Powiedziałam dobranoc, mojemu życiu. - 1-

Gdy się obudziłam 17 marca 2013 roku stwierdziłam, że nadszedł odpowiedni czas by odejść z tego padołu łez. Taka pierwsza myśl po przebudzeniu towarzyszyła mi w drodze do łazienki. Dzień wcześniej wiedziona jakby przeczuciem, co do swej decyzji, posprzątałam dokładnie każdy zakamarek, wyczyściłam serwis, umyłam lodówkę i już jej nie włączyłam.

Uwielbiam zapach Silan-u, szelest satyny, pary unoszącej się podczas prasowania garderoby. Robiłam te wszystkie czynności z przesadną dokładnością i świadomością, że to ma wyglądać jak nigdy dotąd. Ułożyłam wszystkie te rzeczy na półkach, nie domykając komody by wieczorem zasypiać otoczona tym wianuszkiem subtelności. Rozmawiałam z paprotką, chwaląc ją za kolejne pnącza, obiecałam nawet w przypływie dobrego humoru, że za miesiąc wymienię jej ziemię, choć to było mało prawdopodobne.

Najdłużej zeszło mi przy figowcu, starałam się przejrzeć każdy listek, ale po prysznicu w kabinie wyglądał okazale. Zmieniłam firany, a przy zasłonach zawiązałam fantazyjne węzły. W niedzielę po południu jeszcze zamalowałam fragment ściany o który kiedyś zaczepiłam deską do prasowania, tak by nic nie zostało do wytknięcia. Wieczorem idąc pod prysznic już wiedziałam, że to ostatni raz, więc po wyjściu z kabiny muszę zostawić idealnie ułożone kosmetyki i przetrzeć szklaną powierzchnię. Podczas ścielenia łóżka poczułam się tak lekko, jakbym jutro miała doświadczyć przygody życia. Przygody życia przez śmierć? Uśmiechnęłam się sama do siebie, co za irracjonalne zachowanie. Przecież powinnam się bać, drżeć, no nie wiem jak się zachować, ale nie być taka spokojna, ba! Wyobcowana z uczuć. Doszło do mnie, że ja strachliwa, która przed egzaminem na prawo jazdy dostałam obstrukcji, nagle w obliczu próby samobójczej ten sam układ nerwowy został chyba odcięty. Usiadłam na kanapie, na nocnym stoliku miałam komórkę, książkę Fannie Flag i tabletki „Doliprane”

Powinnam wtedy zanalizować życie, pomyśleć o znajomych, obchodzić mieszkanie by się pożegnać z tym, co mnie określało, stanowiło o mym guście, wyjrzeć przez okno by poszukać jakiegoś znaku, zaczepienia, że nie warto. Ale nie, mnie obchodziło tylko, czy dwa opakowania wystarczą i jak wiele mam czasu. Zobaczyłam pod stolikiem kolorowe czasopismo i machinalnie je kartkowałam. W połowie magazynu wzrok wyłapał zdanie :

- „Tak naprawdę to nie my decydujemy o swym losie”.

Co za ironia, przecież za chwilę właśnie ja zadecyduję, więc czemu to wówczas odczytałam? Przypadek? Marek powtarza, że tylko słabi posiłkują się takimi epitetami, zasłaniają po porażkach, głaszcząc własne słabości. Czy i mnie miał na myśli? Tak, to dlatego chciałam odejść, nie umiałam walczyć o swoje. Co ja mówię, ja przecież chciałam tylko przemknąć przez życie, jeśli nawet coś stanowiło dla mnie wartość, było zwiastunem do planów to ze strachu, trudności, czy wielu wyrzeczeń, wmawiałam sobie, że to i tak mi się znudzi.

Brałam jedną tabletkę i połykałam popijając winem "Regent" . Następnie kolejną po upływie pięciu minut, dając sobie poniekąd szansę na wycofanie, przyzwyczajając organizm do walki, do ciosu? Gdy sięgnęłam po trzecią natrafiłam na ogłoszenia urlopowe. Ustronie, Mielno, domki od osiemdziesięciu złotych za osobo-dobę. Połowa marca, a ktoś zamawiał może w tym momencie wypoczynek, planował plażowanie, grillowanie, a ja kończyłam swoje krótkie życie. Nigdy nie byłam nad morzem, tułałam się po różnych zakątkach, ale zawsze były to południowe rejony, góry, połoniny. Pomyślałam, że szkoda, było mi żal, że nie zobaczę tego domku, nie posiedzę z tymi ludźmi, nie wypiję lampki wina, nie zaśpiewam:

- „ Nie dokazuj miła, nie dokazuj”.

Dlaczego akurat Grechutę, czemu on, przecież nigdy tego nie nuciłam? Poczułam się strasznie samotna, niepotrzebna, chciałam by ktoś zadzwonił, powiedział, że myślał o mnie. Zerkałam na komórkę, ale oprócz upływających minut niczego nie dostrzegłam. Matryca nie zdradzała zainteresowania sprostaniem moim oczekiwaniom, ja w odwecie wzgardziłam jej towarzystwem, chowając do komody.

Wróciłam do przeglądania artykułów biorąc podwójną dawkę tabletek.. Jakiś dziennikarz, który ukrywał się pod pseudonimem „alvaro”, przekonywał, że jedność Europy stworzy szansę dla takich krajów jak nasz, by wyzbyć się zaściankowości. Pożyjesz zobaczysz, mnie już nic do tego – tak sobie powiedziałam na głos. Bo co mnie mogło obchodzić, co będzie za kilka lat, jakie będą granice, czy w ogóle będzie jeszcze Polska. Te wszystkie nacjonalistyczne zapędy, diety cud, przeszczepy serca, loty w kosmos, chrzty, małżeństwa, spory o majątek. Zdenerwowałam się, że tak długo nic się nie działo, wyłączyłam nocną lampkę i bez klękania do pacierza położyłam się do łóżka. Po co mi modlitwa, Bóg już wiedział, że wybrałam inne zakończenie. Ciekawe czy był tym faktem zaskoczony, czy On Wszechwiedzący był przygotowany, że w marcu, tego wieczoru. Mniejsza z tym. Zastanawiałam się kto mnie pierwszy znajdzie i czy nie zamknęłam z przyzwyczajenia drzwi. Nie chciałam by je wyważano, nie chciałam po prostu robić więcej zamieszania niż to potrzebne. Wiem, że to brzmi idiotycznie, to przecież byłby szok dla całego osiedla, zbiegliby się wszelkiej maści plotkarze. Pewnie dociekaliby, byłoby od liku domniemywań i siłą rzeczy dorobiliby ideologię, że byłam zaszczuta w pracy, że ktoś mi machnął dziecko.

- A ja widziałam, że była jakaś dziwna, nieswoja.

Tak czy siak, nie mogłam nic na to poradzić. Zawsze byłam na uboczu, nie szukałam poklasku u sąsiadów i wciąż pyskowałam, więc w zasadzie nie powinno to zmienić mego wizerunku.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (40)

  • puszczyk 08.07.2018
    Bardzo dobre.
    Jest parę błędów w zapisie, ale to Pikuś.
  • Robert. M 08.07.2018
    Zbytek łaski. Nie wiem czy jestem godzien takiego werdyktu.
    Dziękuję za wizytę. To miłe
  • Ozar 08.07.2018
    Dość smutny obraz samobójczej śmierci! To tak jakby ktoś zaplanował wszystko ad a do z. Smutny obraz końca, pokazany z pierwszej osoby. Akurat znam taki sens z życia. Miałem kilka razy ochotę na taki zakończenie totalnie gównianego życia, ale zawsze zabrakło odwagi. Ciekawy tekst, ale napisałbym, że nie nadaje się dla młodzieży poniżej 18 roku życia. 4 ale za opis nie za pomysł.
  • Robert. M 08.07.2018
    Śmierć jest nieodłącznie połączona z życiem, więc nie ma potrzeby ją alienować.
    Dlaczego od 18-tego roku? Na świecie, co kilka minut ktoś targa się na życie,
    trzeba to nagłaśniać, a nie przymykać oczy.
  • Ozar 13.07.2018
    To prawda, ale młodzi zawsze czerpią swoje poglądy ze starszych! To od nich biorą przykład nie ważne czy doby czy zły! Zazwyczaj niestety zły!
  • Robert. M 13.07.2018
    Nie będę polemizował, być może powinno to być z adnotacją od lat 18. Mam nadzieję, że nikt nie będzie brał przykładu z mojej bohaterki, tym bardziej , że moje słowa nie mają aż takiej mocy sprawczej.
  • Elorence 08.07.2018
    Podoba mi się, ale... wymieniłabym niektóre słowa, bo bardzo psują zapis i też nie pasują do kobiety. W ogóle, ten tekst nie bardzo mi pasuje jako relacja z punktu widzenia kobiety. Najpierw myślałam, że chodzi o mężczyznę, więc przeczytałam jeszcze raz i... jestem zaskoczona.
    Mimo to, technicznie jest dobrze - chociaż ze mnie taki ekspert choćby wcale :)
  • Robert. M 09.07.2018
    Jestem bardzo ciekawy, jakie to słowa, co jako kobieta Cię zniesmaczyło, albo, co jest
    tym czymś, co sprawiło, że nie mogłaś się wczuć w sytuację. Jak bardzo byłem daleki
    od żeńskiej logiki, stanowiska, pobudek, jak zwał tak zwał. Siłą rzeczy nie mogę tego
    przebrnąć, bo nią nie jestem, a bardzo bym chciał napisać coś dla kobiet. Dlatego zmartwiło
    mnie, że napisałaś: - „ nie pasują do kobiety” – Bo byłem pewny, że wiem jak funkcjonujecie.
    Pewnie Cię zaskoczę, ale to ,że technicznie poprawnie jakoś mnie mało pocieszyło, bo jednak
    wolałbym bazować na emocjach, bliskości uczuć, realności sytuacji. To dla mnie jest ważniejsze
    jest tym spoiwem wirtualności i faktu. Gdy czytający kiwa głową, że tak mogło być. A tu klops.
    Dzięki za wizytę. Miło mi.
  • Elorence 09.07.2018
    Przerzucę się za jakąś godzinkę na komputer i napiszę :)
  • Elorence 09.07.2018
    Oczywiście to wszystko co napiszę, to tylko moje widzimisię :)

    "Taka pierwsza myśl po przebudzeniu zawładnęła mym jestestwem." - to całe "zawładnęła mym jestestwem" kompletnie nie pasuje. Kobiety nie używają takich słów jak "jestestwo".

    "Dzień wcześniej wiedziona jakby przeczuciem, co do swej decyzji, posprzątałam dokładnie każdy zakamarek, wyczyściłam serwis, umyłam lodówkę i już jej nie włączyłam." - za mało szczegółów, w sensie, pewnie już miałeś do czynienia z kobietami, które potrafią się doczepić do pierdoły. No właśnie. Nas cechuje zwracanie uwagi na różne takie małe pierdoły.

    "W niedzielę po południu skręciłam potencjometr ogrzewania, a wieczorem idąc pod prysznic już wiedziałam, że to ostatni raz, więc po wyjściu z kabiny muszę zamknąć główny zawór wody." - tutaj trzeba się zastanowić, jakim typem kobiety jest ta z Twojego tekstu. Czy posiada taką wiedzę? Bo uwierz, połowa kobiet nie używa słów "potencjometr", jak i nie wie, gdzie znajduje się główny zawór wody. No chyba, że jest hydraulikiem albo wykonywała drobne prace majsterkowe w swoim domu.

    "Powinnam wtedy zanalizować życie, pomyśleć o znajomych, obchodzić mieszkanie by się pożegnać ze swą enklawą samotności, intymnym całunem, wyjrzeć przez okno by poszukać jakiegoś znaku, zaczepienia, że nie warto." - ta "enklawa samotności", "intymny całun" w ogóle do mnie nie przemawiają.

    "Wróciłam do przeglądania artykułów biorąc podwójną dawkę medykamentu." - to "medykamentu" to też średnio pasuje.

    Ogólnie, najlepszy fragment to ten ostatni akapit, oczywiście bez "medykamentu". I teraz tak, o jakim typie kobiety piszesz? Bo masz BARDZO bogate słownictwo, ale ono kompletnie nie pasuje do natłoku myśli, jakie w głowie ma zazwyczaj kobieta. I to nie oznacza, że jesteśmy głupie, ale dla nas szczegółami są inne rzeczy niż "potencjometr" czy interesowanie się, gdzie znajduje się zawór wody (wiadomo, że w sytuacji podbramkowej sobie poradzimy, ale na co dzień naszą głowę zaprzątają inne rzeczy).
    Czy ta kobieta to uczona? W jakich czasach żyje? Ma rodzinę? Jak wyglądała jej sytuacja z rodzicami? Jak dla mnie jest pozbawiona wszelkich uczuć, ale nawet sama bohaterka o tym wspominała w tekście. I w sumie, nie ma co się czepiać, ale popracowałabym bardziej na takimi szczególikami, które określają zachowanie typowo kobiece. Jeśli to perfekcjonistka, to bardziej skupiłabym się na segregowania ubrań, układaniu kosmetyków w łazience, wieszaniu firanek, wybielaniu jakiś plam na dywanie, układaniu książek na półkach. Kobiety naprawdę zwracają uwagi na detale.
    Zresztą, herbatka z eukaliptusa. No w sumie, też nie można się doczepić. Ta herbatka daje mi cynk, że to kobieta poukładana i perfekcyjna, ale nie wiem czy o to Ci chodziło?

    I pamiętaj, to co napisałam to moje widzimisię :)
    Ale się rozpisałam!
    Pozdrawiam :)
  • Robert. M 09.07.2018
    Prawdopodobnie pod tymi Twoimi - jak zaznaczasz - " widzimisię" z ręką na sercu
    podpisałaby się zdecydowana większość pań, a pewnie i coś by jeszcze dorzuciła.
    Dlatego dla mnie te Twoje przemyślenia to WIELKA podpowiedź nie do przecenienia.
    Przyznam się bez bicia, że nie czytam Twoich komentarzy, ale
    jeśli tak wyglądają to chylę czoła, bo stanowią skarbnicę dla nas chłopów kreujących
    postaci kobiece.
    Być może to zabrzmiało jak bufonada z mej strony, że techniczna strona jest dla mnie
    mniej ważna,( jakbym pisał poprawnie - myślał by kto). Ale na mój chłopski rozum
    zawsze uważam, że tekst może być dopieszczony, naszpikowany patosem, twórczą
    elokwencją, trafnymi ripostami, zjadliwym humorem, no techniczny majstersztyk. Tylko
    jeśli jak czytelnik wyczuje sztuczność, nie będzie mógł się zidentyfikować z taką postacią
    to następuje fiasko. Dobrze napisałaś, że to detale, ale one sprawiły, że nie mogłaś się
    zapomnieć na tych kilka minut, nie byłaś w stanie usiąść obok tej dziewczyny i czytać z nią
    tych artykułów, żałować, że nikt do niej nie zadzwonił. Bo gdzieś z tyłu głowy usadowiła się
    myśl, że to babo-chłop: - kręci pokrętłami, - myśli o piwie nad morzem. Kiwałaś głową z
    dezaprobatą, że nie prasowała, nie zrobiła pysznych kanapek, nie dmuchała na tyle, co
    pomalowane paznokcie, nie podlewa kwiatów itp.
    Podłamałem się bo liczyłem, że jestem w stanie wejść w mentalność samotnej kobiety.
    Tak sobie kombinowałem już do przodu, co będzie, jakieś dalsze godziny tej dziewczyny, przemyślenia, ale teraz to raczej trzeba wycofać swe plany i nie wiem, czy skasować tą część,
    czy nanieść poprawki? Sam nie wiem, czy w ogóle to ma sens, skoro faceci takich "smutasów" nie czytają, a dla Was to zbyt wielka abstrakcja, mało realizmu, to szkoda się produkować.
    Podziwiam tych pisarzy, co umieją wiernie oddać naturę kobiety.
    Jeszcze odpowiem na Twoje pytania:
    Ta kobieta to dajmy na to 27- latka, po średniej szkole, która prowadzi z koleżanką antykwariat.
    Planowała studia pedagogiczne, ale gdy Lena nakreśliła jej świetlana wizję z kokosami w tle,
    to poszła jak zwykle najprostszą linią i to bez oporu ( wewnętrznego)
    W roku 2009 ma 27 lat, mieszka w kupionym jej przez rodziców mieszkaniu. Rodzice żyją,
    na bezpiecznym kilku kilometrowym bhp, które to córka sobie chwali, jest typem buntownika.
    Matka podrzędny pracownik biurowy, ojciec szanowany fachowiec elektro-mechanik.
    Czy jest pedantycznie usposobiona? I tu mi zabiłaś ćwieka, bo jeśli powiem nie, to przewrócisz oczyma, bo raczej każda z Was to ceni sobie estetykę, zapach Silan-a, puszyste ręczniki,
    delikatność w każdej postaci itp.: No jest czysto, ale nie chucha na widelce przed podaniem do
    stołu, nie biega z ręczniczkami by przetrzeć ławy, nie spędza jej snu z powiek nie umyta
    przed snem filiżanka po kawie. Dba o siebie, jest ubrana z gustem, choć w jej szafie znajdzie
    się i ramoneska, a co!!! Nie wolno,
    Herbatka z eukaliptusa znamionuje klasę? Fiu, fiu, dobrze wiedzieć.
    Jeszcze raz DZIEKUJĘ. Kłaniam się w pas,
  • Elorence 09.07.2018
    Robert. M, i widzisz nakreśliłeś postać i teraz mogę śmiało napisać, że przesadziłeś z tymi słówkami. Bo skoro to buntowniczka, która nie jest perfekcyjną panią domu i na dodatek, ma ramoneskę w szafie, to zamiast herbatki z eukaliptusa powinna pić wino. I te tabletki właśnie popijać winem. Swoją drogą, kobiety uwielbiają wino.
    No i skoro buntowniczka, i skoro dała się namówić koleżance na biznes to jest osobą trochę roztrzepaną, więc tym bardziej będzie miała gdzieś, gdzie są zawory i w ogóle w żaden sposób nie zabezpieczy mieszkania przed przegrzaniem, zalaniem, wybiciem prądu. A te ostatnie porządki przed śmiercią (z większymi detalami) będą miały więcej sensu. I zdanie: "Robiłam wszystkie czynności z przesadną dokładnością i świadomością, że to ma wyglądać jak nigdy dotąd." stanie się prawdą :)
    Jak dla mnie, może spróbuj nanieść poprawki? Nie rezygnuj tak łatwo.
    Wcale się nie dziwię, że faceci nie czytają takich rzeczy. Ale pewnie zauważyłeś, że na Opowi jest dość sporo kobiet. Przecież nic złego się nie stanie, jeśli napiszesz coś, gdzie grupą odbiorczą będą tylko kobiety :)
    Pamiętam, że wzięłam udział w LBSO, czy jakoś tak i napisałam dość długi tekst z punktu widzenia faceta. Zwie się "A na imię jej było Pomyłka". Niektórzy ze składu oceniającego stwierdzili, że dałam głównemu bohaterowi cechy kobiece.
    Ciężko jednej płci pisać o drugiej :)
    Cokolwiek zrobisz i tak to przeczytam :)
  • Tjeri 09.07.2018
    Elorence, idę skoczyć z balkonu. Wiedziałam! Kurna wiedziałam, tylko się oszukiwałam - tak naprawdę nie jestem kobietą! :D
    A poważnie - zgadzam się ze szczegółami dot. sprzątania (że mogłoby być ich więcej). Co do reszty... baby są różne.
  • Elorence 09.07.2018
    Tak, są różne, dlatego oznaczyłam swój komentarz dwukrotnie, że to moje widzimisię :)
  • Tjeri 09.07.2018
    Elorence, ano wiadomo, tom dlatego własnym zapragnęła się podzielić, tym bardziej, że użyłam dziś nieszczęsnego jestestwa. :D
  • Robert. M 09.07.2018
    Ten naszkicowany przeze mnie profil dziewczyny, aż prosi się o zmianę tekstu.
    Jest bardzo sprzeczny z mymi zamierzeniami, co do dalszych części, z tym, co
    dla niej szykuję. Dlatego dodałem te detale, wyrzuciłem zabezpieczenia przed
    uszkodzeniami i na końcu zrobiłem z niej wyszczekaną, a nie szara myszkę.
    Mamy więc ten sam problem, przemycamy własne myśli, swoje spostrzeżenia,
    co powoduje, że wychodzi (u Ciebie facet zbyt delikatny, u mnie pani- pan) podejrzany
    twór. Ale jak czytam ( tak wnioskuję) , Ty podchodzisz do tego z dystansem, nie
    stanowi to dla Ciebie problemu. Może tak trzeba, bawić się, fantazjować, nie
    robić sobie samemu wyrzutów.
    Spróbuję jeszcze coś napisać( kiedyś) - cokolwiek, dokładnie tak.
  • Elorence 09.07.2018
    Robert. M, bo dystans jest najważniejszy :) Nie ma co się spinać. No i tak jak pisze Tjeri, kobiety są naprawdę różne. Każda widzi inaczej pewne rzeczy.
    Nie rób sobie wyrzutów. Piszesz bardzo dobrze, więc nie masz czego sobie wyrzucać. W wolnej chwili, przejrzę inne Twoje teksty :) Nie natrafiłam na Ciebie wcześniej, bo bardzo rzadko piszesz, ale wiadomo, z weną i z czasem bywa różnie.
  • Robert. M 09.07.2018
    Pewnie masz rację, za kilka lat nie będzie mnie na tym portalu, a wszystkie teksty
    które pisałem przestaną mnie interesować, ba! może wręcz będę się śmiał, ze swojego podejścia,
    tak bardzo elektrycznego.
    Szkoda Twojego czasu, to stare, zbyt naiwne i mało realne wypociny.
    Może jedynie jako Ula napisałem ciekawe spostrzeżenie na temat opowi. pl ( Dobrze mi tu)
  • Robert. M 13.07.2018
    Ten Twój powyższy komentarz, spowodował, że musiałem przemyśleć dalsze kwestie, w ogóle opisywanie tego przypadku. Moja bohaterka dostała strzał w nogę i musiałem albo ją uśmiercić albo zastąpić kimś kto odpadł w castingu. Nie będę udawał, że chciało mi się dokładać te wszystkie prace domowe. Wypisałaś to jednak tak sugestywnie, że zobaczyłem ten wypolerowany kwadrat, wypachniony, postawiłem sobie przed oczyma tą butelkę wina w towarzystwie figowca i zaczęła wyłaniać się dziewczyna, która może i mnie zaciekawić. Nie tym, że powiesiła śliczną firaneczkę, ale pewnie nie uwierzysz , ale zdanie o tym roztrzepaniu mi pomogło. Ubzdurałem sobie, że ona może być taką starającą się o ideał, ale jednocześnie może dziabnąć deską do prasowania w ścianę, może wyjść na balkon pół naga, zakończyć ripostą dialog chłopaków na parkingu itp.
    Pozostaje mi zatem podziękować. Jedno słowo czasem zmienia ludzkie nastawienie do świata, u mnie pokazała nową drogę opowieści, Nie wiem, na jak długo, ale w trzeciej części też ...nie będzie idealna
  • Elorence 13.07.2018
    Robert. M, bardzo mi miło, naprawdę. Cieszę się, że mimo poprawek, wciąż zauważasz w tym wszystkim bohaterkę, którą sam stworzyłeś. I nie musisz dziękować.
    Nawet nie wiem, co mam napisać, bo tak mi się teraz dziwnie zrobiło :) Ale w pozytywnym sensie :)
  • Robert. M 13.07.2018
    Jestem po prostu wdzięczny, bo jakbyś weszła na mój profil zobaczyłabyś, że świecą pustkami miejsca na komentarze, Więc podejrzewam, że to nie cud, a właśnie taki sposób narracji, interpretacji zainteresował kilka osób. Takie są fakty....mnie też dziwnie, bo mam świadomość, że to jest czytane. Ale i stracha, bo jeśli napiszę słabo, znowu zostanę sam.
  • Elorence 13.07.2018
    Robert. M, dziwię się, bo bardzo dobrze piszesz :)
    Ja długo nie komentowałam tekstów należących do osób, które potrafią pisać, aż wreszcie Nazareth mi napisał, że powinnam to zmienić :) I miał racje :)
  • Robert. M 13.07.2018
    Nie dziwię się. Mnie tak deprymują wiersze, których często nie mogę przyswoić, więc trudno bym umiał wyrazić swoje zdanie i zinterpretowała według zamierzeń autora.
  • Tjeri 08.07.2018
    Najbardziej dotkliwe w tym tekście jest wołanie o pomoc. Mimo zdecydowania bohaterki, do końca widać czekanie - na coś, co się stanie i odwróci los. W naszym coraz bardziej wirtualnym i anonimowym świecie mijamy dziesiątki niewidzialnych, samotnych, wyalienowanych. Ze trzydzieści lat temu może wpadłaby sąsiadka pożyczyć szklankę cukru, bo wyszedł, a właśnie piecze, może inna weszłaby na chwilę obgadać "tego spod trójki", że znowu głośno i że gbur... Ludzie byli bliżej siebie, bardziej bezpośredni. Dzieci biegały z innymi po podwórku i ciężko je było zagonić do domu. Nie gloryfikuję czasów minionych, no i przecież i wtedy ludzie odbierali sobie życie, ale mam wrażenie, że dziś szeroko rozumiana samotność jest bardziej dotkliwa, dotyka coraz więcej osób (także dzieci) mimo że mamy komórki, fejsy i czipy w tyłkach. Chyba jako gatunek nie nadążamy za zmianami, które zresztą następują coraz szybciej...
    Podoba mi się oszczędność tego tekstu. Nie ma wielkich słów, emocjonalnych zrywów. Widać, że to przemyślana opowieść. No i fajnie zarysowana postać - ta jej drobiazgowość w przygotowaniach swojego odejścia robi wrażenie i jest wiarygodna.
    Nie zwracam uwagi na błędy, ale rzuciło mi się "tą swoją indywidualność " w ostatnim zdaniu (powinno być "tę" - bo biernik).
    Podobało mi się, choć głupio to brzmi w kontekście tematu.
  • Tjeri 08.07.2018
    Aa, teraz dojrzałam "1" przy tytule - czyżby to nie koniec historii?
  • Robert. M 09.07.2018
    Dzisiejsze życie z telefonem jako przyjaciel, sprawia, że nie potrzeba nam nikogo
    przez wiele godzin. Spędzamy tak miłe chwile, jesteśmy wodzirejami, wszelkie kanały,
    stacje, słuchaweczki i odlot. Nikt nie słucha drugiego człowieka, każdy chce mówić
    i nade wszystko mamy być mobilni takie omnibusy .To sprawia, że mówiąc kolokwialnie słabsi
    mdleją. Nie widzą w tej pogoni końca i umierają jeśli nie fizycznie, to tak moralnie,
    duchowo. Zamykają się w swoim świecie, gdzie nikt im nie każe być pierwszym, bo
    my decydujemy o swoim wieczorze. I jest dobrze do czasu. Az przychodzi taki właśnie
    niedzielny poranek i coś się z tyłu głowy rodzi, jakiś chochlik podsuwa myśl:
    - jesteś zmęczony, odsapnij, nie dasz rady, weź kilka tabletek -
    Nie od kozery wybrałem niedzielę na śmierć, to właśnie myśl o kolejnym rutynowym
    poniedziałku nasuwa ( przynajmniej mnie) smutne refleksje.
    Nie będę przytaczał jakie to piękne było kiedyś. Ludzie empatyczni i ogólnie sielanka,
    ale zgodzę się, że mniej techniki a większa komitywa i to wystarczyło.
    Wspólne podwórka, połowa sąsiadów to ciocie, a jak! No były czasy. Dziś brata się
    widzi na weselu, komunii, czy ...pogrzebie?
    Dzięki za refleksję i wskazówkę, co było bliskie realności, co można uznać za normalne
    zachowanie.
    Tak, chcę jeszcze dopisać, ale kiedy, sam jeszcze nie wiem.
    Ja zresztą nie jestem stały w uczuciach, często zaczynam i po kilku częściach ni w PiS
    ni w PO kończę.
  • zygula 09.07.2018
    jakoś tak, nie wiem. coś dziwnego. przeczytałam i myślę, że ładnie, ale coś nie gra. jakoś nie do końca, czegoś brak, czegoś za dużo.
    to tylko moja głowa, moje przemyślenia. nic ważnego.
  • Robert. M 09.07.2018
    Ważne, bardzo ważne. Każda osoba ma swoje przemyślenia i mile widziana jest
    refleksja: - co się nie złożyło
    - co nie pasowało, gdzie prosiło się o kilka słów więcej
    - co byś zmieniła, wyrzuciła, co ...itd.:
    Dzięki za poświęcony czas.
  • Bożena Joanna 09.07.2018
    Jestem pod wrażeniem tego tekstu. Samobójstwo bardzo racjonalnie zaplanowane. Widać, że ta kobieta jest zmęczona życiem. Postępuje zdecydowanie, ale nie ma w niej krzyku rozpaczy. Sądzę, że jej frustracja i zniechęcenie przewyższają rozpacz. Nawet myśli o reakcji sąsiadów. Może to jest najwyższy stopień depresji. Pozdrowienia!
  • Robert. M 10.07.2018
    Dokładnie tak, to z pewnością nie jest nagły dołek, załamanie. Ta kobieta nie dostała listu z
    nieprzyjemna korespondencją, nie zwolniono jej z pracy, nie posądzono o malwersacje itp.:
    Jednym słowem nie było jasnych przesłanek by podjąć tak radykalne środki. Kiedyś przeczytałem
    o niemym krzyku, być może można to podciągnąć pod ten termin, choć palca nawet u nogi bym za
    to nie nadstawił, że ktoś miał to na myśli.
    Ale czy to wiadomo ile trzeba przeżyć, dostać w splot słoneczny by się poddać. Każdy ma inny próg bólu
    to także dotyczy i odporności na ...życie?
    Ślicznie dziękuję Bożeno Joanno.
    P. S. Że też chciało Ci się o tak drakońskiej porze sprawdzać. To mile i cieszy, że jednak
    czytasz z uwagą. Poprawiłem i ...Pozdrawiam
  • Bożena Joanna 09.07.2018
    Wyważyć drzwi - sprawdzałam w słowniku - pisze się przez Ż a nie RZ. Ale to drobiazg. Pozdrowienia!
  • Canulas 13.07.2018
    Wątpliwości:

    "Uwielbiam zapach Silan-u , szelest satyny, pary unoszącej się podczas prasowania garderoby." - bliżej przecinek
    "Zerkałam na komórkę, ale oprócz uplywających minut niczego nie dostrzegłam." - ł w upływających.

    Ta część również bardzo ładna treściowo. Naprawdę mi "usiadł" Twój styl, bo jest świadomy. Pokazujesz zamiast opisywać. Ożywiasz.Mówi się, że jedną z recept na dobre pisanie jest przedstawianie sytuacji przez pryzmat różnych zmysłów, nie tylko "zobaczył", "usłyszał". Tu to jest. Doświadczyłem wielu kątów postrzegania. Bohaterka jest naturalnie naszkicowana, ma swój spójny w opisie (choć paradoksalnie, własnie rozwalający się) świat. Nie ma tu ckliwej pompatyczności, tak charakterystycznej dla młodzieżowych tekstów. Tych o wydźwięku modowo-depresyjnym. Tutaj wszystko jest poukładane. Skomponowane świadomie i dobrze.

    Z obu części bardziej mi siadła druga, ale to też dlatego, że od niej zacząłem czytać. Tutaj tylko uzyskałem potwierdzenie przepuszczeń o dobrym stylu.
    Życiowy tekst, napisany z dużym wyczuciem obserwacyjnym.
    Tyle.
    Dzienks.
  • Robert. M 13.07.2018
    Aż dwa razy musiałem sobie przeczytać, tak mądrze to napisałeś. Zwłaszcza to zdanie o pokazywaniu a nie opisywaniu przypadł mi do gustu. Ktoś kiedyś powiedział, że z czytającemu nie należy wykładać wszystko na tacy, powinien sam uruchomić swoje szare komórki i przewidywać, dopowiadać sobie. Ja daleki jestem od takich metod, bo wciąż swoje trzy grosze dokładam, wyjaśnioną sytuację analizuję na nowo, nie podsuwam nowego wątku, do póki nie pokażę , że jednak było inne wyjście, ba, Ja czasem się wracam i gnębię przeszłość.
    Jeszcze raz dziękuję za tak mile słowa. Teraz poprawię te błędy. Pozdrawiam.
  • Canulas 13.07.2018
    Robert. M , tak, niedopowiedzenia są bardzo ok, ale chodzi o ukierunkowywanie czytelniczych torów myślowych. Uderzanie w różną tonację. W całą gamę zmysłów odczuciowych. Naprawdę cieżko jest ukazywać coś wychodząc poza szablon wzrok - słuch. Musi to zachodzić na płaszczyźnie intuicyjnej, bo jeśli jest robione na zasadzie: muszę o tym pamiętać, bo tak trzeba - bardzo łatwo o usztywnienie. A stąd już tylko pół metra do pożerania własnego ogona.
    Ja bardzo często kręcę nosem, jednak staram się, by u podwalin owego kręcenia była chęć niesienia jakiejś tam pomocy. Nie mam monopolu na wiedzę. Robię dużo błędów. Jestem interpunkcyjnym kalafiorem i w ogóle, ale lubię też te momenty, kiedy tekst mi naprawdę usiądzie i mogę bez skrupółów to napisać.
    Wiadomo, że gustuję w innej tematyce, ale, jeśli tekst ma duszę - obroni się.
    Nie kadzę Ci. Po prostu napisałeś to naprawdę w moim guście. Tyle.
    W miarę możliwości postaram się doglądać
  • Robert. M 13.07.2018
    Chyba bardzo trudno znaleźć ten moment, by już odejść z opisem, podpowiedzią dla czytelnika, by nie przesadzić, a zostawić jednak na tyle duże pole manewru by miał o czym myśleć, domniemywać. To jak w szachach, dwa ruchy do przodu, widzieć tą szaradę, jednocześnie wiedzieć, że przeciwnik też ma kilka wariantów, pozwolić mu zgadywać, by czuł satysfakcję.
    Kiedyś pewna dziewczyna opowiadała, że trzeba zapomnieć o sobie by napisać coś wielkiego. Nie myśleć o tytułach, oklaskach, a zdać się na swoje pragnienia. Nie wstydzić się, pokazać swoje słabości, opisywać to jak do pamiętnika dla potomnych. Może w tym tkwi sens, by bawić się słowem, nie siadać do pisania przeczytawszy sondę popularnych tekstów.
    Nikt nie może wszystkiego wiedzieć, być pewnym każdego zdania, przecinka. Popadlibyśmy w samouwielbienie, a tak wciąż jest ta nutka niepewności, czy aby nie zrobiłem kroku w tył.
    Dokładnie, jak ma duszę to się broni. Tekst musi być przyziemny, nosić znamiona prostej rozmowy, dylematów, rozterek. Tak by każdy mógł się odnaleźć i powiedzieć; - tez to przeżyłem, tak samo się balem, widziałem, doznałem
  • Elorence 13.07.2018
    Jestem!
    Wow! Tekst jest świetny! Teraz ujął mnie w całości. I to malowanie ściany, bo deska do prasowania ją uszkodziła, i ten kwiatek, firanki i KOSMETYKI. No pięknie. Teraz widziałam tu kobietę :) Łatwo było mi się z nią utożsamić i zrozumieć. Przepłynęłam przez tekst, nie zatrzymując się nawet na moment. Nie zastanawiałam się już, czy coś pasuje.
    I trafiłeś nawet z tym płynem do płukania. Dużo kobiet uwielbia zapach czystości, czyli świeżo wypranych ubrań. Cudny zapach!
    W moim odczuciu, tekst bardzo dużo zyskał. Na pewno będę dalej śledzić losy głównej bohaterki, bo jestem zachwycona Twoim stylem pisania. Świetnie budujesz zdania i prowadzisz czytelnika przez cały tekst :)
    Pozdrawiam!

    PS: Can już tutaj napisał wątpliwości, więc nie będę już powielać swoich :)
  • Robert. M 13.07.2018
    Jednak, co dwie głowy to nie jedna. Jak człowiek sam zna takie czynności z autopsji , to łatwiej mu uwierzyć , że to zrobiła bohaterka, że tak później było świeżo, czysto. A od tego już tylko krok do identyfikacji, do ciekawości, jak to się skończy. Tak przynajmniej sądzę, musi poczuć swojego, że to dzieje się tuż obok, bo podobnie się zachowuje, kupuje te same produkty, tak samo rozmawia , analizuje itp.;
    To bardzo miłe, co napisałaś, na temat prowadzenia przez tekst.
    DZIĘKUJĘ I POZDRAWIAM.
  • Elorence 13.07.2018
    Robert. M, to cała prawda :)
  • Justyska 13.07.2018
    Bardzo dobry tekst. Szczerze mówiąc to dawno nie czytałam nic co tak emocjonalnie by na mnie podziałało. Czuję tę bohaterkę. Nie umiem pisać kwiecistych komentarzy więc zostawiam pozdrowienia, gwiazdy i lecę do dwójki:)
  • Robert. M 13.07.2018
    Bardzo mi milo, że tak odebrałaś moje starania, tym bardziej, że starałem się by to było bardzo autentyczne. Przekazałem swoje myśli, licząc, że tak właśnie zachowuje się osoba, której rutyna zgasiła blask z oczu. Dziękuje serdecznie za refleksję

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania