Poszukiwacze...

Huk. Szyby się trzęsą. Przez chwilę można odnieść wrażenie, że rozlecą się w drobne kawałki niczym rozpryskujące się na sylwestrowym niebie, kolorowe fajerwerki. Decybele wdzierają się w uszy. Ziemia drży jak z impetem szarpnięta basowa struna. Zbliża się jakaś nieposkromiona siła, której chyba nikt nie jest w stanie zatrzymać. Nawet najsilniejszy człowiek świata. Nawet wszyscy najsilniejszy ludzie świata. No cóż – takie są uroki sylwestrowego dnia nieubłaganie zapowiadającego nadejście Nowego Roku. W całym tym zgiełku siedzi Heniu myśląc – ale huk, ale rwetes, a mam opowiadanie napisać. Ale w takim hałasie to trudno coś pisać, zwłaszcza wtedy, kiedy nie ma się żadnego pomysłu na fabułę. – Mam pomysł – myśli Henio – pójdę do lasu, poszukam w nim weny i fabuły....

 

Wybiera się do lasu w celu poszukiwania fabuły, poszukiwania weny. W lesie spotyka poszukiwacza sensu istnienia. I kiedy tak sobie gawędzą na temat własnych poszukiwań ni stąd ni zowąd pojawia się poszukiwacz igły w stogu siana....

 

– Świetnie – myśli Henio – jeszcze przydałby się Indiana Jones i poszukiwacze zaginionej arki. Nie minęła sekunda, kiedy pojawił się Harrison Ford. Nie kręcił się tu podejrzany typ? - pyta się Harry. Henio i reszta przecząco kręcą głowami. – To niedorzeczne – myśli sobie Heniu drapiąc się po podbródku – to albo są halucynacje albo padłem ofiarą jakiegoś dowcipu…

 

I rzeczywiście – Henio pada ofiarą dowcipu. Pada ofiarą dowcipu, jaki zgotował mu los tego sylwestrowego dnia. Niby sytuacja ustawiona, ale Harrison Ford prawdziwy. – Czego tu szukasz Harrisonie? – pyta się Heniu. – Kochanka mojej małżonki, który wybiegł z szafy, kiedy niespodziewanie wróciłem do chałupy wcześniej – odpowiada Harrison Ford. Niespodziankę chciałem zrobić żonie, a że jej ulubionym aktorem jest Harrison Ford, to przebrałem się za Harrego, konkretnie za Indianę Jonesa. Jego kapelusz lekko zsunął się z głowy na lewą stronę, z prawej ręki wił się ku ziemi skórzany bicz. – Sprawy niestety przybrały taki obrót, jak widać – mówi Harry i, zamiast się cieszyć sylwestrowym szampanem z małżonką, uganiam się za złodziejem cudzych żon. Prostak jeden! Gnida! Żonokradziej! Do lasu dał dyla i myśli, że go tu nie znajdę. – Znajdę Cię ty pasożycie matrymonialny! – krzyknął Harry na całe gardło...

 

No piękny ci się Sylwester trafił – rzecze Heniu do Harrego – ale, tak się składa, że każdy z nas czegoś poszukuje. Jeden sensu, Ty złodzieja swojej żony, trzeci igły w stogu siana, a ja fabuły do swojego opowiadania.

 

– No pewnie, że każdy czegoś poszukuje, mówi Harry, najwięcej jest tych, którzy poszukują własnej drogi życiowej. Są też tacy poszukiwani listem gończym. I ja chyba właśnie zaraz taki list wystosuję za tym niszczycielem rodzinnej harmonii. – Już ja Cię złapię Ty bezczelny… a jak Cię złapię to też dołączysz do grona poszukujących! Poszukujących Boga! Echo słów wykrzyczanych do bliżej niezidentyfikowanego złodzieja cudzych żon poniosło się po lesie niosąc się za znikającym gdzieś między drzewami Indianą…

 

Nastała cisza przerwana niespodziewanie wystrzałem sylwestrowego fajerwerku. - No tak – mówi Henio do chłopaków – tak to już jest, że każdy czegoś poszukuje, ja np. pomysłu na fabułę do opowiadania, ale obawiam się, że już znalazłem. To może teraz razem poszukajmy dobrego baru – zaproponował poszukiwacz igły w stogu siana – tam sobie pogaworzymy na temat poszukiwań. Może nawet igłę znajdę, o nawet już znalazłem mówi schylając się po sosnową igłę leżącą wśród innych sosnowych igieł strąconych przez wiatr z okolicznych sosen – W sumie dlaczego nie? – podchwycił temat poszukiwacz sensu. Harry również nie miał nic przeciwko. Ruszyli na poszukiwanie baru…

 

W barze pili długo i szczęśliwie oddając się dyskusji na temat życia, w którym każdy czegoś poszukuje. Szczególnie szczęśliwy był poszukiwacz sensu istnienia. który znalazł sens istnienia w kufelku napełnionym złocistym płynem. Tak się zapomnieli w suto zakrapianej, sylwestrowej dyskusji , że na Nowy Rok, jak się tylko obudzili, musieli wspólnie poszukać wczorajszego dnia, który utonął gdzieś w barowych kuflach i kieliszkach. Na szczęście znaleźli…

Henio szczęśliwie powrócił do domu ochoczo zabierając się za opowiadanie oparte na wczorajszych wydarzeniach…

.

 

PS. Podobieństwo postaci występujących w opowiadaniu do kogokolwiek jest jak najbardziej przypadkowe.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • KarolaKorman 30.11.2016
    ,,Harry szczęśliwie powrócił do domu '' - tu chyba miał być Henio :)
    Opowiadanie przednie :) Bardzo mi się podobało i uśmiałam się :) Zostawię 5 :)
  • illibro 01.12.2016
    Dziękuję ;-) No tak, dzięki za uwagę ;-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania