Poprzednie częściPorwanie

"Porwanie w zaułku cz.1"

"Porwanie w zaułku"

 

Kajtek otworzył okno i rozejrzał się dookoła. Wokół nie było nikogo. Po wąskiej, nie ładnie pachnącej ulicy szedł jedynie szary kot. Zwierzątko zdawało się nie zwracać uwagi na nieznajomego. Zamruczał tylko długo i przeciągnął się leniwie, dając chłopcu znak, że nie obchodzi go to, co ten chce zrobić. Z rynny starego budynku kapała woda po wcześniejszej ulewie.

Chłopiec odetchnął z ulgą. Otworzył rozbite okno na oścież. Powoli podniósł jedną nogę i spróbował przełożyć ją na drugą stronę. Kilka metrów dalej słyszał odgłosy wielkiego miasta. Każdy gnał gdzieś przed siebie. Nie daleko Kajtka rozlegał się dźwięk klaksonów i bluzgi zdenerwowanych kierowców stojących w korku. Towarzyszyły im głośne rozmowy przechodniów i krzyk reklam z megafonów. Jakaś kobieta z psem przeszła obok uliczki ale nawet nie zauważyła chłopca. Były godziny szczytu. Wszyscy chcieli, jak najszybciej wrócić po pracy do domu. Jedynie w tej małej uliczce nie było nikogo.

Po kilku chwilach Kajtek postanowił postawić nogę na ziemi. Nie sięgał. W pewnym momencie zahaczył nogawką od spodni o jakiś wystający drucik. Usłyszał charakterystyczny odgłos rozdzieranego materiału. Nie przejął się tym zbytnio. Stare dżinsy, które miał na sobie, już nadawały się tylko do wyrzucenia. Tak samo, jak jego koszulka i rozlatujące się już buty. Poruszał nogą. Odetchnął z ulgą, że nic jej się nie stało. Zerknął na okurzony, brudny parapet. Obecna budowla nie była nawet cieniem tego, co kiedyś sobą reprezentowała. Zniknęły piękne pastelowe kolory. Na ich miejscu pojawiła się brudna szarość i czerń. Piękne, duże okna wyglądały teraz, jak dziury, które wzięły się tam z przypadku. Ręcznie zdobione niegdyś drzwi zamieniły się w zbite z kilku desek wejście do obory. W niektórych miejscach nawet ich nie było. Na środku całej kamienicy umieszczono dużą tablicę z napisem: „Grozi zawaleniem”.

Dla Kajtka nie stanowiło to jednak większego problemu. Znowu rozejrzał się dookoła. Wzrokiem szukał czegoś, co pomogłoby mu się przedostać do środka. Nie daleko zauważył rozrzucony stos drewna. Przykucnął nad nim i szukał możliwie największego kawałka. Zatopiony w swoich myślach nie słyszał nadchodzących kroków. Dopiero głośne chlupanie zbudziły jego uwagę. Wylegujący się nie daleko kot miauknął na obcą osobę. Starsza kobieta śmiało zmierzała w kierunku chłopca. Kajtek zerwał się z szybko z podłogi i pobiegł w stronę wielkiego muru. Jednakże potknął się i mocno uderzył o ziemię. W ostatniej chwili podparł się rękoma.

Kobieta zaśmiała się szyderczo. Wyciągnęła telefon z dużej czerwonej torby. Kajtek pomału próbował się pozbierać. Nie mógł jednak się podnieść. Dłonie miał całe zdarte.

Także pochmurne niebo z wysokimi temperaturami nie zwiastowało nic dobrego. Gwar dużego miasta pomału cichł. W wąskiej uliczce słychać było jedynie przyspieszone bicie serca Kajtka i tupot butów nie znajomej. Gdzieś w oddali zaczęło grzmieć. Krople wody spadały na ziemię. Szum deszczu rozległ się po całej okolicy.

Kobieta szarpnęła chłopca za ramię. Nie bronił się. Nie wyrywał. Przymknął oczy i wsłuchał się w kojące odgłosy okolicy. Drżał z zimna i szczękał zębami. Nieznajoma wzięła go na ręce i wyniosła z obskurnego zaułka. Przy chodniku stał zaparkowany mały czerwony fiat 126. Otworzyła drzwi i wsadziła Kajtka do środka.

 

***

 

Napisałam scenkę i ćwiczeniową i potrzebuje opinii. Nie jest to część żadnej dłuższej racy. Zadanie polegało na tym, aby za pomocą dźwięków oddać napięcie między bohaterami. Może to głupie pytanie, ale czy jest tu świat przedstawiony?Z góry dziękuję za każdy komentarz. :)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Tjeri 20.06.2018
    "Po wąskiej, nie ładnie pachnącej ulicy" - nieładne łącznie.

    "Kilka metrów dalej słyszał odgłosy wielkiego miasta." - niefortunne zdanie, bo wynika z niego, że znalazł się kilka metrów, gdzie usłyszał odgłosy miasta. A chyba chodzi o to, że słyszał odgłosy miasta dochodzące z kilku metrów. Myślę, że spokojnie można pominąć te kilka metrów dalej - będzie czytelniej.

    "Piękne, duże okna wyglądały teraz, jak dziury, które wzięły się tam z przypadku." Tu może wypowie się jakiś przecinkowy spec, ale wydaje mi się, że przed "jak" nie powinno być przecinka.

    "Znowu rozejrzał się dookoła. Wzrokiem szukał czegoś, co pomogłoby mu się przedostać do środka. " Spokojnie można pominąć "wzrokiem", skoro wcześniej jest napisane, że się rozejrzał.

    "Nie daleko zauważył rozrzucony stos drewna. " niedaleko łącznie.

    "Zatopiony w swoich myślach nie słyszał nadchodzących kroków." bez "swoich" - unikamy niepotrzebnych zaimków.

    "Wylegujący się nie daleko kot" - znów "niedaleko" (znaczy powtórzenie, lepiej zmienić na inne słowo, no i ort).

    "Kajtek zerwał się z szybko z podłogi " niepotrzebne "z" przed szybko.

    "Także pochmurne niebo z wysokimi temperaturami nie zwiastowało nic dobrego." - to brzmi jakby w niebie były wysokie temperatury.

    "W wąskiej uliczce słychać było jedynie przyspieszone bicie serca Kajtka i tupot butów nie znajomej" nieznajomej łącznie.


    Co do Twojego pytania...
    Wiesz, wydaje mi się, że te dźwięki nie wybijają się z tekstu. Nie zadziałały mi na wyobraźnię, bo nie dałaś mi ich usłyszeć, czytałam tylko, że ktoś coś słyszał. Np.
    "Po wąskiej, nie ładnie pachnącej ulicy szedł jedynie szary kot." - bo co znaczy nieładnie pachnącej? Dla każdego znaczy to coś innego (ja na przykład uwielbiam zapach benzyny, który dla większości jest zwykłym smrodem). Gdybyś napisała, że czuć było spaliny albo zalatywało przepracowanym olejem z pobliskiej knajpy albo wysypiskiem... itp.
    Myślę, że mogłaś poświęcić odgłosom więcej uwagi - może onomatopeje tu i ówdzie? (tylko bez przesady i z wyczuciem), może opis odczuć i reakcji bohatera (np. "zaciągnął się wilgotnym powietrzem, w którym już czuć było deszcz", "skrzywił się, gdy doleciał do niego smród smażonej ryby" itp). I przede wszystkim trzeba by bardziej zaakcentować opis samych dźwięków - przecież odgłosy miasta dają duże możliwości, a tym bardziej opis burzy. To kwestia proporcji i odpowiedniego rozłożenia akcentu na informacje.

    Czy jest tu "świat przedstawiony"... Nie jestem polonistką ani żadnym znawcą, opieram się tylko na intuicji i jakimś tam nieprofesjonalnym doświadczeniu (raczej niewielkim), więc wiesz... podejdź do mojej opninii z dystansem.
    Myślę, że jest (i zastanawiam się od razu, czy może go nie być?), aczkolwiek jest dość słabo zarysowany - mamy migawkę bohatera, choć nie bardzo możemy go bliżej poznać. Miejsce akcji to też maleńki wycinek. Z pewnych informacji (o budynku, czy mieście) możemy w przybliżeniu coś wysnuć. Jakieś więc informacje są, ale czytelnik nie miał szansy wejść głębiej w uniwersum.
    Może ktoś mądrzejszy ode mnie się jeszcze wypowie.

    Pozdrawiam :)
  • Tjeri 20.06.2018
    Aa... teraz czytam, że poleciałam w przykładzie z zapachem, a to przecież o dźwiękach. :D
    Znaczy popłynęłam zmysłowo, ale myślę, że da się wywnioskować co miałam generalnie na myśli... :D
  • madoka 20.06.2018
    Tjeri i tak dzięki. Z tym dźwiękiem to mam nadal problem. :)
  • Tjeri 20.06.2018
    madoka, niżej fragment „A lasy wiecznie śpiewają” Trygve Gulbranssena

    "W mieście przywykł do nowych, obcych dźwięków – do turkotu kół, odgłosu kroków na wybrukowanych ulicach i gwaru rozmów. Tu w domu, w rodzinnych stronach, koła inaczej zgrzytały, ludzie ciszej chodzili, w B. zaś niewiele i rzadko mówiono. W mieście wszystkie dźwięki były głośne i przenikliwe. Tak, w domu było inaczej; szczególnie zaś w lesie, gdzie panowała taka cisza. Odgłosy miasta jeszcze teraz tętniły mu w uszach. Był nimi zupełnie ogłuszony. Teraz, gdy znalazł się w lesie, odżyły w nim wszystkie zmysły. Uświadomił sobie tysiączne, najbardziej nikłe dźwięki lasu – tchnienie wiatru w jodłach, trzask gałązek, gwizd ptaków, odgłosy strumyków i wodospadów. Równocześnie trwała tak głęboka cisza, że słyszał bicie własnego serca. Teraz poczuł się znów u siebie i przyrzekł sobie, że już nigdy na tak długi czas nie wyjedzie."

    I "Igły" K. Folleta

    "Lucy też nie mogła zasnąć. Nasłuchiwała odgłosów, które dochodziły ze wszystkich stron. Sztorm był jak orkiestra, w której deszcz walił w bęben tłukąc o dach, wiatr grał na flecie gwiżdżąc na poddaszu, a morze plażą wykonywało glissando. Stary dom trzeszczał i skrzypiał, poszturchiwany przez bezlitosną burzę. Ale i w środku słychać było różne dźwięki, chociażby powolny regularny oddech, który na szczęście nie przechodził w głośne chrapanie."


    Więcej przykładów znajdziesz tutaj:
    https://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=560916
  • madoka 20.06.2018
    Tjeri dziękuję. :)
  • Elorence 22.07.2018
    Uwaga! Komunikat!
    Ogłaszamy tworzenie nowego projektu TW 3.0!
    Wszystkich zainteresowanych zapraszamy jutro (poniedziałek, 23.07.2018) do wątku "TW 2.0". Obrady rozpoczną się między godziną 19 a 20.

    PS: Przepraszam za spam :)
  • madoka 16.08.2018
    Wybaczam. ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania