Potwór w szafie
Pastelowy odcień beżu i fioletu przykrywał mrok nocy, rozświetlany tuż przy oknie, delikatną poświatą wydostającą się z kulek Cotton Ball Lights. Wśród zabawek, które przejęły władanie w pokoju, stało duże drewniane łóżku. Tam, zakopana w pościeli w kolorowe sowy, spała Marianka, kilkuletnia blondyneczka o długich włoskach i dużych zielono-brązowych oczach. Nagle podniosła powieki, a jej oddech lekko przyspieszył. Spojrzała na misia, który siedział, tuż przy niej, na poduszce.
- Słyszałeś to panie misiu? – szepnęła trzęsącym się głosikiem.
Znów pojawił się dźwięk, ten sam, który ja obudził. Delikatne skrzypnięcie drzwi prowadzących do szafy. Spojrzała w tamtą stronę, lecz nic nie było widać, zmrużyła oczy i wtedy dostrzegła przemykający cień. Cień, zostawiający uchylone drzwi. Złapała misia i zakryła głowę kołdrą.
- Panie misiu obronisz nas? Musisz nas obronić. Boję się – pidżamka w małe ufoludki unosiła się na piersi, w rytmie coraz większego strachu.
Nastała cisza, niczym niezmącona cisza. Marianka uchyliła kołdrę i spojrzała na skrawek pokoju, który mogła zobaczyć.
- Chyba sobie poszedł. Co myślisz? – zapytała pluszowego przyjaciela.
I wtedy dostrzegła cień stojący między drzwiami od pokoju, a jej łóżkiem. Oczy dziewczynki zrobiły się jeszcze większe. Cień bulgotał, jak gotująca się smoła i po chwili zaczęła się z niego formować jakaś postać. Rosła i rosła, aż ukazała całą swą potęgę. Długie ręce, prawie sięgające ziemi, zakończone szponiastymi palcami. Szczupła sylwetka z osadzoną na niej wąską, podłużną głową. Zęby, każdy odstający w inną stronę, długie, pożółkłe, tworzyły paszczę żyjącą własnym życiem. Tłuste włosy, sięgające pasa, zasłaniały większość twarzy, ale czerwień ślepi i tak przedzierała się przez obleśną czerń. Potwór spojrzał wprost na przerażone dziecko i się uśmiechnął, jeżeli ten grymas można by nazwać uśmiechem. Łzy popłynęły po twarzy Marianki, a jej gardło wypełnił krzyk.
- Taaaaaaato!
Po chwili, drzwi się otworzyły i uderzyły w potwora sprawiając, że ten rozwiał się, jak dym z ogniska.
- Co się stało, kruszynko – Krystian usiadł na brzegu łóżka i przytulił płaczącą córkę.
- Bo tu był potwór – załkało dziecko.
- Potwór? – mężczyzna wstał i rozejrzał się po pokoju.
Marianka wiedziała, co teraz nastąpi. Słyszała już o tym nie raz, w przedszkolu. Koleżanki jej mówiły, że dorośli nigdy nie wierzą dzieciom i one same muszą walczyć z potworami. Patrzyła na ojca, pewna, że zaraz powie o złym śnie, ale on złapał dmuchany młot, który leżał przy łóżku i zaczął nim wymachiwać.
- No gdzie jesteś!? Pokaż się! Moją córkę? Moją! Będziesz straszył po nocach? Ja ci dam! – Krystian zajrzał do szafy, pod łóżko, do każdej szuflady, a nawet pod dywan, po czym usiadł obok córki.
- Chyba go spłoszyłem – szepnął do ucha dziewczynce.
- Jesteś najlepszy – Marianka objęła rączkami szyję ojca.
- Zawsze bronię moją księżniczkę – uśmiechnął się – Księżniczkę i królewnę.
- Królewnę? – zdziwiła się blondyneczka.
- Twoją mamusię – i pocałował roześmiane dziecko w czoło.
Pomógł dziewczynce się ułożyć, podał jej misia oraz okrył kołdrą.
- Dobranoc – mężczyzna wstał i już chciał wyjść gasząc za sobą światło.
- Tato – niepewny głosik zatrzymał go w półkroku.
- Tak?
- A jak potwór wróci?
- Myślę, że nie wróci.
- A jak wróci? Może zostaw światło.
Krystian przez chwilę patrzył na córkę, po czym kazał jej chwilkę zaczekać i wyszedł. Wrócił, zgasił światło i usiadł na łóżku.
- Tato, miałeś zostawić – posmutniała dziewczynka.
- Powiedz mi czy coś widzisz?
- Nie, jest ciemno.
- Zaczekaj chwilkę, twoje oczka się przyzwyczają i za chwilę będziesz widzieć w ciemności. Jak kotek.
Mężczyzna oparł się o zagłówek, a Marianka usiadła tuż obok. Po chwili się odezwała.
- O! Zaczynam widzieć – zaśmiała się.
- No właśnie. Gdy jest zapalone światło to potwory cię widzą i mogą cię znaleźć, a w ciemności ty widzisz wszystko, ale sama jesteś ukryta w mroku.
- Czyli w ciemności jestem bezpieczniejsza?
- Tak, kruszynko – zaśmiał się mężczyzna.
- A jak mnie znajdą? To, co wtedy?
Krystian włożył rękę do kieszeni i wyciągnął pstryczek od lampki, z odciętym obustronnie kablem.
- Wtedy użyjesz tego – podał przedmiot dziewczynce.
- Co to jest?
- To jest klikacz – pogłaskał ją po głowie – Za każdym razem, gdy potwór znajdzie cię w ciemności, użyj klikacza, wtedy potwór zniknie. Obiecuję.
- Na pewno zadziała? – zapytała mocno przytulając prezent do piersi.
- Na pewno. Kliknij, gdy coś zobaczysz, kliknij przed zaśnięciem, kliknij zaraz po obudzeniu, aż nic ci nie zagrozi.
- Dziękuję – Marianka rzuciła się Krystianowi na szyję.
- Dobrze, już dobrze. Idziemy spać?
Przytaknęła. Mężczyzna wstał i podszedł do drzwi.
- Zgasić? – zapytał.
- Tak – odpowiedziała pewna siebie dziewczynka.
- Dobranoc słoneczko.
- Dobranoc tato.
Krystian wyszedł zamykając za sobą drzwi. Dziecko ułożyło się wygodnie i nie wypuszczając klikacza zamknęła oczy. Nagle znów je otworzyła. To ten dźwięk. Usiadła na łóżku i spojrzała w czerwone ślepia potwora, który stał przy łóżku. Wyciągnął długie ręce w stronę dziewczynki i zaczął się nachylać.
- Nie! – Marianka wyciągnęła klikacza w stronę bestii i wcisnęła przycisk.
W momencie, gdy cichutki dźwięk wypełnił pokój, potwór eksplodował na miliony świetlistych drobin, które po chwili zniknęły. Dziewczynka, ciężko dysząc, patrzyła na pustą przestrzeń przed sobą.
- Udało się, panie misiu, udało się!
Szeroko uśmiechnięta przytuliła pluszowego przyjaciela i zamknęła oczy. Po jakimś czasie drzwi do pokoju lekko się uchyliły i Krystian zajrzał do środka. Marianka spokojnie spała, mężczyzna podszedł do niej i delikatnie pocałował ją w głowę.
- Śpij spokojnie – szepnął – A ty – zwrócił się do misia – Ty jej broń, jasne? – w tym samym momencie kliknął przycisk klikacza.
Wychodząc jeszcze raz spojrzał na pokój.
- Panie misiu, ma spać spokojnie, dasz radę?
Pluszowy przyjaciel jego córki spojrzał wprost na mężczyznę i skinął głową.
- Dziękuję – Krystian uśmiechnął się i wyszedł.
Drzwi szafy lekko się uchyliły i wtedy pokój wypełnił czarny dym. Kłębił się, gęstniał, aż uformował potworną postać. Monstrum stanęło przy łóżku i zaczęło pochylać się nad dzieckiem. Miś spojrzał na bestię i nagle wyciągnął spod poduszki mały, drewniany miecz. Pluszowy wojownik wbiegł na kołdrę i skierował broń w stronę obrzydliwego oblicza. Potwór warczał, sapał, czarna para wydobywała się z jego gardzieli, ale nie był w stanie dotrzeć do śpiącego dziecka. W pewnym momencie postać rozwiała się, nie pozostawiając po sobie absolutnie nic. Miś podszedł do dziewczynki i pogładził jej blond włosy, po czym usiadł obok niej obserwując szafę.
To była ostatnia noc, kiedy Marianka widziała potwora.
Komentarze (6)
- A jak wróci? Może zostaw światło.
Krystian przez chwilę patrzył na córkę, po czym kazał jej chwilkę zaczekać i wyszedł. Wrócił, zgasił światło i usiadł na łóżku.
- Tato, miałeś zostawić – posmutniała dziewczynka.
- Powiedz mi czy coś widzisz?
- Nie, jest ciemno.
- Zaczekaj chwilkę, twoje oczka się przyzwyczają i za chwilę będziesz widzieć w ciemności. Jak kotek.
Mężczyzna oparł się o zagłówek, a Marianka usiadła tuż obok. Po chwili się odezwała.
- O! Zaczynam widzieć – zaśmiała się.
- No właśnie. Gdy jest zapalone światło to potwory cię widzą i mogą cię znaleźć, a w ciemności ty widzisz wszystko, ale sama jesteś ukryta w mroku.
- Słodki był dialog. Fajny tekst taki rodzinny, prosty i przyjemny; 5:)
Fajny tekst, no i super tatusiek ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania