mam fioła na punkcie opisowego detalizmu. Masz taką ilość epitetów, git, fajnie że widzisz postać, tylko ubierz to ładnie w zdania. Daj czytelnikowi szansę zobaczyć to, co ty.
    "Malec się wzdrygnął, ale bał się cokolwiek zrobić." - ale tu nie pasuje. Już ci mówię dlaczego. Ale jest spójnikiem który stosujemy, by oddzielić dwa człony przeciwstawne. Ty rozdzielasz ciąg przyczynowo-skutkowy. Wzdrygnął się wynika z tego, że się bał. Nie można rozdzielić tego 'ale', bo zdanie traci sens. Musisz zastosować właściwy spójnik. Nie powiem ci jaki, bo chcę, byś zastanowiła się nad tą kwestią sama :)
    "Jednak Klementyna dobrze zadbała o to, aby podczas rozmowy nie zobaczył na ich tle nic z wyjątkiem czarnych ścian." - nie rozumiem tego zdania. Czytałam je 2 razy w kontekście pierwszego zdania i dalej pozostaje dla mnie zagadką. Ogarnij, albo wyjaśnij mi co chciałaś przekazać.
    "Posadziła Natiego na swoich kolanach." - zaimek niepotrzebny. Wiadomo, że o nią chodzi. To wynika ze zdania wcześniej.
    Hmm, przyznam, że akcja zaskoczyła mnie pod koniec.
    No dobra. Pisz, ogarniaj, pracuj. Ograniczaj zaimki. Będzie git.
    Zostawiam 4 bo sporo błędów się wkradło.
    Pozdrawiam :)
  • Pan Buczybór 27.02.2018
    heh, nieźle nieźle. Niebezpieczne kobiety i imiona, których nie zapomnisz. Lecę do części drugiej, a w kredycie zaufania mówię, że ma potencjał na ciekawą historię. Pozdro
  • Canulas 27.02.2018
    Wchodzę obadać, bo ponoć naprawione.
    Kropka w tytule, jak była, jest.

    Biere pierwszy lepszy: ""- No nie wiem – postanowiła chwilę przedłużyć tą zabawę." - tę" nic nie ruszone.
    Nie chce mi się chyba
  • madoka 27.02.2018
    Tu się nie zgodzę. Starałam się poprawiać zgodnie z tym, co napisałeś. Fakt, pewnych rzeczy nie poprawiłam, bo często musiałam odchodzić od komputera (np. o kropce zapomnoiałam), ale starałam się. :)
  • madoka 27.02.2018
    Kropki już nie ma.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania