Powiedz Kocham

- Odbierz wreszcie ten telefon! Mruknęła Hana przewracając się na drugi bok. –To nie mój.. Odpowiedział jej poirytowany Piotr, tylko po to, by muc dalej spać. – Nie denerwuj mnie i lepiej odbierz to cholerstwo, jeżeli wciąż chcesz mieć wszystkie zęby. Kopnęła go w piszczel, jednocześnie spychając z łóżka. Niezadowolony ziewnął głośno, zapalając lampkę nocną.

- Zgaś to! Mruknęła, Hana chowając twarz pod kołdrę. On jednak zignorował jej rozkaz sięgając po telefon.

Kiedy spojrzał na wyświetlacz urządzenia wiedział, że tej nocy już nie zaśnie. Dzwonili ze szpitala, a to oznaczało, że na pewno wzywają go do jakiegoś wypadku, albo pogorszenia stanu zdrowia jednego z pacjętów, co zatrzyma go w pracy, co najmniej do rana.

Hana, chcąc nie chcąc, słyszała całą rozmowę mężczyzny. Znała go już trochę. I po samej jego minie czy poważnym tonie głosu mogła wywnioskować, że dzwonili ze szpitala. Pewnie wzywają go do jakiegoś wypadku westchnęła w myślach.

- Wszystko ok? Spytała, gdy rzucił telefonem w poduszę.

- Nie, nie jest ok. Jest trzecia nad ranem, a mnie wzywają do szpitala. Jak może być ok? burknął przecierając zmęczone oczy. Pijany kierowca. Wjechał ciężarówką w jakąś osobówkę jeden zgon na miejscu i cztery osoby w stanie krytycznym. Wyjaśnił.

Hana pokiwała głową i przymknęła oczy. Po chwili poczuła na policzku delikatny pocałunek, a zaraz potem łóżku zaskrzypiało i Piotr wstał. W pośpiechu pozbierał swoje rzeczy i poszedł do łazienki, gasząc po drodze lampkę. Zasnęła

************

Obudziła się. Obudziła się, bo usłyszała ten denerwujący dźwięk. Dzwonił telefon, tym razem jej telefon.. Po kilku nieudanych próbach wreszcie wymacała ręką komórkę, leżącą gdzieś na szafce nocnej zawalona papierami.

- Krzysztof? Ziewnęła, i podniosła się do pozycji siedzącej. O co chodzi? A aha?. Dobrze, przyjadę. Powiedziała, szybko i zerwała się z łóżka.

Chwile potem była już ubrana i umyta postanowiła, że kawy napije się już w szpitalu u pani Marii w barku może nawet uda jej się wyciągnąć ze sobą Piotra a jak nie jego to, chociaż Wiki albo Andrzeja. Zamyślona zbiegła ze schodów i wsiadła do samochodu.

************

Piotr kończył właśnie mycie rak po operacji. W miarę szybko udało mu się opanować sytuację, myślał, że nie da rady z tym wszystkim, co najmniej do dziesiątej a tu proszę ledwo dwie godziny i już po strachu. Spojrzał na siebie w lustrze.

- Nie jest aż tak źle. Pomyślał.. Gdyby nie tyle siwych włosów to nawet bym się sobie spodobał. Zaśmiał się w duchu, często zastanawiał się, co tak piękna młoda dziewczyna jak Hana w ogóle widzi w takim dziadku jak on… A właśnie Hana ciekawe czy ja też wezwali. Z tego, co mówiła mu Wiki jedną z ofiar była kobieta w siódmym miesiącu ciąży. Możliwe, że Radwan ją wezwał żeby pomogła mu przy cesarce. Ostatni raz spłukał ręce wodą, po czym wycierając je w koszulkę wyszedł z sali.

 

***************

 

- Dobra robota pani doktor wszystko poszło zgodnie z planem a nawet lepiej uratowała pani życie tej kobiecie i jej dziecku. Radwan uśmiechnął się do Hany otwierając przed nią drzwi..

- Niech mi pan ordynator już tak nie pochlebia, bo się nie daj boże do tego przyzwyczaję. Zaśmiała się…. – Po za tym ty też byłeś bardzo pomocny. Dodała ze śmiechem.

- Naprawdę? To, może w ramach mojej nagrody pójdziesz ze mną na kawę, co? Ale nie tą z automatu, bo tego paskudztwa nie przełknę. Uśmiechnął się…- Pani Maria robi pyszną latte macchiato ..

- Wiesz, co czemu nie, i tak chciałam iść na kawę, co prawda z Piotrem albo z Wiki, ale twoje towarzystwo też jest ok. Za żartowała wytykając do niego język.

- Ale z ciebie zołza :D.. Roześmiani i w dobrych humorach poszli do barku.

****************

Siedziała w barku dopijając resztkę przepysznej kawy. Siedziała sama, ponieważ jej towarzysz musiał wrócić na dyżur, spojrzała na zegarek stwierdziła, że nie opłaca jej się wracać do domu. O ósmej i tak zaczyna dyżur.

- Godzina, hymm może przez ten czas uzupełnię zaległą dokumentacje.. Pomyślała.. – Niee skoro to już tyle czekało to przecież świat się nie zawali jak poczeka jeszcze dzień czy dwa… Co ja gadam Goldberg weź się w garść do cholery tak czy siak będziesz musiała to zrobić więc chyba lepiej teraz w pracy niż potem zabierać te papierzyska ze sobą do domu… Skrzywiła się na samą myśl zmarnowanego wieczoru, zdecydowanie wolała spędzić go z Piotrem w łóżku albo z Wiki w klubie na jakiejś dzikiej imprezie.. Dobra czas wracać do roboty. Zapłaciła za kawę i pobiegła do swojego gabinetu.

Czas mijał jak oszalały Hana właśnie kończyła wypisywanie dokumentacji. I w samą porę, bo miała wrażenie, że ciężka i obolała ręka za chwile jej odpadnie. Odłożyła długopis i zgięła palce kilka razy, ziewając przy tym. Spojrzała na zegar wiszący na ścianie. Nie wierzyła własnym oczom do końca tego nudnego męczącego dyżuru zostały jej tylko dwie godziny. Bardzo lubiła swoją pracę, ale takich dyżurów jak ten dzisiaj to wręcz nienawidziła..

- Dobra skończyłam teraz w nagrodę mogę się trochę poszwędać po szpitalu,. Hmm czy to normalne, że mówię sama do siebie? E tam Pewnie nie. Machnęła ręką. Zamknęła gabinet, ruszyła na przechadzkę. Na początek zajrzała do swoich pac jętek żeby sprawdzić czy wszystko, aby na pewno jest ok, potem weszła na oddział dla noworodków gdzie jak zawsze nic się nie działo.

 

**************

Piotr w tym czasie skończył drugą operacje. Operowali razem z Andrzejem Falkowiczem pijanego kierowcę z wypadku. Miał poważne obrażenia, ale jakoś dali radę utrzymać go przy życiu. Było mu żal tego młodego chłopaka, który zginął przez głupotę i lekkomyślność. No, ale przecież on jeden całego świata nie zbawi prawda. Wychodząc z operacyjnej postanowił, że to dobry czas na mocną czarną kawę. Jak pomyślał tak też, zrobił. Szedł właśnie do barku, kiedy to na korytarzu wpadł na Hanę. Lekarka szła rozkojarzona, przeglądając telefon, a on przeglądał swoje notatki nie bardzo skupiając się, czy ktoś nie idzie naprzeciw niego. W rezultacie wszystkie trzymane przez niego doku męty upadły na podłogę, a razem z nimi Hana, która przez swoje wysokie szpilki i dość mocne uderzenie nie dała rady utrzymać równowagi.

 

- Cześć kochanie, w porządku, przepraszam? Zmieszany Podrapał się po głowie. Hana podniosła się z ziemi, po czym z powrotem kucnęła i zaczęła zbierać dokumenty, które wypadły.

 

-Cześć, nic mi nie jest? Od parła krótko, schylił się obok. Podał jej kilka kartek i pomógł wstać. Jak operacja?. Zapytała.

 

- Dobrze jakoś daliśmy sobie rade. O której kończysz?

 

- 17 a, co?. Uśmiechnęła się odgarniając sobie niesforny kosmyk włosów za ucho.

- Co byś powiedziała jakbym cię porwał na małego drinka po pracy a potem no nie wiem jakaś romantyczna kolacja?.. Gdy tylko zobaczył te iskierki w jej pięknych oczach Od razu zrobiło mu się tak jakoś cieplej na sercu.

- Tak!! Krzyknęła bez zastanowienia

- Ok. przyjadę po ciebie, a tak w ogóle to ślicznie wyglądasz, jak zawsze zresztą. Poprawił się.

-Co wy mi tak wszyscy dzisiaj cukrujecie, najpierw Krzysiek teraz ty. Nie mówię, że mi się to nie podoba, bo podoba i to bardzo, ale jakieś to trochę podejrzane. Spojrzała na niego mrużąc przy tym brwi.

- Słucham! Radwan prawi ci komplementy? To, on nie wie, że jesteś moja! Wkurzony skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej.

- Przepraszam bardzo, jaka twoja, ja nie jestem rzeczą żeby mieć właściciela, poza tym przypomnę ci, że to właśnie ty nie chciałeś żeby w szpitalu o nas wiedzieli. Odparła oburzona

- To może pora to zmienić. Przyciągną ją do siebie i namiętnie pocałował. Trwali w tym namiętnym pocałunku, tak długo aż Hanie zabrakło tchu.

- Dobra dość wracam do pracy. Z trudem oderwała się od niego, pocałowała go jeszcze w policzek na odchodne i pobiegła na swój oddział.

- Co za kobieta.. Powiedział pod nosem

 

****************

- Cześć zołzo, jak tam, widzę, że nic nie robisz a ja mam dla ciebie propozycje nie do odrzucenia.. Do gabinetu dr. Goldberg weszła wysoka rudowłosa kobieta.

- Hej, co to za propozycja? Wyprostowała się na swoim fotelu szybko zdejmując nogi z biurka.

- Dziś wieczorem Idziemy do klubu, mam już wszystko załatwione ty masz jutro przecież wolne a ja mam nockę, więc nie masz wyjścia, bo sprzeciwu nie uznaje. Ruda usiadła na biurku odwracając sobie blondynkę w swoją stronę kładąc dłonie na udach blondynki.

- Wiki kochanie przepraszam, ale nie mogę, umówiłam się już z Piotrem na wieczór. Hana uśmiechnęła się krzywo w stronę przyjaciółki.

- Ty chyba sobie ze mnie żartujesz, odkąd spotykasz się z tym frajerem w ogóle nie masz dla mnie czasu.. Zła odepchnęła krzesło na którym siedziała jej rozmówczyni… Kiedyś byłyśmy nie rozłączne a teraz nie chodzisz ze Mną do klubów, o naszych babskich nockach też mogę zapomnieć no bo przecież seks jest ode mnie ważniejszy nie mam już dość tego kretyna. Wstała, chciała wyjść, ale Hana ją zatrzymała.

- Dobra zaraz do niego za dzwonie i odwołam nasze spotkanie ok..

- Super, to jedziemy po pracy do ciebie. Pocałowała ją w policzek i pobiegła na swój oddział..

****************

 

W tym czasie Piotr zdążył już wrócić do domu. Ściągnął z siebie kurtkę i rzucił ją na fotel. Padł na łóżku i otulił się świeżą, pościelą, pachniała Haną. Uśmiechną się na samą myśl o swojej ukochanej. Ziewnął przeciągle i zamknął oczy. Po chwili zasną.. długo jednak nie pospał, ponieważ obudził go odgłos przychodzącego SMSa

,,Hej Piotruś niestety z naszej randki nici, obiecałam Wiki że to z nią spędzę dzisiejszy wieczór, przepraszam, ale w ostatnim czasie rzeczywiście trochę ją zaniedbałam,, Kocham, Hana.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Canulas 25.02.2019
    Niestety, ale tekst leży u rdzenia. Zapis dialogów miesza się z narracją. Na portalu masz stosowny poradnik do poprawnego zapisu dialogowego.
    W takiej formie jest nie do przyjęcia.
    Sorrex.
    Bez oceny.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania